czwartek, 18 czerwca 2015

Chapter 60

Przepraszam, ale rozdział znowu nie sprawdzony
#sorry

Harry's POV:

Przeczesuję ręką mokre od deszczu włosy kiedy przekraczam próg przychodni doktora Stone'a. Sally wita mnie siedząc za swoim biurkiem. Posyłam jej mały uśmiech.
Jest wczesny listopad. Pogoda zmieniła się z chłodnej do kurewsko zimnej. Nie nawidzę zimy. Nie nawidzę nosić cały czas kurtki. To gówno.
Zajmuję miejsce w poczekalni.
Od dwóch miesięcy co tydzień przychodzę do doktora Stone'a. Myślę, że fajnie jest z kimś porozmawiać, mimo że nadal nie mogę spać w nocy. Chce mi przepisać tabletki nasenne, ale na razie odmawiam. Coś mi podpowiada, że wcale ich nie potrzebuję.
Cały czas myślę o Blair.
Czasami kiedy jestem w pracy, albo kiedy prowadzę samochód, ale najczęściej kiedy próbuję w nocy zasnąć. Jej oczy koloru oceanu nawiedzają mój umysł. Wiele razy myślę o tym, jak jej czarne loki poruszają się na wietrze. Nie ma dnia, żebym nie winił się za to co jej zrobiłem. Nie nawidzę siebie za to.
Ale ona jest teraz z Niallem i jest szczęśliwa.
-Harry-wzywa mnie doktor Stone do swojego biura
Kiwam głową, wstaję i kieruję się do już dobrze znanego pomieszczenia.
Siadam i opieram się na skórzanej kanapie.
-Więc co u ciebie? -pyta luźno Stone
-Tak samo, jak po odejściu Blair -mówię
-Hmmm-mężczyzna opiera się o fotel i przysuwa bliżej mnie pudełko bombonierki
-Czekolady?
-Nie-odpowiadam krzyżując ręce
-Jak ma się Blair?
-Nie wiem.
-Dzwoniłeś do niej?
-Nie.
-Dlaczego nie?
-Ona nie chce mnie w swoim życiu.
-I jesteś z tym w porządku?
-Jeśli to ją uszczęśliwia.
-Hmmm.
Patrzę na ścianę.
-Ona jest teraz z kimś innym-mówię
-Naprawdę?
-Mmmm
-Z kim?
-Nazywa się Niall Horan.
-Znasz go?
-Był moim dobrym kolegą.
-Był?
Wzdycham.
-Był.
-Ona go lubi?
-Myślę, że tak.
-Czy go kocha?
Spinam się.
-Nie wiem.
-Jesteś zły, dlatego, że są razem?
-Wcześniej byłem, ale...-wzdycham szukając odpowiadnich słów
-Ale?
-Po prostu chcę, aby była szczęśliwa. Od początku wiedziałem, że nie jestem dla niej dobry
-Co sprawia, że tak myślisz?
-Spójrz na mnie. Ona potrzebuje kogoś, kto się za nią wstawi i będzie ją wspierał. -Finansowo czy emocjonalnie?
- Obydwa.
-A ty nie wierzysz, że możesz jej to zapewnić.
-Absolutnie nie.
Doktor Stone nie odpowiada, tylko przygryza wnętrze policzka w zamyśleniu.
-To jest powód, dla którego nie możesz bez niej zasnąć-mówi
Spoglądam na niego.
-Kiedy z nią byłeś mogłeś spać, bo czułeś, że jest blisko. Wiedziałeś, że jest z tobą. Kiedy jej nie było, twój umysł przejmował kontrolę i miałeś myśli o tym, że nie jesteś dla niej dobry i nie potrafisz jej wspierać, tak jakby ona sobie tego życzyła. To samo dzieje się teraz.
Spuszczam głowę.
-Em, ja, ugh...zapisałem się na kilka kursów.
Doktor Stone podnosi brwi.
-Kursów?
-Tak, em...dotyczących grafiki.
-Dlaczego to zrobiłeś?
Przygryzam wargę.
-Dla Blair -mówi Stone -Prawda?
-Chcę być tym, kogo potrzebuje -mówię mu -Kimś z wykształceniem.
-Uważasz, że jak je zdobędziesz to Blair będzie chciała cię z powrotem?
Marszczę brwi.
-Nie.
-Więc o co z tym chodzi? Wcześniej nie przeszkadzało ci to, że nie masz odpowiedniego wykształcenia.
-Dobrze jest je posiadać-mamroczę
-Oczywiście.
Zaciskam szczękę.
Doktor Stone wzdycha.
-Harry, twoje całe życie obraca się w okół Blair -Dostrzegasz to, prawda?
Przełykam gule w gardle.
- Teraz musisz się skupić na sobie. Masz dziewiętnaście lat. Pożyj trochę. Blair ruszyła na przód, to ty też powinieneś.
-Nie chcę ruszać na przód-mówię dziecinnie
-Musisz. Co jeśli ona ułoży sobie życie z tym nowym chłopakiem? Co jeśli skończą jako małżeństwo?
Z całej siły powstrzymuję się przed uderzeniem go prosto w szczękę.
-Umarłbym-mówię
-Wydaje się, że ciągle oczekujesz, że ona do ciebie wróci.
-Nie. W ogóle.
Doktor Stone patrzy na mnie z ciekawością.
-Ja...ja po prostu chcę być w jej życiu -przyznaję się
Czuję, że lekko się rumienię.
-Nie obchodzi mnie to, czy będziemy razem, jako para, czy przyjaciele. Po prostu chcę być blisko niej. -patrzę na moje ręce
Doktor Stone zapisuje coś w swoim notatniku. Patrzy na mnie i wzdycha.
-To była bardzo produktywna sesja-mówi Stone -Do zobaczenia w następnym tygodniu.
Kiwam głową i wstaje, ściskając jego rękę. Zakładam kurtkę i wychodzę z przychodni, przedtem machając jeszcze Sally na pożegnanie. Wchodzę do samochodu i włączam ogrzewanie.
W drodze do mieszkania mijam dom Blair. Zatrzymuję samochód i patrzę w okno pokoju Blair. Dostrzegam Lottie, która siedzi na łóżku ze spuszczoną głową.
Mój wzrok napotyka rynnę, na którą wspinałem się kilka razy. Zaciskam szczękę i odpalam auto.

Blair's POV:

-Niall-piszczę kiedy chłopak zaczyna mnie łaskotać -Przestań.
-Potrzebujesz przerwy od nauki -mówię -Łaskotanie zawsze pomaga.
 -Niall--przestań--muszę się uczyć-chichoczę
-Powiedz wujku!
Przestaję się śmiać i nagle zamiast Nialla w moim umyśle pojawia się Harry. Niall dostrzega to i odsuwa się ode mnie.
-Coś nie tak?-pyta
Kręcę głową i obraz znika. Patrzę w niebieskie, zmartwione oczy Nialla.
-Nie-mówię -Po prostu...mieszany humor.
Niall przewraca oczami.
-Oczywiście.
Uderzam go.
-Masz szczęście, że nie każę ci chodzić do sklepu po tampony.
Niall marszczy nos, a ja się śmieje.
-Naprawdę! Musisz zrobić sobie przerwę. Jeszcze ci się pogorszy.
-Jeśli tak, przynajmniej będę się uczyć.
-Jesteś niewiarygodna.
-Wiem.
Niall śmieje się i składa pocałunek na moich ustach.
Spotykamy się już ponad miesiąc. Niall jest miły i lubię przebywać w jego towarzystwie. Mimo tego, cały czas jakaś część mnie przypomna mi, że z Niallem nie czuje tego samego co z Harrym, nie ma tych fajerwerków. Nie poradzę nic na to, że nie uważam tego za złą rzecz.
Nie kocham go. Jeszcze nie.
-Co robimy dzisiaj wieczorem? -pyta
-Uczymy się-odpowiadam z uśmieszkiem
Niall jęczy.
-Nad czym pracujesz tym razem?
-Nad wierszem.
-Naprawdę?
-Taak. Glówny motyw to....-patrzę na rubrykę-Bolesna miłość.
Marszczę brwi.
-Hmmm-uśmiecha się Niall -Można ten teamt ująć w niegrzeczny sposób.
Uderzam go.
-Niall!
Śmieje się.
-Przepraszam, ale przyznaj się, że też o tym myślałaś.
-Nie, nie zupełnie -mówię klikając długopis
-Zamierzasz go teraz pisać?
-...tak.
-Ugh, no dawaj. Nie możemy wyjść i zjeść coś włoskiego?
-Niall-jęczę
-Proszę, proszę, proszę.
-Nie. Chcę szybko skończyć ten wiersz i skupić się na moim projekcie z biologii.
-Biologia...to nie dla mnie-mówi Niall
Chłopak schodzi z łóżka i pochodzi do małej lodówki, którą zainstalował mi i Eleanor. Otwiera ją i schyla się, aby sprawdzić jej zawartość.
-Nie masz nic dobrego-komentuje zamykając lodówkę
-Sory.
Niall zabiera kurtkę i kluczyki.
-Jadę do sklepu i kupie ci jakieś jedzenie. Wrócę za nie więcej niż pół godziny.
Unoszę brwi.
-Mówisz poważnie?
-Poważnie jak zawał serca.
-Słodko.
Niall uśmiecha się.
-Do zobaczenia później.
Przewracam oczami kiedy wychodzi z mieszkania. Odwracam się do mojego notesu. To będzie trudniejsze niż myślałam.
Eleanor jest dzisiaj u kolegów z jej politycznej klasy, aby uczyć się na test, który mają w przyszły tydzień. Oznacza to, że mam pokój dla siebie. Cały czas klikam długopis, zastanawiając się co napisać. Bolesna miłość. Mój umysł natychmiastowo wędruje do Harry'ego. Potrząsam głową. Nie mogę pisać o Harrym. Muszę o nim zapomnieć.
Ale jak inaczej mogę uzyskać z tego dobrą ocenę? Jeśli nie napiszę tego co czuję, będzie to wyczuwalne w wierszu. Nie mam wyboru. Po raz pierwszy od czasu naszego rozstania skupiam się całkowicie na Harrym. Myślę o jego zielonych oczach. O tym jak jasny mają odcień kiedy się śmieje i jak ciemny kiedy się denerwuje. Jego różane usta, które układają się w piękny uśmiech. Jego czekoladowe loki. Sposób w jaki mówił, że mnie kocha, a potem to wszystko zniszczył. Kładę się na łóżku. W żadnym wypadku nie mogę pozwolić, aby moją pracę przeczytał ktoś inny niż mój profesor. Zaciskam usta i klikam długopis przysuwając go do kartki i zaczynając pisać.
Mój telefon nagle zaczyna dzwonić, strasząc mnie.
-Halo?
-Hej, Blair-rozpoznaję głos mojego ojca -Cześć, tato. Jak się masz?
-U mnie w porządku. A u ciebie? Podoba ci się na uniwersytecie?
-Tak, bardzo- zamykam notes decydując, że dokończę wiersz później -Jak w domu?
-Dobrze! Jay męczyła mnie cały dzień, abym do ciebie zadzwonił i spytał się, czy chcesz wpaść do domu na weekend.
Przygryzam wargę myśląc o moim planie lekcji.
-Myślę, że będę w stanie-mówię -Ale będę musiała jeszcze sprawdzić. Brzmi fajnie, tato.
Praktycznie słyszę uśmiech w jego głosie.
-Świetnie, Blair. Więc do zobaczenia.
Rozłączam się.
To będzie mój pierwszy raz w domu od kiedy poszłam do college'u. Mam nadzieję, że mój pobyt przebiegnie dobrze.
Niall wchodzi do pokoju z dwiema przepełnionymi reklamówkami.
-Niall!-krzyczę i wstaję, aby mu pomóc
-To wszystko nie zmieści się w mojej małej lodówce!
-Nie musi -odpowiada Blair, strzepując deszcz z włosów -Nie wszystko musi był chłodzone -uśmiecha się
Przewracam oczami kiedy rozpakowujemy zakupy.
-Wracam do domu na weekend-mówię
-Naprawdę?
-Tak, mój ojciec dzwonił do mnie przed chwilą.
-Świetnie-mówi-Kiedy będę miał możliwość poznać twoją rodzinę?
Zamieram. Wcześniej nie miałam z tym problemu. Harry znał mojego ojca od kiedy byliśmy dziećmi. Przygryzam wargę.
-Uh...nie wiem czy w ten weekend wypali. Jeszcze im nie powiedziałam, że się z tobą spotykam.
Niall kiwa głową.
-Rozumiem. Nie ma problemu-uśmiecha się i całuje moje czoło
Jestem wdzięczna, że moja wiadomość go nie uraziła. Biorę głęboki oddech i kończę rozpakowywać zakupy.

                           -----

-Blair!-Daisy krzyczy kiedy wchodzę do przedpokoju -Blair już jest! -informuje innych i podbiega do mnie, przytulając mnie
Phoebe zaraz do niej dołącza, prawie mnie przewracając. Śmieję się.
Lottie i Fizzy witają mnie chwilę później, tak samo jak Jay i mój ojciec. Louis wita się ze mną jako ostatni, ale ściska mnie tak mocno, aż mam wrażenie, że ucieka ze mnie całe powietrze, co sprawia, że chichoczę.
-Wyglądasz jak typowa studentka -mówi mój ojciec
Wzruszam ramionami.
-Z tą całą nauką do nadrobienia tak właśnie się czuję -mówię
Wszyscy śmieją się cicho.
-Cóż, przygotowałam obiad -mówi Jay -Może przejdziemy do jadalni?
Wszyscy kiwają głowami zgadzając się.
Przypominam sobie, że ostatnim razem na rodzinnym obiedzie Harry był z nami. Prawie uśmiecham się na wspomnienie mojego ojca zadawającego niezręczne pytania Harryemu dotyczące naszego związku. Prawie.
Siadam przy stole, na moim stałym miejscu.
-Pachnie niesamowicie -mówię kiedy Jay serwuje makaron
-Dziękuję- mówi zadowolona -Jestem szczęśliwa, że zostajesz z nami na weekend.
-Ja też. Miło jest oderwać się od nauki i od campusu.
Jay kiwa głową i siada na krześle.
-Pamiętam jak ja poszłam na uniwersytet. Wydaje się, że było to wieki temu.
-Nie mogę się doczekać, kiedy ja pójdę na uniwersytet-mówi Lottie
-Mówisz tak teraz. Potem okaże się, że nie jest tak łatwo jak myślałaś.
Jemy i rozmawiamy. Opowiadam im o moich zajęciach i nowych przyjaciołach. Oni opowiadają mi co działo się u nich.
Przyjemność sprawia mi przebywanie w ich towarzystwie. Minęły trzy miesiące odkąd ostatni raz byłam w domu.
-Więc, Blair-mówi mój ojciec -Jacyś fajni chłopcy?
Odchrząkuję i odkładam widelec.
-Właściwie-mówię
Lottie rozrzerza oczy.
-Nie ma mowy! -krzyczy -Już masz chłopaka?!
Rumienię się.
Mój ojciec uśmiecha się.
-Cóż, jak się nazywa?
-Niall....Niall Horan.
-Kolega Louisa? -pyta Jay patrząc na chłopaka
Lou kiwa głową.
-Dobrze razem wyglądają-mówi
-Wow-mówi mój ojciec
Wzruszam ramionami.
-Jest naprawdę miły-mówię
-To świetnie -mówi Jay -Tak się cieszę-mówi i kładzie swoją rękę na mojej.
Widzę jak jej wzrok ląduje na mojej bliźnie
Kobieta dostrzega to i zabiera swoją rękę.
Bez znaczenia kogo kocham, lubię lub z kim się spotykam blizna zawsze będzie przypominać mi mnie i Harry'ego. Tego jestem pewna. Za każdym razem jak na nią patrzę będą przypominać mi się jasne, zielone oczy i czarujący uśmiech. Odwracam wzrok od mojej blizny.
-Więc...-podnoszę widelec i nawijam na niego trochę makaronu -Co...co u Harry'ego? -pytam
Wszyscy przy stole przestają mówić.
Nie wiem dlaczego o to zapytałam, albo dlaczego mnie to w ogóle obchodzi. Słowa wyszły z moich ust, zanim zdążyłam się powstrzymać.
-Nie wiem. Nie kontaktował się z nami-odpowiada mój ojciec
Kiwam głową.
-Oh-pauzuję -Ze mną też nie.
Louis jest wyraźnie spięty wzmianką o Harrym.
Wzdycham i zmieniam temat.
-Więc słyszałam, że ostatnio zwiększyła się liczba DIU u ciebie w pracy-mówię do mojego ojca
On natychmiastowo zagłębia się w temat. Mówi o szalonych nastolatkach i ich problemie z alkoholem. Kończę obiad i opieram się na krześle.
Pomagam Jay posprzątać ze stołu.
-Więc opowiedz mi o Niallu-mówi Jay wkładając naczyna do zmywarki
-Jest naprawdę miły-mówię
-Już to mówiłaś.
-Oh.
Jak inaczej mogę go opisać? Miły, opiekuńczy,pomocny. Przygryzam wnętrze policzka.
-Jak długo jesteście razem?-pyta
-Prawie miesiąc-odpowiadam
-Hmmm-kobieta wkłada kolejny talerz do zmywarki-Czy to poważne?
Wzruszam ramionami.
-Nie wiem.
-Cóż, wydajesz się szczęśliwa-mówi posyłając mi przyjazny uśmiech
-Jestem-odpowiadam
Bez zastanawienia przytulam kobietę. Wiem, że fizyczny kontakt ze mną jest wciąż dla niej nowością, jednak również oplata mnie ramionami.
-Naprawdę fajnie jest być w domu-mówię jej do ucha
Odsuwamy się od siebie.
-Cieszę się, że postanowiłaś nas odwiedzić. Nawet nie wiesz jak wiele to znaczy dla mnie...dla nas wszystkich-mówi Jay
Kiwam głową. Zabieram moje rzeczy ze stołu. Chowam telefon do kieszeni i zakładam kurtkę.
-Gdzie wychodzisz?-pyta Jay
-Pomyślałam, że odwiedzę moją mamę...-spuszczam głowę
Nie byłam na jej grobie od czasu mojego wyjazdu.
-Oh-kiwa głową Jay -Oczywiście
Jeszcze raz się uśmiecham, wychodzę z domu i wchodzę do samochodu.

Zatrzymuję się przed sklepem, aby kupić kwiaty na grób.

-Do zapłaty dziewięć dziewięćdziesiąt -mówi kasjer
-Jasne -mówię wyciągając portfel -O cholera. Nie mam żadnych drobnych -wzdycham
-Bez obaw, Blair-podnoszę wzrok i dostrzegam Zayna za kasą, uśmiecham się do niego -Wezmę to na siebie-mówi mrugając do mnie
Śmieję się.
-Dzięki, Zayn.
-Nie ma sprawy. Miłego wieczoru.
Uśmiechamy się do siebie, zanim opuszczam sklep trzymając w mojej ręce duży bukiet róż.



Czyżby Harry nachodził Blair w myślach?

czytasz = komentujesz <3

1 komentarz:

  1. No mam nadzieję, że ją nachodzi! :D
    Niech ona wreszcie da mu tę cholerną szansę! :D
    Miał się za nią brać do 60 rozdziału! :D postawiłam mu ultimatum, a on tylko beczy! :D
    Za mało czynów, za dużo łez! :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :D ♥

    OdpowiedzUsuń