środa, 25 czerwca 2014

Chapter 7

 Blair's POV:

Następnego dnia przychodzę do pracy z największym bólem głowy jaki kiedykolwiek miałam w życiu.'Nigdy więcej' mruczę i siadam na krześle za ladą tuż obok Liama. Posyła mi pytające spojrzenie.
-Poszłam wczoraj na imprezę- tłumaczę mu jakby to wyjaśniało wszystko co dzieje się teraz w mojej głowie
Liam kiwa powoli głową.
-Z tym facetem,który czekał kilka dni temu na ciebie pod sklepem? -pyta
Wiem,że chodzi mu o Harry'ego.
-Też tam był. -przytakuję pocierając skronie
-Mam straszny ból głowy ,a wzięłam już cztery aspiryny.Kiedy to się skończy?!
-Mogłaś powiedzieć ,że jesteś chora. -zaznacza Liam -Shawn przez większość czasu ma kaca więc sądzę, że by zrozumiał. -uśmiecha się do mnie
Śmieję się.
-Nie ,jest w porządku -mówię
 Nie czuję się aż tak źle żeby rezygnować dnia pracy. Próbuję się do tego przekonać jednak uświadamiam sobie ,że tak na prawdę czuję się fatalnie. Mam kaca ,ale pamiętam wystarczająco dużo z poprzedniej nocy.Przelała się przeze mnie fala emocji ,głównie złość i ból. Jestem zła na Harry'ego głównie za to co powiedział na imprezie.Nic co Harry robił i mówił wcześniej nie równa się z tym. On zawsze obchodził się delikatnie z tematem śmierci mojej matki.Oznacza to ,że musiałam naprawdę zdenerwować go tym ,że przyszłam na imprezę i wypiłam zbyt dużo tego co dał mi Luke, cokolwiek to było. Drżę na niewyraźne wspomnienia.W roztargnieniu dzwonię do złego klienta zapisanego w rejestrze sklepu.
-Przepraszam, gdzie trzymacie najlepiej sprzedające się książki?- pyta ktoś z przed lady
-Z lewej strony przy wejściu. -mówię instynktownie nie podnosząc głowy znad papierów
-Dziękuję,Blair -mówi głos
-Nie ma sprawy,Harry. -odpowiadam
Chwileczkę...Harry? Podnoszę wzrok i otwieram szerzej oczy jak widzę chłopaka z czekoladowymi lokami ,który zmierza w podaną przeze mnie stronę. Co on tu robi? Co stara się udowodnić? Staram się ignorować jego obecność kiedy zielone oczy Harry'ego lustrują półkę z książkami.Nie ulega wątpliwości,że jest on tylko po to ,aby zrobić mi na złość.Spuszczam wzrok kiedy chłopak podchodzi do rejestru z książką w ręku.Harry i czytanie?Śmieję się na samą myśl. Liam posyła mi pytające spojrzenie,ale ja tylko odpowiadam wzruszając ramionami.Wiem ,że oboje jesteśmy zdumieni co on tu do cholery robi.
-Tylko tą jedną. -mówi chłopak
Wyraz jego twarzy jest nieczytelny jak wyjmuje portfel z kieszeni.Przesuwa kopię 'Igrzysk Śmierci' po czytniku.
-Co ty tu robisz? -pytam zanim zdążę pomyśleć
Harry patrzy się na mnie przez moment zanim odpowiada.
-Chciałem kupić książkę.-odpowiada
Moje poliki oblewają się rumieńcem.Jestem trochę zakłopotana.
-Dlaczego tu? W mieście jest jeszcze wiele innych księgarni,do których mogłeś pójść.
Harry nie spuszcza ze mnie wzroku.
-Dlaczego miałbym tracićczas na poszukiwanie innego sklepu jak, kiedy znam ten? -pyta powoli
Czuję się niezręcznie zadając mu tak oczywiste pytania.Wiem,że tak naprawdę jest tutaj ,żeby sprawdzić moją czujność.Wygrywa.Zaciskam szczękę kiedy wręcz mi pieniądze za książkę.
-Więc od kiedy czytasz? -pytam
Jest to dla mnie dziwne dlatego ,że nie przeczytał prawie nic od czasu jak byliśmy w szkole.
Harry wzrusza ramionami.Bierze ode mnie książkę i posyła mi słaby uśmiech.Wyraz jego twarzy jest ciągle zagadkowy.
Wiem,że zraniły go moje słowa kiedy powiedziałam ,że potrzebuję więcej przestrzeni.Byliśmy nierozłączni od dzieciństwa i nawet kiedy mówił mi coś nieprzyjemnego nigdy nie kazałam mu trzymać się ode mnie na dystans.Aż do teraz.
Patrzymy jeszcze przez chwilę na siebie zanim chłopak odwraca się na pięcie i wychodzi z księgarni mocno trzymając 'Igrzyska Śmierci' w ręku.Kiedy po raz pierwszy przeczytałam tą serię miałam obsesję na jej punkcie przez kilka miesięcy .Harry tylko posyłał mi wtedy głupie uśmieszki i wywracał na mnie oczami.Dlaczego nagle się tym zainteresował? Dlaczego teraz?

Harry's POV:

Wchodzę do mojej kuchni i rzucam kluczę i książkę na stół.Przeczesuję ręką włosy i ciężko wzdycham.
-Wcześnie jesteś w domu?
Odwracam się i widzę Jane stojącą naprzeciwko mnie. Na mojej twarzy pojawia się grymas.Ona musi oddać mi klucz od mieszkania.
-Dlaczego tu jesteś?- narzekam
-Tak naprawdę nigdy nie miałam okazji aby pooglądać dekoracje w twoim domu. -mówi ignorując moje pytanie i podchodząc bliżej mnie.
Jej niedopasowane oczy błyszczą.
-Wykonałeś naprawdę niezłą pracę -mówi
Zaciskam szczękę.
-Myślałem,że jesteś na mnie zła. -mówię -Za to co stało się na imprezie.
Jane wzrusza ramionami.
-Wiem,że nie miałeś tego na myśli. -mruczy przesuwając rękę w dół mojego ramienia -Jestem gotowa ci wybaczyć i zapomnieć. -mówi mi do ucha
Wiem lepiej.
-Spałaś z Louisem -syczę
-Śpię z wieloma osobami. -mówi
-Więc jesteś dziwką i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego
-Wcześniej nie miałeś z tym problemu.-mówi
-Jane- mówię ostrzegając ją
-Cholera,Harry. -mówi ze złością -Co z tobą? Od kiedy twoja mała świętoszka pojawiła się na imprezie u Luke'a....
-Zamknij ryj,Jane!-krzyczę -Cholera zamknij się!
Jest zszokowana moim wybuchem.
-O co ci chodzi? -syczy -To przez Blair,tak? Rzuciła na ciebie jakiś urok czy.....
Zaciskam moje dłonie w pięść.
-Nie.- mówię
Jane wykonuje kolejny krok w kierunku mnie.
-Udowodnij -szepcze mi do ucha
Od kiedy Blair opuściła imprezę w mojej głowie panuje chaos.Wiem,że tym razem spieprzyłem sprawę wypominając jej noc ,w którą zginęła jej matka.Żałuję każdego słowa.Jeśli bym pił mógłbym zrzucić winę na alkohol ,ale w rzeczywistości Blair była jedyną z naszej dwójki ,która piła.Nigdy nie zapomnę wyrazu jej błękitnych oczu kiedy te słowa opuściły moje usta.Miała pełne prawo ,aby opuścić mnie tej nocy.Jestem samolubny,że brakuje mi jej w ten sposób.Ale to nie powstrzymało jej przed wypowiedzeniem własnych słów bez ranienia mnie. Blair nigdy nie powiedziała mi ,żebym zostawił ją w ten sposób.Ona zawsze mi wybaczała. Dzisiaj w księgarni patrzyła na mnie z niedowierzaniem.Jej oczy starały się cały czas wymijać mój wzrok. Spojrzałem na Jane stojącą przede mną. Jej wyglądające tajemniczo i uwodzicielsko oczy kuszą mnie spojrzeniem.Cały w środku płonę z gniewu. Nie zastanawiając się wpijam się w usta Jane i przebiegam językiem po kolczyku w jej języku.W ten sposób daję nauczkę Blair, Louisowi,a także sobie.

Blair's POV:

Stoję w kolejce w sklepie stukając nogą w podłogę ze zniecierpliwienia i czekając na swoją kolej.W ręku trzymam paczkę gum do żucia. Minął tydzień od kiedy Harry się nie odzywa. Nie chcę tego przyznać ,ale moje życie bez niego jest takie...statyczne.Kiedyś było inne,przychodziłam do niego co sobotę ,by posprzątać bałagan w jego domu zostawiony po imprezie.Teraz po naszej kłótni moje życie jest spokojniejsze.
-Hej,znam cię. -patrzę w stronę kasy i widzę chłopaka o oliwkowej cerze z czarnymi włosami zaczesanymi do góry.Uśmiecha się do mnie ukazując niezwykle białe zęby.
-Słucham? -pytam chłopaka
-Jesteś przyjaciółką Harry'ego, tak?
-Uh....-nie jestem pewna jak odpowiedzieć
-Jestem Zayn. -mówi -Grałem z wami w prawdę,czy wyzwanie na imprezie u Luke'a
Teraz gdy o tym myślę pamiętam go. Byłam zbyt pijana by chociaż zapytać o jego imię.
-Jasne-  uśmiecham się  -Jestem Blair -mówię
-Fajnie- mówi biorąc ode mnie gumę -Pozdrów Harry'ego ode mnie i przekaż mu ,że jest mi winien dziesięć dolarów.
Przełykam ślinę.
-Jasne -mówię
Płacę za moją gumę do żucia i żegnam się z Zaynem.Wsiadam do samochodu i wzdycham.Włączam auto i kieruję się w stronę domu.
Nucąc piosenkę lecącą w radiu  roztargnieniem przeczesuję ręką włosy.Jestem zbyt zamyślona, aby uświadomić sobie gdzie zaparkowałam. Jestem zdumiona kiedy widzę ścieżkę prowadzącą do domu Harry'ego, ale jeszcze bardziej gdy orientuję się ,że zaparkowałam tuż obok niej na jego podjeździe.
'Cholera' mruczę i staram się jak najszybciej wrzucić bieg w samochodzie i wyjechać. Prawie mi się udaje ,ale słyszę moje imię.
-Blair ?
Zamieram.Harry patrzy na mnie z końca ścieżki.Biorę głęboki oddech.Chłopak podchodzi do otwartej szyby w samochodzie.
-Co ty tu robisz? -pyta łagodnie
Jego głos i twarz pozostają obojętne.
-Ja...- przyjechałam do ciebie z przyzwyczajenia i nawet jeśli powiedziałam ci ,żebyś zostawił mnie tamtej nocy wciąż jestem w tobie zakochana? Nie wiem co odpowiedzieć.Chłopak patrzy na mnie cierpliwie.
-Nie wiem -odpowiadam w końcu zgodnie z prawdą
Harry mruży lekko oczy.
-W porządku- odpowiada
Chłopak przenosi ciężar ciała z nogi na nogę.
-Chcesz ....wejść ?- pyta
Szybko potrząsam głową.
-Nie...nie
Zanim Harry zdąża mi odpowiedzieć drzwi od jego domu się otwierają i zza nich wychodzi Jane ubrana wyłącznie w jego koszulkę.
-Harry,co....-dziewczyna zatrzymuje kiedy mnie zauważa
Posyłam do niej wymuszony uśmiech,aby ukryć szok. Czy Louis o tym wie? Zaciskam szczękę.
-Dlaczego tu jesteś? -pyta mnie niegrzecznie
-Chciała ze mną porozmawiać ,za chwilę przyjdę. -tłumaczy chłodno Harry
Przez twarz Jane przechodzi grymas.Zarzuca swoimi kruczoczarnymi lokami i wchodzi do domu zatrzaskując drzwi.Oczy Harry'ego ponownie spoczywają na mnie.
-Czy wy dwoje...-zaczynam
-Tak myślę -Harry wzrusza ramionami
-Ale ona spała z Louisem -przypominam mu -Nienawidzisz Louisa.
-Masz jakiś problem ze mną i Jane ?-pyta krzyżując ręce na piersi
Tak ,duży problem.
-Nie, ja...
-Przypominam ci ,że to ty przyjechałaś do mnie sama nie wiedząc z jakiego powodu.-jego oczy robią się chłodniejsze
-Wiesz Harry, mówiąc do mnie w ten sposób nie sprawi, że ci wybaczę.
Harry unosi brwi.
-A kto powiedział ,że chcę abyś mi przebaczyła?
Patrzę w dal. Uderza we mnie fala gorąca.
-Gwarantuje ci Blair,że mam się dobrze bez twojego wybaczenia -spluwa zaciekle
Wrzucam bieg w moim samochodzie i ostatni raz patrzę na Harry'ego.
-Wiesz co. Po każdej naszej kłótni mam nadzieję ,że się zmieniłeś ,ale się mylę. Jestem tak bardo w błędzie. -mówię mu
Wyjeżdżam z podjazdu i przyspieszam na jezdni. Nie zadaję sobie trudu aby spojrzeć na osobę ,która sprawia, że moje życie to piekielny rollercoaster.

                                                      *****

czytasz = komentujesz :)) To naprawdę motywuje!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz