sobota, 21 czerwca 2014

Chapter 4

-Blair?
Zerknęłam znad mojej książki i zobaczyłam moją przybraną matkę Jay stojącą nade mną. Ona zawsze podchodzi do mnie uważnie i z dystansem. Zachowuje się tak jakby czuła,że mnie okrada i być może tak jest ,ale to nic z materialnych rzeczy. Co najmniej jedna z nas zasługuje na bycie szczęśliwą z  moim gównianym ojcem.
-Przepraszam,że przeszkadzam...czy mogłabyś popilnować Daisy...na czas mojej nieobecności ,bo chciałam pójść teraz do sklepu -spytała niepewnie -Fizzy i Phoebe są na zajęciach sztuki ,Lottie jest z przyjaciółmi ,twój ojciec jest w pracy ,a Louis jest nie wiadomo gdzie. -zaśmiała się lekko
Nie mam pojęcia czemu mi wszystko tłumaczy.
-Tak,nie ma problemu -odpowiadam zamykając książkę
-Dziękuje Blair, jesteś uroczą dziewczyną -mówi i się uśmiecha
Lekko go odwzajemniłam i zeszłam na dół po schodach do Daisy oglądającej telewizję w salonie. Jay tylko zabrała torebkę z kuchennego blatu i wyszła z domu.
Kiedy mój ojciec oznajmił ,że żeni się z Jay od razu ją znienawidziłam.Jak on mógł po prostu zastąpić moją matkę nią ! Ona nie tylko była jego żoną i matką jego dziecka ,ale i jego najlepszą przyjaciółką. Może i była młoda kiedy umarła ,ale przecież widziałam jak razem się śmiali i żartowali.Byli razem tacy szczęśliwi!
Po jej śmierci moje relacje z ojcem znaczne się pogorszyły. Oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej. Miałam tyko Harry'ego ,który wspierał mnie ,kiedy mój ojciec zatapiał smutki w alkoholu.Kiedy tylko uzyskałam pełnoletność wyprowadziłam się z domu ,ale tylko na pewien czas.Mieszkanie było małe i przytulne, idealne dla mnie.Harry je uwielbiał. Dałam mu nawet zapasowy klucz.Mógł mnie odwiedzać od czasu do czasu i siedzieć na swoim ulubionym krześle przy oknie. To były dobre dni.Ale nastał grudzień i wtedy mój ojciec oznajmił mi ,że żeni się po raz kolejny.Byłam wściekła. Nawet nie wiedziałam z kim się umawiał ,ale to spadło na mnie jak bomba i moja reakcje była zrozumiała.Prosił i błagał mnie abym przyszła na ślub,ale nie miałam takiego zamiaru. Niektórych rzeczy po prostu nie da się wybaczyć. Wtedy spotkałam Louisa i jego siostry.Dogadywałam się z nim, ponieważ rozumiał co czuję. Też nie popierał tego ,że jego matka żeni się po raz kolejny. Koniec w końcu postanowiłam pójść na wesele.Nawet mi się podobało.Troszeczkę. Kilka miesięcy potem wprowadziłam się znowu do domu, do taty i jego nowej żony ,ale tylko dlatego ,że nie miałam już czym opłacać czynszu w mieszkaniu.Harry był zdecydowanie przeciwko tej decyzji i nawet zaproponował ,że pomoże mi w opłaceniu mieszkania ,ale odmówiłam. Wiem,że on nie chciał żebym się wprowadziła z powodu Louisa ,ale mnie to nie obchodziło. Więc jestem teraz tutaj i opiekuję się moją młodszą,przyrodnią siostrą w deszczowe sierpniowe popołudnie.
Otwieram ponownie książkę i próbuję nie zwracać uwagi na włączony telewizor. Żałuję, że nie mam wystarczająco dużo pieniędzy. Chciałabym mieć znowu moje własne mieszkanie.
-Dlaczego to robisz ?-pytanie Daisy mnie zaskoczyło
-Niby co takiego ?
