poniedziałek, 16 marca 2015

Chapter 47

-Nie martw się -mówi Harry
-Nie martwię się -odpowiadam
-Widzę to w twoich oczach. Znasz moją mamę prawie tak długo jak ja, Blair. Naprawdę, nie ma powodu do zmartwień.
Wzdycham.
-Mam nadzieję, że chociaż upiecze tą tarte na deser.
-Myślałem o tym samym. -śmieje się Harry -Z kurewsko ogromną porcją bitej śmietany.
Chichoczę.
-Mam nadzieję, że nie będziesz odzywał się w ten sposób przy twojej mamie?
-Mogę kurwa mówić tak jak mi się kurwa podoba. -mówi drażniąc mnie
Przewracam oczami i opieram głowę o szybę. Harry sięga po moją dłoń i splata nasze palce. Przykłada moją dłoń do ust i lekko całuje. Moje serce topnieje na jego drobny gest. Harry kładzie nasze ręce na jego nodze, a drugą ręką trzyma kierownicę.
-Dobrze, że nie ma dużego ruchu -rozmyśla
-Tak -zgadzam się -Trzy godziny z tobą w małej przestrzeni to i tak za dużo dla mnie.
Harry uśmiecha się głupawo.
-I wzajemnie.
-Przecież jestem zachwycająca.
-Uroczo irytująca -poprawia mnie
Zaciskam usta.
-Chłopacy powinni być mili dla swoich dziewczyn. -mówię prychając
-Przepraszam, przepraszam. Chciałem powiedzieć, że jesteś najmniej przyjemną osobą....
-Zamknij się. Wiem, że kłamiesz. -uśmiecham się do Harry'ego na co chłopak się śmieje
Mija kolejna godzina,a my nadal siedzimy w samochodzie i co chwilę sobie dokuczamy. Patrzę przez szybę i widzę jak niebo zmienia kolor na pomarańczowy podczas zachodu słońca. Odwracam głowę i widzę jak Harry ziewa.
-Mogę prowadzić, jeśli chcesz. -proponuję
Kręci głową.
-Jesteś pewien?
-Nie chcę, żebyś rozbiła mój samochód.
Parskam.
-Nie zrobiłabym tego.
-Jasne.
Przewracam oczami. Dostrzegam, że moja ręka jest nadal spleciona z dłonią Harry'ego i spoczywa na jego nodze. Uśmiecham się pod nosem.
W końcu przyjeżdżamy do Holmes Chaple i po kilku minutach Harry parkuje samochód na podjeździe przy dużym, kamiennym domu. Wzdłuż chodnika ciągnie się rząd drzew, który przypomina mi mały tunel.
-Wow, to wygląda pięknie -mówię
Dawno nie tu byłam i mam wrażenie, że wiele rzeczy uległo zmianie.
Harry wzrusza ramionami.
-Obrzydliwie bogaty Robin.
Przewracam oczami na komentarz Harry'ego. Zanim jeszcze chłopak zdąża wyciągnąć nasze torby z samochodu, drzwi od domu się otwierają i na podwórko wychodzi mama Harry'ego, Anne. Ma na sobie fartuch ,a jej włosy są takie jakie zapamiętałam,długie, ciemne i proste. Kobieta podchodzi do nas i przytula obydwoje na raz.
-Tak właśnie myślałam, że usłyszałam dźwięk samochodu.-mówi rozradowana -Mój Boże. Patrzcie na siebie. Blair, jesteś taka śliczna. Jezu, Harry masz więcej tatuaży. Oh, nieważne. Chodźcie, chodźcie. Właśnie kończę obiad.
Harry przewraca oczami.
-Mamo -jęczy -Musimy wyciągnąć nasze torby.
-Oh, jasne. Przepraszam. Jestem taka podekscytowana, że przyjechaliście.-kobieta klaszcze w dłonie -Zawołam Robina, aby wam pomógł z torbami.
-Jest w porządku, dam sobie radę. -mówi Harry
Annie patrzy na nas jeszcze raz zanim wraca do domu zostawiając mnie i Harry'ego na zewnątrz.
-Ona tak cholernie naprzykrza się.
-Oh, ona jest wspaniała. -mówię
Wchodzimy do środka przez duże, drewniane drzwi do lobby. Sufit znajduje się wysoko nad naszymi głowami. Ogromnie okna wpuszczają do mieszkania światło zachodzącego słońca.
-Zostawcie tu bagaże -mówi Anne wskazując nam palcem miejsce -Potem je zabierzecie. 
Kobieta kieruje się do kuchni,a ja idę za nią i szczeka mi opada jak dostrzegam jak to pomieszczenie jest wyposażone. Wielki blat, na środku kuchni z palnikami i dużym ekspresem do kawy.
-Przepiękna kuchnia-mówię
-Zaprojektowałam to -mówi kobieta z dumą
Anne bierze talerze i zanosi je do jadalni.
-Praktycznie urządziliśmy z Robinem całe wnętrze domu -mówi
-Łał - nie jestem w stanie powiedzieć niczego innego
-Ładnie tu, mamo -mówi Harry
Anne rozpromienia się.
-Pozwólcie tylko, że zawołam Gemmę i Robina.
Harry staje obok mnie, z rękami w kieszeniach.
-Stęskniłam się za twoją mamą. -mówię
Harry parska.
-Miałaby zawał kiedy zobaczyłaby wnętrze mojego mieszkania.
-Ja mam zawsze kiedy widzę ten burdel w twoim domu. Mógłbyś chociaż trochę posprzątać....
-Oh, ale wtedy nie miałabyś po co do mnie przychodzić. -Harry uśmiecha się i łapie mój nadgarstek
Przewracam oczami.
-Dzięki -mówię sarkastycznie
Harry przywiera do moich ust, ale zaraz się od siebie odsuwamy, kiedy słyszymy kroki na schodach.
-Blair! Harry! -krzyczy Gemma i podbiega do nas zaciskając w mocnym uścisku. Prawie przewracam się od siły z jaka na nas wpadła ale opieram się o szafkę za moimi plecami, unikając spotkania z podłogą.
-Tak mi was brakowało! -mówi odsuwając się od nas
Jej włosy są trochę dłuższe i mają inny kolor niż ostatnim razem, są ciemno kasztanowe, co tylko podkreśla jej urodę.
-Blair, wyglądasz świetnie. -komplementuje mnie zaciskając jedną z moich dłoni w jej
-Ty też -mówię jej
-O Jezu, Harry jeszcze więcej tatuaży, co?
Harry przewraca oczami, a Gemma jeszcze raz go przytula.Robin pojawia się przed nami., uśmiechając się.
-Witaj, Blair, Harry -mówi do nas kiwając głowa i ściskając nasze ręce na powitanie -Świetnie was widzieć.
Kiwam głową, odwzajemniając uśmiech.
-Pana też -mówię grzecznie
-Wszyscy do jadalni, obiad! -krzyczy Anne
Otwieram szeroko oczy patrząc na ilość jedzenia na stole.
Wszyscy siedzą przy stole i zajadają się obiadem. Anne cały czas mówi jacy jesteśmy już dorośli, a Gemma o tym jak ukończyła college. Cały czas wraz z Harrym kiwam głową i uśmiecham się.
-Posiłek jest pyszny, Annie -mówię do kobiety
-Oh, dziękuję bardzo. Gotowałam całe popołudnie.
Robin nie rozmawia zbyt dużo, głównie rozmowę podtrzymują Gemma i Anne zasypując nas pytaniami. Nie mam nic przeciwko temu, są dla mnie jak rodzina. Wychowałam się w ich otoczeniu i kocham ich tak samo jak Harry.
-Więc, powiedz mi -Anne zwraca się do mnie z chytrym uśmieszkiem -Jacyś fajni chłopcy? Chodzi mi o to, że jesteś śliczna i musisz przyciągać do siebie wielu chłopaków.
Harry krztusi się wodą, którą właśnie pił i głośno kaszle. Gemma klepie go po plecach dopóki chłopak nie odzyskuje normalnego oddechu. Chrząka i patrzy na mnie.
-Uh...-grzebie widelcem w talerzu -Właściwie...
-Blair jest ze mną -mówi za mnie Harry 
Anne i Gemma otwierają szeroko oczy z zaskoczenia. Gemma upuszcza widelec na talerz z głośnym hukiem, a szczęka Anne opada równo na ziemię.
-Wy dwoje jesteście...-zaczyna siostra Harry'ego
Kiwam głową patrząc na Harry'ego, który tylko wzrusza ramionami.
-Wow -mówi Anne -Mogę szczerze powiedzieć, że nigdy bym się tego nie spodziewała.
-Tak, cóż -mówi Harry
Gemma parska,a Harry patrzy na nią marszcząc brwi.
-Co? -pyta
-Nic....po prostu jesteście jak...oksymoron -dziewczyna chichocze
-To co?-pyta Harry i zaciska mocno szczękę widocznie zirytowany
-Nie bądź taki defensywny, Harry -upomina go Gem -Mówię tylko, że...Blair kocha książki i jest raczej spokojna, a Harry....Harry jest zupełnym przeciwieństwem.
Chłopak przewraca oczami.
-To chyba zbyt mocne. -mówi Harry
-Nie,właściwie jest w tym trochę prawdy. -mówię, a oczy wszystkich skupiają się na mnie -Chodzi mi o to, że prawdą jest, że ja i Harry byliśmy przyjaciółmi przez te wszystkie lata.
Anne kiwa głową.
-Myślę, że gdzieś tam z tyłu głowy podejrzewałam taki obrót sytuacji. Pamiętam jak Harry usychał z tęsknoty za tobą kiedy byliście nastolatkami....
-Mamo! -protestuje Harry
Gemma i Anne wybuchają śmiechem. Staram się ukryć mój uśmieszek, ale Harry to zauważa.
-To nie jest śmieszne -mówi chłopak
-Pamiętasz, jak pytał nas jaki rodzaj i kolor kwiatów lubi Blair....-zaczyna Gemma
-Gemma, zamknij się -Harry traci powoli cierpliwość
-I zawsze mówił, jak bardzo podoba mu się ta wstążka w jej włosach -mówi z błyszczącymi oczami Annie kiwając głową na wspomnienie
-Oh, ta różowa -wtrąca się Gem i obie zaczynają się śmiać
Zasłaniam ręka usta,a by Harry nie dostrzegł, że się śmieję.Sądzę, że kochał mnie tak samo jak ja jego.Myślę, że to dobrze jest to wiedzieć.
-Dobrze, czas na robienie żartów z Harry'ego się skończył -rozkazuje chłopak
Gemma i Annie potrząsają głową. Nawet Robin się uśmiecha.
-Czy możemy zmienić temat? -pyta Harry z głową w rękach
-Aww, wygląda na to, że go zawstydziłyśmy -parska Gemma,a Harry wystawia jej środkowy palec
-Harry -upomina go Anne -To nie właściwe.
Harry burczy pod nosem i kończy obiad. Przygryzam wargę aby się nie uśmiechnąć. Wiem, że będę potem dokuczać Harry'emu.
Po śmierci mojej mamy, Anne stała się dla mnie tak jakby moją przybrana mamą zawsze w gotowości. Pakowała mi lunch do szkoły i oglądała ze mną filmy wieczorami. To nie tak, że całkowicie zastępowała mi mamę, ale była w obecnym czasie najbliższą mi osobą.
-Pamiętam, jak mieliście pięć lat, Harry robił wszystko dla Blair. -mówi Anne opierając się na krześle -Blair chciała ubrać się jak księżniczka, więc chłopczyk Harry też zmienił się w księżniczkę w dziesięć minut.
Harry wygląda jakby za chwile miał wybuchnąć.
-I piliśmy wodę udając, że to białe wino -przypominam sobie
-To podobało się Madeleine. Uważała, że to najbardziej urocza rzecz pod słońcem, wy dwoje ubrani w sukienki księżniczek popijający wodę w kieliszkach od wina. -wspomina Anne
Uśmiecham się na wzmiankę o mojej mamie.
Harry wzdycha dramatycznie.
-Błagam, czy możecie zmienić ten cholerny temat?!
Śmieję się wraz z Anne i Gemmą kiedy Harry mierzy nas wzrokiem.
Pomagam Gemmie sprzątnąć ze stołu po skończonym objedzie. Opowiada mi o niedawno poznanym chłopaku. Zawsze traktowałam Gem jak siostrę.
Kiedy odkładam naczynia do zmywarki mój wzrok pada na duży ogród za domem, gdzie spostrzegam duży basen.
-Łał -mówię
Gemma patrzy na mnie,a potem na ogród i uśmiecha się lekko.
-Oh, tak. Anne chciała mieć basen. Uważa go za atrakcję domu. 
-Czy jest ciepły? -pytam
-Tak -mówi -Słońce nagrzewa go w czasie dnia. W sumie to teraz jest najlepszy czas na pływanie, bo dni są naprawdę ciepłe.
-Oh. Muszę go kiedyś wypróbować.
Kończę pracę w kuchni. Anne pokazuje mi i Harry'emu nasze pokoje. Są prawie takie same, tylko różnią się kolorem pościeli na łóżkach. Harry patrzy na mnie.
-Mamo, nie przeszkadza nam aby dzielić wspólny pokój -mówi Harry
Annie patrzy na nas speszona.
-Oh -mówi cicho
Rumienię się.
-Nie, to nie tak jak się wydaję -mówię prędko -Harry po prostu...cierpi na bezsenność.
Harry zaciska pięści i patrzy na mnie.
Annie kiwa głową.
-W porządku -mówi kobieta uśmiechając się do nas -Śpijcie dobrze dzieci -całuje każdego z nas w policzek i zostawia nas
Harry idzie za mną do pokoju i zamyka drzwi. Zaczynam rozpakowywać moje rzeczy, ale chłopak powstrzymuje mnie od tego łapiąc mocno moją rękę.\
-Co? 
 -Dlaczego jej powiedziałaś?-syczy
-O czym? -pytam zdezorientowana
-Że ja...że jestem....
-Musiałam, Harry, inaczej już by doszła do błędnych wniosków.
-I co w tym złego?
Opieram się pokusie, aby go uderzyć.
-To nie prawda i nie chcę aby pomyślała, że robimy rzeczy, których  tak naprawdę nie robimy -akcentuje przedostatni wyraz
-Jeszcze -mówi Harry
Teraz jest czas aby go uderzyć. Harry uśmiecha się głupawo i przykłada rękę do policzka.
-Niezłe uderzenie.
Przewracam oczami i wyjmuje piżamę, kładąc ja na łóżku. Harry ponownie łapie mój nadgarstek, odwracając mnie w jego stronę.
-Co tym razem? -pytam go zirytowana
-Chodźmy popływać.
Prycham.
-Nie zabrałam kostiumu.
-Tak, ale masz bieliznę, racja?
-Harry!
-No dalej, co jest wym złego? Jak byliśmy dziećmi zawsze chodziliśmy pływać w bieliźnie.
-No właśnie...kiedy byliśmy dziećmi.
-Chodź, Blair - wygląda tak dziecinnie kiedy jego oczy powiększają się w ekscytacji tym pomysłem
Jęczę.
-Jest dziesiąta wieczorem.
-No to co? Basen ma światła. Nie pozwolę ci utonąć.
-Harry....
-Proszę? Dla mnie?
Wzdycham.
-Dobrze.
Harry jest taki podekscytowany, że prawie zbiega ze schodów i wchodzi do ogrodu. Próbuję zwolnić, ale chłopak ciągnie mnie za rękę. Stajemy na brzegu basenu. Na dworze jest już zupełnie ciemno i czuć ciepły, letni wiatr w powietrzu. Harry natychmiast ściąga koszulkę i dżinsy, skacząc do wody.
Rumienię się i odwracam wzrok od jego ciała. Chłopak wypływa na powierzchnie i uśmiecha się do mnie.
-Woda jest ciepła, chodź. -zachęca mnie
-Tylko zanurzę nogi...
-Bzdura. Wchodzisz do wody.
Kręcę głową.
-Ja nie...
-Zdejmuj ubranie -mówi
Posyłam mu piorunujący wzrok,a chłopak się śmieję.
-Nie w tym znaczeniu. Chodź do wody.
Jęczę i zaczynam zdejmować koszulkę i spodenki, składając je i układając z dala od basenu, aby się nie zamoczyły. Odwracam się w stronę basenu i patrzę na Harry'ego ,który dosłownie świdruje mnie swoim wzrokiem. Kiedy chłopak orientuje się, że przyłapałam go na gapieniu się, zanurza się natychmiast do wody, poza zasięg mojego wzroku.
W głębi dziękuję Bogu, że założyłam dzisiaj czarną bieliznę. Wiążę włosy w wysokiego koka kiedy Harry wypływa ponownie na powierzchnię, tym razem przy brzegu basenu.
-Więc, teraz masz zamiar wejść samodzielnie, czy mam cię zmusić? -mówi z błyszczącymi oczami
Odsuwam się od krawędzi basenu.
-Nie mam nic przeciwko wyjściu z basenu i wrzuceniu cię do wody -mówi
Posyłam chłopakowi gniewne spojrzenie.
-Ja nie chcę pływ....
-Liczę do trzech i wychodzę po ciebie...
-Ugh -jęczę
-Jeden...
-Harry...
-Dwa...-Harry podciąga się na łokciach i wychodzi z basenu
-Harry!
-Trzy!
Chłopak podchodzi do mnie z uśmiechem. Woda spływa z jego wytatuowanego ciała.
-Nie, Harry -mówię wyciągając ręce do przodu, aby odepchnąć chłopaka
-Policzyłem do trzech, teraz muszę cię wrzucić.
-Ale ja...
Harry podnosi mnie, łapiąc w swoje ramiona w ślubnym stylu, niosąc na brzeg basenu. Piszczę i krzyczę, aby nie wrzucał mnie do wody.
-Gotowa?-pyta z uśmieszkiem
-Nie! -krzyczę
Chłopak śmieje się i wrzuca mnie do wody, wskakując do niej zaraz za mną. Krzyczę kiedy moje ciało styla się z zimną wodą. Dotykam stopami dnia i prostuję się, patrząc gniewnie na Harry'ego.
-W jakim kurwa wszechświecie ta woda jest ciepła?! -krzyczę
Harry śmieje się i podchodzi do mnie, biorąc mnie w swoje ramiona.
-Przyzwyczaisz się. -mówi do mojego ucha
Przewracam oczami.
-Jesteś dupkiem.
Wzrusza ramionami.
-Nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej.
Harry pochyla się i całuje mnie. Jego usta smakują chlorem i guma miętową. Zaplatam ręce na jego szyi pogłębiając pocałunek. Harry przykłada usta do mojej szyi całując i przygryzając moją mokrą skórę. Drżę pod jego dotykiem.
-Czy...czy mogę już wyjść? -pytam
Czuję uśmiech Harry'ego na mojej szyi.
-Ale dopiero co weszłaś.
-Nie obchodzi mnie to. -mówię odsuwając ode mnie lekko chłopaka
-Och, Blair. Gdybyśmy byli dziećmi to ty prosiłabyś mnie aby nie wychodzić z basenu i pływać nocą.
-Tak, cóż - krzyżuje ręce na mojej klatce piersiowej
-Zagrajmy w grę- mówi
-Co? Nie.
-Blair, jeśli masz PMS* rozumiem....
-O mój Boże- przewracam oczami
-Tylko się droczę -mówi
Czuje jak ciepłe ręce chłopaka ponownie mnie oplatają dodając mojemu ciału trochę ciepła.
-Nie może być ci ciągle zimno -mówi Harry
-Cóż, jest.
Chłopak wzdycha.
-Naprawdę chcesz już wracać do domu? -pyta
-Bardzo.
Harry uśmiecha się.
-Pooglądajmy jeszcze przez chwilę gwiazdy -mówi
Kiwam głową i patrzę w górę na gwieździste niebo. Mój wzrok spoczywa na tej największej i najjaśniej świecącej. Czasami zastanawiam się, czy moja mama tam jest, tańcząc z gwiazdami i obserwując mnie i Harry'ego.
-Harry?
-Mmmm
-Myślisz, że moja mama tam jest?
Oczy Harry'ego skanują rozgwieżdżone niebo.
-Oczywiście, że tam jest- mówi -Ona stworzyła sobie tam, u góry nowy dom.
Uśmiecham się delikatnie na jego słowa.
-Naprawdę tak myślisz?
Harry kiwa głową.
-Tak.
Nagle czuję się jak dziecko, patrząc na gwiazdy i rozmawiając o mojej mamie w ten sposób. Chłodny wiatr uderza w moją mokrą skórę wywołując u mnie dreszcze.
-Chodźmy do środka -szepcze Harry do mojego ucha
 Kiwam głową i chłopak pomaga mi wyjść z basenu. Zabieramy nasze ubrania i wchodzimy do środka.
-Cholera. Zapomniałem wziąć ręczników.- szepcze
 Przewracam oczami i idę po cichu do pokoju. Biorę prysznic i przebieram się w piżamę. Zaczynam czytać książkę kiedy Harry bierze kąpiel. W końcu wychodzi z łazienki. Jego loki są wilgotne, a oczy lekko zmęczone. Zamykam książkę, kiedy wyłącza światło i kładzie się obok mnie na łóżku. Ramiona Harry'ego oplatają mnie w pasie i przyciągają do niego. Chłopak całuje mnie w czubek głowy, kiedy zamykam oczy.
-Czy to prawda, że jak byliśmy dziećmi zrobiłbyś dla mnie wszystko? -pytam cicho
Czuję ciepły oddech Harry'ego na moim ramieniu.
-Teraz też bym zrobił -odpowiada
Odwracam się tak, że teraz patrzymy sobie w oczy.
-Naprawdę?
Harry uśmiecha się tak, że w jego policzkach ukazują się dołeczki. 
 -Naprawdę.
Całuje go powoli w usta i przytulam się do niego, chwilę potem zasypiając


                                                                     *****
 *PMS -zespół napięcia przedmiesiączkowego (: już to kiedyś tłumaczyłam :)

czytasz = komentujesz <3

2 komentarze:

  1. Cudowny rozdział ♡
    Tak bardzo ich kocham ^_^
    Ale to nie zmienia faktu, że Harry powinien jej o wszystkim powiedzieć! xD
    czekam na kolejny rozdział ;*♡ ♡ ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Btw Harry to dupek :)
    a teraz sprawy czysto ortograficzne i inne bzdury
    dzięki tobie trochę się pośmiałam
    napisałaś "burdel w twoim tomu"
    yas pewnie miało być domu, z ja się przez jakiś czas zastanawiałam o co chodzi z tym tomem :')
    o i jeszcze "tateż" zamiast talerz :')
    yas tu też się zastanawiałam
    okay
    więc rozdział zajekurwabist jak całe to fanfiction
    heh ta reakcja Gemmy i Anne ♥
    no po prostu kocham xD
    Robin taki poważny jak kwiatek w śmietniku
    już go nie lubię :)
    okay, czy kiedykolwiek w tym opowiadaniu będzie czerwona czcionka?? (ja tak bardzo po Cold)
    awww wgl Harry jest takim dupnym romantykiem, ale i tak go kocham
    okay, to chyba tyle... pewnie o czymś zapomniałam, ale to zapisze sobie i ci w szkole powiem jbc
    pozdrawiam, ściskam i gilgam i luj tam jeszcze wie co no i weny do tłumaczenia życzę :)
    twoja cudowna ~A bez skarpetek na stópkach :)

    OdpowiedzUsuń