wtorek, 14 października 2014

Chapter 38

-Blair! Harry już jest! -krzyczy mój ojciec
Moje serce radośnie zabiło w piersi. Nakładam na usta błyszczyk,który nadaje im lekki,różowy kolor. Staję na środku pokoju i przeglądam się w lustrze. Harry prosił mnie abym się nie stroiła ,bo zabiera mnie tylko na wieczorny obiad. Oczywiście nie posłuchałam go.
Założyłam jak zwykle ciemne dżinsy, ale jako top wybrałam srebrny sweterek, który znalazłam na tyłach mojej szafy. Nie ma w nim nic szczególnego ,co by zwracało uwagę ,ale jest ładny na tyle, aby delikatnie wkurzyć Harry'ego.
Chwytam moją torebkę i zaczynam schodzić ze schodów na parter. Z ganku dobiegają strzępki rozmowy Harry'ego z moim ojcem. Choć wiem,że źle robię opieram się o drzwi przyciskając mocno do nich ucho, tak abym mogła usłyszeć o czym rozmawiają.
-Gdzie idziecie dzisiaj wieczorem? -pyta mój ojciec
-Tylko na obiad.-odpowiada Harry -Nic wielkiego.
-Ach...
Przez parę sekund nastaje cisza.
-Gdzie ona jest? Wołałem ją już. -słyszę mojego tatę
-Za chwilę przyjdzie. -mówi Harry
-Więc....ty i Blair, huh?
Harry chrząka niezręcznie. Wstrzymuję oddech, czekając na jego odpowiedź.
-Uh...tak. Tak.
-Ufam ci, Harry. Wiesz to.
Wyobrażam sobie jak Harry przenosi ciężar z nogi na nogę.
-Mam nadzieję.
-Blair też ci ufa.Od zawsze ci ufała....Wiesz, że zawsze się za tobą wstawia.
-Czasami zbyt brutalnie. -śmieje się nerwowo Harry
Jako jej ojciec muszę cię spytać- kontynuuje mój ojciec
Zamieram w bezruchu.
-Jakie są twoje intencje wobec mojej córki. - pyta bezpośrednio
Moje oczy się rozszerzają i  ja natychmiast otwieram drzwi wpadając do ganku ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
-Hej -mówię trochę za szybko do mojego ojca
Oczy Harry'ego zdają się dziękować mi kiedy zamykam drzwi za mną i kiwam do mojego ojca.
-Idziemy? -mówię do Harry'ego
Chłopak wyciąga rękę, a ja od razu ją łapię.Ciągle czuję moje serce gwałtownie bijące w piersi.
Żegnam się z tatą i kieruję się z Harrym do jego samochodu. Oglądam się przez ramię i widzę w oknie mojego ojca, który nadal patrzy się na nas z małym uśmiechem na twarzy.
Harry uruchamia silnik, a potem na mnie patrzy.
-Okej, jak długo podsłuchiwałaś? -pyta
Jak Boga kocham ten chłopak za dobrze mnie zna.
-Nie podsłuchiwałam! -kłamię przeczesując ręką włosy
Harry prycha.
-Widziałem jak schodzisz ze schodów w oknie. -mówi -Nie jestem taki głupi na jakiego wyglądam. -uśmiecha się wyjeżdżając z podjazdu na ulicę
-To nie tak, że wyglądasz głupio.-mówię -Tylko oblałeś cztery klasy w ostatnim roku nauki w szkole.
-Nie oblałem! -protestuje -Po prostu się nie wysilałem. -pociąga nosem
-Och,oczywiście. -mówię -To nie tak,że musiałam cię uczyć matmy ostatnie trzy lata z rzędu.
-Nienawidziłem matmy i ty dobrze o tym wiesz.-ripostuje -Nie jestem naturalnie inteligentny, tak jak ty.
Śmieję się na jego słowa.
-Jeśli nie liczyć sztuki. -uśmiecham się głupawo -Nie mogłabym robić sztuki w życiu. -patrzę na Harry'ego -Dlatego ty robisz tatuaże, a ja nie. -mówię
Wie,że się z niego nabijam dlatego przewraca oczami.
-To jest sztuka! -mówi Harry -Musisz rysować tatuaż!
-Na skórze ludzi!
-Właśnie! To sztuka,którą będą nosić do końca ich życia!
-Tak, ale co kiedy będą miały osiemdziesiąt lat. Będą stare....sflaczałe i wyblakłe?! -staram się ukryć mój uśmiech
-Sflaczałe? Co kurwa!? -mówi Harry
-Sflaczałe i wyblakłe na skórze....starego mężczyzny. -staram się nie wybuchnąć śmiechem
-Jezu, Blair chodźmy na obiad! -Harry mówi, kiedy w policzkach pojawiają się mu dołeczki
-To chyba zbyt wulgarny język, nie uważasz? -mówi Harry, a jak parskam śmiechem
-To ty jesteś tym ,który rzuca k-bomby przy każdym zdaniu. -ciężko oddycham , a w powietrzu unosi się jeszcze mój śmiech
-K-bomba? Masz na myśli kurwa? -uśmiecha się Harry
-Tak. -śmieję się
-Cóż, kurwa nie obchodzi mnie to, czy ty kurwa myślisz, że ten kurewski język jest kurwa wulgarny. -mówi Harry niczego nie tracąc
-Czy masz mi zamiar powiedzieć, gdzie jedziemy...
-Nie, nie mam kurwa zamiaru powiedzieć ci gdzie kurwa....
-Dosyć! -śmieję się uderzając jego ramię
-To jest kurwa twoja kara za te sflaczałe tatuaże.
-Wiesz, że to prawda, Harold. -mówię śpiewnym głosem i odchylam fotel do tyłu
-Harold? Od kiedy mówisz do mnie Harold?-pyta
-Myślę, że pasuje do ciebie. -drażnię się -Harold, Harold, Harold....
-Ugh -mówi Harry -To brzmi jak kurwa imię dla księcia, czy coś.
-Jesteś księciem sflaczałych tatuaży!
-Cofnij to!
Wciągam głośno powietrze.
-Książę Harold sflaczałych...
-Patrz, jesteśmy na miejscu. Wysiadaj z auta. -mówi Harry kiedy zwalnia aby się zatrzymać
Uśmiecham się głupawo i wychodzę z samochodu. Kiedy tylko moje oczy przyzwyczajają się do otaczającej nas ciemności otwieram szeroko oczy na widok rozciągający się przede mną.
Jesteśmy przy potoku, nad który przychodziliśmy kiedy byśmy mali. Ledwo poznałam to miejsce. Oprócz lampek choinkowych rozwieszonych na drzewach i gwiazd na niebie nic nie oświetla tego miejsca.
-Harold, ty to zrobiłeś? -pytam dokuczliwie
-Powiedz tak jeszcze raz i pójdziemy.
-Dobrze Har....-chłopak posyła mi spojrzenie -Har...ry. -śmieję się z mojego małego żartu
-Takie zabawne, Blair.- mówi Harry sięgając po moją rękę i przewracając oczami -Teraz usiądź i przestań drażnić.
Uśmiecham się do niego zajmując moje miejsce, wkładając nogi do strumyka i odchylając się do tyłu, opierając na łokciach.
-To jest piękne,Harry -mówię poważnie- Naprawdę.
Harry uśmiecha się do mnie. Lekki rumieniec pojawia się na jego twarzy. Lekko uderzam w jego ramię.
-Harold, ty się rumienisz? -wzdycham fałszywie
On patrzy na mnie.
-Harold? -mówi Harry przez zaciśnięte zęby
-Przykro mi, samo się wymsknęło -mówię podnosząc ręce do góry w geście poddania
-Mam kurwa taką nadzieję. -mówi żartobliwie kiedy sięga po kosz piknikowy z jedzeniem
-Sałatka dla ciebie -uśmiecha się -Bo po prostu wiem,że ubóstwiasz sałatki.
Przewracam oczami na jego słowa.
-A dla ciebie?
-Burger oczywiście. -jego oczy błyszczą
Śmieję się z niego.
Jemy w ciszy obserwując płynącą wodę. Harry i ja chodzimy ze sobą....od około dwóch dni? Straciłam poczucie czasu. Wydaje się dłużej. Może nie potrzebna była mi etykieta z nazwą 'dziewczyna Harry'ego' abym wiedziała,że on jest mój, a ja jego?
Kończę sałatkę i przechylam się do tyłu patrząc na rozgwieżdżone niebo i na lampki rozwieszone na drzewach.
-Jak zawiesiłeś tam te lampki? -pytam Harry'ego
-Tam gdzie?
-Na drzewach.
-Ed mi pomógł.
-Ed?
-Współpracownik.
-Oh, inny artysta? -pytam z przekąsem
-Boże, czy ty kiedykolwiek mi odpuścisz? -pyta mnie Harry
-Nie -sięgam ręką do jego włosów i okręcam sobie jedno ich pasmo w okół palca
Harry patrzy na mnie z błyszczącymi oczami. Chciałabym wiedzieć co on myśli, co siedzi w jego głowie.
-O czym myslisz? -pytam
-Twoje oczy przypominają mi ocean. -mówi, a potem odwraca wzrok jakby nie chciał wypowiedzieć tych słów na głos
Chichoczę i wyciągam rękę z jego włosów.
-Jak to?
-One są....niebieskie....-zaczyna
-Naprawdę? -pytam wydobywając śmiech z nas obu -Nie wiedziałam!
Harry uśmiecha się, a jego dołeczki są widoczne
-Ale one nie są zwykłe niebieskie...mają kolor błękitnego oceanu. Tak, że chciałbym w nich zanurkować. -mówi uśmiechając się delikatnie -Są piękne. -Sięga ręką do moich włosów i zakłada mi niesforny ich kosmyk za ucho. -Ty jesteś piękna.
Odwracam twarz od Harry'ego starając się ukryć mój uśmiech. Nikt nie powiedział mi nigdy czegoś takiego, a zwłaszcza Harry.Wiem,że on nigdy nie lubił prawić takich komplementów.
Pochylam się do niego, aby dać mu lekkiego całusa w policzek. Harry przyciąga mnie do siebie oplatając ręce w okół mojej talii. Kładę głowę na jego ramieniu i znowu spoglądam na strumyk.
-Pamiętasz jak odkryliśmy to miejsce? -pytam
Harry kiwa głową.
-Gemma przywiozła nas tutaj i powiedziała żebyśmy pozostali tu dopóki ona nie wróci z imprezy. -chłopak uśmiecha się na wspomnienia
-Ona była dosłownie imprezowym zwierzęciem.-wspominam
Harry prycha.
-Już nie -mówie
-To zabawne jak szybko ludzie się zmieniają...
Mój telefon zaczyna nagle wibrować mi w kieszeni. Odsuwam się od Harry'ego, aby odebrać połączenie.
-Halo?
-Cześć, Blair -natychmiast poznaje miły głos Liama
-Hej, Liam.
-Jesteś zajęta?
-Um...-patrzę na Harry'ego, który spogląda na mnie z ciekawością w oczach
-Tak.Czy wszystko w porządku? -pytam
-Jestem...hm -Liam chrząka -Opiekuję się dziećmi Shawna -mówi spokojnym głosem
Chichoczę.
-Pomogłabym ci, ale mam coś innego do załatwienia.
-Nie ma sprawy.Chciałem tylko sprawdzić.Do zobaczenia w pracy!
-Pogadamy później!-żegnam się i nas rozłączam
Kiedy odwracam się w stronę Harry'ego chłopak wpatruje się we mnie gniewnym wzrokiem.
-Co to kurwa było? -pyta przy moim zaskoczeniu
-To był Liam- mówię -Mój współpracownik...
-Jestem dla ciebie tylko czymś innym do załatwienia !?
-Nie oczywiście,że nie -mówię
-Powiedziałaś,że chcesz mu pomóc, ale stoję ci na drodze, czyż nie?
-Nie Harry...
-Wiesz co? To było głupie.Chodźmy. -Harry podnosi do jego pełnej postawy
-Harry! -krzyczę i po chwili stoję obok niego -Zachowujesz się głupio.
-Oh,naprawdę? Więc powinnaś iść, pomóc Liam'owi -mówi przez zaciśnięte zęby
Nie mogę powstrzymać uśmiechu, który pojawia się na mojej twarzy.
-Dlaczego się uśmiechasz? -pyta z jadem w głosie
-Jesteś zazdrosny. -prawie się śmieję
-Bzdura- Harry natychmiast protestuje -Nie jestem zazdrosny.
-Tak,jesteś. Zielony nie jest dla ciebie dobrym kolorem, Harold.
Jego oczy błyszczą.
-Mówiłem ci, przestań mnie tak nazywać.
-Harry, jeśli myślisz,że wolałabym być teraz z Liam'em i pomagać mu, niż być tu z tobą, no to dalej, zawieź mnie do pracy. -mówię krzyżując ręce na piersi
Harry otwiera usta ,ale zaraz je zamyka. Patrzy z dala na mnie, wyraźnie wściekły.
Patrzę na niego wyczekująco.
-Tak myślałam. -mówię w końcu
Podchodzę znowu do brzegu potoku. Zdejmuję buty i wkładam nogi do wody. Woda nie jest ani zimna ,ani ciepła. Słyszę za mną Harry'ego ,który nadal próbuje się uspokoić.Odwracam się twarzą do niego.
-Poczuj wodę, Harry -mówię zbyt wesoło -To miłe i fajne.
Wiem,że wkurza go to, jak optymistycznie teraz brzmię.
On patrzy na mnie jakby zobaczył mnie po raz pierwszy w życiu.
-Nie patrz tak na mnie. -mówię -Chodź. Woda cię uspokoi.
W końcu potrząsa głową i siada obok mnie,ale jego oczy nadal są ciemno zielone.
-Doprowadzasz mnie do szaleństwa -narzeka Harry kiedy zdejmuje swoje buty i zanurza kostki w wodzie
Wzruszam ramionami.
-Wiem -mówię i sięgam po jego dłoń splatając nasze palce i przyciągając go jeszcze bliżej
Uśmiecham się do niego, a chłopak przewraca oczami.
-Nie bądź w złym humorze. -mówię mu
-Nie jestem w złym humorze.
Parskam.
-Powiedz to swojej twarzy.
Patrzy na mnie i posyła mi najbardziej udawany uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.
-zadowolona? -pyta
Śmieję się.
-Tak -mówię zadowolona,że jesteśmy tylko kilka centymetrów od siebie. -Kocham cię.
Harry przewraca oczami,ale na jego ustach pojawia się uśmiech.
-No dalej. Powiedz to z powrotem. -mówię trącając go w ramię
-Dobrze -mówi powstrzymując uśmiech -Kocham cię.
-Proszę bardzo. -mówię przyciągając go jeszcze bliżej, tak że mogę go pocałować
Harry puszcza moją rękę i owija swoją w okół mojej talii. Wkładam ręce w jego loki szczęśliwa, że wygrałam nad jego złym humorem.
Odsuwamy się od siebie chwilę później, Harry łapie powietrze.
-Co? -pytam
-Myślę, że coś dotknęło mojej nogi -mówi patrząc w dół na nogi w wodzie
Natychmiast wyskakuję z wody i biegnę do miejsca gdzie zostawiliśmy nasze buty.
Patrzę na Harry'ego, który zwija się ze śmiechu.
-Żartowałem -mówi głośno się śmiejąc -Powinnaś widzieć swoją twarz....-mówi i wykrzywia sie w grymasie naśladując mnie
-Nie śmieszne -mówię
On wie co od małego czuję do ryb,czy innych obślizgłych zwierząt. Po prostu mnie obrzydzają i ich nie lubię.
-Musiałem to zrobić. -mówi
Przewracam oczami .
-Wracaj tu. -Harry wyciąga do mnie ręce
-Nie -krzyżuję ręce na piersi
-No dalej, Blair. Tylko żartowałem.
-Tak, cóż teraz doprowadziłeś mnie do paranoi.
-Nie pozwolę, by cokolwiek cię ugryzło, Blair. -Harry moi, a jego oczy błyszczą
-Nie obchodzi mnie to.
-Blair,proszę...
-Nie!
-Dobrze -mówi Harry
Wstaje i idzie w moją stronę.Patrzę na niego zdezorientowana. Kiedy do mnie podchodzi chwyta mnie w pasie i przerzuca przez ramię. Odwraca się i idzie w stronę potoku.
-Harold, postaw mnie na miejsce! -krzyczę
-Wrzucę cię do wody, jesli jeszcze raz nazwiesz mnie Harold.-ostrzega mnie
-Harry! -skomlę
-Oj, Blair nie bądź taką histeryczką.
-Nie jestem.
-Więc, przestań marudzić.
Moje ramiona oplatają szyję Harry'ego. Zerkam w dół na dość czystą wodę.
-To jest zbyt płytkie, aby coś tu pływało. -mówi Harry -Nie trzeba się bać.
-Nie boję się. -mówię
-Więc mogę cię wrzucić,tak?
-Nie! -piszczę i zaciskam uścisk
-Blair -mówi cicho Harry -Jeśli nie masz nic przeciwko....ja naprawdę nie mogę....oddychać.
-Oh -luzuję uścisk -Przepraszam.
Harry śmieje się, a jego głęboki głos wibruje w szyi. Opieram głowę na jego ramieniu i wdycham jego zapach.
-Blair, czy ty mnie wąchasz?-pyta Harry
Śmieję się.
-Nie. -mówię rumieniąc się -Po prostu.....ładnie pachniesz.
Teraz śmieje się Harry
-Chodź Blair. Postawię cię na dół i nie pozwolę aby coś ci się stało.
Wzdycham.
-Dobrze.
Harry stawie mnie na ziemi ,a jak siadam przy brzegu strumyka i ostrożnie zanurzam kostki w wodzie. Harry siada obok mnie i łapie mnie za rękę.
-Widzisz -mówi -Żadnych potworów.
Prycham.
-Widzisz co zrobiłeś.Przez ciebie dostałam paranoi.
Harry uśmiecha się.
-Przecież ty robisz paranoję o wszystko.
Przeczesuję ręką włosy.
-Cóż.
-Spójrz w górę. -mówi nagle Harry
Podnoszę głowę i to co widzę zapiera mi dech w piersi. Na początku zauważam tylko korony drzew ,ale kiedy porządnie się przyglądam dostrzegam setki gwiazd na nocnym niebie.
-Łał...-nie potrafię powiedzieć niczego więcej
-Wspaniałe,prawda? -mówi Harry
-Tak.
Patrzę na Harry'ego.Jego twarz jest zadarta ku gwiazdom,a na niej widnieje mały uśmiech.
-Harry -mówię,a chłopak odwraca się w moją stronę -Dzisiaj było cudownie. Naprawdę.
Chłopak uśmiecha się lekko.
-Dobrze -mówi -Mimo,że mnie wkurzyłaś.
-A ty uczyniłeś mnie paranoiczką. -przypominam mu
Harry się usmiecha.
-Jest już późno. -mówi
-Skąd wiesz? Nie masz nawet zegarka.- prycham
-Zamknij się -mówi i wstaje na równe nogi
Podążam za nim i też wyciągam nogi ze strumyka. Harry bierze swój telefon z koca i sprawdza czas.
-I miałem rację. -mówi -Jest późno.
Wkładam buty i podaję Harry'emu jego.
-Dobrze. -mówię i idę za Harrym do samochodu.
-Nie zamierzasz tego posprzątać? -pytam zdziwiona
-Nie.
-Dlaczego?
-Zapłaciłem Edowi dwadzieścia dolarów, aby pomógł mi z przygotowaniem tego wszystkiego, co obejmuje też sprzątanie.
-Chciałabym dzisiaj spać u ciebie -mówię -Ale obawiam , że mój ojciec skręcił by ci kark.
Harry uśmiecha się.
-Wcześniej nie miał nic przeciwko. -mówi chłopak
-Bo nie pytałam go o to.
Harry przewraca oczami.
-Przecież nie zamierzam próbować z tobą niczego nieprzyzwoitego. -mówi -Jeśli nie chcesz. -dodaje
-W twoich snach,Harold. -mówię
-Nie waż się kurwa...
-Wiem, wiem-mówię ,ale uśmiech i tak pojawia się na mojej twarzy
-Znowu nie spałem. -mówi cicho Harry -Czytanie nie pomaga.
Patrzę na niego.
-Może powinieneś zobaczyć kogoś....wiesz, jakiegoś specjalistę.
-Nie potrzebuję pieprzonego psychiatry. -syczy Harry
-W porządku. Ja tylko mówię, że....
-Mówisz co?! Że jestem szalony?!
-Uspokój się, Harry. Nic takiego nie mówię.
Chłopak bierze kilka głębokich oddechów patrząc przed siebie.
-Mój umysł...po prostu nie chce przestać myśleć. -mówi spokojnym i łagodnym głosem  -Nie ważne co zrobię.
-Więc....nie śpisz...w ogóle? -pytam starając się utrzymać spokojny ton głosu
-Niektóre noce nie. Większość z nich po prostu leże do trzeciej, czwartej nad ranem, a potem wstaje i kręcę się po mieszkaniu.
-Kiedy....kiedy ostatni raz przespałeś całą noc? -pytam
-Gdy zostałaś u mnie na noc.-mówi ,a jego oczy napotykają moje na ułamek sekundy ,ale zaraz odwraca głowę
Kładę delikatnie rekę na jego ramieniu.
-Naprawdę? -pytam
Harry kiwa głową.
-Nie chcę cię winić to co ....
-Nie, Harry. W porządku.Mój ojciec zrozumie. -posyłam mu przyjazne spojrzenie
Uśmiech rozprzestrzenia się na jego twarzy.
-Naprawdę? -pyta
Kiwam głową.
-Oczywiście. -mówię
Całuje go w policzek i przechylam fotel samochodowy do tyłu rozkoszując się ciszą panującą w samochodzie pochłoniętym ciemnością

                                                                      *****
czytasz = komentujesz

2 komentarze:

  1. Niesamowity rozdział ♥♥♥
    Oni są uroczy *.*
    Biedny Hazz, nie może w nocy spać :( ♥
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział trafia na drugie miejsce moich ulubionych rozdziałów ^^
    #takbardzo Harold xD
    cóż ... co do rozdziału to... dobra nie mam słów xD
    masz spiąć dupę i tłumaczyć rozdziały na czas, a nie ja tu czekam i odświeżam blogger'a 1000x na minutę, a tu rozdziału nie ma...WSTYDZIŁABYŚ SIĘ!
    masz szczęście, że cię bardzo lubię i na razie nie mam ochoty cię rozszarpać ^^
    więc do następnego i weny życzę ♥
    (mała reklama xD http://oldyellowbricks-fanfiction.blogspot.com/ *mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :P)

    OdpowiedzUsuń