-Czytasz! -zadrwiła
 -Bo to dobra zabawa. -powiedziałam
-Telewizje jest fajna, książki nie. -odpowiedziała
-Zrozumiesz kiedy nauczysz się czytać lepiej -nie mogłam powstrzymać się od śmiechu
-Wątpię -powiedziała dziewczynka i odwróciła się z powrotem do telewizora
Zanim przeniosłam się do mojego ojca i Jay byłam jedynym dzieckiem w domu. Rodzeństwo to dla mnie nowość. Nie musiałam dzielić pokoju z Lottie lub z Fizzy pożyczającą bez opamiętania moje kosmetyki. Na początku było dziwnie ,ale teraz nie mam nic przeciwko tak licznemu rodzeństwu. Zdecydowanie najlepiej dogaduje się z Louisem,ale nie tylko dlatego ,że jesteśmy w zbliżonym wieku. On rozumie mnie lepiej niż Lottie ,Fizzy ,Phoebe i Daisy to robią i jestem mu za to wdzięczna.
 Nagle dobiega do mnie odgłos otwieranych i zamykanych drzwi.Chwilę potem Louis pojawia się w salonie.
-Hej -przywitał mnie
-Cześć Lou
-Chcesz pójść ze mną na imprezę?-spytał
Odwróciłam się gwałtownie do niego.Nigdy nie zapraszał mnie wcześniej ,bo wiedział,że ich nie lubię
-Jeśli nie mam zamiaru pójść na imprezę z Harrym to z tobą też nie pójdę-parsknęłam
-Cholera- powiedział Louis
-Niestety
Daisy wstaje w wychodzi z pokoju przewracając oczami .Lottie przechodzi przez pokój rozmawiając przez telefon.Uśmiecha się do mnie, bezgłośnie się ze mną wita i znika w kuchni za wahadłowymi drzwiami.
-Słyszałem Stylesa jak walił tą dziewczynę,Jane -powiedział swobonie siedząc obok mnie.
Zachłysnęłam się powietrzem i zaczęłam kasłać.
-Co?
-Ona jest gruba jak kaszalot -Louis ciągnie- I wygląda jak dziwka z tymi czarnymi włosami i kolczykiem w języku.-brzmi jakby był zazdrosny
-Lubisz ją, nie?-pytam z uśmieszkiem
-Kurwa ,tak jest najgorętszą dziewczyną jaką widziałem
Zaśmiałam się.
-Szkoda ,że Harry ją 'zaliczył'- używam cudzysłowu w powietrzu
-I dlatego chcę żebyś poszła ze mną na imprezę -mówi chłopak odwracając jego niebieskie oczy na mnie
-Co masz na myśli ?-spytałam powoli
-Nie,nie to nie tak.Styles będzie tam z Jane i musisz sprawdzić czy on naprawdę ją lubi ,czy jest tylko dla niego zabawką.
-Louis-jęknęłam
-Proszę,Blair zrób to dla mnie. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy z mężczyzną będziesz miała u mnie przysługę
-Dobrze-wzdycham
Jego oczy się zaświeciły.
-Dziękuję,dziękuję!A teraz idź i włóż na siebie coś puszczalskiego i pójdziemy tam -mówi chłopak
-Tam,czyli gdzie ? -pytam
-Do domu Luka -odpowiada Louis
-Myślałam,że go nie lubisz
-Nikt go nie lubi ,ale myślę,że jest w miarę spoko -parsknęłam na jego irracjonalną odpowiedź
-Ona zadaje się z Harrym,wiesz? -spytał
-Harry i ja jesteśmy tym samym typem człowieka-mówi Lou -Mamy do wyboru tych samych przyjaciół. Jedyną różnicą jest to, że on jest pieprzonym dupkiem w odróżnieniu ode mnie.
-Nie mam nic 'puszczalskiego' -mówię do niego
-Więc będziesz wyróżniać się z tłumu -odpowiada
Zirytowana sięgnęłam po moją torebkę.
-Pójdę tak jak teraz jestem ubrana
Miałam na sobie różowy t-shirt ,którego jeden rękaw zsuwał się z mojego ramienia i białe spodenki.Moje włosy układały się w naturalne fale w okół moich ramion, a na oczach miałam cienkie kreski namalowane kredką.Louis pżyjżał mi się i wzruszył ramionami.
-Twój wybór -powiedział Lou
Przewróciłam oczami i poszłam za chłopakiem do jego samochodu po wcześniejszym zapytaniu Lottie czy popilnuje Daisy zanim Jay nie wróci.
-Co takiego jest w tej dziewczynie? Nie jest przecież taka ładna. -mówię przybranemu bratu
-Może to te oczy -mówi -Nie wiem, ale nienawidzę tego ,że teraz jest z Harrym, tym pieprzonym....
Uciszam go. Zawszę tak robię kiedy Louis zaczyna te swoje wykłady na temat Harry'ego i jego osobowości.Tak samo robię gdy Harry postępuje podobnie.
Wkrótce docieramy przed jasny,biały i nowoczeny budynek z dwoma fontannami z przodu.Trawnik jest ładny i równo ścięty.Jestem w szoku ,że to jest dom Luka.
Gdy wychodzę z auta widzę ludzi trzymających czerwone kubki.Słyszę głośną muzykę dobiegającą z domu.Gdy idę dalej zauważam wielki basen.W końcu weszliśmy do dudniącego budynku.
-Louis!
Ktoś woła ,a ja odwracam się i widzę Luka stojącego przed nami.Moje spojrzenie natychmiast ląduje na jego bliźnie. Szybko odwracam wzrok.
-Cześć stary -wita się Louis
Ja tylko kiwam głową i staram unikać z nim kontaktu wzrokowego. Nie mam szczęścia.
-Blair ,myślałem ,że imprezy nie leżą w twoim guście -mówi Luke
-Nie wiem- wzruszam ramionami
-Penny się uśmieje- mówi chłopak -Jest gdzieś tutaj ,pójdę jej poszukać
Luke puszcza do mnie oczko i znika w tłumie.Mam nadzieje,że jej nie znajdzie.
-Blair?
Odwracam się i widzę Harry'ego ,który patrzy się na mnie z zaciekawianiem.Jest oparty na kanapie.Jego zielone oczy są jasne.
-Co ty tu robisz? -pyta
Jego oczy ciemnieją gdy zauważa Louisa. Mój przybrany brat również gromi go spojrzeniem i odchodzi mrucząc coś pod nosem,że dołączy do mnie później.
-Co ty tu robisz?- Harry ponawia pytanie
-Ja....
Dlaczego tu jestem? Pomóc Louisowi zdobyć dziewczynę lub udowodnić,że Harry jej nie chce?
-Harry! -ktoś zawołał
Odwracam się i widzę niedopasowane oczy Jane. Jej czarne loki są podkręcone do perfekcji ,a jej powieki i usta mają kolor mocno wiśniowy.Trzyma kubek z tworzywa sztucznego ,który psuje czerwień warg.Strzela mi uwodzicielski uśmiech.
-Jestem Jane -mówi gładkim głosem
-Blair- przedstawiem się
Ona uśmiech się do mnie ponownie, a potem wspina się na kolana Harry'ego, sprawiając,że lekko się kulę.
-Więc nie poszłaś ze mną na imprezę,ale za to z Louisem tak? -Harry splunął
Nie jest pijany. Widzę to. Jego oczy nie są zaszklone i nie bełkocze. Jane to już inna bajka. Dziewczyna ciągle popija z kubka i dostaje czkawki.
-Poprosił mnie ,żebym z nim poszła- mówię
-Ja zawszę tak robię -Harry odparował
-Nie wiem ,co ci powiedzieć Harry. Jestem przecież tu i teraz na tej imprezie ,czego chcesz więcej?
-Ale dlaczego?
Otwieram usta ,żeby mu odpowiedzieć ,ale słyszę głośny rechot za mną.
-Proszę, proszę, proszę.
Penny zaszydziła ,a na jej twarzy pojawił się pijacki uśmieszek. Ciemny makijaż oczu i jej wodne tipsy wydają się świecić w słabym świetle pomieszczenia. -Zobaczcie kto postanowił się pokazać.
Przełknęłam ślinę posyłając dziewczynie słaby uśmiech.
-Luke powiedział,że przyszłaś ,ale myślałam,że się ze mnie nabija-zaśmiała się -Kto wie czy mówił prawdę- natychmiast poczułam się nieśmiało
-Penny -Harry ostrzegł
-Harry,rozluźnij się,wypij drinka. Boże zachowujesz się jak pieprzony glina czy coś-odparowała mierząc wzrokiem Jane ,która westchnęła
Harry przewrócił oczami i zepchnął Jane z kolan.
-Nie masz przypadkiem jakiegoś faceta do przelecenia, Penny -warknął
-Chciałbyś Styles -fuknęła po czym znowu zwróciła się do mnie
-Co ty na to ,żeby zagrać w prawdę,czy wyzwanie?-spytała
-Muszę teraz porozmawiać z Blair -powiedział Harry
Chwycił mój nadgarstek.
-Harry! -Jane jęknęła
-Przyjdę za minutę- krzyknął w odpowiedzi
Wyszliśmy na dwór.Wzdłuż basenu widziałam ludzi, którzy wymiotowali.Zatkałam nos i spojrzałam w inną stronę.
-Styles!
Grupka chłopaków z tatuażami krzyknęła w jego stronę.Harry tylko kiwnął głową i kontynuował spacer ze mną w jakieś odleglejsze miejsce gdzie moglibyśmy spokojnie porozmawiać.Przechodząc obok grupki osób poczułam silną woń cygar. Wzięłam głęboki wdech.Szliśmy jeszcze przez moment aż w końcu się zatrzymaliśmy.
-Blair,przepraszam cię za Penny. -powiedział chłopak patrząc mi w oczy
Jego oświadczenie zbija mnie całkowicie z tropu. Byłam pewna ,ze nawrzeszczy na mnie za przyjście na imprezę z Louisem.
-W porządku.-powiedziałam -Swoją drogą dlaczego ona jest taka nieuprzejma dla mnie?
-Jest zazdrosna- Harry odpowiedział
Parsknęłam.
-Dlaczego? Kto mógłby być kiedykolwiek zazdrosny o zdepresowaną perfekcjonalistkę?
-Nie ważne-odpowiedział
-Myślę,że wrócę już do domu- powiedziałam -To był zły pomysł ,aby tu przychodzić,po prostu obiecałam Louisowi, że......-cholera
-Obiecałaś Louisowi? Co kurwa? -wkurzył się -Co mu obiecałaś ,że wplątałaś się przy tym w imprezę w pieprzonym domu Luka!
-Nie wiedziałam....
Próbowałam mu wytłumaczyć ,ale chłopak nie dał mi skończyć.
-Nie,nie wiesz co Blair powinnaś już iść i nie przychodzić więcej na żadną imprezę -krzyknął, jego oczy pociemniały
Byłam zszokowana jak szybko potrafi się zezłościć.
-Miałaś rację,to nie jest twoja bajka. Albo jest dopóki pójdziesz z Louisem zamiast ze mną. Jesteś zbyt grzeczna, żeby pójść ze mną ,za to ,to jest tak cholernie świetne ,aby pójść z Louisem!
-Wystarczy!-krzyknęłam do niego -Zaczynasz zachowywać się nienormalnie tylko dlatego ,że  masz jakiś dziwny problem z Louisem i cały czas jesteście o siebie zazdrośni nie znaczy,że nie mogę pójść z nim na głupią imprezę.Jezu!
-Zazdrosny! Ty sobie chyba kurwa ze mnie żartujesz?!
-Słuchaj,wracam teraz do środka aby znaleźć Louisa ,który zabierze mnie w cholerę stąd do domu więc nie będę znosiła ciebie i twoich napadów wściekłości!
Obróciłam się na piętach i poszłam na przód starając przypomnieć sobie jak tu doszliśmy.Usłyszałam jak Harry wypowiada moje imię ,ale tylko przewróciłam oczami i szłam dalej.Szukałam Louisa na zewnątrz,ale bez skutku więc postanowiłam wejść do środka i tam go poszukać.Poszłam do kuchni i natknęłam się tam na Luka.Uśmiechnął się do mnie.Znowu ujrzałam jego bliznę.
-Blair,co u ciebie?-spytał nalewając coś do czerwonego kubka i podając go mnie
-W porządku,szukam Louisa.....
-Louisa? Widziałem jak idzie z jakąś dziewczyną na piętro chwilę temu.
-Oh...wiesz może z kim?-spytałam niepewnie
Chłopak wzruszył ramionami nalewając alkohol do czerwonego kubka.
-Jakaś dziewczyna z czarnymi włosami.Cholera,była gorąca.-powiedział
Zdobył to co chciał bez mojej pomocy. Nawet mnie nie potrzebował.Wykrzywiłam usta w grymasie.
Luke wskazał na kubek w mojej dłoni.
-Napij się -powiedział
-Naprawdę,nie wiem czy powinnam pić....
-Nonsens, jesteś u mnie w domu więc musisz się napić
Luke wziął łyka swojego napoju.
-Nalegam -powiedział chłopak
Zanim zorientowałam się co robię przyłożyłam kubek do ust i napiłam się alkoholu.Był on zaskakująco słodki i palił moje gardło gdy go przełykałam. Luke zachichotał kiedy zmarszczyłam nos.
-Dobre,co?- spytał
Wzruszyłam ramionami.Nie wiem czy to sprawka alkoholu czy po prostu jestem szalona ,ale nagle poczułam się lepiej.Wzięłam kolejnego łyka i zanim się spostrzegłam mój kubek był pusty.Mój umysł stał się rozmyty i dostałam zawrotu głowy.
-Zwolnij kochanie- powiedział Luke,ale dał mi kolejny kubek z napojem
-Nie- mówię mu i znowu piję alkohol
Nagle czuję przypływ odwagi.
-Skąd masz tą bliznę?-pytam Luka
Uśmiech schodzi mu z twarzy
-Spytaj Harry'ego- odpowiada bez ogródek
Moje oczy robią się większe.Luke chichocze i wskazuje coś za mną.
-O wilku mowa
Odwracam się i widzę Harry'ego jak zmierza w naszym kierunku.Widać ,że ciągle jest zły, jego oczy są ciemne.Nic nie mogę na to poradzić,że chichot ucieka z moich ust.
-Wszędzie ciebie szukałem -warczy
-Dlaczego?- zaśmiałam się i nie mogłam przestać ,muszę być naprawdę pijana
-Jesteś pijana !-spytał
-Nie -znowu się zaśmiałam
-Kurwa,Luke upiłeś ją? -Harry przeczesał ręką włosy
Luke wzruszył ramionami.
-Wyluzuj Styles,ona śmieje się jak szalona
Luke szturchnął go łokciem,a ja wybuchłam śmiechem.
-Głupiutki Harry-zachichotałam i oparłam się na nim bawiąc się jego kolczykiem w łuku brwiowym. -Kolczyki nosi się w uszach ,a nie w brwi!
Luke wybuchł śmiechem,a Harry wystawił mu środkowy palec.
-Harry,Luke gramy w prawdę czy wyzwanie !-zawołała Jane jej gładkim głosem
-Super,chodź Blair-powiedział Luke
Podążyłam za nim do miejsca gdzie siedziała Jane, Penny, Louis i jeszcze kilka innych osób, których nie znałam. Harry mamrotał za mną po drodze przekleństwa.
-Tu jesteś Louis -powiedziałam siadając na podłodze obok niego -Szukałam cię wszędzie.-śmieję się
-Jezu, jesteś pijana?-pyta Lou z wyraźnym rozbawieniem w oczach
-Możeeeee- zachichotałam
Harry przez cały czas piorunuje mnie wzrokiem.Siada między Penny, a Lukiem,ale jego oczy nadal skupiają się na mnie.Pokazałam mu język i znowu zaczęłam się śmiać.Boże czemu nie mogę przestać chichotać!
-Dobra, zaczynamy -mówi Jane klaskając w ręce -Ja pierwsza .-każdy kiwa głową ,a jej dwukolorowe oczy omiatają okrąg.
-Luke-mówi -Prawda,czy wyzwanie ?
-Wyzwanie -odpowiada chłopak
-Pomieszaj keczup z wódką i to wypij-mówi dziewczyna
Luke przewraca oczami i maszeruje z powrotem do kuchni pojawiając się minutę później z shotem w kieliszku i czerwoną cieczą pływającą w nim.Marszczę nos kiedy widzę jak chłopak połyka zawartość kieliszka.
-Nieźle -mówi Penny
-Gotowe- mówi Luke wycierając usta -Prawda,czy wyzwanie Penny ?
-Wyzwanie -mówi
-Skocz nago do basenu. -mówi Luke
Penny przewraca oczami i jak przystało na dziwkę jaką jest rozbiera się i wskakuje do basenu wyłącznie w biustonoszu i majtkach. Również przewracam oczami i przyłapuję Harry'ego na głupim uśmieszku.Kiedy wraca nie przejmuje się założeniem ubrań z powrotem. Dziwka.
-Powiedziałem nago,ale myślę,że z mokrą bielizną tak właśnie wyglądasz. -Luke się uśmiechnął ,a Penny wbiła w niego wzrok.
-Harry pytanie,czy wyzwanie? -spytała
-Wyzwanie.-Odpowiedział Harry
Zaczynam myśleć ,że to nie jest gra w prawdę czy wyzwanie tylko w wyzwanie czy wyzwanie. Łał naprawdę muszę być pijana.
-Pocałuj najmniej atrakcyjną dziewczynę -dziewczyna zaśmiała się głupawo i spojrzała na mnie.Kolor spłynął mi z twarzy,ale mój pijany umysł przejął kontrolę i zaczęłam się śmiać razem z Penny.Oczy Harry'ego spoczęły na trzech dziewczynach z okręgu. Zaskoczył nas kiedy pochylił się i złączył usta z Jane.
-Co jest kurwa?!- krzyknęła
-To za to,że przespałaś się z Louisem dziwko-Harry warknął ,a Louis uśmiechnął się głupawo
Harry posłał mu surowe spojrzenie ,a Jane oddaliła się od nas wkurzona
Wiem,że Harry jest nadal zły na mnie kiedy jego oczy wędrują po osobach w okręgu i zatrzymują się na mnie.Chytry uśmieszek rozświetla jego twarz.
-Blair -mówi -Prawda ,czy wyzwanie?
Przełykam ślinę.
-Prawda- mówię
Oczy Harry'ego nigdy nie wywierają na mnie żadnego wrażenia ,za to jego jadowite słowa owszem.
-Daj spokój,Blair -mówi -Nie bądź głupia!
Natychmiast wytrzeźwiałam ,a jego słowa uderzyły we mnie tak,że alkohol spłynął ze mnie w ciągu kilku sekund. Moja głowa zaczyna pracować i przetwarzać to co do mnie powiedział.Chcę krzyknąć na Harry'ego, ale boję się ,że jeśli otworzę usta to zwymiotuję, albo się rozpłaczę więc gwałtownie wstaję, odwracam się i wbiegam w tłum imprezowiczów.Uciekam od śmiechu Penny ,która nawet za milion lat nie dowie się dlaczego jego słowa wywarły na mnie taką reakcję ,jaką zrobiły teraz. Wspinam się po schodach i napotykając najbliższe drzwi wpadam przez nie do pokoju. Zatrzaskuję je i pozwalam dać upust skumulowanym we mnie emocjom.



                                           *****
czytasz = komentujesz :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz