czwartek, 10 lipca 2014

Chapter 23

-Blair? -słyszę jak Harry mnie pyta
Jego głos jest spokojny.
-Poszła, możesz już wyjść.
Odblokowuję zamek w drzwiach łazienki wpadając od razu w ramiona Harry'ego.Przytulam się do niego mocno jak on głaszcze moje włosy.
-Przepraszam,że musiałaś tego słuchać -mówi w moje włosy
Odpycham się od niego.
-Harry,ty.... powiedziałeś, że nie chcesz jej zrobić czegoś po czym mógłbyś trafić do więzienia -patrzę w jego oczy -Proszę, powiedz,że nigdy nie uderzyłbyś kobiety.
Harry potrząsa głową.
-Nie -mówi -To była pusta groźba.
Kiwam głową.
-To dobrze -uśmiecham się do niego -Idę wziąć prysznic.
Harry kiwa głową.
-Dobrze, proszę bardzo.
Kiedy nie rusza się z miejsca wywracam na niego oczami.
-Wynoś się -mówię
-Daj spokój, Blair.
-Harry -ostrzegam -Bo zdradzę ci co wydarzyło się w trzeciej części 'Igrzysk Śmierci' jeśli nie wyjdziesz.
-Oh,czy ty mi grozisz? -uśmiecha się
-Dobra, to powiem ci, że Prim....
-Dobra, dobra, w porządku, tylko...nic mi nie mów. -Harry przykłada dłoń do moich ust ,aby mnie uciszyć
Śmieję się.Popycham go i zamykam drzwi do łazienki zaraz jak wychodzi.Biorę szybki prysznic.Wyciągam moje tabletki z torebki i czytam sto razy receptę.Jestem szczęśliwa...pigułki działają.Jestem dorosła i potrafię podejmować własne decyzje.Może nie potrzebuje lekarstw.Tak długo jak jestem z Harrym jestem szczęśliwa.Odstawiam buteleczkę na ladę.Wymyłam się szybko i jestem całkowicie zdegustowana tym w jakim stanie znajduje się prysznic.Ubieram się w moje ubrania i robię z włosów warkocz.Prześwietlam wzrokiem łazienkę w poszukiwaniu środków czystości.Nic nie znajduję więc wychodzę z łazienki.Idę do kuchni gdzie zastaję Harry'ego opartego o kuchenny blat. Kiedy mnie zauważa zamyka książkę.
-Gdzie trzymasz środki czystości? -pytam uprzejmie
-Po co ci one? -chłopak marszczy brwi
-Twoja łazienka wygląda jak gówno,w którym mieszka Szatan.
Harry przewraca oczami
-I?
-Tak długo jak tu jestem, wyczyszczę ci ten cholerny prysznic. -krzyżuję ręce na piersi
Harry wzdycha i sięga do szafki pod zlewem wyciągając pojemnik detergentów.Wręcza mi go z uśmieszkiem.
-Świetnie- mówię odwracając się na pięcie i skacząc po schodach
Harry idzie za mną do łazienki i patrzy jak zabieram się do czyszczenia przygryzając wargę w skupieniu.Opieram się o obrzydliwą wannę i i wsypuję żrący proszek do odpływu brodzika.Włączam wodę i biorę narzędzi do usunięcia zanieczyszczeń z drenażu.
-Kiedy ostatni raz czyściłeś ten prysznic? -pytam marszcząc nos kiedy powoli zaczynam opróżniać odpływ
Harry patrzy na mnie tępo.
-Myślałaś,że go kiedyś czyściłem?
-Tak, dupek!
Harry podnosi ręce do góry w geście poddania.
-Przepraszam, przepraszam -mówi z głupim uśmieszkiem na twarzy
Wyciągam zanieczyszczenia z drenażu i prawie krzyczę.
-Jezu Chryste, to dziecko?
Ogromna kępa włosów spoczywa na narzędziu.Nawet Harry marszczy nos jak wyrzucam to do kosza.
-Jak można tak żyć? -pytam Harry'ego kiedy z odpływu wyjmuję jeszcze więcej włosów.
Harry otwiera usta aby coś powiedzieć ,a le ostatecznie wzrusza ramionami.
-Nie wiedziałem, że tam było tyle...śmieci.
Staram się nie zwymiotować jak ponawiam poprzednią czynność i czyszczę prysznic.W  końcu wstaję i myję ręce w umywalce.Harry opiera się o framugę drzwi od łazienki, któe zlewają się z jego biały t-shirt'em.
-Musisz naprawdę postarać się być mniej niechlujny. -mówię uśmiechając się -Można się zmęczyć i wzmocnić mięśnie w rękach. -mówię zachęcająco
-Przykro mi ,że nie mam takiego nawyku jak ty. -mówi przewracając oczami
-Chodź tu i powiedź,czy łazienka nie wygląda teraz czyściej. -mówię
Podnoszę brwi ,a Harry uśmiecha się i podchodzi do mnie rozglądając się po łazience.
-Nie jest źle -mówi
-Oh, proszę -mówię -Jest bosko.
Harry wzrusza ramionami.Uśmiech nadal widnieje na jego twarzy.Zabieram moje rzeczy z sypialni i schodzę z Harrym na dół.Nagle mój telefon dzwoni.Jęczę gdy widzę kto wyświetla się na ekranie.Dzwoni mój ojcic.Harry patrzy na mnie kiedy przykładam komórkę do ucha.Otwieram lodówkę i szukam czegoś apetycznego do zjedzenia na śniadanie.
-Halo?
-Blair, wszystko w porządku? Próbowałem się do ciebie dodzwonić całą noc!
Odsuwam telefon od ucha i to wystarczy,aby zobaczyć dwadzieścia nieodebranych połączeń od mojego ojca i Jay.
-Jestem u Harry'ego.
-Twój samochód został odholowany na podjazd dzisiaj rano.
-Zabrakło mi paliwa gdy byłam na autostradzie.
Ojciec wzdycha.
-Dobrze, dobrze cieszę się ,że z tobą wszystko w porządku.
Rozłączam się i rzucam telefon na ladę.Nie mam ochoty na rozmowę teraz z moim ojcem.
-Poważnie, nie masz nic dobrego do jedzenia? -pytam Harry'ego
Wzrusza ramionami.
-Nie jadam rano śniadań.
Patrzę na niego z przerażeniem.
-Jak można ich nie jeść? Nie jesteś potem przez cały godny?
-Jem obiad -mówi Harry -W każdym razie jeśli jesteś naprawdę głodna to możemy gdzieś iść.Wiesz IHOP* lub coś w tym stylu.
Uśmiecham się.
-IHOP!
Harry odwzajemnia uśmiech i chwyta kluczyki do auta.
-Wezmę tą odpowiedź za tak.

IHOP*-(International House Of Pancakes) restauracje specjalizująca się w śniadaniach, przeważnie naleśnikach

                                                        *****

czytasz = komentujesz <3

2 komentarze:

  1. już kocham to IHOP ♥
    w końcu się wszystko układa!
    fuck yeah! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł jeeee ♥♥♥
    Koooocham to ♥
    Uwielbiam sceny z Harry'm i Blair ♡♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń