czwartek, 18 czerwca 2015

Chapter 60

Przepraszam, ale rozdział znowu nie sprawdzony
#sorry

Harry's POV:

Przeczesuję ręką mokre od deszczu włosy kiedy przekraczam próg przychodni doktora Stone'a. Sally wita mnie siedząc za swoim biurkiem. Posyłam jej mały uśmiech.
Jest wczesny listopad. Pogoda zmieniła się z chłodnej do kurewsko zimnej. Nie nawidzę zimy. Nie nawidzę nosić cały czas kurtki. To gówno.
Zajmuję miejsce w poczekalni.
Od dwóch miesięcy co tydzień przychodzę do doktora Stone'a. Myślę, że fajnie jest z kimś porozmawiać, mimo że nadal nie mogę spać w nocy. Chce mi przepisać tabletki nasenne, ale na razie odmawiam. Coś mi podpowiada, że wcale ich nie potrzebuję.
Cały czas myślę o Blair.
Czasami kiedy jestem w pracy, albo kiedy prowadzę samochód, ale najczęściej kiedy próbuję w nocy zasnąć. Jej oczy koloru oceanu nawiedzają mój umysł. Wiele razy myślę o tym, jak jej czarne loki poruszają się na wietrze. Nie ma dnia, żebym nie winił się za to co jej zrobiłem. Nie nawidzę siebie za to.
Ale ona jest teraz z Niallem i jest szczęśliwa.
-Harry-wzywa mnie doktor Stone do swojego biura
Kiwam głową, wstaję i kieruję się do już dobrze znanego pomieszczenia.
Siadam i opieram się na skórzanej kanapie.
-Więc co u ciebie? -pyta luźno Stone
-Tak samo, jak po odejściu Blair -mówię
-Hmmm-mężczyzna opiera się o fotel i przysuwa bliżej mnie pudełko bombonierki
-Czekolady?
-Nie-odpowiadam krzyżując ręce
-Jak ma się Blair?
-Nie wiem.
-Dzwoniłeś do niej?
-Nie.
-Dlaczego nie?
-Ona nie chce mnie w swoim życiu.
-I jesteś z tym w porządku?
-Jeśli to ją uszczęśliwia.
-Hmmm.
Patrzę na ścianę.
-Ona jest teraz z kimś innym-mówię
-Naprawdę?
-Mmmm
-Z kim?
-Nazywa się Niall Horan.
-Znasz go?
-Był moim dobrym kolegą.
-Był?
Wzdycham.
-Był.
-Ona go lubi?
-Myślę, że tak.
-Czy go kocha?
Spinam się.
-Nie wiem.
-Jesteś zły, dlatego, że są razem?
-Wcześniej byłem, ale...-wzdycham szukając odpowiadnich słów
-Ale?
-Po prostu chcę, aby była szczęśliwa. Od początku wiedziałem, że nie jestem dla niej dobry
-Co sprawia, że tak myślisz?
-Spójrz na mnie. Ona potrzebuje kogoś, kto się za nią wstawi i będzie ją wspierał. -Finansowo czy emocjonalnie?
- Obydwa.
-A ty nie wierzysz, że możesz jej to zapewnić.
-Absolutnie nie.
Doktor Stone nie odpowiada, tylko przygryza wnętrze policzka w zamyśleniu.
-To jest powód, dla którego nie możesz bez niej zasnąć-mówi
Spoglądam na niego.
-Kiedy z nią byłeś mogłeś spać, bo czułeś, że jest blisko. Wiedziałeś, że jest z tobą. Kiedy jej nie było, twój umysł przejmował kontrolę i miałeś myśli o tym, że nie jesteś dla niej dobry i nie potrafisz jej wspierać, tak jakby ona sobie tego życzyła. To samo dzieje się teraz.
Spuszczam głowę.
-Em, ja, ugh...zapisałem się na kilka kursów.
Doktor Stone podnosi brwi.
-Kursów?
-Tak, em...dotyczących grafiki.
-Dlaczego to zrobiłeś?
Przygryzam wargę.
-Dla Blair -mówi Stone -Prawda?
-Chcę być tym, kogo potrzebuje -mówię mu -Kimś z wykształceniem.
-Uważasz, że jak je zdobędziesz to Blair będzie chciała cię z powrotem?
Marszczę brwi.
-Nie.
-Więc o co z tym chodzi? Wcześniej nie przeszkadzało ci to, że nie masz odpowiedniego wykształcenia.
-Dobrze jest je posiadać-mamroczę
-Oczywiście.
Zaciskam szczękę.
Doktor Stone wzdycha.
-Harry, twoje całe życie obraca się w okół Blair -Dostrzegasz to, prawda?
Przełykam gule w gardle.
- Teraz musisz się skupić na sobie. Masz dziewiętnaście lat. Pożyj trochę. Blair ruszyła na przód, to ty też powinieneś.
-Nie chcę ruszać na przód-mówię dziecinnie
-Musisz. Co jeśli ona ułoży sobie życie z tym nowym chłopakiem? Co jeśli skończą jako małżeństwo?
Z całej siły powstrzymuję się przed uderzeniem go prosto w szczękę.
-Umarłbym-mówię
-Wydaje się, że ciągle oczekujesz, że ona do ciebie wróci.
-Nie. W ogóle.
Doktor Stone patrzy na mnie z ciekawością.
-Ja...ja po prostu chcę być w jej życiu -przyznaję się
Czuję, że lekko się rumienię.
-Nie obchodzi mnie to, czy będziemy razem, jako para, czy przyjaciele. Po prostu chcę być blisko niej. -patrzę na moje ręce
Doktor Stone zapisuje coś w swoim notatniku. Patrzy na mnie i wzdycha.
-To była bardzo produktywna sesja-mówi Stone -Do zobaczenia w następnym tygodniu.
Kiwam głową i wstaje, ściskając jego rękę. Zakładam kurtkę i wychodzę z przychodni, przedtem machając jeszcze Sally na pożegnanie. Wchodzę do samochodu i włączam ogrzewanie.
W drodze do mieszkania mijam dom Blair. Zatrzymuję samochód i patrzę w okno pokoju Blair. Dostrzegam Lottie, która siedzi na łóżku ze spuszczoną głową.
Mój wzrok napotyka rynnę, na którą wspinałem się kilka razy. Zaciskam szczękę i odpalam auto.

Blair's POV:

-Niall-piszczę kiedy chłopak zaczyna mnie łaskotać -Przestań.
-Potrzebujesz przerwy od nauki -mówię -Łaskotanie zawsze pomaga.
 -Niall--przestań--muszę się uczyć-chichoczę
-Powiedz wujku!
Przestaję się śmiać i nagle zamiast Nialla w moim umyśle pojawia się Harry. Niall dostrzega to i odsuwa się ode mnie.
-Coś nie tak?-pyta
Kręcę głową i obraz znika. Patrzę w niebieskie, zmartwione oczy Nialla.
-Nie-mówię -Po prostu...mieszany humor.
Niall przewraca oczami.
-Oczywiście.
Uderzam go.
-Masz szczęście, że nie każę ci chodzić do sklepu po tampony.
Niall marszczy nos, a ja się śmieje.
-Naprawdę! Musisz zrobić sobie przerwę. Jeszcze ci się pogorszy.
-Jeśli tak, przynajmniej będę się uczyć.
-Jesteś niewiarygodna.
-Wiem.
Niall śmieje się i składa pocałunek na moich ustach.
Spotykamy się już ponad miesiąc. Niall jest miły i lubię przebywać w jego towarzystwie. Mimo tego, cały czas jakaś część mnie przypomna mi, że z Niallem nie czuje tego samego co z Harrym, nie ma tych fajerwerków. Nie poradzę nic na to, że nie uważam tego za złą rzecz.
Nie kocham go. Jeszcze nie.
-Co robimy dzisiaj wieczorem? -pyta
-Uczymy się-odpowiadam z uśmieszkiem
Niall jęczy.
-Nad czym pracujesz tym razem?
-Nad wierszem.
-Naprawdę?
-Taak. Glówny motyw to....-patrzę na rubrykę-Bolesna miłość.
Marszczę brwi.
-Hmmm-uśmiecha się Niall -Można ten teamt ująć w niegrzeczny sposób.
Uderzam go.
-Niall!
Śmieje się.
-Przepraszam, ale przyznaj się, że też o tym myślałaś.
-Nie, nie zupełnie -mówię klikając długopis
-Zamierzasz go teraz pisać?
-...tak.
-Ugh, no dawaj. Nie możemy wyjść i zjeść coś włoskiego?
-Niall-jęczę
-Proszę, proszę, proszę.
-Nie. Chcę szybko skończyć ten wiersz i skupić się na moim projekcie z biologii.
-Biologia...to nie dla mnie-mówi Niall
Chłopak schodzi z łóżka i pochodzi do małej lodówki, którą zainstalował mi i Eleanor. Otwiera ją i schyla się, aby sprawdzić jej zawartość.
-Nie masz nic dobrego-komentuje zamykając lodówkę
-Sory.
Niall zabiera kurtkę i kluczyki.
-Jadę do sklepu i kupie ci jakieś jedzenie. Wrócę za nie więcej niż pół godziny.
Unoszę brwi.
-Mówisz poważnie?
-Poważnie jak zawał serca.
-Słodko.
Niall uśmiecha się.
-Do zobaczenia później.
Przewracam oczami kiedy wychodzi z mieszkania. Odwracam się do mojego notesu. To będzie trudniejsze niż myślałam.
Eleanor jest dzisiaj u kolegów z jej politycznej klasy, aby uczyć się na test, który mają w przyszły tydzień. Oznacza to, że mam pokój dla siebie. Cały czas klikam długopis, zastanawiając się co napisać. Bolesna miłość. Mój umysł natychmiastowo wędruje do Harry'ego. Potrząsam głową. Nie mogę pisać o Harrym. Muszę o nim zapomnieć.
Ale jak inaczej mogę uzyskać z tego dobrą ocenę? Jeśli nie napiszę tego co czuję, będzie to wyczuwalne w wierszu. Nie mam wyboru. Po raz pierwszy od czasu naszego rozstania skupiam się całkowicie na Harrym. Myślę o jego zielonych oczach. O tym jak jasny mają odcień kiedy się śmieje i jak ciemny kiedy się denerwuje. Jego różane usta, które układają się w piękny uśmiech. Jego czekoladowe loki. Sposób w jaki mówił, że mnie kocha, a potem to wszystko zniszczył. Kładę się na łóżku. W żadnym wypadku nie mogę pozwolić, aby moją pracę przeczytał ktoś inny niż mój profesor. Zaciskam usta i klikam długopis przysuwając go do kartki i zaczynając pisać.
Mój telefon nagle zaczyna dzwonić, strasząc mnie.
-Halo?
-Hej, Blair-rozpoznaję głos mojego ojca -Cześć, tato. Jak się masz?
-U mnie w porządku. A u ciebie? Podoba ci się na uniwersytecie?
-Tak, bardzo- zamykam notes decydując, że dokończę wiersz później -Jak w domu?
-Dobrze! Jay męczyła mnie cały dzień, abym do ciebie zadzwonił i spytał się, czy chcesz wpaść do domu na weekend.
Przygryzam wargę myśląc o moim planie lekcji.
-Myślę, że będę w stanie-mówię -Ale będę musiała jeszcze sprawdzić. Brzmi fajnie, tato.
Praktycznie słyszę uśmiech w jego głosie.
-Świetnie, Blair. Więc do zobaczenia.
Rozłączam się.
To będzie mój pierwszy raz w domu od kiedy poszłam do college'u. Mam nadzieję, że mój pobyt przebiegnie dobrze.
Niall wchodzi do pokoju z dwiema przepełnionymi reklamówkami.
-Niall!-krzyczę i wstaję, aby mu pomóc
-To wszystko nie zmieści się w mojej małej lodówce!
-Nie musi -odpowiada Blair, strzepując deszcz z włosów -Nie wszystko musi był chłodzone -uśmiecha się
Przewracam oczami kiedy rozpakowujemy zakupy.
-Wracam do domu na weekend-mówię
-Naprawdę?
-Tak, mój ojciec dzwonił do mnie przed chwilą.
-Świetnie-mówi-Kiedy będę miał możliwość poznać twoją rodzinę?
Zamieram. Wcześniej nie miałam z tym problemu. Harry znał mojego ojca od kiedy byliśmy dziećmi. Przygryzam wargę.
-Uh...nie wiem czy w ten weekend wypali. Jeszcze im nie powiedziałam, że się z tobą spotykam.
Niall kiwa głową.
-Rozumiem. Nie ma problemu-uśmiecha się i całuje moje czoło
Jestem wdzięczna, że moja wiadomość go nie uraziła. Biorę głęboki oddech i kończę rozpakowywać zakupy.

                           -----

-Blair!-Daisy krzyczy kiedy wchodzę do przedpokoju -Blair już jest! -informuje innych i podbiega do mnie, przytulając mnie
Phoebe zaraz do niej dołącza, prawie mnie przewracając. Śmieję się.
Lottie i Fizzy witają mnie chwilę później, tak samo jak Jay i mój ojciec. Louis wita się ze mną jako ostatni, ale ściska mnie tak mocno, aż mam wrażenie, że ucieka ze mnie całe powietrze, co sprawia, że chichoczę.
-Wyglądasz jak typowa studentka -mówi mój ojciec
Wzruszam ramionami.
-Z tą całą nauką do nadrobienia tak właśnie się czuję -mówię
Wszyscy śmieją się cicho.
-Cóż, przygotowałam obiad -mówi Jay -Może przejdziemy do jadalni?
Wszyscy kiwają głowami zgadzając się.
Przypominam sobie, że ostatnim razem na rodzinnym obiedzie Harry był z nami. Prawie uśmiecham się na wspomnienie mojego ojca zadawającego niezręczne pytania Harryemu dotyczące naszego związku. Prawie.
Siadam przy stole, na moim stałym miejscu.
-Pachnie niesamowicie -mówię kiedy Jay serwuje makaron
-Dziękuję- mówi zadowolona -Jestem szczęśliwa, że zostajesz z nami na weekend.
-Ja też. Miło jest oderwać się od nauki i od campusu.
Jay kiwa głową i siada na krześle.
-Pamiętam jak ja poszłam na uniwersytet. Wydaje się, że było to wieki temu.
-Nie mogę się doczekać, kiedy ja pójdę na uniwersytet-mówi Lottie
-Mówisz tak teraz. Potem okaże się, że nie jest tak łatwo jak myślałaś.
Jemy i rozmawiamy. Opowiadam im o moich zajęciach i nowych przyjaciołach. Oni opowiadają mi co działo się u nich.
Przyjemność sprawia mi przebywanie w ich towarzystwie. Minęły trzy miesiące odkąd ostatni raz byłam w domu.
-Więc, Blair-mówi mój ojciec -Jacyś fajni chłopcy?
Odchrząkuję i odkładam widelec.
-Właściwie-mówię
Lottie rozrzerza oczy.
-Nie ma mowy! -krzyczy -Już masz chłopaka?!
Rumienię się.
Mój ojciec uśmiecha się.
-Cóż, jak się nazywa?
-Niall....Niall Horan.
-Kolega Louisa? -pyta Jay patrząc na chłopaka
Lou kiwa głową.
-Dobrze razem wyglądają-mówi
-Wow-mówi mój ojciec
Wzruszam ramionami.
-Jest naprawdę miły-mówię
-To świetnie -mówi Jay -Tak się cieszę-mówi i kładzie swoją rękę na mojej.
Widzę jak jej wzrok ląduje na mojej bliźnie
Kobieta dostrzega to i zabiera swoją rękę.
Bez znaczenia kogo kocham, lubię lub z kim się spotykam blizna zawsze będzie przypominać mi mnie i Harry'ego. Tego jestem pewna. Za każdym razem jak na nią patrzę będą przypominać mi się jasne, zielone oczy i czarujący uśmiech. Odwracam wzrok od mojej blizny.
-Więc...-podnoszę widelec i nawijam na niego trochę makaronu -Co...co u Harry'ego? -pytam
Wszyscy przy stole przestają mówić.
Nie wiem dlaczego o to zapytałam, albo dlaczego mnie to w ogóle obchodzi. Słowa wyszły z moich ust, zanim zdążyłam się powstrzymać.
-Nie wiem. Nie kontaktował się z nami-odpowiada mój ojciec
Kiwam głową.
-Oh-pauzuję -Ze mną też nie.
Louis jest wyraźnie spięty wzmianką o Harrym.
Wzdycham i zmieniam temat.
-Więc słyszałam, że ostatnio zwiększyła się liczba DIU u ciebie w pracy-mówię do mojego ojca
On natychmiastowo zagłębia się w temat. Mówi o szalonych nastolatkach i ich problemie z alkoholem. Kończę obiad i opieram się na krześle.
Pomagam Jay posprzątać ze stołu.
-Więc opowiedz mi o Niallu-mówi Jay wkładając naczyna do zmywarki
-Jest naprawdę miły-mówię
-Już to mówiłaś.
-Oh.
Jak inaczej mogę go opisać? Miły, opiekuńczy,pomocny. Przygryzam wnętrze policzka.
-Jak długo jesteście razem?-pyta
-Prawie miesiąc-odpowiadam
-Hmmm-kobieta wkłada kolejny talerz do zmywarki-Czy to poważne?
Wzruszam ramionami.
-Nie wiem.
-Cóż, wydajesz się szczęśliwa-mówi posyłając mi przyjazny uśmiech
-Jestem-odpowiadam
Bez zastanawienia przytulam kobietę. Wiem, że fizyczny kontakt ze mną jest wciąż dla niej nowością, jednak również oplata mnie ramionami.
-Naprawdę fajnie jest być w domu-mówię jej do ucha
Odsuwamy się od siebie.
-Cieszę się, że postanowiłaś nas odwiedzić. Nawet nie wiesz jak wiele to znaczy dla mnie...dla nas wszystkich-mówi Jay
Kiwam głową. Zabieram moje rzeczy ze stołu. Chowam telefon do kieszeni i zakładam kurtkę.
-Gdzie wychodzisz?-pyta Jay
-Pomyślałam, że odwiedzę moją mamę...-spuszczam głowę
Nie byłam na jej grobie od czasu mojego wyjazdu.
-Oh-kiwa głową Jay -Oczywiście
Jeszcze raz się uśmiecham, wychodzę z domu i wchodzę do samochodu.

Zatrzymuję się przed sklepem, aby kupić kwiaty na grób.

-Do zapłaty dziewięć dziewięćdziesiąt -mówi kasjer
-Jasne -mówię wyciągając portfel -O cholera. Nie mam żadnych drobnych -wzdycham
-Bez obaw, Blair-podnoszę wzrok i dostrzegam Zayna za kasą, uśmiecham się do niego -Wezmę to na siebie-mówi mrugając do mnie
Śmieję się.
-Dzięki, Zayn.
-Nie ma sprawy. Miłego wieczoru.
Uśmiechamy się do siebie, zanim opuszczam sklep trzymając w mojej ręce duży bukiet róż.



Czyżby Harry nachodził Blair w myślach?

czytasz = komentujesz <3

sobota, 6 czerwca 2015

Chapter 59

Z góry przepraszam za błędy, ale prędko tłumaczyłam rozdział i nie miałam czasu dokładnie go sprawdzić. W każdym razie ENJOY <3


Dwadzieścia minut późnej moje włosy i makeup są gotowe. Czekam w łazience na Eleanor, która ma mi przynieść jakieś ciuchy. Wreszcie otwiera drzwi trzymając w ręku czarną sukienkę. Jest w koronkę i ma złoty pasek.
Oglądam ją dokładnie.
-To wygląda...
-Będziesz wyglądać w tym niesamowicie, więc włóż tą cholerną sukienkę -nakazuje mi
-Huh
Ubieram się w 'tą cholerną sukienkę'.
-Mówiłam ci -uśmiecha się
Nie jestm fanką koronki, ale w tej wyglądam nieźle.
Mam pofalowane włosy i usta pomalowane są wiśniową szminką.
-Niall już jest! -krzyczy Louis
-Powiedz mu aby zaczekał chwile! -krzyczy El
Dziewczyna odwraca się do mnie i psika na mnie pefrumy. Przypadkowo nabieram głębokiego oddechu i cierpki zapach perfum wędruje do moich dróg oddechowych. Zaczynam histerycznie kaszleć.
-Jezu, El-duszę się
Ona śmieje się i odkłada perfumy z powrotem na półkę, otwierając drzwi od łazienki. Nadal kaszlę kiedy wychodzimy z pomieszczenia. Niall i Louis rozmawiają w korytarzu.
-W porządku? -pyta mnie Louis
-Eleanor--psiknęła--mi perfumy---do ust.
Niall śmieje się, a Eleanor przewraca oczami.
Niall uśmiecha się do mnie nieśmiało kiedy idziemy za Eleanor i Louisem.
-Wyglądasz świetnie
-Dziękuję -mówię rumieniąc się
Sam też wygląda nieźle. Ma na sobie białą bluzkę i ciemne dżinsy. Jego tatuaże na ramionach są dobrze widoczne. Włosy są w jego zwyczajnym stylu, podniesione do góry. Nic nie poradzę na to, że przypomina mi się jak na którejś imprezie chciałam dotknąć jego włosów, aby sprawdzić czy są takie miękkie, na jakie wyglądały. Zaciskam szczękę na to upokarzające wspomnienie. Louis i El wsiadają do auta chłopaka, a ja idę za Niallem do jego samochodu.
-Więc co to za miejsce, do którego jedziemy?
-Ten sam bar, gdzie graliśmy w bilarda-odpowiada Niall -Pamiętasz?
-Oh,taak. Kiedy skopałam ci tyłek-uśmiecham pod nosem
-Grałaś nie fair! Szłaś dwa razy pod rząd!
-Ale i tak skopałam ci dupę.
Niall kręci głową i śmieje się.
Wkrótce dojeżdżamy i wchodzimy do pubu. Gra głośna muzyka, a między stolikami chodzi skąpo ubrana kelnerka. Stół bilardowy jest okupowany. Siadamy we czwórkę przy barze, ja między El,a Niallem. Rozmawiam z nimi przez chwilę. Lou rozmawia o naszej rodzinie. Dobrze wiedzieć, że u nich wszystko w porządku.
 -Lottie tęskni za współlokatorką.
-Traz jest moją-mówi opierając się o Louisa
Lou patrzy na dziewczynę z góry i uśmiecha się. Odwracam od nich wzrok.
Niall zamawia mi drinka i prawie śmieję się na, że od razu myślę, że Perrie mi go przygotuje. Piję go podczas małej rozmowy z Eleanor.
To wtedym patrzę przez ramię i go dostrzegam. Opiera się o drzwi, jego wzrok skupiony jest centralnie na mnie.
Przez czarny t-shirt widoczne są jego tatuaże. Zaciskam usta.
Odwracam się szybko do Nialla starając się skupić na tym, co mówi. Coś o grafice komputerowej. Wypijam resztę mojego drinka, aby zapomnieć o jego ciemnozielonych oczach. Odwracam delikatnie głowę, aby spojrzeć na Louisa, ale ten nadal jest pochłonięty rozmową. Przygryzam wargę i patrzę na Nialla.
Bez zastanawienia przykładam moje usta do jego. Czuję od niego alkohol. Chłopak odpowiada natychmiastowo chwytając mój nadgarstek i przysuwając mnie bliżej do niego. Kiedy się odsuwam, cała trójka patrzy na mnie ze zdziwieniem.
-Wina alkoholu, eh? -śmieje się Louis
Też do niego dołączamy.
Chcę zobaczyć jego twarz. Chce zobaczyć jego reakcję. Chcę, żeby uświadomił sobie co stracił.
Spoglądam przez ramię.
Jego oczy mają jeszcze ciemniejszy odcień niż wcześniej, jeśli to jest w ogóle możliwe. Ma zaciśniętą szczękę. Staram się ukryć mój uśmieszek kiedy odwracam się do Nialla. Kładę moją dłoń na jego i wypijam drugiego drinka.
-Jak ma się tata-pytam Louisa jak gdyby nigdy nic
-Ma się dobrze. Ostatnio narzekał na liczbę DUI. Przy każdym śniadaniu i obiedzie skarży się na liczbę pijanych huliganów prowadzących samochód. -mówi Louis na co się śmieję
Lou kontynuuje rozmowę. Kończę mojego terzeciego drinka. Zamieram. Wyczuwam znajomy zapach wody kolońskiej zmieszanej z mięta.
Czuję, że jest blisko mnie.
-Dobrze widzieć was wszystkich tutaj-słyszę ochrypły głos za moimi plecami
Przełykam gule w gardle i odwracam się powoli.
Jego oczy wpatrują się w moje. Usta formują się w cienką linię.
-Hej, stary -mówi Niall -Jak się masz?
Harry odwraca się do Nialla.
-W porządku-mówi-A ty?
-Mam się świetnie-odpowiada Niall
Eleanor patrzy na mnie zaniepokojona, a Louis posyła Harremu mordercze spojrzenie.
-Blair-mówi Eleanor -Pójdziesz ze mną do toalety?
Kiwam głową i schodzę z krzesełka. Podążam za El do holu, a następnie do damskiej toalety.
Kiedy drzwi się za nami zamykają, dziewczyna chwyta mnie za ręce.
-Wszystko w porządku?
Kiwam głową.
-Nie wiedziałam, że on tu będzie, przysięgam.
-Wiem. To nie twoja wina, El.
-Dobrze, bo czuję się jak gówno. Ale czy jesteś pewna, że wszystko okay? Możemy wyjść. ...
-Tak, jest okay, Eleanor. Mówię poważnie-uśmiecham się lekko
Dziewczyna wzdycha.
-W porządku-poprawia włosy w lustrze. Powiedz tylko, jeśli będziesz chciała wyjść.
Kiwam głową.
Eleanor patrzy na mnie ostatni raz, zanim wychodzi z łazienki. Podążam za nią do holu. Kiedy jesteśmy już przy końcu, dziewczyna nagle się zatrzymuje i wystawia rękę, aby mnie zatrzymać.
-Co....
-Słuchaj-szepcze Eleanor
Spoglądam za jej ramię i dostrzegam Harry'ego i Nialla stojących naprzeciw siebie. Harry jest odwrócony do nas tyłem. Trzyma zaciśnięte pięści, a jego mięśnie na ciele są napięte. Normalne, przyjazne i niebieskie oczy Nialla są teraz ciemne.
-Jak mogłeś to zrobić?-syczy Harry
-Zrobić co? Stary, to ona mnie pocałowała.
-Nie udawaj kurwa głupiego. Chodzisz z nią, czy nie?
-Jeszcze jej nie spytałem.
-Dlaczego nie?-pyta Harry
-Nie wiem, ja...
-To trzymaj się kurwa od niej z daleka.
-Myślisz, że kim ty jesteś? Nie kontrolujesz jej.
-Zamknij się kurwa.
-Dlaczego w ogóle do nas podszedłeś?Co chciałeś przez to osiągnąć? Już jej nie obchodzisz. Sama mi to powiedziała-mówi Niall
-Oh, no bo jesteś jej chłopakiem, racja? Proszę, zachowaj te bzdury dla siebie.
-Przynajmniej ja się o nią troszczę. Nie powtórzę twojego błędu.
-Nigdy nie będziesz jej kochał tak jak ja!-krzyczy Harry
-Gówno prawda. Po prostu kochałeś fakt, że ona darzy cię uczuciem!
-Lepiej to cofnij, Horan, albo inaczej oddzielę twoją głowę od reszty twojego ciała!
Nie zniosę tego więcej. Przechodzę obok Eleanor i wychodzę zza rogu, tak abym była widoczna.
-Przestańcie! -krzyczę
Harry odwraca się do mnie gwałtownie i rozszerza oczy na mój widok.
Niall wykorzystuje nieuwagę Harry'ego i uderza go pięścią prosto w szczękę. Harry zatacza się i spluwa krwią na podłogę. Z trudem łapię powietrze kiedy widzę jak Harry odpowiada ciosem w brzuch.
Eleanor łapie moją rękę, aby zatrzymać mnie przed podbiegnięciem do Harry'ego i Nialla. Wyrywam się jej i staje między nimi. Patrzę prosto na Harry'ego, kiedy za mną, Louis przytrzymuje Nialla.
-Nie mam pojęcia, co w ciebie wystąpiło-syczę na Harry'ego
Patrzę na niego z taką wściekłością, jaką tylko mogę z siebie wydobyć.
-Nie miałeś pieprzonej czelności, aby tu przychodzić i wszczynać konflikt!
-Wiesz, że sama do tego doprowadziłaś!-Harry odkrzykuje -Przez to, że go pocałowałaś!
-Nie jesteśmy już razem, Harry! Mogę całować kogokolwiek kurwa zechcę!
Harry zaciska pięści.
-Już nawet nie wiem kim jesteś-mówię niskim głosem
Kręcę głową zanim podchodzę do Nialla.
-W porządku? -pytam go
Chłopak słabo potrząsa głową.
-Chodźmy -mówię
Niall wstaje. Chwytam go za dłoń i zaczynamy wychodzić z baru. Słyszę za sobą krzyk Harry'ego.
-Blair, zaczekaj!
-Stop-mówi Louis -Daj jej spokój.
-Zamknij się kurwa.
-Nie, to ty się kurwa zamknij. Ona jest teraz szczęśliwa, nie widzisz tego? Jeśli ja kochasz, chociaż najmniejszą częścią swojego ciała, to pozwól jej teraz odejść -mówi stanowczo Louis
Przykładam dłoń do mojej twarzy, aby Niall nie zauważył moich łez. Wycieram je szybko zanim wchodzę do jego samochodu.
-Przesadził-mówię cicho w drodze do domu
Niall kiwa powoli głową. Nie odwraca wzroku od drogi.
-Jesteś pewien, że wszystko w porządku? -pytam
Niall milczy przez chwilę.
-Nigdy go takiego nie widziałem-mówi -Był taki obrończy.
-On nic dla mnie nie znaczy.
-Naprawdę, Blair? Nic? -unosi brwi
Przełykam ślinę i wyglądam przez szybę.
-Naprawdę
Niall kładzie dłoń na moim udzie.
-Blair, to żaden sekret, że bardzo cię lubię. Chce żebyś była szczęśliwa.
Uśmiecham się.
-Dziękuję, Niall-mówię kładąc moją dłoń na jego
Uśmiecha się lekko i zabiera swoją dłoń skupiając ponownie swoją uwagę na drodze, aż kiedy przyjeżdżamy do akademiku. Chłopak całuje mnie na dobranoc. Wchodzę do pokoju, ubieram się w piżamę i wchodzę do łóżka.
Myślę o tym jak bardzo Harry był dzisiaj zły. Jedynym powodem był mój błahy pocałunek z Niallem. Tak, może i chciałam sprawić, że będzie zazdrosny, ale nie chciałam, aby się zdenerwował. Powinnam się domyślić, że eksploduje. Przecież to Harry do jasnej cholery.
Eleanor i Louis docierają do akademiku chwilę później.
-Blair? -woła mnie cicho El
-Hmmm
-W porządku, kochanie?
Kiwam głową.
-Przepraszam, Blair-mówi Lou
-Słyszałam co do niego powiedziałeś-mówię cicho-Dziękuję
Louis kiwa głową.
-To nic złego płakać-mówi cicho
-Nie mam dla niego już łez -mówię
Eleanor patrzy na mnie smutno.
-To co między wami było, było prawdziwe-mówi El -Być może nie widziałam wiele z tego, ale widzę i wiem swoje.
Odwracam się na brzuch i chowam twarz w poduszkę.
-Teraz to bez znaczenia-mówię stłumionym głosem
Eleanor rysuje kółka na moich plecach, a Louis głaszcze moje włosy, dopóki zasypiam. Dzisiejszy wieczór miał być szczęśliwy. Louis przyjechał specjalnie w odwiedziny i w ogóle, ale to wszystko przerodziło się w katastrofę. Żałuję, że widziałam się dzisiaj z Harrym. Mam nadzieję, że nigdy go więcej nie zobaczę.

Mała cząstka mnie wie, że kłamię.

czytasz = komentujesz <3

wtorek, 2 czerwca 2015

Chapter 58


-Ow, Eleanor...
-Trzymaj, trzymaj!
-Uważaj na moje oko!
-Cierpienie dla piękna, Blair. Cierpienie dla piękna.
-Skończyłaś?!
-Prawie....już-dziewczyna odsuwa się zamykając eyeliner -Pięknie -stwierdza
Patrzę na nią.
-Przekonaj mnie.
-Słuchaj, wychodzisz z kimś. Jako twoja współlokatorka i najlepsza przyjaciółka muszę dopilnować, abyś wyglądała najlepiej, a tak właśnie jest.
Zaciskam szczękę i odwracam się do lustra. Otwieram szeroko oczy na to, co zrobiła Eleanor. Czarne, wąskie kreski widnieją na moich powiekach, podkreślając mój niebieski kolor oczu. Moje usta mają jasnoróżowy odcień. Włosy układają się falami na moich ramionach. Mam na sobie czarne dżinsy i biały, luźny sweterek. Na włosach mam założoną srebrną bandanę. Czuję ukłucie w sercu. Szkoda, że nie mam wstążki mojej mamy. Na taką okazję byłaby idealna.
-Wyglądasz zajebiście -mówi -Cierpienie dla piękna.
Słyszę pukanie do drzwi i moje serce podskakuje. Biorę telefon i chowam go do mojej kieszeni. Zakładam skórzaną kurtkę i uśmiecham się do El podekscytowana, zaraz zanim otwierają się drzwi.
-Blair -mówi Niall kiedy na mnie patrzy -Wyglądasz....
-Zajebiście -kończy Eleanor
-Tak- zgadza się chłopak
Uśmiecham się.
-Dziękuję.
Zabieram klucz i posyłam El znaczące spojrzenie.
-Do zobaczenia -mówię do dziewczyny
-Zabezpieczcie się! -krzyczy Eleanor kiedy zamykamy drzwi
Rumienię się i kręcę głową.
-Przepraszam za nią -mówię kiedy wychodzimy z budynku i kierujemy się w stronę samochodu chłopaka
-Bez obaw. Znam ją ponad dwa lata. Zdążyłem się przyzwyczaić.
Śmieję się kiedy otwiera przede mną drzwi do srebrnego sedana. Siadam na miejscu pasażera, biorąc głęboki oddech. -Twój samochód pachnie nowością-mówię kiedy Niall odpala auto
-Podoba ci się? -pyta
-To tak jakby mój ulubiony zapach -stwierdzam
Oprócz zapachu Harry'ego, dodaje w myśli. Potrząsam głową, aby wyrzucić tą myśl. Nie lubisz zapachu Harry'ego, wmawiam sobie. On pachnie zdradą.
-Mój też! -ożywia się
-Nie na mowy!
-Jest mowa!
Zaczynamy się śmiać. Czuję się z Niallem tak swobodnie. Lubię to uczucie.
-Więc gdzie jedziemy? -pytam
-Do włoskiej restauracji -odpowiada -Wszyscy, którzy chodzą do tego collegeu byli tam przynajmniej raz.
-Hmmm-patrzę przez szybę samochodu -Więc co dostałeś za ten rysunek? -pytam
-Idealną ocenę -odpowiada z uśmiechem -Ale coś mi mówi, że poszłabyś ze mną obojętnie co bym dostał-uśmiecha się pod nosem
-W twoich snach!
Niall śmieje się.
Jedziemy przez chwilę w komfortowej ciszy. Niall wreszcie zatrzymuje samochód przed małym bistro. Widzę stoły nakryte białymi w czerwoną kratę obrusami i palące się na nich świeczki.
-To miejsce jest wspaniałe -mówię kiedy wchodzimy
-Wiem-zgadza się -Jedzenie też mają wspaniałe.
Kelnerka podchodzi do nas i podaje nam menu.
-Co polecasz?-pytam Nialla
-Pasta marinara -odpowiada
-Nie ma mowy!
-Co?
-Pasta marinara to moje ulubione danie-mówię
-Moje też!
-Naprawdę?
-Naprawdę!
Śmiejemy się.
Dopiero teraz dostrzegam jak piękne są oczy Nialla. Są podobne do moich, ale o kilka odcieni jaśniejsze. Czuję, że mogłabym wpatrywać się w nie godzinami. Oczy Harry'ego są zupełnie inne.
Spuszczam głowę na wspomnienie o Harrym. Dlaczego czuję się winna za przyjście tutaj z Niallem? Harry i ja nawet się ze sobą nie kontaktujemy. On prawdopodobnie jest gdzieś z Jane. To dlaczego czuję się, jakbym robiła coś złego?
-Wszystko w porządku? -pyta mnie Niall kiedy kelnerka podchodzi do naszego stolika
Kiwam głową i patrzę na kobietę.
-Dwie pasty marinara -Niall składa zamówienie
Dziewczyna kiwa głową i zapisuje to w notatniku.
-Coś jeszcze? -pyta
-Tak, kieliszek wina -mówię zanim zdążę się powstrzymać
Niall uśmiecha się pod nosem.
-Dwa kieliszki -mówi, mrugając do mnie
Kelnerka odchodzi od nas, mamrocząc, że za chwile przyniesie nasze zamówienie.
-Co planujesz po skończeniu collegeu? -pytam Nialla
-Chciałbym zostać grafikiem dla magazynu, czy coś. To byłoby świetne -opiera się o oparcie krzesła
-Interesujące-mówię
-A ty?
-Chcę zostać pisarką-czerwienię się
-Dlaczego się rumienisz?-pyta
-Nie wiem, Harry....chodzi mi o to, że niektórzy wyśmiewali mnie za to -temperatura wydaje się rosnąć, kiedy wspominam imię Harry'ego, podwijam szybko rękawy
-Nie będę się z ciebie śmiał -mówi -Myślę, że to jest całkiem urocze -wydaje się, że zignorował moją wzmiankę o Harrym, za co jestem mu wdzięczna
-Tak myślisz?
-Oh, tak. Tworzę sztukę rysunkami, ty słowami.
Uśmiecham się. Harry nigdy by mi tego nie powiedział.
Wzrok Nialla wędrują po mojej ręce, aż zatrzymuje się na mojej bliźnie. Dostrzegam to i opuszczam rękaw swetra.
-Słyszałem o tym, co się stało -mówi cicho
-Oh
-Taa, pracuje z Harrym, pamiętasz?
Zapomniałam o tym.
-Oh, racja.
Niall podwija z powrotem rękaw mojego swetra i przejeżdża palcami po mojej ręce.
-To piękna blizna -mówi -Na pięknej dziewczynie.
Rumienię się i uśmiecham się pod nosem.
Harry wyłącznie raz nazwał mnie piękną.
Ponownie karcę się w myśli.
Przestań porównywać Nialla do Harry'ego, nakazuje sobie.
-Tak dla wyjaśnienia, Jane to pierdolona suka.Wszyscy to wiedzą.
-Wiec jak sprawy w studiu w Eda? -pytam chcąc zmienić temat
-Ed przeprowadził swoją dziewczynę, bo chciała tatuaż na nadgarstku. Pierwotnie ona była moją klientką, ale Ed wytatuował ją za mnie. Samolubny drań.
Śmieję się.
-Ed wydaje się fajny. Rozmawiałam z nim tylko raz, ale nadal tak uważam.
-Mam jutro lunch z nim i z Zaynem. Jak chcesz możesz z nami pójść.
Wzruszam ramionami.
-Brzmi jak męskie spotkanie -mówię
-Będziesz nas pilnować -Niall rusza brwiami
Śmieję się.
-Dobrze, dobrze
Kelnerka przynosi nasze jedzenie. Przeprowadzamy małą rozmowę podczas posiłku. Niall miał rację, pasta marinara jest pyszna. Kończę na dwóch lampkach wina. Niall na jednej, ponieważ prowadzi samochód. Przy kolacji śmieje się więcej niż powinnam.
Niall wreszcie płaci rachunek i wyciąga do mnie rękę, pomagając mi wstać. Wsiadajac do auta biorę teatralny oddech, powodując, że Niall zaczyna się śmiać. Czuję się delikatnie nietrzeźwa , kiedy czuję ciepło alkoholu w moim organizmie.

Niall odprowadza mnie aż pod same drzwi mojego pokoju w akademiku.
-Naprawdę spędziłam miło czas -mówię mu
-Ja też-chłopak uśmiecha się
Niall pochyla się w moją stronę i przez sekundę jestem wystraszona, że mnie pocałuje, ale on jedynie przykłada usta do mojego policzka.
Czuję, że się rumienię.
-Więc do zobaczenia jutro -mówi
-Yep
-Dobranoc, Blair -mówi i odwraca się w stronę holu, kierując się do wyjścia
-Dobranoc, Niall



-Blair, pamiętasz Eda.
Kiwam głową, uśmiechając się.
-Miło cię widzieć
-Ah, ptaszek Harry'ego-Ed opiera się o oparcie krzesła
Prostuję się.
-Już... już nie.
-Ah-niebieskie oczy Eda patrzą na mnie, na Nialla i z powrotem na mnie.
Siadam między chłopakami i rozglądam się po małym barze. Przypomina takie z lat siedemdziesiątych z zielonymi ścianami i stołem do bilarda w rogu.
-Gdzie jest Zayn?-pyta Ed
-Nie mam pojęcia -odpowiada Niall
Ich dwójka przeprowadza małą rozmowę na temat tatuaży, kiedy czekamy na czwartego członka naszego lunchu.
Chwilę później Zayn siada na krześle przeczesując ręką swoje czarne włosy.
-Oi, sory spóźniłem się. Perrie ma kobiece problemy.
Chłopaki marszczą nosy.
-Kiedy moja dziewczyna je ma zabieram swój rudy tyłek jak najdalej od niej. Zachowuje się wtedy jak pieprzony demon-mówi Ed -Raz chce mnie w łóżku, a następnie sześć stóp poniżej powierzchni ziemi.
Wszyscy kiwają głowami zgadzają się.
-Jestem pewny, że Blair jest bardzo miła, kiedy na kobiece problemy-mówi wolno Niall łapiąc moje spojrzenie
Uśmiecham się do niego.
-Chciałabyś-mówię
Wszyscy śmiejemy się kiedy pyzata kelnerka podchodzi do nas z talerzem frytek.
-Jak ma się Kathleen?-pyta Zayn Eda
-Kto to Kathleen?-pytam
-Dziewczyna Eda
-Bardziej krzycząca i demoniczna dziewczyna Eda-mówi kręcąc głową
-O co teraz poszło? -śmieje się Niall
-Chce abym zarabiał więcej pieniędzy.
Przecież prowadzę własny, pieprzony interes, czego ona więcej chce? To nie tak, że ona ma jakąś znakomitą pracę.
-Przypomnij mi co ona robi?-pyta Zayn
-Jest cholerną fryzjerką w jakimś pieprzonym studiu. Zarabia trochę poniżej przeciętnej.
-Oh,Kathleen! -ożywiam się
Wszyscy patrzą na mnie zaskoczeni.
-Moje siostry przyrodnie chodzą do niej-wyjaśniam -Jest całkiem dobra.
-W łóżku też jest całkiem dobra -prycha Ed, a Niall i Zayn zaczynają się śmiać
Marszczę nos.
-Myślę, że nigdy nie spojrzę na nią tak samo, wiedząc, że jest twoją dziewczyną.
-mówię do niego nawet się nie uśmiechając
Ed wydaje się być rozbawiony.
-Zadziornie-komentuje -Czy ty też masz kobiece dolegliwości?
Przewracam oczami.
-Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć....tak. Więc lepiej się pilnuj -uśmiecham się sztucznie i biorę frytkę z talerza.
Śmieją się na mój komentarz, mimo że cały czas zachowują się groteskowo wulgarnie.
-Rodzice Kathleen przyjeżdżają do miasta w następnym tygodniu- Ed mówi i bierze frytkę, potrząsając głową -Muszę się na to nastawić mentalnie, Horan, czy mogę do ciebie uciec, jeśli będzie robić się coraz gorzej.
Niall wzrusza ramionami.
-Jasne
-Co jest takiego złego w rodzicach Kathleen? -pytam
-Są dokładnie jak ich córka. Zadziorni i wkurwiający.
Cała ich trójka się śmieje.
-To jest właśnie to, co robicie? Spotkacie się w brudnych pubach i pieprzycie o kobietach w waszym życiu? -pytam
Chłopaki wymieniają między sobą spojrzenia.
-Tak-mówią zgodnie
Przewracam oczami, tłumiąc śmiech.
-Słyszałem, że Tomlinson przyjeżdża do campusu na weekend -mówi Zayn
Kiwam głową.
-Zostaje ze mną i z Eleanor
-Nie podejrzewałem, że Tomlinson spiknie się z El-mówi Ed
-Oh, tak. Stało się kilka tygodni temu.
-Wow-mówi Ed- Powinienem był dorwać ją jak jeszcze miałem szansę. Jest gorąca.
-Jest moją współlokatorką.
-Ona jest tą, która uciekła -mówi dramatycznie Ed, przykładając rękę do klatki piersiowej
-Jesteś z Kathleen -przypomina mu Zayn
-Czekam na idealną okazję, aby ją rzucić, tak czy inaczej.
-To zrób to -mówi Niall
-Nah. Jest za dobra w łóżku.
Rozmawiamy jeszcze przez chwilę, zanim Ed mówi nam, że musi wracać do studia. Harry został tam sam, a on nie ufa mu na tyle, aby powierzyć mu w opiekę całe studio tatuażu na cały dzień. Dodaje w myśli, że ja też bym mu nie ufała. Czuję ból w piersi na wspomnienie imienia Harry'ego.

Niall i ja wchodzimy do samochodu.
-Więc, nie jesteś urażona, prawda? -żartuje Niall kiedy wracamy na campus
Śmieję się.
-Nie-odpowiadam
-Tęsknisz za nim?-pyta nagle Niall
-Co?
-Czy za nim tęsknisz?-powtarza pytanie-Czy tęsknisz za Harrym?
Marszczę brwi.
-Nie, nie tęsknię. Dlaczego?
-Widziałem twoją reakcję na jego imię-Niall ucieka ode mnie wzrokiem
-Niall, on jest przeszłością -mówię splatając nasze palce, aby go pocieszyć -Harry się już nie liczy.
To sprawia się go uspokoić, chłopak ściska moją dłoń.
-Dobrze-mówi i skupia się na drodze, relaksując się -Dobrze-powtarza



-Louis!-krzyczę i upuszczam moją torbę i książki na podłogę
Chłopak wstaje z łóżka Eleanor i przytula mnie mocno kiedy na niego wbiegam.
Obydwoje śmiejemy się i odrywamy od siebie.
 -Nie wiedziałam, że przyjedziesz tak wcześnie!
-Jest piąta wieczorem -śmieje się Lou
Wzruszam ramionami i schylam się po upuszczone przeze mnie rzeczy.
-Gdzie jest El?
-W łazience -odpowiada Louis -Przygotowuje się na dzisiejszy wieczór.
-Co jest dzisiaj wieczorem?
-Cała nasza trójka i Niall idziemy do baru w mieście.
Uśmiecham się na wspomnienie o Niallu.
-Świetnie!
-Lubisz go?-pyta
Wzruszam ramionami.
-Tak, jest naprawdę miły.
-Jest tysiąc razy lepszy od Harry'ego-prycha Louis
Odwracam się od Louisa aby ułożyć książki na półce. Oczywiście, że to powiedział.
Chłopak dostrzega moje zmieszanie.
-Przepraszam-mówi-Nie chciałem...
-W porządku. Zapomnij, że coś powiedziałeś. -odwracam się przodem do niego -Więc, kiedy wychodzimy?
-Za pół godziny.
-Co?!-zrywam się i podbiegam do łazienki -Eleanor otwieraj te pieprzone drzwi!
El chichocze z drugiej strony i otwiera mi drzwi, sprawiając, że prawie wpadam do pomieszczenia. Eleanor zaczyna się śmiać. Uderzam ją w ramię.
-Daj mi pieprzony eyeliner-mówię przez zeby
Dziewczyna ponownie się śmieje i wręcza mi go.


                                                                          *****

czytasz = komentujesz <3