poniedziałek, 24 sierpnia 2015

PRZEPROWADZKA!!

Uwaga!!
Nie będę prowadzić już Lights na bloggerze! Cały blog jest już przeniesiony na wattpad.Mój user to @boozystyles. Tam też będą pojawiać się nowe rozdziały i moje nowe blogi. Myślę,że to dobry wybór. Blogger jest już według mnie dawno przereklamowany i tylko przyprawia mnie o nerwy.

czwartek, 18 czerwca 2015

Chapter 60

Przepraszam, ale rozdział znowu nie sprawdzony
#sorry

Harry's POV:

Przeczesuję ręką mokre od deszczu włosy kiedy przekraczam próg przychodni doktora Stone'a. Sally wita mnie siedząc za swoim biurkiem. Posyłam jej mały uśmiech.
Jest wczesny listopad. Pogoda zmieniła się z chłodnej do kurewsko zimnej. Nie nawidzę zimy. Nie nawidzę nosić cały czas kurtki. To gówno.
Zajmuję miejsce w poczekalni.
Od dwóch miesięcy co tydzień przychodzę do doktora Stone'a. Myślę, że fajnie jest z kimś porozmawiać, mimo że nadal nie mogę spać w nocy. Chce mi przepisać tabletki nasenne, ale na razie odmawiam. Coś mi podpowiada, że wcale ich nie potrzebuję.
Cały czas myślę o Blair.
Czasami kiedy jestem w pracy, albo kiedy prowadzę samochód, ale najczęściej kiedy próbuję w nocy zasnąć. Jej oczy koloru oceanu nawiedzają mój umysł. Wiele razy myślę o tym, jak jej czarne loki poruszają się na wietrze. Nie ma dnia, żebym nie winił się za to co jej zrobiłem. Nie nawidzę siebie za to.
Ale ona jest teraz z Niallem i jest szczęśliwa.
-Harry-wzywa mnie doktor Stone do swojego biura
Kiwam głową, wstaję i kieruję się do już dobrze znanego pomieszczenia.
Siadam i opieram się na skórzanej kanapie.
-Więc co u ciebie? -pyta luźno Stone
-Tak samo, jak po odejściu Blair -mówię
-Hmmm-mężczyzna opiera się o fotel i przysuwa bliżej mnie pudełko bombonierki
-Czekolady?
-Nie-odpowiadam krzyżując ręce
-Jak ma się Blair?
-Nie wiem.
-Dzwoniłeś do niej?
-Nie.
-Dlaczego nie?
-Ona nie chce mnie w swoim życiu.
-I jesteś z tym w porządku?
-Jeśli to ją uszczęśliwia.
-Hmmm.
Patrzę na ścianę.
-Ona jest teraz z kimś innym-mówię
-Naprawdę?
-Mmmm
-Z kim?
-Nazywa się Niall Horan.
-Znasz go?
-Był moim dobrym kolegą.
-Był?
Wzdycham.
-Był.
-Ona go lubi?
-Myślę, że tak.
-Czy go kocha?
Spinam się.
-Nie wiem.
-Jesteś zły, dlatego, że są razem?
-Wcześniej byłem, ale...-wzdycham szukając odpowiadnich słów
-Ale?
-Po prostu chcę, aby była szczęśliwa. Od początku wiedziałem, że nie jestem dla niej dobry
-Co sprawia, że tak myślisz?
-Spójrz na mnie. Ona potrzebuje kogoś, kto się za nią wstawi i będzie ją wspierał. -Finansowo czy emocjonalnie?
- Obydwa.
-A ty nie wierzysz, że możesz jej to zapewnić.
-Absolutnie nie.
Doktor Stone nie odpowiada, tylko przygryza wnętrze policzka w zamyśleniu.
-To jest powód, dla którego nie możesz bez niej zasnąć-mówi
Spoglądam na niego.
-Kiedy z nią byłeś mogłeś spać, bo czułeś, że jest blisko. Wiedziałeś, że jest z tobą. Kiedy jej nie było, twój umysł przejmował kontrolę i miałeś myśli o tym, że nie jesteś dla niej dobry i nie potrafisz jej wspierać, tak jakby ona sobie tego życzyła. To samo dzieje się teraz.
Spuszczam głowę.
-Em, ja, ugh...zapisałem się na kilka kursów.
Doktor Stone podnosi brwi.
-Kursów?
-Tak, em...dotyczących grafiki.
-Dlaczego to zrobiłeś?
Przygryzam wargę.
-Dla Blair -mówi Stone -Prawda?
-Chcę być tym, kogo potrzebuje -mówię mu -Kimś z wykształceniem.
-Uważasz, że jak je zdobędziesz to Blair będzie chciała cię z powrotem?
Marszczę brwi.
-Nie.
-Więc o co z tym chodzi? Wcześniej nie przeszkadzało ci to, że nie masz odpowiedniego wykształcenia.
-Dobrze jest je posiadać-mamroczę
-Oczywiście.
Zaciskam szczękę.
Doktor Stone wzdycha.
-Harry, twoje całe życie obraca się w okół Blair -Dostrzegasz to, prawda?
Przełykam gule w gardle.
- Teraz musisz się skupić na sobie. Masz dziewiętnaście lat. Pożyj trochę. Blair ruszyła na przód, to ty też powinieneś.
-Nie chcę ruszać na przód-mówię dziecinnie
-Musisz. Co jeśli ona ułoży sobie życie z tym nowym chłopakiem? Co jeśli skończą jako małżeństwo?
Z całej siły powstrzymuję się przed uderzeniem go prosto w szczękę.
-Umarłbym-mówię
-Wydaje się, że ciągle oczekujesz, że ona do ciebie wróci.
-Nie. W ogóle.
Doktor Stone patrzy na mnie z ciekawością.
-Ja...ja po prostu chcę być w jej życiu -przyznaję się
Czuję, że lekko się rumienię.
-Nie obchodzi mnie to, czy będziemy razem, jako para, czy przyjaciele. Po prostu chcę być blisko niej. -patrzę na moje ręce
Doktor Stone zapisuje coś w swoim notatniku. Patrzy na mnie i wzdycha.
-To była bardzo produktywna sesja-mówi Stone -Do zobaczenia w następnym tygodniu.
Kiwam głową i wstaje, ściskając jego rękę. Zakładam kurtkę i wychodzę z przychodni, przedtem machając jeszcze Sally na pożegnanie. Wchodzę do samochodu i włączam ogrzewanie.
W drodze do mieszkania mijam dom Blair. Zatrzymuję samochód i patrzę w okno pokoju Blair. Dostrzegam Lottie, która siedzi na łóżku ze spuszczoną głową.
Mój wzrok napotyka rynnę, na którą wspinałem się kilka razy. Zaciskam szczękę i odpalam auto.

Blair's POV:

-Niall-piszczę kiedy chłopak zaczyna mnie łaskotać -Przestań.
-Potrzebujesz przerwy od nauki -mówię -Łaskotanie zawsze pomaga.
 -Niall--przestań--muszę się uczyć-chichoczę
-Powiedz wujku!
Przestaję się śmiać i nagle zamiast Nialla w moim umyśle pojawia się Harry. Niall dostrzega to i odsuwa się ode mnie.
-Coś nie tak?-pyta
Kręcę głową i obraz znika. Patrzę w niebieskie, zmartwione oczy Nialla.
-Nie-mówię -Po prostu...mieszany humor.
Niall przewraca oczami.
-Oczywiście.
Uderzam go.
-Masz szczęście, że nie każę ci chodzić do sklepu po tampony.
Niall marszczy nos, a ja się śmieje.
-Naprawdę! Musisz zrobić sobie przerwę. Jeszcze ci się pogorszy.
-Jeśli tak, przynajmniej będę się uczyć.
-Jesteś niewiarygodna.
-Wiem.
Niall śmieje się i składa pocałunek na moich ustach.
Spotykamy się już ponad miesiąc. Niall jest miły i lubię przebywać w jego towarzystwie. Mimo tego, cały czas jakaś część mnie przypomna mi, że z Niallem nie czuje tego samego co z Harrym, nie ma tych fajerwerków. Nie poradzę nic na to, że nie uważam tego za złą rzecz.
Nie kocham go. Jeszcze nie.
-Co robimy dzisiaj wieczorem? -pyta
-Uczymy się-odpowiadam z uśmieszkiem
Niall jęczy.
-Nad czym pracujesz tym razem?
-Nad wierszem.
-Naprawdę?
-Taak. Glówny motyw to....-patrzę na rubrykę-Bolesna miłość.
Marszczę brwi.
-Hmmm-uśmiecha się Niall -Można ten teamt ująć w niegrzeczny sposób.
Uderzam go.
-Niall!
Śmieje się.
-Przepraszam, ale przyznaj się, że też o tym myślałaś.
-Nie, nie zupełnie -mówię klikając długopis
-Zamierzasz go teraz pisać?
-...tak.
-Ugh, no dawaj. Nie możemy wyjść i zjeść coś włoskiego?
-Niall-jęczę
-Proszę, proszę, proszę.
-Nie. Chcę szybko skończyć ten wiersz i skupić się na moim projekcie z biologii.
-Biologia...to nie dla mnie-mówi Niall
Chłopak schodzi z łóżka i pochodzi do małej lodówki, którą zainstalował mi i Eleanor. Otwiera ją i schyla się, aby sprawdzić jej zawartość.
-Nie masz nic dobrego-komentuje zamykając lodówkę
-Sory.
Niall zabiera kurtkę i kluczyki.
-Jadę do sklepu i kupie ci jakieś jedzenie. Wrócę za nie więcej niż pół godziny.
Unoszę brwi.
-Mówisz poważnie?
-Poważnie jak zawał serca.
-Słodko.
Niall uśmiecha się.
-Do zobaczenia później.
Przewracam oczami kiedy wychodzi z mieszkania. Odwracam się do mojego notesu. To będzie trudniejsze niż myślałam.
Eleanor jest dzisiaj u kolegów z jej politycznej klasy, aby uczyć się na test, który mają w przyszły tydzień. Oznacza to, że mam pokój dla siebie. Cały czas klikam długopis, zastanawiając się co napisać. Bolesna miłość. Mój umysł natychmiastowo wędruje do Harry'ego. Potrząsam głową. Nie mogę pisać o Harrym. Muszę o nim zapomnieć.
Ale jak inaczej mogę uzyskać z tego dobrą ocenę? Jeśli nie napiszę tego co czuję, będzie to wyczuwalne w wierszu. Nie mam wyboru. Po raz pierwszy od czasu naszego rozstania skupiam się całkowicie na Harrym. Myślę o jego zielonych oczach. O tym jak jasny mają odcień kiedy się śmieje i jak ciemny kiedy się denerwuje. Jego różane usta, które układają się w piękny uśmiech. Jego czekoladowe loki. Sposób w jaki mówił, że mnie kocha, a potem to wszystko zniszczył. Kładę się na łóżku. W żadnym wypadku nie mogę pozwolić, aby moją pracę przeczytał ktoś inny niż mój profesor. Zaciskam usta i klikam długopis przysuwając go do kartki i zaczynając pisać.
Mój telefon nagle zaczyna dzwonić, strasząc mnie.
-Halo?
-Hej, Blair-rozpoznaję głos mojego ojca -Cześć, tato. Jak się masz?
-U mnie w porządku. A u ciebie? Podoba ci się na uniwersytecie?
-Tak, bardzo- zamykam notes decydując, że dokończę wiersz później -Jak w domu?
-Dobrze! Jay męczyła mnie cały dzień, abym do ciebie zadzwonił i spytał się, czy chcesz wpaść do domu na weekend.
Przygryzam wargę myśląc o moim planie lekcji.
-Myślę, że będę w stanie-mówię -Ale będę musiała jeszcze sprawdzić. Brzmi fajnie, tato.
Praktycznie słyszę uśmiech w jego głosie.
-Świetnie, Blair. Więc do zobaczenia.
Rozłączam się.
To będzie mój pierwszy raz w domu od kiedy poszłam do college'u. Mam nadzieję, że mój pobyt przebiegnie dobrze.
Niall wchodzi do pokoju z dwiema przepełnionymi reklamówkami.
-Niall!-krzyczę i wstaję, aby mu pomóc
-To wszystko nie zmieści się w mojej małej lodówce!
-Nie musi -odpowiada Blair, strzepując deszcz z włosów -Nie wszystko musi był chłodzone -uśmiecha się
Przewracam oczami kiedy rozpakowujemy zakupy.
-Wracam do domu na weekend-mówię
-Naprawdę?
-Tak, mój ojciec dzwonił do mnie przed chwilą.
-Świetnie-mówi-Kiedy będę miał możliwość poznać twoją rodzinę?
Zamieram. Wcześniej nie miałam z tym problemu. Harry znał mojego ojca od kiedy byliśmy dziećmi. Przygryzam wargę.
-Uh...nie wiem czy w ten weekend wypali. Jeszcze im nie powiedziałam, że się z tobą spotykam.
Niall kiwa głową.
-Rozumiem. Nie ma problemu-uśmiecha się i całuje moje czoło
Jestem wdzięczna, że moja wiadomość go nie uraziła. Biorę głęboki oddech i kończę rozpakowywać zakupy.

                           -----

-Blair!-Daisy krzyczy kiedy wchodzę do przedpokoju -Blair już jest! -informuje innych i podbiega do mnie, przytulając mnie
Phoebe zaraz do niej dołącza, prawie mnie przewracając. Śmieję się.
Lottie i Fizzy witają mnie chwilę później, tak samo jak Jay i mój ojciec. Louis wita się ze mną jako ostatni, ale ściska mnie tak mocno, aż mam wrażenie, że ucieka ze mnie całe powietrze, co sprawia, że chichoczę.
-Wyglądasz jak typowa studentka -mówi mój ojciec
Wzruszam ramionami.
-Z tą całą nauką do nadrobienia tak właśnie się czuję -mówię
Wszyscy śmieją się cicho.
-Cóż, przygotowałam obiad -mówi Jay -Może przejdziemy do jadalni?
Wszyscy kiwają głowami zgadzając się.
Przypominam sobie, że ostatnim razem na rodzinnym obiedzie Harry był z nami. Prawie uśmiecham się na wspomnienie mojego ojca zadawającego niezręczne pytania Harryemu dotyczące naszego związku. Prawie.
Siadam przy stole, na moim stałym miejscu.
-Pachnie niesamowicie -mówię kiedy Jay serwuje makaron
-Dziękuję- mówi zadowolona -Jestem szczęśliwa, że zostajesz z nami na weekend.
-Ja też. Miło jest oderwać się od nauki i od campusu.
Jay kiwa głową i siada na krześle.
-Pamiętam jak ja poszłam na uniwersytet. Wydaje się, że było to wieki temu.
-Nie mogę się doczekać, kiedy ja pójdę na uniwersytet-mówi Lottie
-Mówisz tak teraz. Potem okaże się, że nie jest tak łatwo jak myślałaś.
Jemy i rozmawiamy. Opowiadam im o moich zajęciach i nowych przyjaciołach. Oni opowiadają mi co działo się u nich.
Przyjemność sprawia mi przebywanie w ich towarzystwie. Minęły trzy miesiące odkąd ostatni raz byłam w domu.
-Więc, Blair-mówi mój ojciec -Jacyś fajni chłopcy?
Odchrząkuję i odkładam widelec.
-Właściwie-mówię
Lottie rozrzerza oczy.
-Nie ma mowy! -krzyczy -Już masz chłopaka?!
Rumienię się.
Mój ojciec uśmiecha się.
-Cóż, jak się nazywa?
-Niall....Niall Horan.
-Kolega Louisa? -pyta Jay patrząc na chłopaka
Lou kiwa głową.
-Dobrze razem wyglądają-mówi
-Wow-mówi mój ojciec
Wzruszam ramionami.
-Jest naprawdę miły-mówię
-To świetnie -mówi Jay -Tak się cieszę-mówi i kładzie swoją rękę na mojej.
Widzę jak jej wzrok ląduje na mojej bliźnie
Kobieta dostrzega to i zabiera swoją rękę.
Bez znaczenia kogo kocham, lubię lub z kim się spotykam blizna zawsze będzie przypominać mi mnie i Harry'ego. Tego jestem pewna. Za każdym razem jak na nią patrzę będą przypominać mi się jasne, zielone oczy i czarujący uśmiech. Odwracam wzrok od mojej blizny.
-Więc...-podnoszę widelec i nawijam na niego trochę makaronu -Co...co u Harry'ego? -pytam
Wszyscy przy stole przestają mówić.
Nie wiem dlaczego o to zapytałam, albo dlaczego mnie to w ogóle obchodzi. Słowa wyszły z moich ust, zanim zdążyłam się powstrzymać.
-Nie wiem. Nie kontaktował się z nami-odpowiada mój ojciec
Kiwam głową.
-Oh-pauzuję -Ze mną też nie.
Louis jest wyraźnie spięty wzmianką o Harrym.
Wzdycham i zmieniam temat.
-Więc słyszałam, że ostatnio zwiększyła się liczba DIU u ciebie w pracy-mówię do mojego ojca
On natychmiastowo zagłębia się w temat. Mówi o szalonych nastolatkach i ich problemie z alkoholem. Kończę obiad i opieram się na krześle.
Pomagam Jay posprzątać ze stołu.
-Więc opowiedz mi o Niallu-mówi Jay wkładając naczyna do zmywarki
-Jest naprawdę miły-mówię
-Już to mówiłaś.
-Oh.
Jak inaczej mogę go opisać? Miły, opiekuńczy,pomocny. Przygryzam wnętrze policzka.
-Jak długo jesteście razem?-pyta
-Prawie miesiąc-odpowiadam
-Hmmm-kobieta wkłada kolejny talerz do zmywarki-Czy to poważne?
Wzruszam ramionami.
-Nie wiem.
-Cóż, wydajesz się szczęśliwa-mówi posyłając mi przyjazny uśmiech
-Jestem-odpowiadam
Bez zastanawienia przytulam kobietę. Wiem, że fizyczny kontakt ze mną jest wciąż dla niej nowością, jednak również oplata mnie ramionami.
-Naprawdę fajnie jest być w domu-mówię jej do ucha
Odsuwamy się od siebie.
-Cieszę się, że postanowiłaś nas odwiedzić. Nawet nie wiesz jak wiele to znaczy dla mnie...dla nas wszystkich-mówi Jay
Kiwam głową. Zabieram moje rzeczy ze stołu. Chowam telefon do kieszeni i zakładam kurtkę.
-Gdzie wychodzisz?-pyta Jay
-Pomyślałam, że odwiedzę moją mamę...-spuszczam głowę
Nie byłam na jej grobie od czasu mojego wyjazdu.
-Oh-kiwa głową Jay -Oczywiście
Jeszcze raz się uśmiecham, wychodzę z domu i wchodzę do samochodu.

Zatrzymuję się przed sklepem, aby kupić kwiaty na grób.

-Do zapłaty dziewięć dziewięćdziesiąt -mówi kasjer
-Jasne -mówię wyciągając portfel -O cholera. Nie mam żadnych drobnych -wzdycham
-Bez obaw, Blair-podnoszę wzrok i dostrzegam Zayna za kasą, uśmiecham się do niego -Wezmę to na siebie-mówi mrugając do mnie
Śmieję się.
-Dzięki, Zayn.
-Nie ma sprawy. Miłego wieczoru.
Uśmiechamy się do siebie, zanim opuszczam sklep trzymając w mojej ręce duży bukiet róż.



Czyżby Harry nachodził Blair w myślach?

czytasz = komentujesz <3

sobota, 6 czerwca 2015

Chapter 59

Z góry przepraszam za błędy, ale prędko tłumaczyłam rozdział i nie miałam czasu dokładnie go sprawdzić. W każdym razie ENJOY <3


Dwadzieścia minut późnej moje włosy i makeup są gotowe. Czekam w łazience na Eleanor, która ma mi przynieść jakieś ciuchy. Wreszcie otwiera drzwi trzymając w ręku czarną sukienkę. Jest w koronkę i ma złoty pasek.
Oglądam ją dokładnie.
-To wygląda...
-Będziesz wyglądać w tym niesamowicie, więc włóż tą cholerną sukienkę -nakazuje mi
-Huh
Ubieram się w 'tą cholerną sukienkę'.
-Mówiłam ci -uśmiecha się
Nie jestm fanką koronki, ale w tej wyglądam nieźle.
Mam pofalowane włosy i usta pomalowane są wiśniową szminką.
-Niall już jest! -krzyczy Louis
-Powiedz mu aby zaczekał chwile! -krzyczy El
Dziewczyna odwraca się do mnie i psika na mnie pefrumy. Przypadkowo nabieram głębokiego oddechu i cierpki zapach perfum wędruje do moich dróg oddechowych. Zaczynam histerycznie kaszleć.
-Jezu, El-duszę się
Ona śmieje się i odkłada perfumy z powrotem na półkę, otwierając drzwi od łazienki. Nadal kaszlę kiedy wychodzimy z pomieszczenia. Niall i Louis rozmawiają w korytarzu.
-W porządku? -pyta mnie Louis
-Eleanor--psiknęła--mi perfumy---do ust.
Niall śmieje się, a Eleanor przewraca oczami.
Niall uśmiecha się do mnie nieśmiało kiedy idziemy za Eleanor i Louisem.
-Wyglądasz świetnie
-Dziękuję -mówię rumieniąc się
Sam też wygląda nieźle. Ma na sobie białą bluzkę i ciemne dżinsy. Jego tatuaże na ramionach są dobrze widoczne. Włosy są w jego zwyczajnym stylu, podniesione do góry. Nic nie poradzę na to, że przypomina mi się jak na którejś imprezie chciałam dotknąć jego włosów, aby sprawdzić czy są takie miękkie, na jakie wyglądały. Zaciskam szczękę na to upokarzające wspomnienie. Louis i El wsiadają do auta chłopaka, a ja idę za Niallem do jego samochodu.
-Więc co to za miejsce, do którego jedziemy?
-Ten sam bar, gdzie graliśmy w bilarda-odpowiada Niall -Pamiętasz?
-Oh,taak. Kiedy skopałam ci tyłek-uśmiecham pod nosem
-Grałaś nie fair! Szłaś dwa razy pod rząd!
-Ale i tak skopałam ci dupę.
Niall kręci głową i śmieje się.
Wkrótce dojeżdżamy i wchodzimy do pubu. Gra głośna muzyka, a między stolikami chodzi skąpo ubrana kelnerka. Stół bilardowy jest okupowany. Siadamy we czwórkę przy barze, ja między El,a Niallem. Rozmawiam z nimi przez chwilę. Lou rozmawia o naszej rodzinie. Dobrze wiedzieć, że u nich wszystko w porządku.
 -Lottie tęskni za współlokatorką.
-Traz jest moją-mówi opierając się o Louisa
Lou patrzy na dziewczynę z góry i uśmiecha się. Odwracam od nich wzrok.
Niall zamawia mi drinka i prawie śmieję się na, że od razu myślę, że Perrie mi go przygotuje. Piję go podczas małej rozmowy z Eleanor.
To wtedym patrzę przez ramię i go dostrzegam. Opiera się o drzwi, jego wzrok skupiony jest centralnie na mnie.
Przez czarny t-shirt widoczne są jego tatuaże. Zaciskam usta.
Odwracam się szybko do Nialla starając się skupić na tym, co mówi. Coś o grafice komputerowej. Wypijam resztę mojego drinka, aby zapomnieć o jego ciemnozielonych oczach. Odwracam delikatnie głowę, aby spojrzeć na Louisa, ale ten nadal jest pochłonięty rozmową. Przygryzam wargę i patrzę na Nialla.
Bez zastanawienia przykładam moje usta do jego. Czuję od niego alkohol. Chłopak odpowiada natychmiastowo chwytając mój nadgarstek i przysuwając mnie bliżej do niego. Kiedy się odsuwam, cała trójka patrzy na mnie ze zdziwieniem.
-Wina alkoholu, eh? -śmieje się Louis
Też do niego dołączamy.
Chcę zobaczyć jego twarz. Chce zobaczyć jego reakcję. Chcę, żeby uświadomił sobie co stracił.
Spoglądam przez ramię.
Jego oczy mają jeszcze ciemniejszy odcień niż wcześniej, jeśli to jest w ogóle możliwe. Ma zaciśniętą szczękę. Staram się ukryć mój uśmieszek kiedy odwracam się do Nialla. Kładę moją dłoń na jego i wypijam drugiego drinka.
-Jak ma się tata-pytam Louisa jak gdyby nigdy nic
-Ma się dobrze. Ostatnio narzekał na liczbę DUI. Przy każdym śniadaniu i obiedzie skarży się na liczbę pijanych huliganów prowadzących samochód. -mówi Louis na co się śmieję
Lou kontynuuje rozmowę. Kończę mojego terzeciego drinka. Zamieram. Wyczuwam znajomy zapach wody kolońskiej zmieszanej z mięta.
Czuję, że jest blisko mnie.
-Dobrze widzieć was wszystkich tutaj-słyszę ochrypły głos za moimi plecami
Przełykam gule w gardle i odwracam się powoli.
Jego oczy wpatrują się w moje. Usta formują się w cienką linię.
-Hej, stary -mówi Niall -Jak się masz?
Harry odwraca się do Nialla.
-W porządku-mówi-A ty?
-Mam się świetnie-odpowiada Niall
Eleanor patrzy na mnie zaniepokojona, a Louis posyła Harremu mordercze spojrzenie.
-Blair-mówi Eleanor -Pójdziesz ze mną do toalety?
Kiwam głową i schodzę z krzesełka. Podążam za El do holu, a następnie do damskiej toalety.
Kiedy drzwi się za nami zamykają, dziewczyna chwyta mnie za ręce.
-Wszystko w porządku?
Kiwam głową.
-Nie wiedziałam, że on tu będzie, przysięgam.
-Wiem. To nie twoja wina, El.
-Dobrze, bo czuję się jak gówno. Ale czy jesteś pewna, że wszystko okay? Możemy wyjść. ...
-Tak, jest okay, Eleanor. Mówię poważnie-uśmiecham się lekko
Dziewczyna wzdycha.
-W porządku-poprawia włosy w lustrze. Powiedz tylko, jeśli będziesz chciała wyjść.
Kiwam głową.
Eleanor patrzy na mnie ostatni raz, zanim wychodzi z łazienki. Podążam za nią do holu. Kiedy jesteśmy już przy końcu, dziewczyna nagle się zatrzymuje i wystawia rękę, aby mnie zatrzymać.
-Co....
-Słuchaj-szepcze Eleanor
Spoglądam za jej ramię i dostrzegam Harry'ego i Nialla stojących naprzeciw siebie. Harry jest odwrócony do nas tyłem. Trzyma zaciśnięte pięści, a jego mięśnie na ciele są napięte. Normalne, przyjazne i niebieskie oczy Nialla są teraz ciemne.
-Jak mogłeś to zrobić?-syczy Harry
-Zrobić co? Stary, to ona mnie pocałowała.
-Nie udawaj kurwa głupiego. Chodzisz z nią, czy nie?
-Jeszcze jej nie spytałem.
-Dlaczego nie?-pyta Harry
-Nie wiem, ja...
-To trzymaj się kurwa od niej z daleka.
-Myślisz, że kim ty jesteś? Nie kontrolujesz jej.
-Zamknij się kurwa.
-Dlaczego w ogóle do nas podszedłeś?Co chciałeś przez to osiągnąć? Już jej nie obchodzisz. Sama mi to powiedziała-mówi Niall
-Oh, no bo jesteś jej chłopakiem, racja? Proszę, zachowaj te bzdury dla siebie.
-Przynajmniej ja się o nią troszczę. Nie powtórzę twojego błędu.
-Nigdy nie będziesz jej kochał tak jak ja!-krzyczy Harry
-Gówno prawda. Po prostu kochałeś fakt, że ona darzy cię uczuciem!
-Lepiej to cofnij, Horan, albo inaczej oddzielę twoją głowę od reszty twojego ciała!
Nie zniosę tego więcej. Przechodzę obok Eleanor i wychodzę zza rogu, tak abym była widoczna.
-Przestańcie! -krzyczę
Harry odwraca się do mnie gwałtownie i rozszerza oczy na mój widok.
Niall wykorzystuje nieuwagę Harry'ego i uderza go pięścią prosto w szczękę. Harry zatacza się i spluwa krwią na podłogę. Z trudem łapię powietrze kiedy widzę jak Harry odpowiada ciosem w brzuch.
Eleanor łapie moją rękę, aby zatrzymać mnie przed podbiegnięciem do Harry'ego i Nialla. Wyrywam się jej i staje między nimi. Patrzę prosto na Harry'ego, kiedy za mną, Louis przytrzymuje Nialla.
-Nie mam pojęcia, co w ciebie wystąpiło-syczę na Harry'ego
Patrzę na niego z taką wściekłością, jaką tylko mogę z siebie wydobyć.
-Nie miałeś pieprzonej czelności, aby tu przychodzić i wszczynać konflikt!
-Wiesz, że sama do tego doprowadziłaś!-Harry odkrzykuje -Przez to, że go pocałowałaś!
-Nie jesteśmy już razem, Harry! Mogę całować kogokolwiek kurwa zechcę!
Harry zaciska pięści.
-Już nawet nie wiem kim jesteś-mówię niskim głosem
Kręcę głową zanim podchodzę do Nialla.
-W porządku? -pytam go
Chłopak słabo potrząsa głową.
-Chodźmy -mówię
Niall wstaje. Chwytam go za dłoń i zaczynamy wychodzić z baru. Słyszę za sobą krzyk Harry'ego.
-Blair, zaczekaj!
-Stop-mówi Louis -Daj jej spokój.
-Zamknij się kurwa.
-Nie, to ty się kurwa zamknij. Ona jest teraz szczęśliwa, nie widzisz tego? Jeśli ja kochasz, chociaż najmniejszą częścią swojego ciała, to pozwól jej teraz odejść -mówi stanowczo Louis
Przykładam dłoń do mojej twarzy, aby Niall nie zauważył moich łez. Wycieram je szybko zanim wchodzę do jego samochodu.
-Przesadził-mówię cicho w drodze do domu
Niall kiwa powoli głową. Nie odwraca wzroku od drogi.
-Jesteś pewien, że wszystko w porządku? -pytam
Niall milczy przez chwilę.
-Nigdy go takiego nie widziałem-mówi -Był taki obrończy.
-On nic dla mnie nie znaczy.
-Naprawdę, Blair? Nic? -unosi brwi
Przełykam ślinę i wyglądam przez szybę.
-Naprawdę
Niall kładzie dłoń na moim udzie.
-Blair, to żaden sekret, że bardzo cię lubię. Chce żebyś była szczęśliwa.
Uśmiecham się.
-Dziękuję, Niall-mówię kładąc moją dłoń na jego
Uśmiecha się lekko i zabiera swoją dłoń skupiając ponownie swoją uwagę na drodze, aż kiedy przyjeżdżamy do akademiku. Chłopak całuje mnie na dobranoc. Wchodzę do pokoju, ubieram się w piżamę i wchodzę do łóżka.
Myślę o tym jak bardzo Harry był dzisiaj zły. Jedynym powodem był mój błahy pocałunek z Niallem. Tak, może i chciałam sprawić, że będzie zazdrosny, ale nie chciałam, aby się zdenerwował. Powinnam się domyślić, że eksploduje. Przecież to Harry do jasnej cholery.
Eleanor i Louis docierają do akademiku chwilę później.
-Blair? -woła mnie cicho El
-Hmmm
-W porządku, kochanie?
Kiwam głową.
-Przepraszam, Blair-mówi Lou
-Słyszałam co do niego powiedziałeś-mówię cicho-Dziękuję
Louis kiwa głową.
-To nic złego płakać-mówi cicho
-Nie mam dla niego już łez -mówię
Eleanor patrzy na mnie smutno.
-To co między wami było, było prawdziwe-mówi El -Być może nie widziałam wiele z tego, ale widzę i wiem swoje.
Odwracam się na brzuch i chowam twarz w poduszkę.
-Teraz to bez znaczenia-mówię stłumionym głosem
Eleanor rysuje kółka na moich plecach, a Louis głaszcze moje włosy, dopóki zasypiam. Dzisiejszy wieczór miał być szczęśliwy. Louis przyjechał specjalnie w odwiedziny i w ogóle, ale to wszystko przerodziło się w katastrofę. Żałuję, że widziałam się dzisiaj z Harrym. Mam nadzieję, że nigdy go więcej nie zobaczę.

Mała cząstka mnie wie, że kłamię.

czytasz = komentujesz <3

wtorek, 2 czerwca 2015

Chapter 58


-Ow, Eleanor...
-Trzymaj, trzymaj!
-Uważaj na moje oko!
-Cierpienie dla piękna, Blair. Cierpienie dla piękna.
-Skończyłaś?!
-Prawie....już-dziewczyna odsuwa się zamykając eyeliner -Pięknie -stwierdza
Patrzę na nią.
-Przekonaj mnie.
-Słuchaj, wychodzisz z kimś. Jako twoja współlokatorka i najlepsza przyjaciółka muszę dopilnować, abyś wyglądała najlepiej, a tak właśnie jest.
Zaciskam szczękę i odwracam się do lustra. Otwieram szeroko oczy na to, co zrobiła Eleanor. Czarne, wąskie kreski widnieją na moich powiekach, podkreślając mój niebieski kolor oczu. Moje usta mają jasnoróżowy odcień. Włosy układają się falami na moich ramionach. Mam na sobie czarne dżinsy i biały, luźny sweterek. Na włosach mam założoną srebrną bandanę. Czuję ukłucie w sercu. Szkoda, że nie mam wstążki mojej mamy. Na taką okazję byłaby idealna.
-Wyglądasz zajebiście -mówi -Cierpienie dla piękna.
Słyszę pukanie do drzwi i moje serce podskakuje. Biorę telefon i chowam go do mojej kieszeni. Zakładam skórzaną kurtkę i uśmiecham się do El podekscytowana, zaraz zanim otwierają się drzwi.
-Blair -mówi Niall kiedy na mnie patrzy -Wyglądasz....
-Zajebiście -kończy Eleanor
-Tak- zgadza się chłopak
Uśmiecham się.
-Dziękuję.
Zabieram klucz i posyłam El znaczące spojrzenie.
-Do zobaczenia -mówię do dziewczyny
-Zabezpieczcie się! -krzyczy Eleanor kiedy zamykamy drzwi
Rumienię się i kręcę głową.
-Przepraszam za nią -mówię kiedy wychodzimy z budynku i kierujemy się w stronę samochodu chłopaka
-Bez obaw. Znam ją ponad dwa lata. Zdążyłem się przyzwyczaić.
Śmieję się kiedy otwiera przede mną drzwi do srebrnego sedana. Siadam na miejscu pasażera, biorąc głęboki oddech. -Twój samochód pachnie nowością-mówię kiedy Niall odpala auto
-Podoba ci się? -pyta
-To tak jakby mój ulubiony zapach -stwierdzam
Oprócz zapachu Harry'ego, dodaje w myśli. Potrząsam głową, aby wyrzucić tą myśl. Nie lubisz zapachu Harry'ego, wmawiam sobie. On pachnie zdradą.
-Mój też! -ożywia się
-Nie na mowy!
-Jest mowa!
Zaczynamy się śmiać. Czuję się z Niallem tak swobodnie. Lubię to uczucie.
-Więc gdzie jedziemy? -pytam
-Do włoskiej restauracji -odpowiada -Wszyscy, którzy chodzą do tego collegeu byli tam przynajmniej raz.
-Hmmm-patrzę przez szybę samochodu -Więc co dostałeś za ten rysunek? -pytam
-Idealną ocenę -odpowiada z uśmiechem -Ale coś mi mówi, że poszłabyś ze mną obojętnie co bym dostał-uśmiecha się pod nosem
-W twoich snach!
Niall śmieje się.
Jedziemy przez chwilę w komfortowej ciszy. Niall wreszcie zatrzymuje samochód przed małym bistro. Widzę stoły nakryte białymi w czerwoną kratę obrusami i palące się na nich świeczki.
-To miejsce jest wspaniałe -mówię kiedy wchodzimy
-Wiem-zgadza się -Jedzenie też mają wspaniałe.
Kelnerka podchodzi do nas i podaje nam menu.
-Co polecasz?-pytam Nialla
-Pasta marinara -odpowiada
-Nie ma mowy!
-Co?
-Pasta marinara to moje ulubione danie-mówię
-Moje też!
-Naprawdę?
-Naprawdę!
Śmiejemy się.
Dopiero teraz dostrzegam jak piękne są oczy Nialla. Są podobne do moich, ale o kilka odcieni jaśniejsze. Czuję, że mogłabym wpatrywać się w nie godzinami. Oczy Harry'ego są zupełnie inne.
Spuszczam głowę na wspomnienie o Harrym. Dlaczego czuję się winna za przyjście tutaj z Niallem? Harry i ja nawet się ze sobą nie kontaktujemy. On prawdopodobnie jest gdzieś z Jane. To dlaczego czuję się, jakbym robiła coś złego?
-Wszystko w porządku? -pyta mnie Niall kiedy kelnerka podchodzi do naszego stolika
Kiwam głową i patrzę na kobietę.
-Dwie pasty marinara -Niall składa zamówienie
Dziewczyna kiwa głową i zapisuje to w notatniku.
-Coś jeszcze? -pyta
-Tak, kieliszek wina -mówię zanim zdążę się powstrzymać
Niall uśmiecha się pod nosem.
-Dwa kieliszki -mówi, mrugając do mnie
Kelnerka odchodzi od nas, mamrocząc, że za chwile przyniesie nasze zamówienie.
-Co planujesz po skończeniu collegeu? -pytam Nialla
-Chciałbym zostać grafikiem dla magazynu, czy coś. To byłoby świetne -opiera się o oparcie krzesła
-Interesujące-mówię
-A ty?
-Chcę zostać pisarką-czerwienię się
-Dlaczego się rumienisz?-pyta
-Nie wiem, Harry....chodzi mi o to, że niektórzy wyśmiewali mnie za to -temperatura wydaje się rosnąć, kiedy wspominam imię Harry'ego, podwijam szybko rękawy
-Nie będę się z ciebie śmiał -mówi -Myślę, że to jest całkiem urocze -wydaje się, że zignorował moją wzmiankę o Harrym, za co jestem mu wdzięczna
-Tak myślisz?
-Oh, tak. Tworzę sztukę rysunkami, ty słowami.
Uśmiecham się. Harry nigdy by mi tego nie powiedział.
Wzrok Nialla wędrują po mojej ręce, aż zatrzymuje się na mojej bliźnie. Dostrzegam to i opuszczam rękaw swetra.
-Słyszałem o tym, co się stało -mówi cicho
-Oh
-Taa, pracuje z Harrym, pamiętasz?
Zapomniałam o tym.
-Oh, racja.
Niall podwija z powrotem rękaw mojego swetra i przejeżdża palcami po mojej ręce.
-To piękna blizna -mówi -Na pięknej dziewczynie.
Rumienię się i uśmiecham się pod nosem.
Harry wyłącznie raz nazwał mnie piękną.
Ponownie karcę się w myśli.
Przestań porównywać Nialla do Harry'ego, nakazuje sobie.
-Tak dla wyjaśnienia, Jane to pierdolona suka.Wszyscy to wiedzą.
-Wiec jak sprawy w studiu w Eda? -pytam chcąc zmienić temat
-Ed przeprowadził swoją dziewczynę, bo chciała tatuaż na nadgarstku. Pierwotnie ona była moją klientką, ale Ed wytatuował ją za mnie. Samolubny drań.
Śmieję się.
-Ed wydaje się fajny. Rozmawiałam z nim tylko raz, ale nadal tak uważam.
-Mam jutro lunch z nim i z Zaynem. Jak chcesz możesz z nami pójść.
Wzruszam ramionami.
-Brzmi jak męskie spotkanie -mówię
-Będziesz nas pilnować -Niall rusza brwiami
Śmieję się.
-Dobrze, dobrze
Kelnerka przynosi nasze jedzenie. Przeprowadzamy małą rozmowę podczas posiłku. Niall miał rację, pasta marinara jest pyszna. Kończę na dwóch lampkach wina. Niall na jednej, ponieważ prowadzi samochód. Przy kolacji śmieje się więcej niż powinnam.
Niall wreszcie płaci rachunek i wyciąga do mnie rękę, pomagając mi wstać. Wsiadajac do auta biorę teatralny oddech, powodując, że Niall zaczyna się śmiać. Czuję się delikatnie nietrzeźwa , kiedy czuję ciepło alkoholu w moim organizmie.

Niall odprowadza mnie aż pod same drzwi mojego pokoju w akademiku.
-Naprawdę spędziłam miło czas -mówię mu
-Ja też-chłopak uśmiecha się
Niall pochyla się w moją stronę i przez sekundę jestem wystraszona, że mnie pocałuje, ale on jedynie przykłada usta do mojego policzka.
Czuję, że się rumienię.
-Więc do zobaczenia jutro -mówi
-Yep
-Dobranoc, Blair -mówi i odwraca się w stronę holu, kierując się do wyjścia
-Dobranoc, Niall



-Blair, pamiętasz Eda.
Kiwam głową, uśmiechając się.
-Miło cię widzieć
-Ah, ptaszek Harry'ego-Ed opiera się o oparcie krzesła
Prostuję się.
-Już... już nie.
-Ah-niebieskie oczy Eda patrzą na mnie, na Nialla i z powrotem na mnie.
Siadam między chłopakami i rozglądam się po małym barze. Przypomina takie z lat siedemdziesiątych z zielonymi ścianami i stołem do bilarda w rogu.
-Gdzie jest Zayn?-pyta Ed
-Nie mam pojęcia -odpowiada Niall
Ich dwójka przeprowadza małą rozmowę na temat tatuaży, kiedy czekamy na czwartego członka naszego lunchu.
Chwilę później Zayn siada na krześle przeczesując ręką swoje czarne włosy.
-Oi, sory spóźniłem się. Perrie ma kobiece problemy.
Chłopaki marszczą nosy.
-Kiedy moja dziewczyna je ma zabieram swój rudy tyłek jak najdalej od niej. Zachowuje się wtedy jak pieprzony demon-mówi Ed -Raz chce mnie w łóżku, a następnie sześć stóp poniżej powierzchni ziemi.
Wszyscy kiwają głowami zgadzają się.
-Jestem pewny, że Blair jest bardzo miła, kiedy na kobiece problemy-mówi wolno Niall łapiąc moje spojrzenie
Uśmiecham się do niego.
-Chciałabyś-mówię
Wszyscy śmiejemy się kiedy pyzata kelnerka podchodzi do nas z talerzem frytek.
-Jak ma się Kathleen?-pyta Zayn Eda
-Kto to Kathleen?-pytam
-Dziewczyna Eda
-Bardziej krzycząca i demoniczna dziewczyna Eda-mówi kręcąc głową
-O co teraz poszło? -śmieje się Niall
-Chce abym zarabiał więcej pieniędzy.
Przecież prowadzę własny, pieprzony interes, czego ona więcej chce? To nie tak, że ona ma jakąś znakomitą pracę.
-Przypomnij mi co ona robi?-pyta Zayn
-Jest cholerną fryzjerką w jakimś pieprzonym studiu. Zarabia trochę poniżej przeciętnej.
-Oh,Kathleen! -ożywiam się
Wszyscy patrzą na mnie zaskoczeni.
-Moje siostry przyrodnie chodzą do niej-wyjaśniam -Jest całkiem dobra.
-W łóżku też jest całkiem dobra -prycha Ed, a Niall i Zayn zaczynają się śmiać
Marszczę nos.
-Myślę, że nigdy nie spojrzę na nią tak samo, wiedząc, że jest twoją dziewczyną.
-mówię do niego nawet się nie uśmiechając
Ed wydaje się być rozbawiony.
-Zadziornie-komentuje -Czy ty też masz kobiece dolegliwości?
Przewracam oczami.
-Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć....tak. Więc lepiej się pilnuj -uśmiecham się sztucznie i biorę frytkę z talerza.
Śmieją się na mój komentarz, mimo że cały czas zachowują się groteskowo wulgarnie.
-Rodzice Kathleen przyjeżdżają do miasta w następnym tygodniu- Ed mówi i bierze frytkę, potrząsając głową -Muszę się na to nastawić mentalnie, Horan, czy mogę do ciebie uciec, jeśli będzie robić się coraz gorzej.
Niall wzrusza ramionami.
-Jasne
-Co jest takiego złego w rodzicach Kathleen? -pytam
-Są dokładnie jak ich córka. Zadziorni i wkurwiający.
Cała ich trójka się śmieje.
-To jest właśnie to, co robicie? Spotkacie się w brudnych pubach i pieprzycie o kobietach w waszym życiu? -pytam
Chłopaki wymieniają między sobą spojrzenia.
-Tak-mówią zgodnie
Przewracam oczami, tłumiąc śmiech.
-Słyszałem, że Tomlinson przyjeżdża do campusu na weekend -mówi Zayn
Kiwam głową.
-Zostaje ze mną i z Eleanor
-Nie podejrzewałem, że Tomlinson spiknie się z El-mówi Ed
-Oh, tak. Stało się kilka tygodni temu.
-Wow-mówi Ed- Powinienem był dorwać ją jak jeszcze miałem szansę. Jest gorąca.
-Jest moją współlokatorką.
-Ona jest tą, która uciekła -mówi dramatycznie Ed, przykładając rękę do klatki piersiowej
-Jesteś z Kathleen -przypomina mu Zayn
-Czekam na idealną okazję, aby ją rzucić, tak czy inaczej.
-To zrób to -mówi Niall
-Nah. Jest za dobra w łóżku.
Rozmawiamy jeszcze przez chwilę, zanim Ed mówi nam, że musi wracać do studia. Harry został tam sam, a on nie ufa mu na tyle, aby powierzyć mu w opiekę całe studio tatuażu na cały dzień. Dodaje w myśli, że ja też bym mu nie ufała. Czuję ból w piersi na wspomnienie imienia Harry'ego.

Niall i ja wchodzimy do samochodu.
-Więc, nie jesteś urażona, prawda? -żartuje Niall kiedy wracamy na campus
Śmieję się.
-Nie-odpowiadam
-Tęsknisz za nim?-pyta nagle Niall
-Co?
-Czy za nim tęsknisz?-powtarza pytanie-Czy tęsknisz za Harrym?
Marszczę brwi.
-Nie, nie tęsknię. Dlaczego?
-Widziałem twoją reakcję na jego imię-Niall ucieka ode mnie wzrokiem
-Niall, on jest przeszłością -mówię splatając nasze palce, aby go pocieszyć -Harry się już nie liczy.
To sprawia się go uspokoić, chłopak ściska moją dłoń.
-Dobrze-mówi i skupia się na drodze, relaksując się -Dobrze-powtarza



-Louis!-krzyczę i upuszczam moją torbę i książki na podłogę
Chłopak wstaje z łóżka Eleanor i przytula mnie mocno kiedy na niego wbiegam.
Obydwoje śmiejemy się i odrywamy od siebie.
 -Nie wiedziałam, że przyjedziesz tak wcześnie!
-Jest piąta wieczorem -śmieje się Lou
Wzruszam ramionami i schylam się po upuszczone przeze mnie rzeczy.
-Gdzie jest El?
-W łazience -odpowiada Louis -Przygotowuje się na dzisiejszy wieczór.
-Co jest dzisiaj wieczorem?
-Cała nasza trójka i Niall idziemy do baru w mieście.
Uśmiecham się na wspomnienie o Niallu.
-Świetnie!
-Lubisz go?-pyta
Wzruszam ramionami.
-Tak, jest naprawdę miły.
-Jest tysiąc razy lepszy od Harry'ego-prycha Louis
Odwracam się od Louisa aby ułożyć książki na półce. Oczywiście, że to powiedział.
Chłopak dostrzega moje zmieszanie.
-Przepraszam-mówi-Nie chciałem...
-W porządku. Zapomnij, że coś powiedziałeś. -odwracam się przodem do niego -Więc, kiedy wychodzimy?
-Za pół godziny.
-Co?!-zrywam się i podbiegam do łazienki -Eleanor otwieraj te pieprzone drzwi!
El chichocze z drugiej strony i otwiera mi drzwi, sprawiając, że prawie wpadam do pomieszczenia. Eleanor zaczyna się śmiać. Uderzam ją w ramię.
-Daj mi pieprzony eyeliner-mówię przez zeby
Dziewczyna ponownie się śmieje i wręcza mi go.


                                                                          *****

czytasz = komentujesz <3

niedziela, 24 maja 2015

Chapter 57


Połykam dwie tabletki przeciwbólowe i przykładam palce do moich skroni.
-Jak bardzo byłam pijana?-pytam
-Oh, kochanie byłaś cholernie wstawiona -mówi śpiewnie dziewczyna i podchodzi do szafy wyjmując z niej top i dżinsy.
-Masz, załóż to -instruuje
Za chwile przyjdzie Jade, aby zaprowadzić cię na zajęcia z literatury.
-Ja nie chcę -jęczę
-To pierwszy dzień! Jesteś nieobecna, wylatujesz. Teraz zakładaj te pieprzone ciuchy. -Eleanor uśmiecha się słodko i odwraca do lustra, układając włosy.
Wywlekam się z łóżka i ubieram dżinsy i bluzkę. Decyduję, że włosy pozostawię rozpuszczone. Na rzęsy nakładam czarną maskarę i odwracam się do Eleanor.
-W skali od przyzwoicie do kurewsko, jak wyglądam?- pytam
Eleanor patrzy na mnie.
-Ślicznie
Prycham.
-Jasne- mówię i słyszę pukanie do drzwi
-To Jade -mówi El kiedy otwiera drzwi
Dziewczyna uśmiecha się do nas, jej granatowe włosy układają się w fale na jej ramionach.
-Dzień dobry -mówi -Dobrze wyglądasz -komplementuje mnie
-Taa, jasne -mówię -W życiu mnie tak nie bolała głowa -narzekam
-Niall powiedział mi, że piłaś drinka za drinkiem. Nieźle.
Wzruszam ramionami.
-A teraz tego wszystkiego żałuję-mówię
Eleanor bierze swoje rzeczy, a ja wkładam telefon do kieszeni spodni, a wszystkie potrzebne książki chowam do torby. Cała nasza trójka wychodzi z akademiku. Eleanor przytula mnie.
-Powodzenia-mówi -Ja uciekam na socjologię.
-Dziękuję- mówię zanim dziewczyna odchodzi zostawiając mnie z Jade
Odwracamy się i kierujemy w stronę budynku, gdzie mają odbyć się nasze zajęcia.
-Cieszysz się na twoje pierwsze zajęcia?
-Właściwie, tak. Czy profesor od literatury jest miły?
Jade kiwa głową.
-Bardzo -Jest bardzo miły i ma bardzo dobre podejście do ludzi. Znam go już od dwóch lat.
-Świetnie-mówię

Wkrótce jesteśmy w głównym budynku i kierujemy się do sali od literatury. Większość studentów już siedzi na swoich miejscach. Niektórzy z nich piszą coś w swoich notatnikach, a inni rozmawiają między sobą. Jade i ja zajmujemy miejsce w trzecim rzędzie.
-Cieszę się, że przynajmniej znam kogoś z tej klasy -mówię do Jade
-Ja też. Nie wielu moich znajomych jest na literaturze.
-Oh?
-Tak. Większość z nas chodzi na inne kierunki.
-Czy Perrie tu chodzi? Była przecież wczoraj na imprezie.
-Nie, nie chodzi. Mieszka w mieście z matką, ale bywa tu często, aby odwiedzać Zayna. Ona uczy się online.
-Naprawdę? Na jakim kierunku?
-Socjologia i muzyka.
-Wow-komentuję
-Tak. Jest bardzo inteligentna. Chciałabym, aby tu chodziła, ale musi zostać w mieście.
-Dlaczego?
-Jej rodzice mają jakieś problemy ze zdrowiem
-Ah
Zanim Jade zdąży odpowiedzieć, mężczyzna wchodzi do klasy, zamykając za sobą drzwi.
-Dzień dobry, proszę zająć swoje miejsca i wyłączyć telefony komórkowe. -mówi i kładzie swoje rzeczy na biurku. -Jestem profesor Locke. Będę waszym nauczycielem literatury w tym semestrze. Zacznijmy od spraw organizacyjnych -pan Locke zaczyna pisać po tablicy
Reszta lekcji mija na słuchaniu reguł i zasad, jakie pan Lock stosuje na lekcjach. Po ich wysłuchaniu nabieram szacunku do mężczyzny. Cieszę się, że będę mogła uczestniczyć w jego lekcjach.
Jade i ja wychodzimy z budynku na plac.
Rozmawiamy o właśnie zakończonych zajęciach. Podnoszę wzrok i zauważam Nialla, kierującego się w naszą stronę.
Myślę, że nigdy nie miałam wystarczająco czasu ani okazji, aby dokładnie przyjrzeć się chłopakowi. Jego blond włosy zaczesane są do góry, a niebieskie oczy błyszczą przy świetle słońca. Tatuaże widniejące na jego ramionach współgrają z czarnym kolczykiem w jego wardze. Chłopak uśmiecha się do nas wytrącając mnie z zamyślenia.
-Witam panie
-Hej, Niall- mówi Jade -Jak tam lekcja?
-Świetnie. Już rozdali nam pierwsze projekty -uśmiecha się do mnie -Ładnie wyglądasz, Blair.
Lekko się rumienię.
-Dziękuję-mówię
-Jak tam kac?- pyta
-A jak myślisz? - unoszę brwi
-Po siedmiu szotach czystej wódki, nie ma mowy, że nie boli cię głowa.
-Połknęłam już dwie aspiryny-mówię -Nie pomogły
-Ah, najlepszą metodą na kaca jest sen.
-Muszę to wypróbować-mówię
Niall uśmiecha się do mnie, a ja do niego.
-Skończyliście już flirtować, bo chciałabym pójść do następnej klasy.
Rumienię się, a Niall się śmieje.
-Do zobaczenia później -mówi chłopak i odchodzi w innym kierunku
Jade i ja ruszamy na naszą następną lekcję.
-On cię bardzo lubi- mówi Jade
-Wątpię
-Och, no dalej. Przecież widziałam co przed chwilą się działo.
-To źle to zinterpretowałaś -mówię
-Daj mu szansę! Niall jest naprawdę fajnym chłopakiem. I słyszałam, że jest dobry jeśli chodzi o wyrzucanie go z pracy.
Uderzam dziewczynę lekko w ramię.
-Jade!
-Tylko się droczę -mówi -Wyglądalibyście razem uroczo.
Wzruszam ramionami.
-Nie wiem. Mój ostatni związek skończył się porażką....
-W porządku. Jestem pewna, że Niall poczeka aż będziesz gotowa na związek -dziewczyna uśmiecha się pocieszająco
-Dużo wiesz o Niallu- mówię unosząc brwi -Czy jest coś, czego mi nie mówisz?
-Nie, jesteśmy po prostu dobrymi przyjaciółmi. Mogę powiedzieć, że nawet uratował mi życie.
-Naprawdę?
-W zeszłym roku umawiałam się z takim chłopakiem. Totalny kretyn. Upijał się. Zdarzało się, że mnie bił. Raz Niall był w moim pokoju w akademiku, aby pomóc mi z nauką. Zobaczył co się dzieje i uderzył go.
-Wow-mówię zaszokowana z jaką łatwością opowiada o tym Jane
-Tak. Gdyby nie Niall, nie wiem gdzie bym teraz była. -mówi -Chodzi mi o to, że Niall dobrze traktuje dziewczyny. I to jest ważne.
-Zgadzam się-mówię kiwając r
Jade uśmiecha się, spowalniając kroku, a wreszcie się zatrzymując.
-Wydajesz się dobrą dziewczyną, Blair. Nie pozwól, aby przeszłość na to wpłynęła.
Uśmiecham się, myśląc nad jej słowami.
Kiwam głową i krzyżuje ręce.



Siadam przy kafejce, czekając na Eleanor. Spotykamy się tak już przez dwa tygodnie. To fajne miejsce, aby się skoncentrować przy aromacie świeżej kawy. Zawsze siedzimy przy stole obok okna, aby obserwować co dzieje się na zewnątrz. Zajmuje się właśnie moją pracą pisemną z literatury, przepisując myśli na papier. Patrzę na moje notatki, starając się skupić. Biorę łyka mojej gorącej kawy.
Jest koniec września, na dworze robi się coraz chłodniej. Dzisiaj jest wyjatkowo zimno. Owijam mój szary sweter ciaśniej w okół siebie. Zakładam włosy za ucho. Podnoszę długopis i właśnie mam zamiar pisać, kiedy słyszę szamotaninę przy kasach.
-O, cholera! Nie chciałem!
Podnoszę głowę i dostrzegam Nialla, trzymającego kubek kawy w ręce. Wysoka dziewczyna z czerwonymi włosami patrzy na niego wściekle z białą bluzką poplamioną kawą. Dziewczyna odwraca się i wychodzi z kawiarni trzaskając drzwiami.
-Niall?-pytam wstrzymując śmiech
Chłopak odwraca się w moją stronę i uśmiecha do mnie. Siada na krzesło, naprzeciwko mnie.
-Chciałem się przywitać, ale ta suka zagrodziła mi drogę. Nie chciałem jej opluć, ale ta kawa była...
-Strasznie gorąca -kręcę głową z politowaniem przykładając długopis do ust
-Nie powiemy o tym nikomu -mówi Niall
-Miałeś na myśli, że ty nikomu o tym nie powiesz -uśmiecham się pod nosem
Niall przewraca oczami.
-Jeśli Eleanor dowie się, że zrobiłem to ponownie....
-Ponownie? -zaczynam się śmiać
Niall lekko się rumieni.
-Niee...-zaczyna
-W porządku, zatrzymam dla siebie ten twój mały sekrecik -śmieję się lekko
Niall uśmiecha się i opiera o krzesło.
-Więc nad czym pracujesz? -pyta
Patrzę na moje notatki porozwalane po stole.
-Literatura-odpowiadam -Masz jakiś pomysł, gdzie może być El? -pytam
-Żadnego. Nie widziałem jej od wczorajszego wieczoru.
Wzdycham cicho.
-Napisała mi, że właśnie skończyła zajęcia
-Cóż, masz moje towarzystwo -Niall posyła mi szczery uśmiech
Śmieję się lekko.
-Świetnie-mówię porządkując moje notatki -Jak ci idą rysunki graficzne? -pytam
Niall sięga do torby i wyjmuje portfolio.
Przewraca kilka kartek i odwraca go w moją stronę.
-Mój najnowszy-mówi wskazując na rysunek -Zostanie oceniony w ten piątek.
 Przyglądam się badawczo ilustracji. Widać na niej blond włosą dziewczynę stojącą bokiem do lustra. Przyjazny uśmiech widnieje na jej twarzy, kiedy patrzy przed siebie. Po drugiej stronie kolory są ciemne i głębokie. Ta sama dziewczyna stoi naprzeciwko tej pierwszej, dzieli je jedynie lustro. Jej twarz wyraża złość, jej wzrok jest tajemniczy, włosy ma czarne, a cerę bladą. Doskonale widać kontrast pomiędzy dwiema osobami.
-Wow-komentuję
-Chciałem narysować wnętrze, osobowość dziewczyny kontra jej zewnętrzny wygląd -mówi Niall -Temat dotyczył sportretowania depresji.
Przełykam gule w gardle. Wiem dużo o depresji, za dużo. Spoglądam na Nialla.
-Jest piękny-chwalę jego rysunek -Masz umiejętności.
Niall wzrusza ramionami.
-Mam nadzieję, że dostanę dobrą ocenę. Ciężko pracowałem nad tym rysunkiem.-mówi i chowa portfolio z powrotem do torby
-Jestem pewna, że dostaniesz.
-Więc, masz jakieś plany na piątek -pyta Wzruszam ramionami.
-Miałam dzwonić do mojego taty-mówię -Tylko tyle.
-A co ty na to -mówi Niall pochylając się w moją stronę -Jeśli dostanę wysoką ocenę, umówisz się ze mną na piątek wieczór.
Mrużę oczy. Nie byłam na randce od....od kiedy spotykałam się z Harrym. Jestem pewna, że ruszył dalej, to czemu ja nie powinnam?
-Umowa stoi-odpowiadam z uśmiechem na twarzy
-Wspaniale -Niall odwzajemnia uśmiech
-Teraz mam wielką nadzieję, że dostanę dobrą ocenę -mówi, a się rumienię
-Zjeżdżaj z mojego miejsca Horan- Eleanor pojawia się przed nami z rękoma pełnymi książek
-Jak chcesz-mówi chłopak i wstaje -Do zobaczenia, Blair-żegna się, zakłada torbę na ramię i wychodzi z kawiarni
El siada na swoim miejscu i patrzy na mnie zmrużonymi oczami.
-Do zobaczenia? Czy coś mnie ominęło?
Wzruszam ramionami.
-Może tak, a może i nie wychodzę z Niallem w piątek wieczór.
Eleanor otwiera szeroko oczy.
-Nie ma kurwa mowy!- piszczy, uderzając mnie lekko w ramię
Moje policzki przybierają kolor purpury.
-Więc rozumiem przez to, że ruszasz dalej? Przeszłość nie ma znaczenia?
-El przechyla lekko głowę
Wiem, że mówi o Harrym.
Odchrząkuję i kilka razy klikam długopisem.
-Nie wiem-odpowiadam szczerze -Lubię Nialla. Jest miły -wzruszam ramionami
Eleanor uśmiecha się.
-Więc pomożesz mi się wyszykować na piątek?-pytam
-Od tego są przyjaciółki, kochanie. A teraz choć. Słońce zachodzi. Musimy wracać do akademiku.
Przyjaciółki. Nazwała nas przyjaciółkami.
Nigdy nie miałam przyjaciela, którym nie był Harry. Przez lata to był wyłącznie Harry. Przełykam ślinę, zabieram moje notatki i kiwam głową kierując się wraz z El do wyjścia.
Chłodne, wieczorne powietrze uderza w nas kiedy kierujemy się do budynku. Drżę i owijam się ciaśniej swoim swetrem. Rozmawiamy o zajęciach i mojej nadchodzącej randce z Niallem. El piszczy i powtarza mi, że Niall jest odpowiedni dla mnie. Chichoczę cicho i spuszczam głowę.
-Nie widziałam Louisa przez parę tygodni. Może byśmy go niedługo tu ściągnęły?-proponuje El
-Tak, byłoby świetnie. Tęsknię za nim-zgadzam się
-Może w przyszły weekend? W tym tygodniu mam wiele ważnych spraw do załatwienia jeśli chodzi o moje zajęcia, ale następny mam wolny.
-Brzmi dobrze -mówię -I staraj się wtedy nie hałasować w nocy. Też potrzebuję snu.
Eleanor rumieni się.
-Ćśśś-szepcze, ale mały uśmiech pojawia się na jej ustach
Wkrótce docieramy do naszego akademiku. Wzdychamy z ulgą kiedy wchodzimy do ciepłego pokoju.
-Myślę, że Bóg zostawił dla nas włączone ogrzewanie-śmieje się El zdejmując szal
-Tak-zgadzam się
Siadam na kanapie i włączam telewizor, kiedy Eleanor robi popcorn. Postanawiamy obejrzeć jakiś reality show, który doprowadzi nas do śmiechu.
Drzwi do naszego pokoju nagle się otwierają. Do pomieszczenia wbiega Leigh.
-Dobra, która z was to zrobiła?!
-Co?-pytam
-Zniknęły mi wszystkie majtki! Wiem, że któraś z was, suki to zrobiła, bo Jade zaprzeczyła tak samo jak Jesy i Niall...
-Tego szukasz?-Perrie wchodzi do pokoju koszem bielizny pod pachą
Jej włosy związane są w luźnego kucyka. Na jej ustach widnieje uśmiech.
-Ty!- sapie Leigh
-Nie wiedziałam, że to ty zabrałaś-mówi Eleanor
-Nie wiedziałam, że jesteś na terenie kampusu -dodaję
Perrie wzrusza ramionami.
-Zostaję z Zaynem na weekend -oznajmia -A, że nie miałam co robić to pożyczyłam sobie twój koszyczek bielizny -zwraca się do Leigh
Dziewczyna zabiera kosz z rąk Perrie.
-Różowo włosa suka -mamrocze
Perrie śmieje się i wystawia Leigh język, która przewraca oczami prychając.
-Chcecie obejrzeć z nami telewizję? -proponuję
-Ohhh, taaak -odpowiadają Perrie i Leigh i dosiadają się do nas na kanapie
Uśmiecham się kiedy rozmawiamy i śmiejemy się z oglądanego właśnie programu.
Myślę, że nigdy nie miałam tylu przyjaciół w całym moim życiu...przynajmniej jeśli chodzi o dziewczyny. Od dawna byłam przekonana, że Harry jest moim jedynym przyjacielem, nawet jeśli on miał innych. Czuję się dobrze, będąc częścią tej grupy.
Perrie i Leigh-Anne wychodzą około dwudziestej drugiej. Perrie mówi, że musi ugotować coś dla Zayna, bo inaczej ten pójdzie spać głodny. Śmieję się i przytulam obie dziewczyny na pożegnanie.
-Perrie i Zayn -mówi El kręcąc głową -Zachowują się jakby byli małżeństwem
-Równie dobrze mogliby być -komentuję
tłumiąc ziewnięcie
-Chciałabym mieć taką relację kiedyś z Louisem-wzdycha Eleanor
-I na pewno tak będzie -mówię -Widzę jak dobrze czujecie się razem.
Eleanor rumieni się.
-Wystarczy tego gadania o mnie i o Louisie. Jestem wykończona. Dzięki Bogu za jutrzejszy piątek.
-Powiedziałabym raczej, dzięki Bogu, że jutro jest piątek... -poprawiam ją
-Oh, zamknij się kurwa i zgaś światło!
Chichoczę. Gaszę światło i kładę się do łóżka.
Moje myśli wędrują nagle do Harry'ego.
Czy nadal męczy go bezsenność? Czy nadal chodzi do doktora Stone'a? Dzisiaj jest czwartek, dzień wizyty. Czy poszedł na wizytę?
Nie, nie poszedł, podpowiada mi mój umysł. Szedł kiedy ja go tam zaciągałam.
Przewracam się na drugi bok.
Czy nadal mnie kocha?
Nie! Jeśli tak to by mnie nie zdradził.
Ale powiedział, że mnie kocha.
Zdradził cię!
Zamykam oczy, aby powstrzymać moją wewnętrzną walkę. Chce odsunąć Harry'ego jak najdalej od moich myśli.
Jeśli nie, z pewnością sama zacznę cierpieć na bezsenność.

                            
                                                                     *****

Blair i Niall?! Sama nie wiem co o tym myśleć. Raczej pozostanę przy #TeamBlairry.

czytasz = komentujesz <3



środa, 13 maja 2015

Chapter 56



-Myślę, że to wszystko- mówi Eleanor zamykając bagażnik i wycierając dłonie o podarte spodnie.
-Masz wszystkie informacje dotyczące akademiku?-pyta mój ojciec
-Tak-mówię
-Zadzwoń tak szybko jak dojedziesz na miejsce.
Przewracam z rozbawieniem oczami.
-Dobrze
Louis i Eleanor ściskają się mocno. Odwracam od nich wzrok. Odpycham od siebie myśli o Harrym. Mój ojciec wzdycha i przyciąga mnie do uścisku.
-Poradzisz sobie świetnie na collegeu.-mówi -I jeśli będziesz chciała wrócić do domu...
-Tak, wiem. Dziękuję. -całuję go lekko w policzek i wsiadam do samochodu na miejscu pasażera, obok El.
Machamy wszystkim na pożegnanie i zjeżdżamy z krawężnika na ulice.
W czasie naszej podróży na uniwersytet, El opowiada mi o zajęciach tam prowadzonych i o tym jak mamy zamiar urządzić nasz pokój w akademiku.
Moje myśli idą natomiast w zupełnie innym kierunku. Nie zobaczę się z Harrym najprawdopodobniej do świąt. Ta myśl uspokaja mnie, ale jednocześnie przeraża. Czy znajdzie kogoś innego? Może ja to zrobię?
Ahh, oczywiście, on już to zrobił. Ma przecież Jane. Założę się, że jest teraz z nią. Ona może mu dać, wszystko to, czego ja nie mogę. Zaciskam mocno ręce na mojej torebce, tak, że moje knykcie przybierają biały kolor.
Eleanor zauważa to i przestaje mówić.
-W porządku, dobrze. Możemy pomalować pokój na fioletowo, Jezu.
Odrywam się od moich myśli.
-Co?-pytam
-Zaproponowałam różowy, ale widocznie ty masz inne plany...
-Nie-mówię kręcąc głową-Różowy jest w porządku. Przepraszam.
-Coś się stało?
 Przygryzam wargę.
-Nie
-Jesteś zdenerwowana? Ja też byłam...
-Tak, to to! Jestem zdenerwowana. -śmieję się nerwowo
Eleanor patrzy na mnie przez chwilę zanim odwraca z powrotem wzrok na jezdnię.
-Zastanawiam się kto zastąpi Appleton -mówi El
Wzruszam ramionami.
-Nie wiem. Nie znałam jej za dobrze, więc...
-Masz szczęście
Reszta drogi do collegeu upływa nam na rozmowie. Wreszcie dojeżdżamy.
Eleanor prowadzi nas do naszego akademiku. Budynek jest wysoki i ceglany.
-No i jesteśmy- mówi El kiedy wchodzimy do naszego pokoju o numerze A27.
Porównując go do innych pokoi, które zdążyłam zobaczyć, ten jest naprawdę duży.
-Wow- komentuję
Ściany pomieszczenia są białe, a podłogę pokrywa dywan w kolorze kawy z mlekiem. Po mojej prawej stronie widzę małe drzwi do łazienki, a w rogu pokoju, na szafce stoi telewizor. Dziwi mnie fakt, że na podłodze nie ma łóżek, leżą tylko dwa materace.
-Gdzie...-zaczynam
-Musimy skombinować własne łóżka. To jedyny minus.
Możemy iść jutro. W okolicy jest dobry sklep meblowy.
-Jak na razie musimy spać na tym czymś- mówi i kopie materaz
-Brzmi świetnie-mówię przewracając oczami
- Och, ja po prostu wiem, że będziemy mieć dużo zabawy dekorując to miejsce - pisnęła Eleanor, klaskając w dłonie
-Ten pokój będzie wyglądać zajebiście kiedy skończymy go urządzać.
-Zajebiście?
-Wspaniale, niesamowicie...
Śmieję się i siadam na materacu.
-Jeśli tak chcesz -mówię -Pójdę rozpakować swoje rzeczy.
Eleanor podchodzi do niewielkiego telewizora.
-Wybłagałam dla nas to małe gówno-mówi podnosząc pilota -Zwykle w akademikach nie na tv. Trzeba samemu się w nie zaopatrzyć.
-Jak załatwiłaś nam taki pokój? -pytam siadając obok dziewczyny na podłodze
Wzrusza ramionami.
-Znam pewnego gościa -odpowiada
Śmieję się.
El przełącza mnóstwo kanałów, aż w końcu zaczynamy oglądać jakiś film akcji. Opieram się na dłoniach i uśmiecham do siebie. Cieszę się, że spotkałam Eleanor. Wiem, że moje życie odmieni się na tej uczelni, mam tylko nadzieję, że w dobrą stronę.


Przygryzam wargę patrząc na dwa łóżka stojące przede mną i El. Zdecydowałyśmy, że moje będzie przy ścianie po prawej stronie pokoju, a łóżko El naprzeciwko mojego, po lewej stronie.
Po trzech godzinach przesuwania mebli w końcu skończyłyśmy. Osobne biurka są przyłączone do naszych łóżek. Sofę ustawiłyśmy na przeciwko telewizora.
-To jest zajebisty pokój -komentuje El
Jestem już na uczelni trzy dni i jutro zaczynają się zajęcia. Właśnie wtedy wieczorem jest wielka powitalna impreza, na którą Eleanor stara się mnie zaciągnąć przez cały dzień. Wiem, że będą tam inni ludzie i będzie ona w innym miejscu, ale nie mogę wykazać wspomnień z ostatniej imprezy na jakiej byłam. Patrzę na moją bliznę, która już trochę zbladła. Na mojej twarzy pojawia się grymas.
-Czas szykować się na imprezę-mówi El uśmiechając się
Jęczę.
-Nie idę-mówię
-No dalej, wszyscy będą. Impreza będzie na dworze.
Wzdycham.
-Pozwolę ci rano chodzić jako pierwsza do łazienki przez cały miesiąc -chichocze
-W porządku-mówię i uśmiecham się sztucznie
Eleanor klaszcze w ręce.
-Yay, teraz daj mi chwile, to wybiorę ci jakąś sukienkę.
Pół godziny później jestem już gotowa. Mam na sobie obcisłą, szarą sukienkę. Na głowie mam białą bandanę, ale włosy pozostawiłam rozpuszczone. Eleanor pomogła mi w zrobieniu czarnych kresek na powiekach.
-Gotowa?-pyta mnie El
Dziewczyna wygląda niesamowicie w swojej liliowej, przylegającej do ciała sukience. Jej włosy koloru orzechowego spadają falami na ramiona. Makijaż ma zrobiony do perfekcji.
-Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego nie jesteś modelką? -pytam ją kiedy wychodzimy na korytarz, upewniając się, że mamy ze sobą klucze.
Wzrusza ramionami.
-Powinnam powiedzieć to samo o tobie.
Przewracam oczami.
Wychodzimy z budynku. Czuję się zmieszana kiedy El przechodzi obok naszego samochodu.
-Idziemy pieszo? -pytam
-Yep -mówi -Impreza jest na końcu ulicy
-Oh
Idziemy cały czas prosto aż w końcu dostrzegamy ogromne boisko. Głośna muzyka dobiega z wielkich głośników, a na około parkietu rozmieszczone są stoliki z alkoholem.
Eleanor ciągnie mnie za rękę w stronę grupki ludzi. Przełykam gule w gardle.
-Hej, wszystkim!-krzyczy -To jest Blair-przedstawia mnie -Moja nowa współlokatorka.
-Jestem Jade -przedstawia się dziewczyna z granatowymi włosami -Jesteś na pierwszym roku?
Kiwam głową.
-Tak
-Oh, spodoba ci się tutaj -mówi dziewczyna z brązowymi włosami. Jej czerwone usta rozciągnięte są w przyjaznym uśmiechu.
-Jestem Jesy
-Leigh-Anne -przedstawia się inna dziewczyna
Ma ona na głowie czarne loki i mocno orzechowe oczy.
-Ale i tak wszyscy mówią do mnie Leigh
-Miło was poznać-mówię
-Co studiujesz? -pyta Jesy
-Literaturę i pisarstwo-odpowiadam
-To tak samo jak ja! -krzyczy Jade
-Pewnie będziemy mieć razem lekcje
Uśmiecham się.
-Będzie świetnie -mówię
Dopiero poznałam te wszystkie dziewczyny, ale wiem, że się z nimi zaprzyjaźnię.
Cieszę się, że są zupełnie inni niż przyjaciele Harry'ego.
-Ja jestem raczej suką nauki -mówi Leigh chichocząc
-A ty?- pytam Jesy
-Jestem studentką medycyny -odpowiada -Kardiologia
-Wow. To naprawdę interesujące.
-Na początku było trochę hardkorowo, ale hej, musisz mieć brzuch ze stali, aby być kardiochirurgiem.
Wszyscy się śmiejemy kiedy El przynosi nam drinki. Ktoś owija rękę w okół ramienia Jesy i jestem zaskoczona kiedy dostrzegam Nialla uśmiechającego się do nas.
- Dobry wieczór paniom - wymamrotał Zrozumiałam, że jest pijany.
- Nialler, gdzie się podziewałeś? -pyta
-Piłem szoty z pępków seksownych dziewczyn
Leigh i Eleanor marszczą nosy ze zdegustowaniem.
Niebieskie oczy Nialla spoglądają na mnie.
-Blair!-krzyczy
-Hej, Niall- mówię -Nie wiedziałam, że tu jesteś
-Oh, taa. Jestem na grafice komputerowej -uśmiecha się
-Fajnie cię widzieć!-mówię
-Ciebie też! -mówi -Rozluźnij się i leć po drinki. To dopiero początek imprezy! -krzyczy z irlandzkim akcentem zanim odchodzi od nas krzycząc do innej osoby z odległości
Jade przewraca oczami.
-Musimy znaleźć temu chłopakowi jakaś dziewczynę
-On jest w cholerę wybredny -mówi Eleanor pijąc swojego drinka
-Blair!-słyszę moje imię
Odwracam się i dostrzegam Zayna.
-Hej-mówię -Miło cię widzieć! -przekrzykuję muzykę
-Ciebie również! -mówi -Jak się masz?
Jego wzrok ląduje na mojej bliźnie.
-Właściwie to dobrze. Perrie jest z tobą? -Oh, tak. Chciałem odciągnąć ją od baru, ale nie pozwoliła mi. Ona nie znosi kiedy ktoś inny oprócz niej robi drinki na takich imprezach! -śmieje się -Pójdę po nią.
Uśmiecham się.
-Naprawdę, fajnie że jesteś, Zayn.
-Też tęskniłem, Blair -mówi, a ja przewracam oczami kiedy odchodzi
Odwracam się i wiedzę , że wszystkie dziewczyny patrzą na mnie ze zdziwieniem.
-Skąd znasz Zayna i Perrie?- pyta Leigh
-Kolega kolegi -odpowiadam
-Wow -mówi Jesy
-Co?
-Czyli pewnie znasz też Jane Taylor?-duma Jesy
 Przełykam gule w gardle.
-Niestety-odpowiadam
Jade kręci głową.
-Ona przespała się z moim chłopakiem-mówi dziewczyna -I została wywalona z wszystkich lekcji.
-Serio?-pytam
-Oh, tak. No wiesz co kolejna noc inny chłopak. Wciąż spóźniała się na zajęcia wiec ją wywalili.
-Nienawidzę tej suki -mówi Jesy
-Ja też- zgadza się Leigh
Eleanor patrzy na mnie uważnie.
-Idziemy stąd-mówi odkładając drinka
-Zgadzam się-mówi Jesy otwierając szeroko oczy z ekscytacji
-Gdzie? -pytam
-Do budynku oczywiście. Czas na prawdziwą zabawę -Jade klaska w dłonie
-Zawołaj Zayna, Perrie i Nialla i chodźmy rozpierdolić to gówno-mówi Eleanor
Chwilę później znajduję się przy głównym budynku administracji wraz z Eleanor, Zaynem, Perrie, Jesy, Jade,Leigh i Niallem. Perrie chwyta mnie za rękę, a Niall mruga porozumiewawczo.
-Co zamierzamy zrobić? -pytam trochę zdenerwowana
Nigdy nie robiłam żadnych kawałów. Nie lubię pakować się w kłopoty. Niall uśmiecha się i oblizuje usta kiedy Zayn odpina torbę i wręcza każdemu z nas puszkę kolorowego spreju. Przełykam gule w gardle.
-Podziękować Appleton za to, że wyniosła swoje dupsko z uczelni -mówi Jesy
Niall pogwizduje z aprobatą.
-Zrób to -mówi Jade, a Leigh kiwa głową i sięga do kieszeni spodni wyjmując z nich mały, metalowy przedmiot
Dziewczyna klęka przed drzwiami i delikatnie kręci wsuwką w zamku.
-Leigh umożliwiała nam wchodzenie do tego budynku przez ponad dwa lata -mówi Perrie
-Wow-komentuję potrząsając puszką spreju
-Gotowe -mówi Leigh wystając triumfalnie i otwierając drzwi
-No to jazda-mówi Jesy -Potrzebujemy kogoś na straży
-Ja mogę-wyrywam się na ochotnika
Wszyscy śmieją się i potrząsają głową.
-O nie kochanie, ty idziesz z nami- mówi Eleanor
-Zayn i ja będziemy pilnować-mówi Perrie
-Ale...-zaczyna Zayn
Perrie dyskretnie staje mu na nodze zmuszając go do kiwnięcia głową. Perrie uśmiecha się sztucznie do niego.
-Niall, Blair i ja możemy zająć się kafeterią-mówi Jesy
-Świetnie, więc Leigh, Jade i ja zajmiemy się głównym gabinetem -informuję nas Eleanor z ekscytacją w oczach
-Brzmi jak plan -mówi Niall
-Ruszajmy -uśmiecha się Jesy
Rozdzielamy się. Podążam korytarzem za Niallem i Jesy. Mijamy kilka zakrętów zanim wchodzimy do dużej kafeterii.
-Co się stanie jak nas złapią?-pytam Nialla
-Nigdy nas nie złapali- śmieje się chłopak
-Ale...
-Nie martw się Blair, wszystko będzie okej -przekonuje mnie, posyłając mi przyjazny uśmiech
Zatrzymujemy się przy dużej, białej ścianie. Jesy uśmiecha się, potrząsa puszką spreju i zaczyna malować po ścianie. Niall śmieje się i dołącza do niej. Patrzę na nich i na ścianę, na której pojawiają się kolorowe litery. Jesy spogląda na mnie.
-Nie napiszesz nic Blair?
-Nie wiem co-mówię
-Co tylko chcesz -mówi Niall
Wzdycham i podchodzę do chłopaka potrząsając puszką spreju.
Przybliżam się do ściany, przygryzając wargę w skupieniu.
Niall puszcza do mnie oczko.
-No dalej -pogania mnie
Uśmiecham się i zaczynam malować po ścianie.
Jesy otwiera szeroko oczy kiedy czyta, co napisałam, cichy śmiech ucieka z jej ust. Niall klepie mnie w plecy.
-Jesteś jedną z nas -mówi Jesy
Niall kiwa głową uśmiechając się.
Zadowolona z siebie piszę kolejne zdanie. Czuję adrenalinę rosnącą w moim organizmie. Wreszcie nasza trójka odsuwa się od ściany i patrzy na całe dzieło.
-Cholera-mówi Niall -Jestem dumny.
-Ja też-mówi Jesy
Różnokolorowe litery pokrywają białą ścianę kafeterii. Śmieję się z kilku zdań napisanych przez Nialla i Jesy. Wszyscy przybijamy sobie piątkę.
-Wracajmy do reszty -proponuje Jesy
Nigdy nie myślałam o sobie, że mogę robić takie rzeczy, ale patrząc przez ramie na to co napisałam, uśmiecham się. Może mogę być jak Eleanor i czerpać z tego przyjemność?
Spotykamy się z resztą grupy przed budynkiem. Perrie i Zayn przerywają namiętny pocałunek kiedy słyszą głośny gwizd Nialla. Perrie rumieni się i wygładza dłonią sukienkę.
-Wasza dwójka miała pilnować wejścia-mówi Jade uśmiechając się pod nosem
Zayn wzrusza ramionami i szczypie Perrie w tyłek, na co dziewczyna odskakuje od niego i uderza go w ramię.
Śmiejemy się.
-Więc? Jak wam poszło? -pyta Eleanor
-Szkoda, że nie widziałaś tego, co napisała Blair.
-Oh, tak! -wtrąca się Niall -Jest do tego urodzona
Rumienię się i wzruszam ramionami. Wrzucam puszkę spraju z powrotem do torby Zayna i wszyscy wracamy na imprezę.
-To było świetne -mówię do Jade
-To tylko początek. Od tej pory chodzisz z nami na akcje.
-Jasne, dołączam się.
Kiedy docieramy na miejsce imprezy orientuję się, że ani razu podczas tego czasu, który spędziłam z moimi nowymi przyjaciółmi nie pomyślałam o Harrym. Uśmiecham się do siebie postanawiając, że od tej pory będę spędzać z nimi więcej czasu. Nie potrzebuję Harry'ego. Może pieprzyć się z Jane ile chce. W moim życiu są teraz lepsze osoby.
-Chcesz drinka?-pyta mnie Niall
-Z przyjemnością -mówię, a chłopak łapie mnie za nadgarstek, prowadząc mnie do barku.
Sięga po butelkę alkoholu, ale ktoś odpycha jego rękę.
-Zabieraj ręce, Horan -mówi Perrie stając za barem
-Sorry-chłopak unosi ręce w geście poddania
-Czego sobie życzycie?-pyta
-Czysta wódka-odpowiada za nas Niall
Perrie patrzy na mnie.
-To mocne-mówi- Zgadzasz się?
Wzruszam ramionami.
-Dlaczego nie?-mówię
Dziewczyna uśmiecha się i podaje nam alkohol. Perrie podnosi swój kubek w górę -Za co wznosimy toast?-pyta
-Za nowy początek-mówię
Niall kiwa głową.
-Za nowy początek-powtarza
Stykamy się kubkami i wypijamy nasze drinki.
Wódka pali mnie w gardle, ale nie przejmuje się tym
-Jeszcze jeden -mówię, a Niall się śmieje
-I o to chodzi -mówi chłopak
Perrie dolewa mi więcej alkoholu.
Sześć szotów później orientuję się, że opieram się o ramię El, kiedy wracamy do naszego pokoju.
-Wow, jesteś taka wstawiona -chichocze Eleanor, a ja wraz z nią
-Twoi przyjaciele są miiiili.
-Teraz są też twoimi -mówi mi -Oni cię bardzo lubią.
-Dobrze. Cieszę się, że nie są tacy, jak przyjaciele Harry'ego. -zakrywam usta dłonią kiedy orientuję się co powiedziałam
Zaczynam chichotać.
-Przyjaciele Harry'ego się nie liczą, kochanie- mówi El otwierając drzwi do naszego pokoju
-Masz racje. Harry także się nie liiiiczy.
-Cholerna racja! A teraz, marsz do łóżka! Jutro będziesz miała pieprzonego kaca!
Chichoczę i ściągam sukienkę, ubierając się w spodenki i bluzkę, którą podaje mi El. Jestem zbyt pijana, aby zmyć makijaż i rozczesać włosy. Po prostu rzucam się na łóżko. Eleanor przebiera się w piżamę i wyłącza światło.
-Eleanor?-mówię przerywając ciszę
-Hmmm?
-Jeśli...jeśli wiewiórka miałaby dziecko z żółwiem to nazywałoby się żółwiórka, czy wiewżółw? -pytam
Eleanor się śmieje.
-Żółwiórka -decyduje dziewczyna
-Dobrze -mówię -Myślałam nad tym przez cały wieczór.
Eleanor znowu chichocze.
-Dobranoc, Blair
-Dobranoc, El


                                                                         *****

Więc cóż, Blair najprawdopodobniej robi wszystko,aby zapomnieć o Harrym. Poszła na imprezę, upiła się i zrobiła coś podobnego do graffiti?! Hmmm to zdecydowanie nie w jej stylu.


czytasz = komentujesz <3

niedziela, 3 maja 2015

Chapter 55


Eleanor i Louis wpadają do kuchni.
-El, musisz wziąć podwójne łóżko- mówi Louis
-Ale to straszna męczarnia, aby je złożyć! Zajmie mi to wieczność!
-To ja to zrobię!
-A co jeśli nie ma wystarczającej ilości pokoi ze składanym łóżkiem?! Blair też potrzebuje miejsca. Jezu, Lou jesteś taki egoistyczny!
Louis odwraca się w moją stronę.
-Blair, jeśli Eleanor będzie mieć w waszym pokoju podwójne łóżko, czy będzie ci to jakoś przeszkadzać?
Unoszę brwi ze zdziwienia.
-Dlaczego Eleanor potrzebuje podwójnego łóżka?
Dziewczyna uśmiecha się.
-No właśnie, Louis. Dlaczego ona go potrzebuje?
Chłopak rumieni się.
-Przestań gadać w trzeciej osobie.
-Ale Eleanor nie chce -mówi dziecinnie El -I ona nie chce wydawać więcej pieniędzy na podwójne łóżko, tylko dlatego, aby Louis miał więcej miejsca i mógł...
-Wystarczy! -krzyczę -Nie chcę słyszeć o tym co będziecie robić w tym zasranym łóżku!
Louis i Eleanor śmieją się.
-Ona ma rację, El. Jej uszy są za młode -mówi Louis
El kiwa głową.
-Zgadzam się. Ale nie zamierzam brać podwójnego łóżka. Koniec dyskusji.
Dziewczyna całuje policzek Louisa i wychodzi z kuchni.
Lou przewraca oczami, ale uśmiecha się pod nosem.
-Czy ty przypadkiem nie masz podwójnego łóżka, Louis? -pytam -Nie możesz z niego skorzystać kiedy El będzie do ciebie wpadać?
Louis wzrusza ramionami.
-Tak myślę. Ona nie ma zamiaru drążyć więcej tego tematu, więc nie będzie się sprzeciwiać.
Uśmiecham się.
-Więc naprawdę ją lubisz?- pytam
Louis czerwieni się.
-Tak-mówi -Ona też ma tatuaże, wiesz?
Patrzę na chłopaka.
-Naprawdę? Nigdy ich nie widziałam.
-To dlatego, bo ma je na...
-Okej-mówię szybko, podchodząc do drzwi -Nieważne. Nie było pytania.
Lou śmieje się i wyjmuje butelkę wody z lodówki.
-Takie młode uszy.
Przewracam oczami i wychodzę z kuchni.

Harry's POV:

Siedzę na krześle w kuchni, opierając łokcie o stół z twarzą ukrytą w moich dłoniach. Blair nawet nie wydawała się smuta, czy zdenerwowana kiedy przyszedłem do niej wcześniej. Była obojętna wobec mnie. Nie podobało mi się to. Może nigdy naprawdę mnie nie kochała?

Oczywiście, że cię kochała. Ty po prostu wszystko spieprzyłeś.

Jestem wrakiem człowieka. Nie byłem w stanie spać i mało jadłem. Po prostu chodziłem do pracy, przychodziłem do domu czasami kląłem na siebie w myśli.
Luke, Penny i Jane próbowali się do mnie dodzwonić. Postanowiłem już więcej z nimi nie rozmawiać i zerwać wszelkie kontakty. Zrujnowali najlepszą rzecz jaką miałem w życiu i nie mogę im tego wybaczyć.
Jutro jest czwartek, dzień, w którym powinienem widzieć się z doktorem Stone. Sally, recepcjonistka zostawiła mi wiele wiadomości na mojej skrzynce odbiorczej pytając, czy chce przełożyć wizytę od kiedy nie byłem w przychodni przez ostatnie dwa tygodnie. Patrzę się na mój telefon. Blair chciałby abym poszedł. Chciałaby, aby mój stan się polepszył i abym był w stanie spać. Biorę komórkę w rękę i wybieram numer, który Sally zostawiła mi na sekretarce w telefonie.
-Biuro Gary'ego Stona, w czym mogę pomóc?
-Uh....cześć. Z tej strony....mówi Harry Styles.
-Oh, dobry wieczór panie Styles.
-Dzwonię, aby powiedzieć...-spoglądam na okno biorąc głęboki oddech
-O co chodzi?
-Dzwonię, aby powiedzieć, że przyjdę jutro -kończę
-W porządku, dziękuje panie Styles. Powiadomię o wizycie doktora Stone.
-Dziękuję
-Bez obaw. Do zobaczenia jutro panie Styles.
Rozłączam się i znowu patrzę na telefon.
Jestem chujem. Wiem to. Skrzywdziłem Blair. Zrobiłem bliznę za jej cholernej ręce. Prawdopodobnie zrobiłem ją też na jej duszy. Ona nigdy nie doświadczyła złamanego serca, ale przecież znowu, ja też nie.
Miałem zamiar jej powiedzieć, przysięgam na Boga, że miałem jej wszystko powiedzieć. Powinienem jej powiedzieć tak szybko jak to się stało. Ona nie powinna usłyszeć tego od Jane. Wyczerpanie pokonuje mnie, ale ja wiem, że jeśli będę starał się zasnąć, to skończy się to tym, że zacznę czytać książkę, albo będę się nadal zadręczał psychiczne. Wzdycham cicho.
Dzwonek do drzwi nagle rozbrzmiewa w domu i sprawia, że podskakuje ze strachu. Schodzę z krzesła i idę wolno w stronę frontowych drzwi. Otwieram je, ale zaraz zamykam kiedy wiedzę stojącą przede mną Jane.
-Nie zamykaj drzwi -mówi kładąc rękę na framugę
Mógłbym jej ją przytrzasnąć, ale powstrzymuje mnie tylko moje zmęczenie. Na jej ustach widnieje ten chytry uśmieszek, który sprawia, że mam ochotę zedrzeć go z jej twarzyczki.
-Podaj choć jeden, dobry powód dlaczego nie powinienem tego robić-warczę
-Ponieważ mnie chcesz-mówi -I teraz możesz mnie mieć kiedy Blair wyleciała z obrazka. -krzyżuje ręce figlarnie
Zaciskam szczękę.
-Nie chcę ciebie- mówię niskim głosem -Nigdy wcześniej cię nie chciałem, nie chcę cię teraz i jestem pewny, że przyszłości też nie! -mój głos szybko się podnosi
-Ale z pewnością chciałeś mnie tamtej nocy!- krzyczy Jane
-Zamknij się kurwa, to był pieprzony błąd i zrobiłbym wszystko, aby go cofnąć!
-Nie, nie zrobiłbyś tego. Podobało ci się, potrzebowałeś tego, bo Blair nie potrafiła dać ci tego, czego chciałeś.
-Blair jest jedyną osobą w życiu, którą chce, Jane! Nie obchodzi mnie kurwa to, że się ze mną nie prześpi, bo kiedy jestem w jej obecności, takie gówna się dla mnie nie liczą!
-Pieprzone kłamstwo. To jest totalna bzdura!
-Kocham ją, dobrze?! -krzyczę -Kocham ją, a ty to kurwa spieprzyłaś, bo nie potrafiłaś trzymać twoich brudnych i pieprzonych ust na kłódkę!
Jane robi krok do tyłu i patrzy na mnie wściekłym wzrokiem.
-Nie kochasz jej -syczy Jane
-Kochałem ją przez całe moje pieprzone życie- mówię ostrym tonem
-Jeśli byś ją naprawdę kochał, nie przyszedłbyś do mnie.
-Byłem pijany i zły!
-Gówno prawda, potrzebowałeś zaspokoić swoje potrzeby. I nadal tego chcesz.
-Nie potrzebuję tego więcej. Szczególnie nie od ciebie. Byłem szczęśliwy z Blair, nie rozumiesz tego. Ty to wszystko spieprzyłaś i nie chce już kurwa więcej widzieć twojej twarzy! -krzyczę
Prawie jest mi szkoda moich sąsiadów, ale zresztą i tak nigdy ich nie spotkałem, więc nie mam się o co martwić.
Jane mruży oczy.
-Zobaczymy-mówi -W końcu zrozumiesz, że ona była tylko stratą czasu. Wtedy będziesz mnie błagał, żebym wróciła.
-To się nigdy nie wydarzy.
-Za to Blair nigdy ci nie wybaczy. Nie tylko dlatego, że ją zdradziłeś, ale również dlatego, że skaleczyłeś ją butelką i zostawiłeś jej bliznę na ręce.
-Zamknij się kurwa! Myślisz, że kurwa nie wiem co jej zrobiłem!?
Przecieram zmęczoną twarz dłońmi i palcami przeczesuję włosy.
-Po prostu wyjdź -mówię -Wyjdź i nigdy więcej tu nie wracaj.
Jane zaciska szczękę.
-Dobrze-mówi -Jeszcze zobaczymy.
Odwraca się na swoich szpilkach i idzie do swojego samochodu. Odpala go i wyjeżdża z mojego podjazdu, kierując się w stronę centrum miasta.
Zamykam drzwi i wracam do kuchni. Jane i jej nie wyparzone usta są powodem, dla którego Blair nie chce mnie więcej w swoim życiu.
Mój wzrok odnajduje moją książkę do rysunków, która leży na blacie. Czuję ukłucie w mojej klatce piersiowej kiedy przypominam sobie jak naskoczyłem na Blair, kiedy zobaczyła swój portret narysowany przeze mnie. Chwytam książkę i wrzucam ją do szuflady. Chce ją zamknąć, ale dostrzegam, że coś wypadło z pomiędzy kartek -różowa wstążka Blair. Patrzę się na nią przez chwilę. Jak ona się tam dostała? Przykładam dłoń do czoła kiedy uświadamiam to sobie. Jednej nocy, kiedy Blair u mnie nocowała, obudziłem się wcześniej od niej i potrzebowałem dopasować odcień wstążki na moim rysunku do jej oryginalnego koloru. Klnę w myśli za to, że ją tu zostawiłem.
Przebiegam palcami po miękkim materiale wstążki i myślę o tych wszystkich razach, kiedy zachwycałem się kontrastem pomiędzy czarnymi, falowanymi włosami Blair, a jasnoróżową wstążką. Muszę ją oddać.
Chwytam moją komórkę i wybieram numer Blair.
-Halo?
-Blair, tu Ha...
-Blair nie ma, mówi Eleanor.
Wdycham powoli powietrze.
-Możesz ją zawołać?
-Nie sądzę, aby chciała...
-Cholera, po prostu to zrób, Eleanor!
-Przepraszam, Harry.
Chcę jeszcze coś powiedzieć, ale słyszę tylko dźwięk przerwanego połączenia.
Czuję się jakbym właśnie został kopnięty w brzuch, kiedy odkładam komórkę na stół.
Nie tylko straciłem dziewczynę, którą kocham. Straciłem też moją przyjaciółkę z dzieciństwa. Przez czasy szkoły, dziewczyn, alkoholu i moich rodziców przeprowadzających się z powrotem do Holmes Chapel, Blair była przy mnie. A teraz jej nie ma.
Chowam różową wstążkę do kieszeni i wyjmuję zeszyt z szuflady. Przewracam kartkę i zaczynam rysować.

                                                                      *****

Jane udowodniła w tym rozdziale, że jest suką. Ciekawe jak Harry zamierza oddać Blair jej wstążkę??

czytasz = komentujesz <3