Zasłaniam ręką usta w szoku.
4 lipiec
Connor'owi i Blair...
Wiem,że to dla obojga z was zaskoczenie.Dla mnie też. Nigdy nie myślałam,że będę na tyle odważna aby to zrobić ,ale przecież jesteś tutaj czytając ten list.
Connor, chcę abyś wiedział,że cię kocham bez względu na wszystko.Byliśmy razem tak długo w naszym życiu i nie tylko jesteś moją miłością ,ale też najlepszym przyjacielem.Wiem,że popełniliśmy wiele błędów i nie będę się teraz nad mini rozwodzić.Wiedz,że wybaczam ci wszystkie popełnione przez ciebie błędy i głupstwa.Kocham cię.
Blair, moja kochana córeczko.Wiem ,że będziesz dorastać bez matki i to mnie boli.Jesteś wystarczająco silna by poradzić sobie beze mnie.Wiedz, że zawszę będę z tobą i dla ciebie w twoim sercu.Masz Harry'ego ,który utrzyma cię przy ziemi, nie waż nawet się w to wątpić.Kochanie,masz wielkie marzenia i chcę abyś je spełniła choćby nie wiem co.Kocham cię bezwarunkowi i zawsze będę będę po twojej stronie. Przykro mi,że to koniec.
Wy uczyniliście moje życie piękne i kolorowe i nigdy tego nie zapomnę.Jesteście moim światłem, które trzymało mnie na tej planecie dłużej niż planowałam i będę kochać was wiecznie.
Kocham,
Madeleine.
Trzymam liścik przy mojej piersi szlochając głośno.Ciężko oddycham.Powietrze wydaje się zbyt ciężkie.Przez te wszystkie lata myślałam ,że odeszła bez jakiegokolwiek znaku ,ale w rzeczywistości zostawiła to.Drzwi do mojego pokoju się otwierają i moje oczy zatrzymują się na zielonych tęczówkach Harry'ego. Nie mówię nic tylko trzymam liścik.Harry ostrożnie zabiera go ode mnie siadając obok na łóżku.Patrzę jak jego czoło się marszczy i jak zaciska szczękę. Wygląda na to,że czyta to więcej niż raz.Jego oczy poruszają się coraz szybciej.Otwiera usta ale nic nie mówi.Patrzy na mnie.Przełyka ślinę i potrząca głową ni mogąc nic powiedzieć.
-Ona...ona mu wybaczyła -mówię ledwo słyszalnie -Po tym wszystkim co zrobił....ona mu wybaczyła.
Harry tylko potrząsa głową.
-Jakim cudem my o tym nie wiedzieliśmy? -pyta
-Mój ojciec nie chciał...byliśmy za młodzi. -mówię
Nawet jeśli mój tata był palantem przez te wszystkie lata jest coś co zrobił dobrze.Nie zrozumiałabym tego wszystkiego gdybym otrzymała ten list w wieku siedmiu lat.Cholera i tak nie wszystko rozumiem w wieku dziewiętnastu lat.Siedzimy w milczeniu przez chwilę po prostu czytając jeszcze raz liścik.W końcu wstaję i idę do łazienki aby przemyć twarz próbując zmyć z niej zaschnięte łzy.Oddycham równo odpychając włosy z mojej twarzy.
-Dlaczego przyszedłeś? -pytam Harry'ego ,który wciąż siedzi na łóżku
-Czułem się źle po tym jak się rozłączyłem...wiedziałem,że coś było nie tak. -patrzy w podłogę
-I Louis cię wpuścił?
-Tak...
-Bez walki?
-On...on wiedział,że potrzebujesz kogoś ,aby cię uspokoił.On się bał, Blair.Był bardzo przestraszony.
-Dlaczego miałby się bać? Louis, tych wszystkich ludzi? -szydzę
-Nikt nie widział cię abyś się tak wcześniej zachowywała,Blair. Oprócz mnie.
Wiążę w kucyk bezpańskie włosy nachodzące mi na twarz.Biorę jeszcze kilka głębokich oddechów i napełniam szklankę wodą po chwili wypijając ją jednym haustem.Uspokajam się trochę.
-Co mój ojciec powiedział? W samochodzi? -pytam Harry'ego
To pytanie nie daje mi spokoju.Dlatego też dzwoniłam do niego wcześniej.Chłopak spuszcza wzrok.
-Powiedz mi Harry. -mówię przez zaciśnięte zęby
Odwracam się i wchodzę z powrotem do sypialni.Harry kładzie ręce na kolanach nie podnosząc wzroku.
-Powiedział mi ,że nie powinienem marnować swojego czasu z tobą i że nie jestem dla ciebie dobry....i chyba ma rację.Nie wiem czy jestem. -jego głos jest wyciszony
-Harry....-mówię szeptem
Unika mojego wzroku.
-Pomyśl o tym Blair. Sprawiam ,że płaczesz więcej niż kto ktokolwiek inny.Upijam się cały czas z moimi przyjaciółmi ,których gówno obchodzisz.Nie jestem dla ciebie dobry.
-Nie troszczę się o żadną z tych rzeczy. -mówię stanowczo
-To niema znaczenia czy cię to obchodzi czy nie.Nie chcę aby to wywołało potem niechciane skutki.
Od razu myślę o moich rodzicach.Niechciane skutki...
-Dobrze -mówię
Zwracam się głową w stronę lustra ,które znajduje się na moim kredensie.Widzę za mną Harry'ego siedzącego z szeroko otwartymi oczami.Widocznie jest w szoku ,że się z nim zgodziłam.Chłopak przełyka głośno ślinę.
-Jeśli naprawdę tak myślisz i sprawi to ,że chętnie wyjdziesz, to tak zrób. -mówię krzyżując ręce na piersi odwracając się od lustra.
-Blair...
-Myślę,że powinieneś wyjść...teraz.
-Blair
-Harry -przeciwdziałam
Patrzymy na siebie przez kilka chwil.Oczy Harry'ego intensywnie poszukują moich.Upieram się i nie patrzę na niego.W końcu chłopak wstaje i wychodzi zamykając cicho za sobą drzwi.Padam na łóżko ,a z moich oczu wypływa świeża partia łez.
*****
czytasz = komentujesz <3
O matko <3 kocham to <3
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnego rozdział <3 Uzależniłam się :D <3
http://different-world-1d.blogspot.com/