-Blair,co to kurwa ma znaczyć!
Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę.Louis stał nade mną ,miał zaciśniętą szczękę i po jego oczach widać było,że jest wkurzony.Wtedy uświadomiłam sobie,że Harry nadal mnie trzyma.
-Co on tu nadal robi i dlaczego...-kontynuował
-Shhh!-uciszyłam go wiedząc,że jak Harry się obudzi ,piekło znowu się rozpocznie
-Nie chciałam ,żeby jechał w środku nocy do domu.-wyjaśniłam Louisowi
-Dlaczego nie? Może mógłby zginąć w wypadku samochodowym i ulżyć nam wszystkim.
-Takie myśli? Pewnie masz mnóstwo przyjaciół.-Harry mamrocze nie otwierając oczu
Przejechałam ręką po twarzy.
-Nie chcę,aby on kiedykolwiek więcej tu spał -powiedział Lou ignorując chłopaka
-Jezu,kim ty jesteś,jej ojcem?-Harry otworzył oczy,które przybrały kolor ciemnozielony
-Nie,ale jestem jej bratem i radzę zabrać tyłek z łóżka zanim obudzę jej ojca- rzucił
-Bratem przyrodnim- poprawia go Harry
-Boże,co ja mówiłam!Czy nie powiedziałam,że jak usłyszę was jeszcze raz kłócących się to wam coś zrobię,teraz naprawdę nie żartuję!Czy wy się nigdy nie pogodzicie?-nie wytrzymałam
Obydwoje się na mnie gapili.Louis sapnął i wyszedł z pokoju zostawiając mnie z uśmiechającym się głupawo Harrym
-Co za kutas-prychnął,wstał z łóżka i przeczesał ręką włosy
Ty też,to ty go sprowokowałeś-poszłam do łazienki ,aby obmyć twarz
-Ale on odpowiedział.-odgryzł się -Mogę użyć twojej szczoteczki do zębów?
-Nie,kurwa-odpowiadam ,a Harry się śmieje,wie jak bardzo dbam o swoje rzeczy
-Kupię ci nową-mówi
-Dobrze,ale możesz wyłącznie użyć Colgate.Zero grzebienia i absolutnie nie Oral-B .
Harry zaśmiał się jeszcze raz, gdy patrzyłam z obrzydzeniem jak myje zęby moją szczoteczką.Sięgam obok niego chwytając moją buteleczkę z lekami na receptę.Odkręcam zakrętkę i wysypuję tabletki na otwartą dłoń. Biorę kubek,który trzymam w łazience i napełniam go wodą z kranu.Harry obserwuje mnie szczotkując zęby. Łykam pigułki i odkładam buteleczkę na miejsce.Jestem chora.Cóż jestem chora...psychicznie.Mam tak zwaną depresję mniej więcej od dwunastu lat. Pigułki stabilizują mój nastrój dzięki czemu moje życie jest znośne.Harry jest jedyną osobą spoza mojej rodziny, która wie, że są do leki przeciwdepresyjne.
Czasami się dziwię jak ja i Harry możemy być nadal przyjaciółmi. Oglądam jego wytatuowaną skórę, kiedy on nadal myję zęby. Jego kolczyk w brwi lśni od świateł w łazience. Nie chciałabym nawet napisać czegokolwiek na skórze czarnym markerem,a co dopiero zrobić sobie prawdziwy tatuaż. Wystarczająco trudne było dla mnie przebicie uszu. Pamiętam jeszcze te czasy kiedy Harry nie miał tatuaży, nie imprezował i nie pił prze cały weekend.Pamiętam ,że kiedyś był bardziej podobny do mnie.Ale czasy się zmieniły.
Harry przyłapuje mnie jak wpatruję się w niego ,uśmiecha się głupawo i kończy szczotkowanie.
-Podoba się widok- powiedział Harry
-Proszę,nie pochlebiaj sobie-zadrwiłam -Jestem bardziej zdegustowana twoimi tatuażami wyrysowanymi na skórze.
Harry przewrócił oczami. Nigdy nie było sekretem, że nie jestem fanką takich tuszów.
-Zmieniłabyś zdanie gdybyś ,zrobiła sobie jeden. -powiedział chłopak
-Dzień, w którym zrobię sobie tatuaż będzie dniem, kiedy Penny nie założy na siebie czegoś obciskającego. -powiedziałam pewna, że taka sytuacja nigdy nie nastąpi
Harry roześmiał się razem ze mną. Nie może się nie zgodzić.
-Czy możesz mnie podwieźć do pracy-spytałam Harry'ego
Pracuję w lokalnej księgarni. Z otrzymanego wynagrodzenia uzbierałam na samochód,ale mało nim jeżdżę.Lubie spędzać czas z Harrym, jednak ostatnio rzadko się widujemy. On spędza coraz więcej czasu z Penny i Lukiem lub resztą jego przyjaciół.
