Oczy Harry'ego się zwężają.
-Co?!
-Nic -mówię do niego i odwracam się w kierunku Perrie ,ale Harry chwyta mnie za ramię
-Kto ci powiedział? -pyta
-Powiedział mi co?
-Wiesz co.
-Puść mnie Harry -mówię starając się wyrwać moją rękę z jego uścisku ,ale nie daję rady.
-Chodź ze mną -warczy i praktycznie ciągnie mnie w stronę schodów. Kiedy zmierzamy do pokoju na piętrze kilkoro imprezowiczów rzuca nam ciekawskie spojrzenia ,ale większość ludzi nie zwraca na to większej uwagi. Widocznie to normalny widok dla nich jak Harry ciągnie dziewczynę do pokoju. Przełykam ślinę i odpycham te myśli.Gdy jesteśmy w pokoju chłopak zatrzaskuje za sobą drzwi i odwraca się w moją stronę.
-Kto, ci to kurwa powiedział? -pyta mnie
-Perrie....Perrie mi powiedziała
-Kurwa -przeczesuje dłonią swoje loki
-Nie mów jej ,że ci powiedziałam,Harry. Nie skrzywdź nikogo. -gdy ostatnie zdanie opuszcza moje usta od razu tego żałuję
-Skrzywdzić kogoś? Co ona ci powiedziała? Ile ci powiedziała? -jego oczy pilnie się we mnie wpatrują
-Wszystko....powiedziała mi wszystko -unikam jego wzroku
-Kurwa, kurwa, kurwa -słyszę Harry'ego przeklinającego pod nosem
-Co, myślałeś,że nigdy się nie dowiem? Że jestem głupia? -pytam go
-To było dwa lata temu, myślałem....
-Źle myślałeś.-mówię
Harry piorunuje mnie spojrzeniem i nagle popycha mnie przyciskając mnie do ściany.
-Nie,mów kurwa,że źle myślałem.-warczy niskim głosem
Jego twarz jest tak blisko mojej ,że czuję jego oddech.
-Louis uderzył mnie pięścią za to ,że cię broniłem więc lepiej zamknij się i pomyśl za każdym razem jak będziesz chciała go obronić.
Odwracam głowę i patrzę przez okno.Już widzę kubki i śmieci na trawniku,które prawdopodobnie będę Harry'emu rano pomagała zbierać.Wzdycham.
-Nie musiałeś uderzyć Luke'a butelką piwa. -mówię
-Naprawdę? Gdybym tego nie zrobił on próbowałby oczarować cię pieprzonym sobą -Harry spluwa
-Wiesz jak to mnie wkurza? Musiałem go uderzyć, wtedy trzymałby się kurwa od ciebie z daleka.
-Jakie to ma dla ciebie znaczenie? Nie jesteś moim ojcem? -mówię
-Cóż twój ojciec również też się tobą kurwa nie obchodzi więc mogę nim być! -krzyczy Harry
Rozszerzam oczy w szoku.Odpycham Harry'ego ode mnie i przeczesuję ręką włosy.
-Nie...nie mieszaj w to mojej rodziny! -krzyczę
-Blair....
-Nie próbuj teraz kurwa przepraszać ,jak robisz to za każdym razem.Nie potrzebuję cholernego przypomnienia,że ojcu na mnie nie zależy!
Harry patrzy na mnie.Widać ,że jest nadal zły.
-Muszę mówić ci te rzeczy ,abyś mnie kurwa posłuchała.
-Chciałabym słuchać każdego dnia, nie wiesz tego? Wiesz ,że masz nade mną kontrolę.
-Nie,nie mam.Nigdy mnie nie słuchasz i nigdy nie będziesz.Jesteś taka cholernie uparta.
-Posłuchałam cię niestety tego dnia kiedy kazałeś mi szpiegować moją matkę! -krzyczę
Twarz Harry'ego wypełnia ból.Nic nie mówi.Robi krok do tyłu jakbym zaatakowała go fizycznie.Czuję w sobie winę za wypomnienie mu tego ,ale staram zachować gniewny wyraz twarzy.
-Ja...ja...nie mogłem wiedzieć -mówi powoli -Ty....nie mogłaś....
-Stop! -krzyczę -Stop!
-Nie można po prostu kurwa mówić czegoś takiego! -złość powraca do jego głosu -Mogę powiedzieć jakieś głupie gówno ,ale ty nie jesteś lepsza!
-Nie odwracaj tego przeciwko mnie. Uderzyłeś Luke'a szklaną butelką.Mogłeś pójść do więzienia!- mówię
-Myślisz,że mnie to obchodzi? Tak długo jak trzyma się z daleka....
-Przestań! -krzyczę -Jeśli będę chciała umówić się z nim to to zrobię!
Wiem,że to nie stanie się z nawet milion lat, ale nie mogę pozwolić Harry'emu by mówił co mogę ,a czego nie mogę robić.
Oczy Harry'ego zwężają się.
-Nie,nie możesz.-odkrzykuje -Jeśli chciałabyś to przestań być taka uparta.
-Cóż przykro mi ,Harry.Przykro mi,że jestem zbyt uparta by słuchać tych cholernych rzeczy ,które do mnie mówisz.Bo powiem ci coś Harry.Może kiedyś byłam w tobie zakochana,ale teraz już na pewno kurwa cię nie kocham!- krzyczę
Łzy płyną po mojej twarzy.Nie minął nawet dzień od kiedy pogodziliśmy się z Harrym i zostaliśmy ponownie najlepszymi przyjaciółmi ,a już stoimy krzycząc na siebie. Idealny makijaż wykonany przez Jane i Penny rozmazał się na mojej twarzy i spłynął po niej wraz z łzami.
-Dobrze, bo też cię nie kocham -krzyczy Harry
Czuję się jakbym została wypatroszona.Wiem ,że powiedziałam to samo do Harry'ego ,ale słowa wychodzące z jego ust zabolały mnie jeszcze bardziej.
Siadam na łóżku i przykładam dłonie do twarzy.
-Dobrze -mówię -Nie chciałabym ,aby ktoś taki jak ty mnie kochał. -chcę żeby moje słowa go zabolały, chcę aby one zraniły go tak jak on ranił mnie
-Co masz na myśli, ktoś taki jak ja ? -pyta
-Ktoś kogo nie obchodzi nikt inny oprócz siebie .Ktoś kto nieustannie rani ludzi wokół niego nie troszcząc się o nich.Ktoś ,kogo powinnam wyrzucić z mojego życia lata temu.
Wstaję i podchodzę do drzwi.
-Gdzie idziesz? -pyta mnie
-Tak daleko od ciebie jak tylko mogę. -mówię mu
Otwieram drzwi ,ale za nim wychodzę Harry łapie mnie za nadgarstek i odwraca do siebie.Zamyka drzwi i popycha mnie na nie przyciskając mnie swoim ciałem.Wstrzymuję oddech.
-Nie miałaś tego na myśli,prawda ? -pyta
Jego głos jest miękki i zmartwiony.To mnie dziwi jak jego ton głosu może się zmienić w ciągu kilku sekund.
-Oczywiście ,że to miałam na myśli.Teraz naprawdę zawaliłeś sprawę Harry.
Patrzy w dół ,a jego wyraz twarzy łagodnieje.
-Nie wiem dlaczego tak bardzo cię krzywdzę.-oddycha patrząc ponownie w moje oczy -Po prostu taki jestem.
-Nie byłeś taki, Harry.-mówię -Zanim zacząłeś spotykać się z Lukiem i wszystkimi innym. -szukam jego oczu -Zmieniłeś się Harry,a ja wolałam dawnego ciebie.
Jego oczy rozszerzają się przy moich słowach. -Mogę znów taki być -mówi cicho -Mogę być taki dla ciebie.
Boli mnie klatka piersiowa i walczę z pragnieniem ponownego rozpłakania się.
-Nie chcę abyś był kimś kogo dawno zostawiłeś daleko za sobą -mówię
Harry patrzy na mnie.
-Czy miałaś to na myśli? -pyta szeptem
Wiem o co mu chodzi. Pyta mnie o moment kiedy powiedziałam, że go nie kocham.
Nie patrzę na niego.
-Oczywiście,że nie. -mówię -Zawszę będę cię kochać.
Harry podnosi rękę do mojej twarzy aby obrócić ją ku sobie. Patrzę mu prosto w oczy.On pociera czubkiem palca mój policzek .
-Naprawdę? -szepcze Harry -Mimo,że tak wiele razy cię zraniłem?
-Wolałabym ,abyś ranił mnie tysiąc razy niż miałabym cię na zawsze opuścić.-mówię łamiącym się głosem
-Nigdy nie zapomnę. -mówi chłopak
-Nie zapomniesz czego? -pytam
-Pocałunku- mówi -Nigdy go nie zapomnę.
Harry bierze kosmyk moich włosów przyklejonych do twarzy i zakłada je za ucho.I nagle pochyla się i mnie całuje.Moje serce eksploduje jak owijam ręce na jego szyi i przyciągam go tak blisko jak tylko mogę.Wiem,że nigdy nie znudzi mi się smak jego ust.Jego słowa mogą mnie nawet zabić ,ale nie ma niczego takiego,żadnego wypowiedzianego przez niego słowa przez które mogłabym go przestać kochać.Kiedy przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze wyobrażam sobie moją matkę uśmiechającą się na nas z góry i mówiącą, że wiedziała, że to tak się skończy. Łza spływa po moim poliku ,ale nie ze smutku . Wiem,że mimo tego iż mojej mamy nie ma już na Ziemi to zawsze będzie blisko mnie i Harry'ego.
Nagle drzwi do pokoju otwierają się z hukiem.Harry i ja podskakujemy i odsuwamy się od siebie ,a ja dotykam palcami moich ust.W drzwiach stoi Louis. Jęczę wewnętrznie.Czy to nigdy się nie skończy?
-Co jest kurwa!? -Harry krzyczy na niego
-Wypierdalaj z dala od mojej małej siostry -Louis warczy na Harry'ego popychając go o ścianę.Ciało Harry'ego uderza o ścianę ,a jego oczy wypełniają się gniewem.Robię krok i staję przed Louisem wiedząc,że Harry z łatwością oddałby mu i zrujnował wszystko.Louis cofa się i patrzy na mnie z wściekłością.
-Nie jestem twoją siostrą! Nie jestem twoim małym niczym! -krzyczę na niego -Tylko dlatego,że nasi rodzice są razem nie znaczy ,że posiadasz kontrolę nad moim życiem!
-Blair! -Lou krzyczy na mnie -Myślałem,że zrozumiałaś kiedy powiedziałem ci ,żebyś się trzymała z dala od niego!
-Nie będziesz mną kontrolował -krzyczę -Jestem dorosła....
-Nie wiesz do czego jest zdolny.Nie wiesz....
-Znam go przez pieprzone piętnaście lat, Louis więc dlaczego kurwa mi nie odpuścisz i nie pozwolisz wziąć mojego życia we własne ręce! -odkrzykuję
Nigdy nie rozmawiałam z nikim o Harry'm w ten sposób.A tym bardziej nie z Louisem.
Louis i Harry patrzą na mnie w szoku.Oczy Harry'ego tańczą z radości,a Louisowi opadła szczęka.
-Myślę,że powinieneśjuż iść. -Harry mówi do Louisa
-Blair,on cię znowu skrzywdzi -mówi mój przyrodni brat patrząc na mnie pilnie
-Dzięki za ostrzeżenie Lou ,ale mu ufam -mówię stanowczo
-T...tak?- pyta Harry,a ja zdaję sobie sprawę ,że nie wiedział tego wcześniej
-Zawsze ci ufałam.- mówię
-Dlaczego? -pyta
-Ponieważ....ponieważ -nie chcę tego mówić przy Louisie
-Ponieważ? -prosi Harry
Oboje patrzą na mnie wyczekująco.
Przełykam ślinę i patrzę prosto w zielone oczy Harry'ego.
-Bo cię kocham.
Louis dławi się i głośno kaszle.Harry uśmiecha się szeroko tak,że w jego policzkach pojawiają się dołeczki.
-Blair -zaczyna Louis -Chciałem jak najlepiej....
-Wiem, Louis -mówię nie spuszczając oczu z Harry'ego -Wiem.
Louis patrzy na mnie ,a potem na Harry'ego ,a potem odwraca się i wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami wygadując ciąg przekleństw pod nosem.
*****
czytasz = komentujesz <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz