czwartek, 17 kwietnia 2014

Chapter 3

-Blair,co to kurwa ma znaczyć!
Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę.Louis stał nade mną ,miał zaciśniętą szczękę i po jego oczach widać było,że jest wkurzony.Wtedy uświadomiłam sobie,że Harry nadal mnie trzyma.
-Co on tu nadal robi i dlaczego...-kontynuował
-Shhh!-uciszyłam go wiedząc,że jak Harry się obudzi ,piekło znowu się rozpocznie
-Nie chciałam ,żeby jechał w środku nocy do domu.-wyjaśniłam Louisowi
-Dlaczego nie? Może mógłby zginąć w wypadku samochodowym i ulżyć nam wszystkim.
-Takie myśli? Pewnie masz mnóstwo przyjaciół.-Harry mamrocze nie otwierając oczu
Przejechałam ręką po twarzy.
-Nie chcę,aby on kiedykolwiek więcej tu spał -powiedział Lou ignorując chłopaka
-Jezu,kim ty jesteś,jej ojcem?-Harry  otworzył oczy,które przybrały kolor ciemnozielony
-Nie,ale jestem jej bratem i radzę zabrać tyłek z łóżka zanim obudzę jej ojca- rzucił
-Bratem przyrodnim- poprawia go Harry
-Boże,co ja mówiłam!Czy nie powiedziałam,że jak usłyszę was jeszcze raz kłócących się to wam coś zrobię,teraz naprawdę nie żartuję!Czy wy się nigdy nie pogodzicie?-nie wytrzymałam
 Obydwoje się na mnie gapili.Louis sapnął i wyszedł z pokoju zostawiając mnie z uśmiechającym się głupawo Harrym
-Co za kutas-prychnął,wstał z łóżka i przeczesał ręką włosy
Ty też,to ty go sprowokowałeś-poszłam do łazienki ,aby obmyć twarz
-Ale on odpowiedział.-odgryzł się -Mogę użyć twojej szczoteczki do zębów?
-Nie,kurwa-odpowiadam ,a Harry się śmieje,wie jak bardzo dbam o swoje rzeczy
-Kupię ci nową-mówi
-Dobrze,ale możesz wyłącznie użyć Colgate.Zero grzebienia i absolutnie nie Oral-B .
Harry zaśmiał się jeszcze raz, gdy patrzyłam z obrzydzeniem jak myje zęby moją szczoteczką.Sięgam obok niego chwytając moją buteleczkę z lekami na receptę.Odkręcam zakrętkę i wysypuję tabletki na otwartą dłoń. Biorę kubek,który trzymam w łazience i napełniam go wodą z kranu.Harry obserwuje mnie szczotkując zęby. Łykam pigułki i odkładam buteleczkę na miejsce.Jestem chora.Cóż jestem chora...psychicznie.Mam tak zwaną depresję mniej więcej od dwunastu lat. Pigułki stabilizują mój nastrój dzięki czemu moje życie jest znośne.Harry jest jedyną osobą spoza mojej rodziny, która wie, że są do leki przeciwdepresyjne.
Czasami się dziwię jak ja i Harry możemy być nadal przyjaciółmi. Oglądam jego wytatuowaną skórę, kiedy on nadal myję zęby. Jego kolczyk w brwi lśni od świateł w łazience. Nie chciałabym nawet napisać czegokolwiek na skórze czarnym markerem,a co dopiero zrobić sobie prawdziwy tatuaż. Wystarczająco trudne było dla mnie przebicie uszu. Pamiętam jeszcze te czasy kiedy Harry nie miał tatuaży, nie imprezował i nie pił prze cały weekend.Pamiętam ,że kiedyś był bardziej podobny do mnie.Ale czasy się zmieniły.
Harry przyłapuje mnie jak wpatruję się w niego ,uśmiecha się głupawo i kończy szczotkowanie.
-Podoba się widok- powiedział Harry
-Proszę,nie pochlebiaj sobie-zadrwiłam -Jestem bardziej zdegustowana twoimi tatuażami wyrysowanymi na skórze.
Harry przewrócił oczami. Nigdy nie było sekretem, że nie jestem fanką takich tuszów.
-Zmieniłabyś zdanie gdybyś ,zrobiła sobie jeden. -powiedział chłopak
-Dzień, w którym zrobię sobie tatuaż będzie dniem, kiedy Penny nie założy na siebie czegoś obciskającego. -powiedziałam pewna, że taka sytuacja nigdy nie nastąpi
Harry roześmiał się razem ze mną. Nie może się nie zgodzić.
-Czy możesz mnie podwieźć do pracy-spytałam Harry'ego
Pracuję w lokalnej księgarni. Z otrzymanego wynagrodzenia uzbierałam na samochód,ale mało nim jeżdżę.Lubie spędzać czas z Harrym, jednak ostatnio rzadko się widujemy. On spędza coraz więcej czasu z Penny i Lukiem lub resztą jego przyjaciół.
-Dam ci się przejechać jeśli pójdziesz ze mną na imprezę w ten weekend. -oznajmił
-Nieważne-jęknęłam
Weszłam do pokoju, zabrałam potrzebne rzeczy i zeszłam na dół .Harry szedł za mną do kuchni gdzie siedzieli mój ojciec i macocha.Ich rozmowa umilkła kiedy weszliśmy.
-Dzień dobry Blair -przywitał mnie ojciec
Przytaknęłam mu tylko biorąc jabłko z miski owoców.Harry zesztywniał obok mnie.Nigdy nie podobało mu się ta jak ojciec mnie traktuje.To nie tak,że się nade mną pastwi ,ale zawsze traktował mnie chłodno.Odkąd ponownie wyszedł za mąż za pozornie doskonałą Joannah ,albo Jay, jak kazała się mi do niej zwracać i nabywając nowego członka rodziny,czyli Louisa starał się traktować mnie lepiej, ponieważ wiedział jaki skutek wywarła na mnie śmierć mamy. Jednak mam problemy z przywróceniem go na pierwsze miejsce w moim życiu.
-Dobrze spałaś -ojciec spytał niecierpliwie
Wzruszam ramionami wgryzając się w jabłko.Nie lubię z nim rozmawiać i nie będę. Jay posyła mi uśmiech. Jest miła. Nie mam nic przeciwko niej, ale ona nigdy nie zastąpi mi matki.
-Miłego dnia, Blair- mówi kobieta -Tobie też,Harry-chłopak na te słowa tylko kiwa głową
Wiem, że się go trochę obawia i jest to trochę dla mnie dziwne, bo jej syn również ma tatuaże i kolczyki na ciele.
Wyszłam szybko z kuchni i skierowałam się w stronę samochodu. Harry cały czas był tuż za mną.Sięgnęłam do torebki po kluczyki do samochodu.
-Cholera,gdzie one są
-Tego szukasz?- mówi Harry'
Odwracam się w jego stronę i widzę jak się uśmiech trzymając moją zgubę w ręce.
-Ty idioto.
Sięgam po klucze, ale Harry jest szybszy. Robię krok w przód i sięgam po nie ponownie,ale chłopak nadal trzyma je w górze przede mną. Uważa,że jego wysokość jest zaletą.
-Harry!-skomlę
-Zawiozę cię do pracy-oznajmia
-Jeśli to zrobisz,będę musiała przyjść na imprezę.
-Co w tym złego ?Jedna mała impra nic ci nie zrobi....no chodź! Będę patrzeć na ciebie i dopilnuję,aby nic ci się nie stało -mówi
-Nie obchodzi mnie to, nie pójdę na tą twoją gównianą domówkę i daj mi te pieprzone klucze -powiedziałam podirytowana
Harry przewrócił oczami i oddał mi klucze uśmiechając się do mnie.
-Jak chcesz, tylko opanuj wulgaryzmy
Oboje się roześmialiśmy ,bo wiemy,że Harry ma o wiele gorszy zasób słów ode mnie.
Skierowałam się w stronę samochodu i wsiadłam do niego. Harry pochylił się w stronę okna ,więc opuściłam szybę.
-Czy spotkamy się później? -zapytał
Wzruszyłam ramionami.
-Nie masz zamiaru z kimś pić lub coś ?- spytałam
-Mogę odłożyć-powiedział
-Jest okej,nie trać czasu.
-Myślisz ,że marnuję z tobą czas- Harry spytał
-Cóż, jestem nikim dla ludzi, z którymi się teraz zadajesz. -odpowiedziałaś
-Tak?
-Tak,myślę, że jesteś ze mną ,ale wolałbyś przebywać z kimś ,z kim mógłbyś pójść na imprezę- oznajmiłam
-Blair,więc myślisz ,że po co przyszedłem do ciebie w nocy?
-Aby wkurzyć Louisa -odpowiedziałm
- Gwarantuje ci,że nie. Jesteśmy przyjaciółmi od lat i nie pozbyłbym się ciebie tak po prostu.
-Nie zdziwiłabym się gdybyś tak zrobił. -wzruszyłam
Zranienie biło z jego oczu. Czułam,że posunęłam się za daleko.Może my już nie żartowaliśmy?
-Powinienem iść -powiedział chłodno i odwrócił się od mojego samochodu.
Westchnęłam.Odpaliłam samochód i wyjechałam na drogę.
Czasami posuwam się za daleko w stosunku do Harry'ego i przez to czuję się potem winna.Mogłam tego nie mówić.Powinnam siedzieć cicho, przystać na jego propozycję i zgodzić się spotkać później.
Przyjechałam do pracy punktualnie na moją zmianę. Rano zwykle w księgarni nie ma dużego ruchu. Teraz też tak było. Mój współpracownik Liam leniwie układał alfabetycznie nowo dostarczone książki. Pracował tu przez mniej więcej miesiąc,ale zdążyliśmy się już zaprzyjaźnić. Jesteśmy bardzo podobni. Również jest introwertykiem. Mamy ze sobą wiele wspólnego.
-Co nowego u ciebie?-spytał niespodziewanie
Głos Liama mnie zaskakuje.Jego brązowe oczy wpatrują się we mnie.
-Oh,niewiele,a u ciebie?- pytam
Wzrusza ramionami.
-Tak jak zawsze-odpowiada
Patrzy na mnie chwilę.
-Wydajesz się zdenerwowana.- mówi nagle
-Nie, tylko posprzeczałam się z przyjacielem-mówię
-Nie wyglądasz jakby to była błahostka -stwierdza
Lekko się zaśmiałam.
-Powinna,ale nie jest, być może go zraniłam.
Liam kiwnął głową.
-Mam nadzieję,że wszystko się ułoży. -powiedział i posłał mi uśmiech
Odpowiedziałam tym samym. Resztę dnia spędziliśmy na przyjmowaniu klientów.Około południa przyszedł nasz szef.
-Hej dzieci -przywitał nas
Kiwnęliśmy głowami na przywitanie, jak każdego dnia.Wiemy,że zwykle pije w nocy i chodzi późno spać. Dlatego przychodzi późnym popołudniem.Jesteśmy do tego przyzwyczajeni.
-Blair- powiedział do mnie kiedy wyszłam z magazynu -Jakiś punkowy dzieciak stoi przed sklepem i mówi,że cie zna.Powiedział ,bym ci przekazał ,że czeka na ciebie przed wyjściem.
Westchnęłam.Z opisu to albo Harry ,albo Louis. Kiwam głową wychodząc z klimatyzowanego pomieszczenia na ciepłe powietrze na dworze.
-Harry? -pytam z niedowierzaniem
-Blair...- jego zielone oczy rozszerzają się na mój widok
-Co ty tu robisz ?- pytam i nagle odczuwam silną woń alkoholu -Piłeś?
Nie odpowiedział ,tylko przejechał ręką po włosach.
-Czy ty sądzisz,że kiedykolwiek o tobie zapomnę-pyta
Westchnęłam.
-Tylko po to tu przyjechałeś?
-Odpowiedz mi,Blair -jego oczy płoną
-Nie wiem co sobie myślałam kiedy to mówiłam - powiedziałam mu -Myślałam,że żartujemy.
Jego oczy miękną.
-Jakie to ma w ogóle znaczenie? Jestem teraz w pracy i muszę do niej wracać.
Zaczynam odchodzić.Wiem kiedy jest tak, że nie jest przyjemnie być blisko niego.Czuję jak Harry łapie mnie za nadgarstek. Odwraca mnie w jego stronę.
-Blair,ja...
-Blair, idziesz z powrotem-odwracam się w stronę sklepu i widzę Liama patrzącego na mnie
-Tak ,zaraz przyjdę- mówię mu
Chłopak kiwa głową, uśmiecha się i znika za drzwiami sklepu.Odwracam się w stronę Harry'ego i widzę,że jego o czy znowu płoną.
-Co jest kurwa ?-pyta
-Co?
-Kto to jest ?
-Liam.-odpowiadam
- Dlaczego kurwa....-jest taki wkurzony ,że nie może dokończyć zdania
-To jest mój współpracownik-mówię powoli -Teraz mam zamiar odejść jeśli masz zamiar być taki wybredny.
-Nie jestem kurwa wybredny.-mówi
-Brzmisz jakbyś miał za ciasne spodnie- odparowałam mu
Harry westchnął i spojrzał mi w oczy.
-Masz szczęście,że jesteś dziewczyną-mówi Harry
-Dlaczego?
-Bo jeśli byłabyś facetem to sprałbym cię.
-Pocieszające-mówię
Uśmiech rozprzestrzenia się na jego twarzy.
-Przykro mi,że odeszła-mówi cicho
-Przepraszam,że cię uraziłam,a teraz....czy odpowiesz na moje pierwsze pytanie?-spytałam
 -Co?
-Jesteś pijany ?-spytałam ponownie
-Nie.
-Harry-fuknęłam
-Może małego drinka...no dobra dwa-powiedział
Jęknęłam.
-Chodź-powiedziałam i zaczęłam iść w stronę sklepu
-Dlaczego?
-Przecież nie będziesz prowadził pijany!Już dostałeś dwa mandaty w tym roku. -powiedziałam kręcąc głową
On tylko się zaśmiał i wszedł za mną do środka.
-Zostań tu.-mówię Harry'emu i idę do tyłu sali powiedzieć Shawn że biorę resztę dnia wolnego ,by niańczyć Harry'ego.
Chłopak kiwa głową i opiera się na blacie,posyłając Liamowi mały uśmiech.
-Shawn,czy mogę wyjść wcześniej ?-pytam mojego szefa wchodząc do jego "biura" jeśli tak można nazwać pokój z kanapą ,kilkoma półkami i małym ,płaskim telewizorem przymontowanym do ściany.
Shawn odwraca się w moją stronę trzymając jabłko w buzi i żonglując laptopem.
 -Jasne dzieciaku,gdzie idziesz ?-pyta
-Opiekować się moim pijanym,najlepszym przyjacielem -odpowiadam zgodnie z prawdą
-W porządku,baw się dobrze -mówi posyłając mi dziecięcy uśmiech
Idąc korytarzem przystanęłam na moment słysząc kłócących się Harry'ego i Liama.
-......ona jest zdecydowanie ładna-mówi Liam
-Co to oznacza !?-jego głos jest zimny
-To nic nie znaczy .-odpowiada mój współpracownik
 -Pewnie -Harry mówi z pogardą
-Brzmisz tak ,jakbyś coś do niej czuł  -mówi ostrożnie
Moje mięśnie sztywnieją..
-Co kurwa?- Harry wypalił
-Wydajesz się ,jakbyś chciał ją od wszystkiego uchronić -mówi Liam
-To nie ma znaczenia ,że kurewsko ją lubię. Jest dla mnie jak siostra do cholery.
Postanawiam zachować to w mojej pamięci i na razie nie wspominać o tym co usłyszałam. Idę spokojnym krokiem w stronę Harry'ego i Liama.
-Chodźmy- mówię to przyjaciela
Oczy Harry'ego błysnęły ze strachu,ale ja w spokoju skierowałam się do wyjścia,a on za mną.Dlaczego Harry był taki wkurzony kiedy Liam zapytał go czy mnie lubi?A było tak? Oczywiście,że nie upomniałam siebie. Jak taka osoba jak Harry mogłaby kiedykolwiek się mną zainteresować?
-Gdzie twój samochód ?-spytałam go kiedy dotarliśmy na parking
-Przyszedłem na nogach. -odpowiedział
Teraz jak so tym myślę, nie pamiętam żebym widziała jego samochód.
-Dlaczego?-pytam
-Wiedziałem ,że nakrzyczysz na mnie za jeżdżenie po pijaku. -uśmiechnął się głupawo
-Wejdź do samochodu -mówię przewracając oczami
Jedziemy do domu Harre'go w ciszy. Mogę powiedzieć ,że powoli trzeźwieje. Jego oczy się rozjaśniły, a woń alkoholu bijąca od niego wcześniej słabła. Gdy podjeżdżam pod jego dom wiedzę zaparkowany przy krawężniku czarny samochód.Patrzę na Harry'ego z zaciekawieniem.
-Kilka osób ma klucz ?-odpowiada na moje pytające spojrzenie
-To głupie. -mówię mu
-Nie ,to jest super.Jane powiedziała mi ,że tu będzie.
-Jane? -musi być pewnie nową koleżanką Harry'ego 
Jak na zawołanie dziewczyna wychodzi z domu. Ma kruczoczarne włosy, skórzaną kurtkę ,białą koszulę pod nią i obcisłe dżinsy.Uśmiecha się na widok Harry'ego ,a ja jestem w szoku widząc jej oczy. Prawe jest niebieskie,a lewe zielone.
-Tak...ładna co ?-mówi Harry
Czuję, że moje wnętrzności zostały mi wyrwane i zmiksowane w blenderze.
-Tak..-to wszystko co mogę powiedzieć, mój głos brzmi dziwnie
Harry musiał to zauwarzyć ,bo odwrócił się w moją stronę i wbił we mnie swój wzrok.
-Co jest? -spytał
-Nic, po prostu nie czuję się świetnie. -odpowiadam
-Och,chciałbym cię zaprosić,ale wiesz....-mówi speszony
Oczywiście. Rozumiem.Ma Jane ,z którą może się zabawić.
-Nie, i tak miałam już jechać do domu -skłamałam
Kiwnął głową wyskakując z samochodu i zamykając drzwi.Uśmiechnął się lekko do mnie.
-Do zobaczenia -powiedział
Ja tylko przytaknęłam. Przyglądam się Harry'emu jak idzie ścieżką, chwytając Jane w pasie kiedy dostaje się do drzwi. Dziewczyna chichocze,a ja zauważam kolczyk na jej języku.Marszczę nos i odjeżdżam.

                                                                                                                 *****

czytasz = komentujesz :)
















piątek, 11 kwietnia 2014

Chapter 2

Po niecałych dziesięciu minutach Louis podjechał pod parking przy restauracji.Wysiadł z auta i spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
Jeśli nie znałabym Harry'ego i Louisa mogłabym pomyśleć,że dobrze się dogadują. Są do siebie podobni. Obydwoje mają tatuaże, kolczyki na ciele ,lubią chodzić na imprezy i pić alkohol.
Ale jednak dużo ich różni. Louis nie zachowuje się jak dupek. A przynajmniej nie w większości przypadków. Któregoś razu kiedy Louis do mnie przyszedł, Harry był u mnie w domu i oglądał mecz piłki nożnej.Nie wiedział jeszcze ,że Lou zostanie moim przyrodnim bratem.Kiedy ten wszedł Harry się wkurzył i wybiegł z domu krzycząc,że przyprowadzam obcych ludzi do domu.Wieczorem musiałam zadzwonić do niego i wytłumaczyć,że nasi rodzice są zaręczeni...nie przyjął tego dobrze.
-Co ten dupek znowu zrobił?-zapytał Lou kiedy odjechaliśmy z parkingu.Przewróciłam oczami.
-Harry po prostu...ugh!-powiedziałam patrząc przez okno i krzyżując ręce na piersi
-Wreszcie zrozumiałaś.Mówiłem ci ,że Harry jest kutasem.Lepiej trzymaj się z dala od niego
-Wiem,ale on jest moim najlepszym przyjacielem,potrzebuje mnie- odwróciłam się do Louisa
-Do czego mu jesteś potrzebna?Do tego,żeby sprzątać wymiociny i rozlane alkohole na czyiś porzuconych ubraniach  po imprezie?
-Trochę przesadziłeś-zmarszczyłam noc
-A czy tak nie jest?-wzruszył ramionami
-Nie,nie jest -odburknęłam
-On cię wykorzystuje
-Nie,nie!-krzyknęłam zdenerwowana
Louis zamilkł. Przeczesał ręką włosy i skierował rękę z powrotem na kierownicę.
-Po prostu uważaj ,Blair.On cię zrani-powiedział już spokojniej
-Jezu, co jest z wami ,że tak na siebie naskakujecie?
 -Mówił o mnie?-zacisnął ręce na kierownicy tak,że jego knykcie zbielały
-Nie,nie zupełnie-skłamałam,za każdym razem kiedy któremuś z nich wspominam o drugim obydwoje się denerwują.
-To dobrze,nie chciałabym ,żeby ode mnie oberwał-powiedział
Parsknęłam śmiechem.Widziałam mnóstwo razy jak Harry się bije .Powalał na łopatki większych od siebie po pijaku.U Louise przeciwnie.Nigdy nie widziałam jak się bije.Ale coś podpowiadało mi ,że Harry by go pokonał.
-Co? -Lou zmarszczył brwi
-Nic-podniosłam ręce do góry w geście poddania
-Blair- jego ton jest pretensjonalny
Kiedy dojechaliśmy wyskoczyłam z samochodu
-Nie mów do mnie w tym tone.Boże, nie jesteś moim ojcem
-Jestem trzy lata starszy.-przypomniał mi
-I co z tego ,to nie ma znaczenia !
-Więc jak mam cię traktować ?
-Na równi.
Louis przewróciło czami i wparował do domu zdenerwowany wydarzeniami z dzisiejszego dnia.
 Również nie miałam najlepszego humoru.Najpierw Harry mnie znieważył,a potem Louis potraktował mnie jakbym miała pięć lat.Po prostu świetnie.Trzasnęłam drzwiami od pokoju,który znajdował się na piętrze .Dzieliłam go z Lottie ,moją przyrodnią siostrą .Padłam na łóżko i położyłam ręce na głowie.Jestem bardziej zdenerwowana na Harry'ego niż na Louisa.Może Lou ma rację i Harry wykorzystuje mnie tylko jako bezpłatną usługę sprzątającą. Lottie weszła do pokoju zaraz po mnie i spojrzała znad swojego telefonu.
-Ktoś skopał ci dupę i przez to umarł ?-spytała
-Zamknij się !-krzyknęłam
-Jezu, Blair-powiedziała
-Przepraszam,ciężki dzień.
-Jak Harry?
-Po co pytasz?-burknęłam
-A tak jakoś -wzruszyła ramionami
-Jest głupkiem
-To dlaczego się z nim przyjaźnisz-spytała
Zanim zdążyłam odpowiedzieć mój telefon rozjaśniał.Na ekranie wyświetlił się numer Harry;ego. Zignorowałam to.
-Chcesz obejrzeć jakiś film? -spytała Lottie
Uśmiechnęłam się do niej.Jestem zadowolona,że dzielę z nią pokój.Jesteśmy przyrodnimi siostrami od niecałego roku,ale wiem ,że ona zawsze mnie wysłucha i wesprze.Skinęłam głową w odpowiedzi na jej pytanie,a ona puściła jakąś komedię romantyczną na odtwarzaczu DVD.Resztę wieczoru spędziłyśmy oglądając film śmiejąc się lub rzucając sarkastyczne uwagi.Było świetnie dopóki nie usłyszałyśmy krzyków w na dole.
-Chodźmy zobaczyć co się dzieje-stęknęła
- Nie pójdziesz-powiedziałm
-Proszę-jęknęła
-Okej-westchnęłam ,poddając się pierwszy raz ok kilku godzin
Kiedy zeszłam ze schodów zobaczyłam Louisa i ......Harry'ego.
-Dlaczego do diabła chciałaby z tobą rozmawiać!Zachowałeś się w stosunku do niej jak cholerny dupek!-Louis powiedział
-Odpieprz się!-Harry wycedził przez zęby
-Jesteś w moim  domu -kontynuował Lou
-Nie wyjdę! -zadrwił
Spojrzałam w oczy Harry'ego. Wiedziałam,że muszę zareagować zanim mój tata i moja przybrana mama się obudzą.
-Co do cholery- krzyknęłam i stanęłam między nimi
 -Harry przyszedł tu ,żeby z tobą porozmawiać,powiedziałem mu,że nie chcesz go widzieć po tym jak się zachował -powiedział Lou
-Nie mów czego ona kurwa chce.Potrafi mówić za siebie- wściekł się
-Jestem pewien,że powiedziałaby to samo- Louis odpowiedział
Dziwił mnie ten pogląd zdań.Obydwaj zachowywali się tak jakbym była psem,który nie potrafi się komunikować.Postanowiłam wkroczyć do akcji.
-Wystarczy!Czy wy nigdy nie przestaniecie się kłócić?!Tu śpią dzieci!
-Przepraszam- powiedział Lou do mnie-Nie ciebie! -zwrócił się do Harry'ego
Harry otworzył usta żeby coś powiedzieć,ale spiorunowałam go spojrzeniem i już się nie odezwał.
-Zawiodłam się na obojgu z was.A szczególnie na tobie. -wskazuję Harry'ego,a jego oczy ciemnieją-
-Teraz idę do pokoju i przysięgam na Boga ,jeśli usłyszę jeszcze raz jakieś krzyki między wami zejdę i coś wam zrobię- nie wytrzymałam
Obróciłam się na pięcie i pomaszerowałam po schodach do mojego pokoju zostawiając ich zszokowanych.Zatrzasnęłam drzwi do pokoju. Lottie spojrzała na mnie rozbawiona.
-Milutko- powiedziała
-Słyszałaś to !
-Każde słowo,
Jej oczy nagle zrobiły się większe,a ja odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego w drzwiach.
-Czego chcesz?-
Zignorował moje pytanie,jak zwykle.
 -Naprawdę jesteś mną rozczarowana?-spytał
Westchnęłam.
-Lottie, mogłabyś dać nam chwilkę?
-Oczywiście-odpowiedziała, zeskoczyła z łóżka i opuściła pokój zamykając drzwi.Usiadłam na łóżku i przeczesałam ręką włosy.
-Jesteś?-Harry spytał mnie pnownie
-Tak,jestem. Przychodzisz do mnie do domu o dziesiątej wieczorem i krzyczysz na mojego przyrodniego brata, nie wspominając o moich rodzicach i młodszym rodzeństwie,którzy mogli to wszystko słyszeć!
Usiadł koło mnie na łóżku.Jego oczy były jasno zielone.Spojrzał na mnie łagodnie.
-Przepraszam-powiedział skruszony
-Piłeś?-po tym pytaniu zdałam sobie sprawę jak głupie ono było,oczywiście,że pił
-Nie-odpowiedział
-Ale myślałam,że.....
-Wiem, ale czułem się źle po naszej kłótni i szczerze mówiąc wolałbym oglądać z tobą jakiś głupi film niż upić się z Penny i Lukiem.
-Nie kłam- powiedziałam i uśmiechnęłam się
On również się roześmiał ukazując dołeczki w policzkach.
-Czyli między nami wszystko okej?-spytał Harry
-Chyba tak- westchnęłam
-Więc teraz chciałem cię spytać ,co to jest za gówno co oglądasz?-powiedział opierając się na łokciach
-"Spodziewać się spodziewanego"-powiedziałam odchylając się do tyłu
Harry parsknął.
-Jest fajny -zaprotestowałam
-Niech zgadnę film jest o sukowatych kobietach w ciąży ,którym buzują hormony,tak?
-I właśnie dlatego jest śmieszny -powiedziałam
Nagle telefon Harry'ego zaczął wibrować.Chłopak przewrócił oczami.Odebrał połączenie i przełączył rozmowę na głośnomówiący.
-Harry?-ktoś spytał.Odrazu rozpoznałam nosowy głos Penny.
-Cześć Penny.-odpowiedział
-Gdzie ty kurwa jesteś?Powiedziałeś, że spotkamy się dzisiaj.
-Jestem zajęty -odpowiedział prosto
-Czym?Tą suką z restauracji?
Zarumieniłam się ,a Harry spojrzał na mnie przepraszająco.
-Czekaj,przecież nie możesz być z nią.Zawsze wyłączasz telefon kiedy jesteś zajęty.Teraz sobie przypomniałam.Zaczęła bełkotać różne rzeczy o ich dwojgu.Zorientowałam się,że jest pijana.Spała z Harrym?Coś mnie ukuło w środku.
-Penny!-Harry warknął
-No co wiem,że ci się podobało,powinniśmy to jeszcze kiedyś zrobić.
Pomyślałam ,że nawet jeśli bym się cieła nie wywołałoby to u mnie takiego bólu jak to co przed chwilą usłyszałam.Jeśli byłabym taką ździrą jak Penny wzięłabym telefon Harry'ego i natychmiast ich rozłączyła.Ale nią nie byłam i nie miałam zamiaru zniżać się do jej poziomu.Postanowiłam więc cierpieć w milczeniu obdzierając przy tym moje paznokcie z lakieru.
-Penny,zamknij się kurwa- Harry warknął
-Jesteśmy dzisiaj zadziorni? Luke będzie wkurzony jak nie przyjdziesz.
-Nie obchodzi mnie to-powiedział
-Tylko cię ostrzegam,nie bądź dupkiem, aha i nie przychodź do mnie z płaczem kiedy Luke skopie ci znowu tyłek, Harry -rzuciła i się rozłączyła
Harry przewrócił oczami, odłożył telefon i znowu się oparł na łokciach.
-Suka-powiedział
Skinęłam ciągle przetwarzając, co Penny właśnie powiedziała.Czy Harry naprawdę stoczył się tak nisko i przespał z nią?
-Czy naprawdę z nią spałeś?- wypaplałam
-Dlaczego miałbym ? -odpowiedział prosto
Wzruszyłam ramionami.
-To nie byłoby dobre.Jak już mówiłem ,jest suką.
To sprawiło,że poczułam się lepiej,ale nie wiem czemu tak się tym przejęłam.Przecież Harry mógł spać z każdą dziewczyną ,nawet jeśli byłaby szmatą w turkusowych włosach.
Obejrzeliśmy resztę filmu w ciszy.Lottie napisał mi sms-a ,że może spać u Fizzy, Phoebe i Daisy w pokoju.Podziękowałam jej,a sama poczułam,że odpływam.Powieki zaczęły stawać się coraz cięższe.
Poczułam,że Harry przesunął się obok mnie.Kręcił się po pokoju zabierając swoje rzeczy.Odwróciłam się na krześle i zobaczyłam jak Harry wiąże buty.
-Możesz się zatrzymać.Nie mam nic przeciwko.-powiedziałam sennym głosem
Harry odwrócił się w moją stronę..Światło padające od księżyca przez okno oświetliło jego twarz.Dodało mu to anielskiego blasku.
-Nie sądzę,że to dobry pomysł.-miał na myśli Louisa
-Lou nic nie poradzi na to,że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi,a ja nie pozwolę ci włóczyć się po mieści w w nocy.-odpowiedziałam
-Robiłem w nocy gorsze rzeczy- powiedział cicho i wspiął się z powrotem na łóżko .
-Wiem...i nie mogę cię od tego wszystkiego uchronić,prawda ?-spytałam
Harry nie odpowiedział.Zamiast tego owinął rękę wokół mojej talii i przyciągnął mnie do siebie.Tak samo robił jak byliśmy mali ,kiedy płakałam z powodu kłótni rodziców.Zanurzyłam głowę w zagłębieniu jego szyi. Pachniał miętą i lasem.Odpłynęłam ponownieStarałam się nie myśleć o tym ,co zwykle robi Harry w środku nocy.

                                                                                                           *****
czytasz = komentujesz :)




poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Chapter 1

Zawsze jestem u niego 'dzień po. Harry lubi imprezować ,ale nie cierpi potem sprzątać,dlatego przychodze do niego. Jego dom jest zaśmiecony,czerwone kubki leżał na trawniku,a jego pijani przyjaciele śpią wszędzie. Czasami myślę,że może są martwi więc dotykam ich czubkiem mojego buta,ale potem oni mnie odpychają i wiem już, że są pijani.Jak niehigieniczne jest to,że kurtki i płaszcze imprezowiczów leżą na ziemi pobrudzone wymiocinami i rozlanymi drinkami.Aż musiałam zatkać nos. Przyjaciele Harry'ego jęczą za każdym razem kiedy się o nich potykam.Weszłam do domu i skierowałam się w stronę kuchni.Sięgam pod zlew aby wyjąć sierotki czystości i worek z tworzywa sztucznego.Robię to co sobotę rano.Przychodzę do jego domu aby posprzątać bałagan i 'pielęgnować' jego kaca. Powtarzam mu w kółko i w kółko,że to nie jest dobry sposób,by spędzać wolny czas,ale on mnie nie słucha. Założyłam rękawiczki do mycia naczyń,więc gdy sprzątałam dom nie brudziłam sobie rąk. Złapałam worek na śmieci i zsunęłam do niego wszystkie śmieci, które leżały na kuchennym stole. Chodziłam po domu i zbierałam czerwone kupki i mnóstwo innych rzeczy.Zacisnęłam usta kiedy weszłam do pokoju Harry'ego. Blond dziewczyna leżała na jego torsie,oboje spali. Ściągnęłam rękawiczki i upuściłam torbę na śmieci obok mnie.Starałam się zachowywać się tak jak bym dopiero weszła do pokoju.Chwyciłam klamkę od drzwi i trzasnęłam nimi.Dziewczyna podskoczyła, Harry też.
-O Boże-podniosłam rękę do ust
Moje wymuszone łzy spłynęły po policzku.Starałam wyglądać się na załamaną.
-Nie wierzę!Zdradziłeś mnie!-krzyknęłam
Blondynka spojrzała na niego zaskoczona.
-Terry powiedziałeś,że jesteś singlem.
-Harry-fałszywie jęknęłam poprawiając ją
-Nie,nie powiedziałem tego...właściwie.Blair kochanie czy możemy o tym porozmawiać?-powiedział przecierając oczy
-Porozmawiać o czym!Jak mnie zdradziłeś z tą,tą...zdzirą!!-krzyknęłam tak,że nie zdziwiłoby mnie to jakbym obudziła sąsiadów
-Hej,Terry-jęknęła
-Harry!-odpowiedziałam w tym samym tonie-Wiesz co?Zaręczyny odwołane!-krzyknęłam
-Jesteś...jesteś zaręczony?-dziewczyna nie mogła złapać tchu,chwyciła czarną sukienkę z podłogi
-To nie tak-powiedział Harry
-A jak,Harry!Przyszłam tu po to by ci powiedzieć...zresztą nieważne,zgaduje,że nie to jest teraz najważniejsze .Wydęłam usta i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Blair,kochanie uspokój się-fałszywie błagał
-Jestem w ciąży-wrzasnęłam unosząc ręce w górę
-Boże,wy ludzie macie takie problemy.Wiesz co Terry! Nie fatyguj się i nie dzwoń do mnie-blondyna krzyknęła
-Harry!-krzyknęłam razem z nim
-Wy jesteście jacyś nienormalni -odpowiedziała dziewczyna
Dziewczyna wybiegła trzaskając drzwiami.Wraz z Harrym przybiliśmy sobie piątkę,śmiejąc się
-Więc jesteśmy zaręczeni,a ty jesteś w ciąży?Kreatywnie!-powiedział i potrząsnął moją dłonią
-Dostałam twoją wiadomość-powiedziałam mu
-Tak,dzięki za pomoc-zrobił pauze i odwrócił się w stronę lustra aby poprawić włosy-Jak zawsze-stwierdził.
Uśmiechnął się głupawo do mnie w lustrze i podniósł bluzkę leżącą na kredensie i przełożył ją przez głowę.Wziął wodę kolońską i skropił się nią lekko,a potem wziął łyk napoju leżącego na stole.Starał się opanować kaca.Wyszliśmy z pokoju i zaczęliśmy wywalać ludzi z jego domu.Szturchał ich butem do póki się nie obudzili.Stanął przede mną tak,że mogłam dostrzec jego tatuaże spod cienkiej,białej bluzki.Niechętnie odwróciłam oczy wracając z powrotem do pracy.Kontynuowaliśmy sprzątanie.Spryskałam okno środkiem czystości.Gdy spojrzałam na Harry'ego ten popychał kogoś w kierunku frontowych drzwi.Za każdym razem gdy pchał pijanych i na wpół przytomnych ludzi w stronę wyjścia widać było jego idealne mięśnie.Gdy wszyscy wyszli zatrzasnął drzwi.Harry spojrzał na mnie ,a ja odwróciłam się w stronę okna i zaczęłam szorować jeszcze mocniej.Moje policzki płonęły.
-Blair-powiedział
-Hmm?
-Co robisz?
-Myję okno.-odpowiedziałam
-Odświeżaczem do powietrza?
Zarumieniłam się.Spojrzałam na stół ,rzeczywiście,pomyliłam buteleczki .Zamiast płynu do mycia szyb wzięłam odświeżacz do powietrza w spraju.
-Oh...ups-powiedziałam
Harry się roześmiał.
-Teraz przynajmniej okno będzie pachnieć morzem
Roześmiałam się i odłożyłam pomylony przedmiot zamieniając go na płyn do szyb.Harry wziął odświeżacz i psiknął nim w powietrzu,aby zneutralizować zapach alkoholu.
-Więc jak dużo drinków wypiłeś ostatniej nocy?-zapytałam go kontynuując chodzenie po domu i sprzątanie go
-Więcej niż sześć,mniej niż szesnaście-spojrzałam na niego i go szturchnęłam,a on się zaśmiał
-Harry-skarciłam go
-Sorka!Gdybyś poszła chociaż raz ze mną na imprezę mogłabyś mnie monitorować.-powiedział i mrugnął do mnie .Spiorunowałam go spojrzeniem.
-Wiesz,że to nie moja bajka.-powiedziałam wrzucając czerwone kubki do torby na śmieci
-Wiem,ale jesteś moją najlepszą przyjaciółką-powiedział-Powinnaś czasami pokazywać się publicznie,bo ludzie zaczną myśleć,że cię zabiłem-roześmiałam się
-Może...ale jeśli zdejmiesz ten kolczyk w brwi.-dokuczyłam mu
Jego ręka automatycznie dotknęła srebrnego kółka na brwi.
-Jeśli przyjdziesz na następną imprezę, wyjmę ten kolczyk,ale tylko na jeden dzień-powiedział
-Tylko żartowałam-parsknęłam
-Ja nie-odpowiedział
-Nie mam zamiaru przyjść na jedną z tych twoich domówek,żeby następnego dnia obudzić się we własnych wymiocinach-odparowałam
-Ja tak nie mam-uśmiechnął się krzywo
-Masz zawsze kaca w sobotni ranek odkąd skończyłeś szesnaście lat,masz wprawę- powiedziałam mijając go aby wziąć kolejną torbę na śmieci.
Harry wzruszył ramionami nie zadowolony.
-Chodzi mi o to,że powinnaś czasami się rozerwać,nie możesz wiecznie siedzieć w swoim pokoju-powiedział
Z jakiegoś powodu wiem,że ma rację. Spuszczam na niego wzrok. On wie,że mój pokój jest dla mnie najbezpieczniejszym miejscem odkąd moja mam zmarła.
-Blair, przepraszam-westchnął
Wzruszyłam ramionami odwracając się.
-Nieważne-powiedziałam
Resztę domu sprzątaliśmy w ciszy.Tylko czasami słyszałam jak Harry coś mamrocze.Kiedy sprzątałam wokół kominka usłyszałam Harry'ego za mną.Odwróciłam się i stanęłam z nim twarzą w twarz.Był tak blisko mnie, że zobaczyłam jak jego zielone oczy ciemnieją.
-Co?-spytałam
-Co z tobą jest nie tak?
-Nic-chciałam go ominąć, ale złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie
-Po prostu powiedz dlaczego jesteś zdenerwowana !
-Nie jestem-odpowiedziałam
-Gówno prawda !-podniósł głos
-Dlaczego to ma takie znaczenie?
-Ponieważ kiedy jesteś zła czuję się niespokojnie -powiedział
-Poradzę sobie-chciałam wyrwać rękę z jego uścisku,ale on tylko go zacieśnił
-Cholera,Blair
Jest zły.Otwiera i zamyka szczękę,jego oczy cały czas wpatrzone są w moje.
-Przepraszam,dobrze?
Napinam szczękę i staram się ,aby łzy nie wyleciały mi z oczu.Nie cierpię płakać.Nie robiłam tego przez parę lat.Staram się przytrzymać łzy. Jestem typem takiej osoby która trzyma emocje wyłącznie dla siebie i raczej nie wychodzą one na światło dzienne.
-Blair,przepraszam-powiedział ponownie tym razem łagodniej, puszczając mój nadgarstek
Minął moment zanim się odezwałam
-W porządku-odpowiedziałam,a on uśmiechnął się lekko do mnie
Harry zawsze taki był.Czasami mówił nie odpowiednie,że czy w złym czasie,ale wiedział,że nigdy nie mogłabym być na niego zła. Przeszliśmy razem wiele. Więcej niż niektórzy dobrzy przyjaciele.Mamy tendencję do spierania się.Można powiedzieć,że jesteśmy całkiem inni.My to wiemy.Harry jest towarzyski,ja jestem nieśmiała.On ma tatuaże, ja ani jednego.On śpi gdzie popadnie,ja nie opuszczam mojego pokoju.Myślę, że te spory między nami są naszym sposobem ,aby rozprawić się z tymi różnicami.
-Jak twój tata?-spytał,kiedy skończyliśmy sprzątać kuchnię
-Dobrze-odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby-Nadal mnie denerwuje.
-Myślisz,że mnie przekonasz tą gównianą odpowiedziom-Harry mrugnął
Stłumiłam śmiech.
-Harry!-zaśmiał się, gdy
spojrzałam na niego
-U Louisa też wszystko dobrze.
-Nie pytałem o niego-zmrużył oczy
-On jest moim przyrodnim bratem,Harry- przewróciłam oczami
-Nie obchodzi mnie kurwa kim on jest
-Harry, jaki ty masz właściwie z nim problem?-skarciłam go
Nie odpowiedział.Westchnęłam.
-Mam po dziurki w nosie,że ukrywacie coś przede mną -Harry nadal nie odpowiadał więc postanowiłam więcej go o to dzisiaj nie pytać.Skończyliśmy czyścić dom przed czternastą i postanowiliśmy wyjść razem gdzieś na lunch.
-Więc co to była za dziewczyna, przed którą uratowałam cię dzisiaj?-zapytałam kiedy szliśmy w stronę naszej ulubionej pizzerii
-Umm....-Harry zmrużył oczy -Ash? Ashlin?Ashley? Tak,to była Ashley-uśmiechnął przypominając sobie zeszłą noc
-Jesteś naprawdę okropny-wytknęłam mu
Wzruszył ramionami.Zajęliśmy nasze miejsca.Usiedliśmy bliska okna.Przychodziliśmy tutaj odkąd skończyliśmy szesnaście lat i nie ważne ile razy w tygodniu przychodziliśmy na lunch,obiad ,a czasami nawet śniadanie pizza nigdy nam się nie znudzi.
-Pamiętasz jak przychodziliśmy tu co piątek-wspomniał
-Co piątek- skinęłam głową przypominając sobie,Harry uśmiechnął się.
Po zjedzeniu,Harry dał znak,aby kelnerka podeszła z rachunkiem.Wtedy zobaczyłam blond włosy,które mignęły mi za nim.Oh...
Harry miał kilku przyjaciół, w których towarzystwie tak jakby nie czułam się zbyt komfortowo.Tych dwoje ,którzy stali za nim byli idealnym przykładem.....Penny,blondynka z nieziemsko błękitnymi oczami,kusą spódniczką i sześciocentymetrowymi obcasami.No i oczywiście Luke.Chłopak o ciemnych oczach z blizną na policzku.
-Kogo my tu mamy- uśmiechnął się chłopak
Oczy Harry'ego ściemniały.Wyprostował się na krześle.
-Penny,Luke-przywitał się z nimi
Uśmiechnęłam się lekko.
-Blair,tak?-spytała Penny,na jej powiekach była gruba warstwa eyelinera
Skinęłam, czując się trochę wystraszona.
-Czemu taka piękność jak ty nigdy nie pojawiła się na imprezie?-spytał Luke, jego oczy skanowały mnie, a ja czułam się bardzo niezręczne
-Ja...ja-spojrzałam na Harry'ego oczekując pomocy,ale on unikał mojego wzroku-To nie moja bajka-powiedziałam niepewnie.Penny prychnęła.
-Więc co jest twoją bajką?-zapytała złośliwie-Wiejskie imprezki w pizzerii? Obydwoje uśmiechają się jadowicie.
Staram się wymyślić co mam odpowiedzieć, ale nic nie przychodzi mi do głowy.Patrzę na moje ręce,z którymi nie wiem co zrobić.
-Starczy tego dokuczania,Penny -mówi Luke trącając ją.Kiwa w stronę do Harry'ego
-Idziemy dzisiaj wieczorem na kilka drinków ,idziesz z nami?
-Jasne- mówi Harry -Świetnie-Penny posyła mu uwodzicielski uśmiech
-Do zobaczenia-mówią obydwoje i wychodzą
Ja i Harry milczymy kiedy on płaci za nasz lunch.Wychodzimy z restauracji i kierujemy się w stronę samochodu.W tym czasie przetwarzam w głowie to ,co właśnie się stało.Tym razem nie otwiera mi drzwi do samochodu.Cała jego postawa zmienia się kiedy przebywa w ich towarzystwie.Nie jestem z tego powodu zadowolona.
-Czy naprawdę będziesz pić z nimi wieczorem? -spytałam go
-Tak-odpowiedział
-Ale robiłeś już to wczoraj na imprezie,tak?
-No i...? -Nie wiedział o co mi chodzi
-Alkohol nie jest najlepszym rozwiązaniem dla ciebie!-staram się go przekonać
-Nie bądź taką dokuczliwą suką! -wzdrygnęłam się na jego słowa
Spojrzałam na niego zszokowana.
-Wypuść mnie z samochodu-powiedziałam
-Blair..-nie wiedział jak się zachować
-Powiedziałam coś !- krzyknęłam do niego
Zanim zamknęłam drzwi odwróciłam się do Harry'ego.
-Louis mnie odbierze-powiedziałam oschło,a jego twarz zrobiła się czerwona
-Blair! -krzyknął ,ale zatrzasnęłam drzwi zanim zdążylibyśmy się znowu pokłócić.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Louisa. Przeczesałam ręką moje ciemne włosy.Trochę to trwało,ale wreszcie odebrał.
-Blair,wszystko w porządku?-spytał z troską w głosie
-Harry jest gnojkiem więc musisz przyjechać po mnie.Jestem na Melbourne Avenue.
Patrzę w bok,ale samochodu Harry'ego już nie ma.Wzdycham patrząc w dół na moje nogi.
Słyszę również westchnięcie po drugiej stronie telefonu.
-Jestem w drodze-powiedział
-Dziękuję,Lou- powiedziałam z wdzięcznością

                                                                                                *****

czytasz = komentujesz :)
















sobota, 5 kwietnia 2014

Prolog

Blair Price zmaga się z wieloma rzeczami w życiu . Po śmierci jej matki jej ojciec postanowił scalić rodzinę na nowo i stworzyć na pozór jej idealny wzór.Dziewczyna trzyma również w tajemnicy to,że kocha się w swoim najlepszym przyjacielu.
Blair i Harry znają się od ponad piętnastu lat.On jest jej światłem,które chroni ją przed całkowitym pochłonięciem przez ciemność.Ale jest też jej najgorszym koszmarem.Można powiedzieć,że ich dwójka to kompletne biegunowe przeciwieństwa....ale,czyż przeciwieństwa się nie przyciągają ?