-Dam ci się przejechać jeśli pójdziesz ze mną na imprezę w ten weekend. -oznajmił
-Nieważne-jęknęłam
Weszłam do pokoju, zabrałam potrzebne rzeczy i zeszłam na dół .Harry szedł za mną do kuchni gdzie siedzieli mój ojciec i macocha.Ich rozmowa umilkła kiedy weszliśmy.
-Dzień dobry Blair -przywitał mnie ojciec
Przytaknęłam mu tylko biorąc jabłko z miski owoców.Harry zesztywniał obok mnie.Nigdy nie podobało mu się ta jak ojciec mnie traktuje.To nie tak,że się nade mną pastwi ,ale zawsze traktował mnie chłodno.Odkąd ponownie wyszedł za mąż za pozornie doskonałą Joannah ,albo Jay, jak kazała się mi do niej zwracać i nabywając nowego członka rodziny,czyli Louisa starał się traktować mnie lepiej, ponieważ wiedział jaki skutek wywarła na mnie śmierć mamy. Jednak mam problemy z przywróceniem go na pierwsze miejsce w moim życiu.
-Dobrze spałaś -ojciec spytał niecierpliwie
Wzruszam ramionami wgryzając się w jabłko.Nie lubię z nim rozmawiać i nie będę. Jay posyła mi uśmiech. Jest miła. Nie mam nic przeciwko niej, ale ona nigdy nie zastąpi mi matki.
-Miłego dnia, Blair- mówi kobieta -Tobie też,Harry-chłopak na te słowa tylko kiwa głową
Wiem, że się go trochę obawia i jest to trochę dla mnie dziwne, bo jej syn również ma tatuaże i kolczyki na ciele.
Wyszłam szybko z kuchni i skierowałam się w stronę samochodu. Harry cały czas był tuż za mną.Sięgnęłam do torebki po kluczyki do samochodu.
-Cholera,gdzie one są
-Tego szukasz?- mówi Harry'
Odwracam się w jego stronę i widzę jak się uśmiech trzymając moją zgubę w ręce.
-Ty idioto.
Sięgam po klucze, ale Harry jest szybszy. Robię krok w przód i sięgam po nie ponownie,ale chłopak nadal trzyma je w górze przede mną. Uważa,że jego wysokość jest zaletą.
-Harry!-skomlę
-Zawiozę cię do pracy-oznajmia
-Jeśli to zrobisz,będę musiała przyjść na imprezę.
-Co w tym złego ?Jedna mała impra nic ci nie zrobi....no chodź! Będę patrzeć na ciebie i dopilnuję,aby nic ci się nie stało -mówi
-Nie obchodzi mnie to, nie pójdę na tą twoją gównianą domówkę i daj mi te pieprzone klucze -powiedziałam podirytowana
Harry przewrócił oczami i oddał mi klucze uśmiechając się do mnie.
-Jak chcesz, tylko opanuj wulgaryzmy
Oboje się roześmialiśmy ,bo wiemy,że Harry ma o wiele gorszy zasób słów ode mnie.
Skierowałam się w stronę samochodu i wsiadłam do niego. Harry pochylił się w stronę okna ,więc opuściłam szybę.
-Czy spotkamy się później? -zapytał
Wzruszyłam ramionami.
-Nie masz zamiaru z kimś pić lub coś ?- spytałam
-Mogę odłożyć-powiedział
-Jest okej,nie trać czasu.
-Myślisz ,że marnuję z tobą czas- Harry spytał
-Cóż, jestem nikim dla ludzi, z którymi się teraz zadajesz. -odpowiedziałaś
-Tak?
-Tak,myślę, że jesteś ze mną ,ale wolałbyś przebywać z kimś ,z kim mógłbyś pójść na imprezę- oznajmiłam
-Blair,więc myślisz ,że po co przyszedłem do ciebie w nocy?
-Aby wkurzyć Louisa -odpowiedziałm
- Gwarantuje ci,że nie. Jesteśmy przyjaciółmi od lat i nie pozbyłbym się ciebie tak po prostu.
-Nie zdziwiłabym się gdybyś tak zrobił. -wzruszyłam
Zranienie biło z jego oczu. Czułam,że posunęłam się za daleko.Może my już nie żartowaliśmy?
-Powinienem iść -powiedział chłodno i odwrócił się od mojego samochodu.
Westchnęłam.Odpaliłam samochód i wyjechałam na drogę.
Czasami posuwam się za daleko w stosunku do Harry'ego i przez to czuję się potem winna.Mogłam tego nie mówić.Powinnam siedzieć cicho, przystać na jego propozycję i zgodzić się spotkać później.
Przyjechałam do pracy punktualnie na moją zmianę. Rano zwykle w księgarni nie ma dużego ruchu. Teraz też tak było. Mój współpracownik Liam leniwie układał alfabetycznie nowo dostarczone książki. Pracował tu przez mniej więcej miesiąc,ale zdążyliśmy się już zaprzyjaźnić. Jesteśmy bardzo podobni. Również jest introwertykiem. Mamy ze sobą wiele wspólnego.
-Co nowego u ciebie?-spytał niespodziewanie
Głos Liama mnie zaskakuje.Jego brązowe oczy wpatrują się we mnie.
-Oh,niewiele,a u ciebie?- pytam
Wzrusza ramionami.
-Tak jak zawsze-odpowiada
Patrzy na mnie chwilę.
-Wydajesz się zdenerwowana.- mówi nagle
-Nie, tylko posprzeczałam się z przyjacielem-mówię
-Nie wyglądasz jakby to była błahostka -stwierdza
Lekko się zaśmiałam.
-Powinna,ale nie jest, być może go zraniłam.
Liam kiwnął głową.
-Mam nadzieję,że wszystko się ułoży. -powiedział i posłał mi uśmiech
Odpowiedziałam tym samym. Resztę dnia spędziliśmy na przyjmowaniu klientów.Około południa przyszedł nasz szef.
-Hej dzieci -przywitał nas
Kiwnęliśmy głowami na przywitanie, jak każdego dnia.Wiemy,że zwykle pije w nocy i chodzi późno spać. Dlatego przychodzi późnym popołudniem.Jesteśmy do tego przyzwyczajeni.
-Blair- powiedział do mnie kiedy wyszłam z magazynu -Jakiś punkowy dzieciak stoi przed sklepem i mówi,że cie zna.Powiedział ,bym ci przekazał ,że czeka na ciebie przed wyjściem.
Westchnęłam.Z opisu to albo Harry ,albo Louis. Kiwam głową wychodząc z klimatyzowanego pomieszczenia na ciepłe powietrze na dworze.
-Harry? -pytam z niedowierzaniem
-Blair...- jego zielone oczy rozszerzają się na mój widok
-Co ty tu robisz ?- pytam i nagle odczuwam silną woń alkoholu -Piłeś?
Nie odpowiedział ,tylko przejechał ręką po włosach.
-Czy ty sądzisz,że kiedykolwiek o tobie zapomnę-pyta
Westchnęłam.
-Tylko po to tu przyjechałeś?
-Odpowiedz mi,Blair -jego oczy płoną
-Nie wiem co sobie myślałam kiedy to mówiłam - powiedziałam mu -Myślałam,że żartujemy.
Jego oczy miękną.
-Jakie to ma w ogóle znaczenie? Jestem teraz w pracy i muszę do niej wracać.
Zaczynam odchodzić.Wiem kiedy jest tak, że nie jest przyjemnie być blisko niego.Czuję jak Harry łapie mnie za nadgarstek. Odwraca mnie w jego stronę.
-Blair,ja...
-Blair, idziesz z powrotem-odwracam się w stronę sklepu i widzę Liama patrzącego na mnie
-Tak ,zaraz przyjdę- mówię mu
Chłopak kiwa głową, uśmiecha się i znika za drzwiami sklepu.Odwracam się w stronę Harry'ego i widzę,że jego o czy znowu płoną.
-Co jest kurwa ?-pyta
-Co?
-Kto to jest ?
-Liam.-odpowiadam
- Dlaczego kurwa....-jest taki wkurzony ,że nie może dokończyć zdania
-To jest mój współpracownik-mówię powoli -Teraz mam zamiar odejść jeśli masz zamiar być taki wybredny.
-Nie jestem kurwa wybredny.-mówi
-Brzmisz jakbyś miał za ciasne spodnie- odparowałam mu
Harry westchnął i spojrzał mi w oczy.
-Masz szczęście,że jesteś dziewczyną-mówi Harry
-Dlaczego?
-Bo jeśli byłabyś facetem to sprałbym cię.
-Pocieszające-mówię
Uśmiech rozprzestrzenia się na jego twarzy.
-Przykro mi,że odeszła-mówi cicho
-Przepraszam,że cię uraziłam,a teraz....czy odpowiesz na moje pierwsze pytanie?-spytałam
-Co?
-Jesteś pijany ?-spytałam ponownie
-Nie.
-Harry-fuknęłam
-Może małego drinka...no dobra dwa-powiedział
Jęknęłam.
-Chodź-powiedziałam i zaczęłam iść w stronę sklepu
-Dlaczego?
-Przecież nie będziesz prowadził pijany!Już dostałeś dwa mandaty w tym roku. -powiedziałam kręcąc głową
On tylko się zaśmiał i wszedł za mną do środka.
-Zostań tu.-mówię Harry'emu i idę do tyłu sali powiedzieć Shawn że biorę resztę dnia wolnego ,by niańczyć Harry'ego.
Chłopak kiwa głową i opiera się na blacie,posyłając Liamowi mały uśmiech.
-Shawn,czy mogę wyjść wcześniej ?-pytam mojego szefa wchodząc do jego "biura" jeśli tak można nazwać pokój z kanapą ,kilkoma półkami i małym ,płaskim telewizorem przymontowanym do ściany.
Shawn odwraca się w moją stronę trzymając jabłko w buzi i żonglując laptopem.
-Jasne dzieciaku,gdzie idziesz ?-pyta
-Opiekować się moim pijanym,najlepszym przyjacielem -odpowiadam zgodnie z prawdą
-W porządku,baw się dobrze -mówi posyłając mi dziecięcy uśmiech
Idąc korytarzem przystanęłam na moment słysząc kłócących się Harry'ego i Liama.
-......ona jest zdecydowanie ładna-mówi Liam
-Co to oznacza !?-jego głos jest zimny
-To nic nie znaczy .-odpowiada mój współpracownik
-Pewnie -Harry mówi z pogardą
-Brzmisz tak ,jakbyś coś do niej czuł -mówi ostrożnie
Moje mięśnie sztywnieją..
-Co kurwa?- Harry wypalił
-Wydajesz się ,jakbyś chciał ją od wszystkiego uchronić -mówi Liam
-To nie ma znaczenia ,że kurewsko ją lubię. Jest dla mnie jak siostra do cholery.
Postanawiam zachować to w mojej pamięci i na razie nie wspominać o tym co usłyszałam. Idę spokojnym krokiem w stronę Harry'ego i Liama.
-Chodźmy- mówię to przyjaciela
Oczy Harry'ego błysnęły ze strachu,ale ja w spokoju skierowałam się do wyjścia,a on za mną.Dlaczego Harry był taki wkurzony kiedy Liam zapytał go czy mnie lubi?A było tak? Oczywiście,że nie upomniałam siebie. Jak taka osoba jak Harry mogłaby kiedykolwiek się mną zainteresować?
-Gdzie twój samochód ?-spytałam go kiedy dotarliśmy na parking
-Przyszedłem na nogach. -odpowiedział
Teraz jak so tym myślę, nie pamiętam żebym widziała jego samochód.
-Dlaczego?-pytam
-Wiedziałem ,że nakrzyczysz na mnie za jeżdżenie po pijaku. -uśmiechnął się głupawo
-Wejdź do samochodu -mówię przewracając oczami
Jedziemy do domu Harre'go w ciszy. Mogę powiedzieć ,że powoli trzeźwieje. Jego oczy się rozjaśniły, a woń alkoholu bijąca od niego wcześniej słabła. Gdy podjeżdżam pod jego dom wiedzę zaparkowany przy krawężniku czarny samochód.Patrzę na Harry'ego z zaciekawieniem.
-Kilka osób ma klucz ?-odpowiada na moje pytające spojrzenie
-To głupie. -mówię mu
-Nie ,to jest super.Jane powiedziała mi ,że tu będzie.
-Jane? -musi być pewnie nową koleżanką Harry'ego
Jak na zawołanie dziewczyna wychodzi z domu. Ma kruczoczarne włosy, skórzaną kurtkę ,białą koszulę pod nią i obcisłe dżinsy.Uśmiecha się na widok Harry'ego ,a ja jestem w szoku widząc jej oczy. Prawe jest niebieskie,a lewe zielone.
-Tak...ładna co ?-mówi Harry
Czuję, że moje wnętrzności zostały mi wyrwane i zmiksowane w blenderze.
-Tak..-to wszystko co mogę powiedzieć, mój głos brzmi dziwnie
Harry musiał to zauwarzyć ,bo odwrócił się w moją stronę i wbił we mnie swój wzrok.
-Co jest? -spytał
-Nic, po prostu nie czuję się świetnie. -odpowiadam
-Och,chciałbym cię zaprosić,ale wiesz....-mówi speszony
Oczywiście. Rozumiem.Ma Jane ,z którą może się zabawić.
-Nie, i tak miałam już jechać do domu -skłamałam
Kiwnął głową wyskakując z samochodu i zamykając drzwi.Uśmiechnął się lekko do mnie.
-Do zobaczenia -powiedział
Ja tylko przytaknęłam. Przyglądam się Harry'emu jak idzie ścieżką, chwytając Jane w pasie kiedy dostaje się do drzwi. Dziewczyna chichocze,a ja zauważam kolczyk na jej języku.Marszczę nos i odjeżdżam.
*****
czytasz = komentujesz :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz