środa, 13 maja 2015

Chapter 56



-Myślę, że to wszystko- mówi Eleanor zamykając bagażnik i wycierając dłonie o podarte spodnie.
-Masz wszystkie informacje dotyczące akademiku?-pyta mój ojciec
-Tak-mówię
-Zadzwoń tak szybko jak dojedziesz na miejsce.
Przewracam z rozbawieniem oczami.
-Dobrze
Louis i Eleanor ściskają się mocno. Odwracam od nich wzrok. Odpycham od siebie myśli o Harrym. Mój ojciec wzdycha i przyciąga mnie do uścisku.
-Poradzisz sobie świetnie na collegeu.-mówi -I jeśli będziesz chciała wrócić do domu...
-Tak, wiem. Dziękuję. -całuję go lekko w policzek i wsiadam do samochodu na miejscu pasażera, obok El.
Machamy wszystkim na pożegnanie i zjeżdżamy z krawężnika na ulice.
W czasie naszej podróży na uniwersytet, El opowiada mi o zajęciach tam prowadzonych i o tym jak mamy zamiar urządzić nasz pokój w akademiku.
Moje myśli idą natomiast w zupełnie innym kierunku. Nie zobaczę się z Harrym najprawdopodobniej do świąt. Ta myśl uspokaja mnie, ale jednocześnie przeraża. Czy znajdzie kogoś innego? Może ja to zrobię?
Ahh, oczywiście, on już to zrobił. Ma przecież Jane. Założę się, że jest teraz z nią. Ona może mu dać, wszystko to, czego ja nie mogę. Zaciskam mocno ręce na mojej torebce, tak, że moje knykcie przybierają biały kolor.
Eleanor zauważa to i przestaje mówić.
-W porządku, dobrze. Możemy pomalować pokój na fioletowo, Jezu.
Odrywam się od moich myśli.
-Co?-pytam
-Zaproponowałam różowy, ale widocznie ty masz inne plany...
-Nie-mówię kręcąc głową-Różowy jest w porządku. Przepraszam.
-Coś się stało?
 Przygryzam wargę.
-Nie
-Jesteś zdenerwowana? Ja też byłam...
-Tak, to to! Jestem zdenerwowana. -śmieję się nerwowo
Eleanor patrzy na mnie przez chwilę zanim odwraca z powrotem wzrok na jezdnię.
-Zastanawiam się kto zastąpi Appleton -mówi El
Wzruszam ramionami.
-Nie wiem. Nie znałam jej za dobrze, więc...
-Masz szczęście
Reszta drogi do collegeu upływa nam na rozmowie. Wreszcie dojeżdżamy.
Eleanor prowadzi nas do naszego akademiku. Budynek jest wysoki i ceglany.
-No i jesteśmy- mówi El kiedy wchodzimy do naszego pokoju o numerze A27.
Porównując go do innych pokoi, które zdążyłam zobaczyć, ten jest naprawdę duży.
-Wow- komentuję
Ściany pomieszczenia są białe, a podłogę pokrywa dywan w kolorze kawy z mlekiem. Po mojej prawej stronie widzę małe drzwi do łazienki, a w rogu pokoju, na szafce stoi telewizor. Dziwi mnie fakt, że na podłodze nie ma łóżek, leżą tylko dwa materace.
-Gdzie...-zaczynam
-Musimy skombinować własne łóżka. To jedyny minus.
Możemy iść jutro. W okolicy jest dobry sklep meblowy.
-Jak na razie musimy spać na tym czymś- mówi i kopie materaz
-Brzmi świetnie-mówię przewracając oczami
- Och, ja po prostu wiem, że będziemy mieć dużo zabawy dekorując to miejsce - pisnęła Eleanor, klaskając w dłonie
-Ten pokój będzie wyglądać zajebiście kiedy skończymy go urządzać.
-Zajebiście?
-Wspaniale, niesamowicie...
Śmieję się i siadam na materacu.
-Jeśli tak chcesz -mówię -Pójdę rozpakować swoje rzeczy.
Eleanor podchodzi do niewielkiego telewizora.
-Wybłagałam dla nas to małe gówno-mówi podnosząc pilota -Zwykle w akademikach nie na tv. Trzeba samemu się w nie zaopatrzyć.
-Jak załatwiłaś nam taki pokój? -pytam siadając obok dziewczyny na podłodze
Wzrusza ramionami.
-Znam pewnego gościa -odpowiada
Śmieję się.
El przełącza mnóstwo kanałów, aż w końcu zaczynamy oglądać jakiś film akcji. Opieram się na dłoniach i uśmiecham do siebie. Cieszę się, że spotkałam Eleanor. Wiem, że moje życie odmieni się na tej uczelni, mam tylko nadzieję, że w dobrą stronę.


Przygryzam wargę patrząc na dwa łóżka stojące przede mną i El. Zdecydowałyśmy, że moje będzie przy ścianie po prawej stronie pokoju, a łóżko El naprzeciwko mojego, po lewej stronie.
Po trzech godzinach przesuwania mebli w końcu skończyłyśmy. Osobne biurka są przyłączone do naszych łóżek. Sofę ustawiłyśmy na przeciwko telewizora.
-To jest zajebisty pokój -komentuje El
Jestem już na uczelni trzy dni i jutro zaczynają się zajęcia. Właśnie wtedy wieczorem jest wielka powitalna impreza, na którą Eleanor stara się mnie zaciągnąć przez cały dzień. Wiem, że będą tam inni ludzie i będzie ona w innym miejscu, ale nie mogę wykazać wspomnień z ostatniej imprezy na jakiej byłam. Patrzę na moją bliznę, która już trochę zbladła. Na mojej twarzy pojawia się grymas.
-Czas szykować się na imprezę-mówi El uśmiechając się
Jęczę.
-Nie idę-mówię
-No dalej, wszyscy będą. Impreza będzie na dworze.
Wzdycham.
-Pozwolę ci rano chodzić jako pierwsza do łazienki przez cały miesiąc -chichocze
-W porządku-mówię i uśmiecham się sztucznie
Eleanor klaszcze w ręce.
-Yay, teraz daj mi chwile, to wybiorę ci jakąś sukienkę.
Pół godziny później jestem już gotowa. Mam na sobie obcisłą, szarą sukienkę. Na głowie mam białą bandanę, ale włosy pozostawiłam rozpuszczone. Eleanor pomogła mi w zrobieniu czarnych kresek na powiekach.
-Gotowa?-pyta mnie El
Dziewczyna wygląda niesamowicie w swojej liliowej, przylegającej do ciała sukience. Jej włosy koloru orzechowego spadają falami na ramiona. Makijaż ma zrobiony do perfekcji.
-Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego nie jesteś modelką? -pytam ją kiedy wychodzimy na korytarz, upewniając się, że mamy ze sobą klucze.
Wzrusza ramionami.
-Powinnam powiedzieć to samo o tobie.
Przewracam oczami.
Wychodzimy z budynku. Czuję się zmieszana kiedy El przechodzi obok naszego samochodu.
-Idziemy pieszo? -pytam
-Yep -mówi -Impreza jest na końcu ulicy
-Oh
Idziemy cały czas prosto aż w końcu dostrzegamy ogromne boisko. Głośna muzyka dobiega z wielkich głośników, a na około parkietu rozmieszczone są stoliki z alkoholem.
Eleanor ciągnie mnie za rękę w stronę grupki ludzi. Przełykam gule w gardle.
-Hej, wszystkim!-krzyczy -To jest Blair-przedstawia mnie -Moja nowa współlokatorka.
-Jestem Jade -przedstawia się dziewczyna z granatowymi włosami -Jesteś na pierwszym roku?
Kiwam głową.
-Tak
-Oh, spodoba ci się tutaj -mówi dziewczyna z brązowymi włosami. Jej czerwone usta rozciągnięte są w przyjaznym uśmiechu.
-Jestem Jesy
-Leigh-Anne -przedstawia się inna dziewczyna
Ma ona na głowie czarne loki i mocno orzechowe oczy.
-Ale i tak wszyscy mówią do mnie Leigh
-Miło was poznać-mówię
-Co studiujesz? -pyta Jesy
-Literaturę i pisarstwo-odpowiadam
-To tak samo jak ja! -krzyczy Jade
-Pewnie będziemy mieć razem lekcje
Uśmiecham się.
-Będzie świetnie -mówię
Dopiero poznałam te wszystkie dziewczyny, ale wiem, że się z nimi zaprzyjaźnię.
Cieszę się, że są zupełnie inni niż przyjaciele Harry'ego.
-Ja jestem raczej suką nauki -mówi Leigh chichocząc
-A ty?- pytam Jesy
-Jestem studentką medycyny -odpowiada -Kardiologia
-Wow. To naprawdę interesujące.
-Na początku było trochę hardkorowo, ale hej, musisz mieć brzuch ze stali, aby być kardiochirurgiem.
Wszyscy się śmiejemy kiedy El przynosi nam drinki. Ktoś owija rękę w okół ramienia Jesy i jestem zaskoczona kiedy dostrzegam Nialla uśmiechającego się do nas.
- Dobry wieczór paniom - wymamrotał Zrozumiałam, że jest pijany.
- Nialler, gdzie się podziewałeś? -pyta
-Piłem szoty z pępków seksownych dziewczyn
Leigh i Eleanor marszczą nosy ze zdegustowaniem.
Niebieskie oczy Nialla spoglądają na mnie.
-Blair!-krzyczy
-Hej, Niall- mówię -Nie wiedziałam, że tu jesteś
-Oh, taa. Jestem na grafice komputerowej -uśmiecha się
-Fajnie cię widzieć!-mówię
-Ciebie też! -mówi -Rozluźnij się i leć po drinki. To dopiero początek imprezy! -krzyczy z irlandzkim akcentem zanim odchodzi od nas krzycząc do innej osoby z odległości
Jade przewraca oczami.
-Musimy znaleźć temu chłopakowi jakaś dziewczynę
-On jest w cholerę wybredny -mówi Eleanor pijąc swojego drinka
-Blair!-słyszę moje imię
Odwracam się i dostrzegam Zayna.
-Hej-mówię -Miło cię widzieć! -przekrzykuję muzykę
-Ciebie również! -mówi -Jak się masz?
Jego wzrok ląduje na mojej bliźnie.
-Właściwie to dobrze. Perrie jest z tobą? -Oh, tak. Chciałem odciągnąć ją od baru, ale nie pozwoliła mi. Ona nie znosi kiedy ktoś inny oprócz niej robi drinki na takich imprezach! -śmieje się -Pójdę po nią.
Uśmiecham się.
-Naprawdę, fajnie że jesteś, Zayn.
-Też tęskniłem, Blair -mówi, a ja przewracam oczami kiedy odchodzi
Odwracam się i wiedzę , że wszystkie dziewczyny patrzą na mnie ze zdziwieniem.
-Skąd znasz Zayna i Perrie?- pyta Leigh
-Kolega kolegi -odpowiadam
-Wow -mówi Jesy
-Co?
-Czyli pewnie znasz też Jane Taylor?-duma Jesy
 Przełykam gule w gardle.
-Niestety-odpowiadam
Jade kręci głową.
-Ona przespała się z moim chłopakiem-mówi dziewczyna -I została wywalona z wszystkich lekcji.
-Serio?-pytam
-Oh, tak. No wiesz co kolejna noc inny chłopak. Wciąż spóźniała się na zajęcia wiec ją wywalili.
-Nienawidzę tej suki -mówi Jesy
-Ja też- zgadza się Leigh
Eleanor patrzy na mnie uważnie.
-Idziemy stąd-mówi odkładając drinka
-Zgadzam się-mówi Jesy otwierając szeroko oczy z ekscytacji
-Gdzie? -pytam
-Do budynku oczywiście. Czas na prawdziwą zabawę -Jade klaska w dłonie
-Zawołaj Zayna, Perrie i Nialla i chodźmy rozpierdolić to gówno-mówi Eleanor
Chwilę później znajduję się przy głównym budynku administracji wraz z Eleanor, Zaynem, Perrie, Jesy, Jade,Leigh i Niallem. Perrie chwyta mnie za rękę, a Niall mruga porozumiewawczo.
-Co zamierzamy zrobić? -pytam trochę zdenerwowana
Nigdy nie robiłam żadnych kawałów. Nie lubię pakować się w kłopoty. Niall uśmiecha się i oblizuje usta kiedy Zayn odpina torbę i wręcza każdemu z nas puszkę kolorowego spreju. Przełykam gule w gardle.
-Podziękować Appleton za to, że wyniosła swoje dupsko z uczelni -mówi Jesy
Niall pogwizduje z aprobatą.
-Zrób to -mówi Jade, a Leigh kiwa głową i sięga do kieszeni spodni wyjmując z nich mały, metalowy przedmiot
Dziewczyna klęka przed drzwiami i delikatnie kręci wsuwką w zamku.
-Leigh umożliwiała nam wchodzenie do tego budynku przez ponad dwa lata -mówi Perrie
-Wow-komentuję potrząsając puszką spreju
-Gotowe -mówi Leigh wystając triumfalnie i otwierając drzwi
-No to jazda-mówi Jesy -Potrzebujemy kogoś na straży
-Ja mogę-wyrywam się na ochotnika
Wszyscy śmieją się i potrząsają głową.
-O nie kochanie, ty idziesz z nami- mówi Eleanor
-Zayn i ja będziemy pilnować-mówi Perrie
-Ale...-zaczyna Zayn
Perrie dyskretnie staje mu na nodze zmuszając go do kiwnięcia głową. Perrie uśmiecha się sztucznie do niego.
-Niall, Blair i ja możemy zająć się kafeterią-mówi Jesy
-Świetnie, więc Leigh, Jade i ja zajmiemy się głównym gabinetem -informuję nas Eleanor z ekscytacją w oczach
-Brzmi jak plan -mówi Niall
-Ruszajmy -uśmiecha się Jesy
Rozdzielamy się. Podążam korytarzem za Niallem i Jesy. Mijamy kilka zakrętów zanim wchodzimy do dużej kafeterii.
-Co się stanie jak nas złapią?-pytam Nialla
-Nigdy nas nie złapali- śmieje się chłopak
-Ale...
-Nie martw się Blair, wszystko będzie okej -przekonuje mnie, posyłając mi przyjazny uśmiech
Zatrzymujemy się przy dużej, białej ścianie. Jesy uśmiecha się, potrząsa puszką spreju i zaczyna malować po ścianie. Niall śmieje się i dołącza do niej. Patrzę na nich i na ścianę, na której pojawiają się kolorowe litery. Jesy spogląda na mnie.
-Nie napiszesz nic Blair?
-Nie wiem co-mówię
-Co tylko chcesz -mówi Niall
Wzdycham i podchodzę do chłopaka potrząsając puszką spreju.
Przybliżam się do ściany, przygryzając wargę w skupieniu.
Niall puszcza do mnie oczko.
-No dalej -pogania mnie
Uśmiecham się i zaczynam malować po ścianie.
Jesy otwiera szeroko oczy kiedy czyta, co napisałam, cichy śmiech ucieka z jej ust. Niall klepie mnie w plecy.
-Jesteś jedną z nas -mówi Jesy
Niall kiwa głową uśmiechając się.
Zadowolona z siebie piszę kolejne zdanie. Czuję adrenalinę rosnącą w moim organizmie. Wreszcie nasza trójka odsuwa się od ściany i patrzy na całe dzieło.
-Cholera-mówi Niall -Jestem dumny.
-Ja też-mówi Jesy
Różnokolorowe litery pokrywają białą ścianę kafeterii. Śmieję się z kilku zdań napisanych przez Nialla i Jesy. Wszyscy przybijamy sobie piątkę.
-Wracajmy do reszty -proponuje Jesy
Nigdy nie myślałam o sobie, że mogę robić takie rzeczy, ale patrząc przez ramie na to co napisałam, uśmiecham się. Może mogę być jak Eleanor i czerpać z tego przyjemność?
Spotykamy się z resztą grupy przed budynkiem. Perrie i Zayn przerywają namiętny pocałunek kiedy słyszą głośny gwizd Nialla. Perrie rumieni się i wygładza dłonią sukienkę.
-Wasza dwójka miała pilnować wejścia-mówi Jade uśmiechając się pod nosem
Zayn wzrusza ramionami i szczypie Perrie w tyłek, na co dziewczyna odskakuje od niego i uderza go w ramię.
Śmiejemy się.
-Więc? Jak wam poszło? -pyta Eleanor
-Szkoda, że nie widziałaś tego, co napisała Blair.
-Oh, tak! -wtrąca się Niall -Jest do tego urodzona
Rumienię się i wzruszam ramionami. Wrzucam puszkę spraju z powrotem do torby Zayna i wszyscy wracamy na imprezę.
-To było świetne -mówię do Jade
-To tylko początek. Od tej pory chodzisz z nami na akcje.
-Jasne, dołączam się.
Kiedy docieramy na miejsce imprezy orientuję się, że ani razu podczas tego czasu, który spędziłam z moimi nowymi przyjaciółmi nie pomyślałam o Harrym. Uśmiecham się do siebie postanawiając, że od tej pory będę spędzać z nimi więcej czasu. Nie potrzebuję Harry'ego. Może pieprzyć się z Jane ile chce. W moim życiu są teraz lepsze osoby.
-Chcesz drinka?-pyta mnie Niall
-Z przyjemnością -mówię, a chłopak łapie mnie za nadgarstek, prowadząc mnie do barku.
Sięga po butelkę alkoholu, ale ktoś odpycha jego rękę.
-Zabieraj ręce, Horan -mówi Perrie stając za barem
-Sorry-chłopak unosi ręce w geście poddania
-Czego sobie życzycie?-pyta
-Czysta wódka-odpowiada za nas Niall
Perrie patrzy na mnie.
-To mocne-mówi- Zgadzasz się?
Wzruszam ramionami.
-Dlaczego nie?-mówię
Dziewczyna uśmiecha się i podaje nam alkohol. Perrie podnosi swój kubek w górę -Za co wznosimy toast?-pyta
-Za nowy początek-mówię
Niall kiwa głową.
-Za nowy początek-powtarza
Stykamy się kubkami i wypijamy nasze drinki.
Wódka pali mnie w gardle, ale nie przejmuje się tym
-Jeszcze jeden -mówię, a Niall się śmieje
-I o to chodzi -mówi chłopak
Perrie dolewa mi więcej alkoholu.
Sześć szotów później orientuję się, że opieram się o ramię El, kiedy wracamy do naszego pokoju.
-Wow, jesteś taka wstawiona -chichocze Eleanor, a ja wraz z nią
-Twoi przyjaciele są miiiili.
-Teraz są też twoimi -mówi mi -Oni cię bardzo lubią.
-Dobrze. Cieszę się, że nie są tacy, jak przyjaciele Harry'ego. -zakrywam usta dłonią kiedy orientuję się co powiedziałam
Zaczynam chichotać.
-Przyjaciele Harry'ego się nie liczą, kochanie- mówi El otwierając drzwi do naszego pokoju
-Masz racje. Harry także się nie liiiiczy.
-Cholerna racja! A teraz, marsz do łóżka! Jutro będziesz miała pieprzonego kaca!
Chichoczę i ściągam sukienkę, ubierając się w spodenki i bluzkę, którą podaje mi El. Jestem zbyt pijana, aby zmyć makijaż i rozczesać włosy. Po prostu rzucam się na łóżko. Eleanor przebiera się w piżamę i wyłącza światło.
-Eleanor?-mówię przerywając ciszę
-Hmmm?
-Jeśli...jeśli wiewiórka miałaby dziecko z żółwiem to nazywałoby się żółwiórka, czy wiewżółw? -pytam
Eleanor się śmieje.
-Żółwiórka -decyduje dziewczyna
-Dobrze -mówię -Myślałam nad tym przez cały wieczór.
Eleanor znowu chichocze.
-Dobranoc, Blair
-Dobranoc, El


                                                                         *****

Więc cóż, Blair najprawdopodobniej robi wszystko,aby zapomnieć o Harrym. Poszła na imprezę, upiła się i zrobiła coś podobnego do graffiti?! Hmmm to zdecydowanie nie w jej stylu.


czytasz = komentujesz <3

2 komentarze:

  1. jestem za "wiewżółw" :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne haha :D kocham autorkę tego ff! :D i ciebie za to, że to tłumaczysz ^_^ ♡

    OdpowiedzUsuń