sobota, 14 lutego 2015

Chapter 44

Zakrywam twarz dłońmi. Dlaczego musiałam przeczytać tego smsa? Mogłam zostawić ten telefon w spokoju i nic by się nie stało. Powinnam kupić Harry'emu nowy telefon. Jutro tak zrobię.
Wzdycham i próbuję ponownie skoncentrować się na mojej książce. Wiadomość, którą przeczytałam kilka minut temu cały czas powraca mi do głowy. Czy Harry coś przede mną ukrywa? Rozmawiał z Louisem o czymś co musi mi powiedzieć. Co to jest?
Myślę, że dowiem się dopiero w tedy kiedy sam zdecyduje mnie o tym poinformować.
Powoli wybija godzina dziewiąta. Biorę swoje rzeczy z lady i książkę, którą dałam do przeczytania Harry'emu. Nadal nie mam zielonego pojęcia jak dotrę do domu. Myślę, że zadzwonię do Louisa, a w najgorszym przypadku do mojego taty.
Wzdycham. Moje serce przepełnia wina. Wiedziałam, że źle robię czytając tamtą wiadomość. Dlaczego nie posłuchałam się mojego instynktu?
Zamykam drzwi do księgarni. Odwracam się, a moje usta otwierają się w szoku kiedy zauważam Harry'ego opierającego się o maskę swojego samochodu. Jego usta układają się w prostą linię. Przełykam ślinę i powoli idę w jego kierunku. Nie chcę się z nim kłócić i nie che aby był na mnie zły. Kogo ja oszukuję? Oczywiście, że jest n mnie zły.
-Myślałam, że pojechałeś -mówię cicho
-Pojechałem -ton jego głosu zostawia ciarki na moim ciele -Zapomniałem książki. -mówi wyciągając rękę.
Wręczam mu ostrożnie książkę.
-Kupię ci nowy telefon -mówię
-Nie chodzi o jebany telefon, Blair! Chodzi o to, że ty kurwa przeczytałaś moją cholerną wiadomość tekstową, kiedy wyszedłem na pięć pieprzonych minut! -krzyczy Harry
Wzdrygam się.
-Popełniłam błąd, przepraszam. -mówię
Harry wzdycha i przeczesuje dłonią włosy.
-Czy to dlatego,że mi nie ufasz? Myślisz, że mam coś do ukrycia?
-Nie ja...
-Zachowaj sobie te pieprzone wyjaśnienia, Blair. Nie ma do tego kurwa cierpliwości.
-Nie mów, że jeśli nasz role odwróciłyby się nie zrobiłbyś tego samego! - podnoszę głos
Chłopak patrzy na mnie.
-Nie nie zrobiłbym, bo nie jestem taki cholernie wścibski jak ty!
-Wścibski? Myślisz, że jestem wścibska?!
-Przeczytałaś moją cholerną wiadomość!
-Słuchaj, Harry przepraszam za to, dobrze? Przepraszam - mówię
Wyciągam własną komórkę z torebki i odwracam się od Harry'ego. Przeglądam listę kontaktów i wybieram numer Louisa.
-Do kogo kurwa dzwonisz?
-Do Louisa, bo moja podwózka mnie zawiodła.
-Kurwa mać - Harry unosi ręce w górę w frustracji
Przykładam telefon do ucha,ale Harry wytrąca mi go z reki .Patrzę jak komórka upada na chodnik,a ekran roztrzaskuje się jeszcze gorzej od ekranu telefonu Harry'ego.
Przykładam rękę do czoła.
-Czy ty jesteś poważny!? -krzyczę na niego
Patrzę Harry'emu w oczy i widzę w nich czystą wściekłość.
-Świetnie, teraz oba nasz telefony są zniszczone. Zadowolony!?
-Zawiozę cię do domu -głos Harry'ego jest niższy i bardziej ochrypły niż zazwyczaj.
-W twoich pieprzonych snach! -syczę
-Naprawdę, do kogo masz zamiar zadzwonić. -mówi z ironią w głosie
-Wolałabym być zamordowana i wrzucona do rynsztoku niż jechać z tobą! -krzyczę
-Wsiadaj do samochodu! -krzyczy Harry
-Nie!
Łapie mocno mój nadgarstek.
-Wsiadaj zanim cię do niego zaciągnę!
-Jesteś najgorszy,Harry. Naprawdę najgorszy. -moją wolną ręką ocieram łzy płynące po moich policzkach. Uchwyt Harry'ego się rozluźnia.
-Naprawdę tak myślisz?
Kiwam głową wycieram dłonią mokre oczy, rozmazując mój makijaż.
-Proszę wejdź do samochodu. -mówi cicho Harry
Nie ruszam się z miejsca przez parę minut, ale po krótkich rozmyślaniach ustalam niestety, że nie mam innej możliwości dostania się do domu. Nabieram powietrza i wypuszczam drżący oddech decydując się wsiąść do auta. Harry siada obok mnie na fotelu kierowcy.
Patrzę przez szybę i nie odzywam się do Harry'ego podczas naszej jazdy. Nic nie mówi kiedy zatrzymujemy się na podjeździe przed moim domem. Wychodzę z samochodu bez jakiegokolwiek słowa pożegnania.
Kieruję się prosto do łazienki gdzie myję twarz i zęby. Wchodzę do mojego pokoju, przebieram się w top i krótkie spodenki i kładę do łóżka. Lottie śpi u koleżanki więc mam pokój dla siebie.
Nienawidzę tego jak Harry i ja ciągle ranimy siebie nawzajem. Nienawidzę tego, że nazwałam go najgorszym. Nienawidzę tego, jak niszczę wszystkie dobre rzeczy, które mi się przytrafiają.
Płaczę w poduszkę ,dopóki nie pozostaje żadnych łez w mich oczach. Zasypiam zmęczona, z mokrymi policzkami.
Letni wiatr budzi mnie ze snu. Nie pamiętam żebym zostawiała otwarte okno. Przewracam się na bok i próbuję znowu zasnąć. Moja poduszka jest mokra od łez, więc przewracam ją na drugą stronę. Ponownie się budzę,ale tym razem siadam na łóżku rozglądając się po pokoju. Okno jest nadal otwarte, a zasłony unoszą się na wietrze. Moje oczy spoczywają na łóżku Lottie, gdzie zauważam ciemną postać z rękoma opartymi na kolanach. Nawet w nocy widzę te zielone tenczówki wpatrujące się we mnie.
-Jak do cholery się tu dostałeś? -syczę
-Wspiąłem się.
-Jak?
-Nigdy nie zauważyłaś bluszczu po tej stronie domu?
-Jak długo tu jesteś?
-Piętnaście, dwadzieścia minut.
Przeczesuję ręką włosy.
-Wyjdź. -mówię
- Nie
-Nie możesz tu być.
-Nie mogłem spać.
-Widzisz się jutro z doktorem Stone. Teraz idź.
-Czy naprawdę chcesz abym poszedł? -szepcze
Boli mnie serce.
-Tak.
Harry wstaje.
-Jesteś pewna?Przygryzam nerwowo wargę.
-Chcę żebyś wyszedł  i nigdy więcej nie wspinał się tak do mojego pokoju. -mówię
-Skończyłem Kosłogłosa.
-To świetnie -mówię ironicznie -Chciałabym iść spać.
-Nie sądzisz, że też bym chciał?
Kładę głowę w dłoniach.
-Czego ode mnie chcesz?
Harry wzdycha. Kiedy znowu na niego patrzę jego twarz jest zupełni inna. Wygląda na...zaniepokojonego.
-Nieważne -mówi niskim głosem -Wyjdę. -odwraca się w stronę okna
-Nie -mówię -Najpierw powiedz mi dlaczego tu przyszedłeś.
-Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem. Kocham cię bez względu na to ile razy mnie wkurzysz, zrozum to w końcu. -mówi w pośpiechu nadal odwrócony do mnie plecami -Nienawidzę tego jak płaczesz, bardziej niż czegokolwiek. -mówi cicho
-Spójrz na mnie- szepczę
Harry odwraca się. Jego oczy wydają się świecić w ciemności mojego pokoju. klepię ręką miejsce obok mnie na łóżku, które Harry zaraz zajmuje. Ani na moment nie spuszcza ze mnie wzroku.
Natychmiast zarzucam mu ręce za szyję i przyciągam mocno go całując. Harry odpowiada natychmiastowo owijając ramiona w okół mojej talii, ciągnąc mnie tak blisko do siebie jak tylko może. Nawet przy moim sennym umyśle dotyk Harry'ego wysyła dreszcze w dół mojego kręgosłupa i pobudza adrenalinę w moich żyłach.  W końcu przerywamy pocałunek. Harry kładzie się obok mnie na łóżku i przyciąga mnie do siebie zostawiając pocałunek na moim czole. Wzdycham zamykając oczy.
-Spodziewałeś się zakończenia? -szepczę
-Czego?
-Kosogłosa.
-Tak
-Powiedz mi prawdę.
-To było oczywiste, że Peeta ją bardziej kocha. -mówi -Nawet w jego szalonym stanie.
Śmieję się cicho.
-'Szalone' to mocne słowo.
-Tak samo ja miłość.
Patrzę na Harry'ego.
-Kocham cię -szepczę -Nie maiłam tego na myśli tego co powiedziałam...że jesteś najgorszy.
-Czasami mnie straszysz, Blair. -mówi mi do ucha -Kiedy mówisz do mnie takie rzeczy
-Wiem, przepraszam.
Harry całuje mój policzek.
-Idź spać.
-Ty też.
Harry uśmiecha się.
-Właśnie zamierzam.

Kiedy się budzę Harry'ego już nie ma.Przewracam się na plecy i patrzę na ścienny zegar. Jest po dziesiątej.
-Cholera -mówię i wychodzę z łóżka
Kiedy się przebieram moje oczy napotykają małą karteczkę na moim biurku.

Blair,

Musiałem wyjść wcześnie rano, aby uniknąć Louisa. 
Nie martw się,tym razem zamknąłem okno.
Jestem w moim domu jakbyś czegoś potrzebowała.
H,

 PS Powinnaś naprawdę coś zrobić z twoim problemem z chrapaniem.

-Nie mam problemu z chrapaniem! -krzyczę w powietrze
Przewracam oczami i rzucam karteczką w róg pokoju. Idę do łazienki, myję zęby i połykam pośpiesznie moje pigułki. Włosy związuję różową wstążka, którą dała mi kiedyś mama. Kiedy byłam mała zawsze miałam ją przy sobie. Na włosach, na nadgarstku, albo zawiązaną na szlufce dżinsów. Pewnego dnia, w ósmej klasie zaczęły zdzierać się jej końcówki, dlatego od tamtej pory nosze ją tylko na specjalne okazje. Postanowiłam, że dziś będę bardzo ostrożna i założę ją. Zawsze znaczyła dla mnie dużo więcej niż dla innych. Ktoś może pomyśleć "zwykły kawałek materiału". Dla mnie jest to rzecz przypominająca mi o mojej mamie.
Chwytam moje rzeczy z krzesła (oprócz mojego telefonu) i wychodzę pośpiesznie z domu, wsiadając do samochodu i kierując się w stronę domu Harry'ego.

Dzwonię do drzwi i czekam, dostosowując pasek mojej torebki. Harry w któtce pojawia się w drzwiach z lekkim uśmiechem na ustach.
-Widzę, że przeczytałaś mój liścik. -mówi
-Nie chrapię.
Przechodzę obok Harry'ego i wchodzę do środka.
-A właśnie, że tak.
Zamyka drzwi i odwraca się w moją stronę.
-Chodźmy.
-Gdzie? -pytam zdziwiona
-Do centrum handlowego. Potrzebujemy nowych telefonów. -uśmiecha się
-Oh, racja.
Wychodzę z domu i wsiadam do samochodu Harry'ego.

-Przepraszam za zniszczenie twojej komórki -mówi  Harry w czasie jazdy -To było nie na miejscu.
Wzruszam ramionami.
-I tak miałam go zmienić.
-Roztrzaskał się cały ekran, prawda?
-Cóż, tak. Użyłeś do tego siły.
-Nie będziesz teraz gadać o fizyce.
-Fizyce? A kto tu mówi o fizyce?
Harry się śmieje.
-Kocham cię, Blair -mówi niespodziewanie
Uśmiecham się na te nagłe wyznanie.
-Ja też cię kocham -mówię
Wkrótce dojeżdżamy do centrum Londynu. Zatrzymujemy się przed ogromną galerią. Kiedy przechodzimy obok "Hot Topic" przypomina mi się jak Jane i Penny mnie tam zabrały, aby kupić mi sukienkę na imprezę.
Harry kładzie rękę na dolnej części moich pleców kiedy podążamy alejkami. Wiem, że to mały gest, ale wywołuje u mnie motylki w brzuchu.
-Założyłaś wstążkę -szepcze Harry do mojego ucha
Kiwam głową.
-Nie widziałem cię w niej od czasu...ukończenia szkoły.
-Minęło tyle czasu.
Harry potakuje.
-Pamiętam. -mówi
Wzruszam ramionami.
-Stęskniłam się za jej noszeniem.
-Stęskniłem się za widokiem jej na tobie.
Zatrzymuję się przy fontannie na środku centrum handlowego.
-Masz jakieś monety? -pytam go
-Nie będę wrzucał pieniędzy do pieprzonej fontanny.
-No dalej, możemy pomyśleć życzenie. -staram się go przekonać
- Gówno prawda.
-Proszę, Harry.
Harry przewraca oczami i wsadza rękę do kieszeni czarnych dżinsów szukając drobnych. Wyciąga dla mnie jedną i upuszcza mi ją na dłoń.
Zamykam oczy i formułuję życzenie. Kiedy byłam młoda zawsze myślałam o tym, aby moja mama wróciła. Jak dorosłam zawsze moje życzenie poświęcone było Harry'emu. A teraz kiedy te życzenia się spełniły (no chociaż jedno z nich) muszę pomyśleć nad nowym. Otwieram oczy i wrzucam monetę do fontanny, obserwując jak uderza w wodę i tonie, upadając na dno.
Widzę, jak Harry również wrzuca swoją monetę do wody.
-Czego sobie życzyłeś? -pytam go jak odchodzimy od fontanny
-Jeśli ci powiem, to się nie spełni, prawda? -uśmiecha się głupawo
-Chyba masz rację.- wzdycham
Chodzimy wzdłuż alejek dopóki nie docieramy do sklepu firmy Apple.
Harry przytrzymuje dla mnie drzwi kiedy wchodzimy. Czytam tabele technologii i patrzę na wszystkie modele telefonów.
-Czy mogę ci w czymś pomóc?
Odwracam się i widzę blondynkę, trochę starszą od nas, z różowymi od szminki ustami i gorliwym uśmiechem. Z nazwy znacznika wyczytuję, że ma na imię Lillian.
-Tak -mówię -Potrzebujemy nowych telefonów.
Dziewczyna kiwa głową.
-W porządku, który model cię interesuje?
-Czarny -mówi Harry
Lillian patrzy na niego.
-Dobrze -mówi, a jej uśmiech nie maleje
-Pokarzę wam kilka.
Kiwam głową i szarpię Harry'ego aby za nami poszedł.
-To są nasze najnowsze modele -mówi dziewczyna stając przed gablotą -Są one z najnowszego projektu firmy. Te modele są inne od pozostałych, są cieńsze i lepiej wyposażone od innych. Mają więcej aplikacji no i znacznie większy ekran od pozostałych. - Lilian wyjmuje jeden aby nam pokazać
-Ten jest ładny -mówię wskazując palcem -Co myślisz Harry?
-One wszystkie wyglądają tak samo. -stwierdza
Przewracam oczami.
-Weźmiemy ten model -mówię -Poproszę dwa.
Lilian kiwa głową.
-Świetnie -mówi -Pójdę po wasze modele. Czekajcie na mnie przy kasie.
Ciągnę za mną Harry'ego na wyznaczone miejsce.
-Czarny? -wyśmiewam go - Naprawdę?
Harry wzrusza ramionami.
-Nie wiedziałem, że są inne modele. -naśladuje wysoki głos Lilian
Tłumię śmiech uderzając Harry'ego w ramię.
-Ona może cię usłyszeć -mówię
-Nawet jeśli, to nie obchodzi mnie to.
Wkrótce Lilian pojawia się przed nami z naszymi telefonami. Ma nadal przyklejony uśmiech do twarzy.
-Gotowe -mówi -Jak będziecie płacić?
-Kartą -mówię i sięgam do portfela
-Nie będziesz płacić -mówi Harry unosząc brwi
-Właśnie, że tak -protestuję
-Twój telefon był o wiele bardziej zniszczony od mojego.
-No i co?
-No i to, że masz to odłożyć -mówi wskazując na kartę kredytową w mojej dłoni
Harry przechodzi obok mnie i podaje Lilian swoją kartę.
Lilian patrzy to na mnie, to na Harry'ego, mrugając kilka razy. Bierze ostrożnie kartę od Harry'ego pomimo. Przeszywam wzrokiem dziewczynę jak kasuje kartę.
-Dziękuję -mówi zwracając kartę Harry'emu
Harry strzela do mnie głupi uśmieszek.
-Pomóc wam je ustawić? -pyta uprzejmie Lilian
-Jasne -kiwam głową
-Wiem jak działa telefon -mówi Harry
-Ale to jest inny model, Harold -szturcham go
 -Ten telefon też ci zniszczyć.
-Ty za niego zapłaciłeś. -uśmiecham się i patrzę jak Lilian otwiera nasz pudełka i wręcza nam nasze telefony
Harry przewraca oczami jak Lilian zaczyna nam wyjaśniać jak działają nasze telefony. Kiwam głową i słucham wszystkiego co mówi, ale mam wrażenie, że Harry nie. Chłopak patrzy w sufit i wzdycha znudzony. Staję na nogę Harry'ego, a chłopak przygryza wargę, aby nie przeklnąć.
-I tu można wybrać dzwonek -kontynuuje Lilian wskazując na ekran
-Och -mówię patrząc na ekran -Marimba jest ładny
Harry patrzy na mnie.
-Nie waż się ustawić tego jako dzwonek. -mówi Harry
-Dlaczego?
-To jest cholernie irytujące.
Śmieję się.
-Tylko dlatego, ustawię Marimbę jako twój osobisty dzwonek.
Harry mierzy mnie wzrokiem. Klikam na ekran i Marimba zaczyna lecieć z głośnika telefonu. Śmieję się, a Harry zaciska zęby. Lilian wciąż patrzy na nas z uśmiechem.
Harry klika guzik blokady na moim telefonie i muzyka cichnie.
-Dużo lepiej -mówi
Odwracam się do Lilian.
-Dziękuję za pomoc. -mówię do niej
Kiwa głową,a jej niewiarygodnie szeroki uśmiech jeszcze się poszerza (jeśli jest to w ogóle możliwe)
Harry i ja wychodzimy po chwili ze sklepu. Sprawdzam godzinę.
-O cholera powinniśmy być u doktora Stone'a za pół godziny.
Harry kręci głową.
-Nie idę.
Patrzę na niego.
-Tak, idziesz. Musisz...
-Nie, Blair. Nie muszę. - mówi Harry kiedy wchodzimy na parking samochodowy przed galerią
-Dlaczego nie? Myślałam, że ci pomogło....
-Nie, kurwa nie pomogło mi. Nadal nie śpię kiedy nie zostajesz u mnie na nic więc nie mów, że to pomogło.
-W porządku- siadam w samochodzie Harry'ego na miejscu pasażera i wyciągam mój nowy telefon
-W porządku? -pyta Harry odpalając samochód
-Terapie nie jest dla wszystkich. Rozumiem.
-Nie jesteś zła? 
-Dlaczego miałabym być zła?
Harry wzrusza ramionami.
-Myślałem, że będziesz wkurzona.
-Nadal uważam, że powinieneś jeszcze raz pójść do kliniki. Niewiele osób pozbywa się problemów po pierwszej sesji ,dlatego myślę, ze powinieneś pójść jeszcze raz, ale jeśli masz do tego taki stosunek to nie ma sensu cię do tego namawiać.
Harry wzdycha.
-Nie obwiniam cię.
Harry jęczy patrząc z powrotem na drogę.
-Dobrze- mówi -Chodźmy.
-Naprawdę?
-Tak. Miejmy to gówno za sobą.
Uśmiecham się.
-Dziękuję -mówię całując go w policzek

                                                                   *****
czytasz = komentujesz <3
PS Happy Valentine's Day


2 komentarze:

  1. Fantastyczne ♡ ja nwm co zrobię, kiedy to ff się skończy ^_^
    Harry coraz bardziej zaczyna działać mi na nerwy... dlaczego ona jej nic nie mówi? Tak jak już wspomniałam wcześniej, Blair zasługuje na to, żeby znać prawdę :( czym bardziej Harry będzie dla niej słodki i będzie utwierdzać ją w przekonaniu, jak bardzo ją kocha, ona będzie dwa razy mocniej cierpieć ... jednak mam małą nadzieję, że nie będzie tak źle :))

    Serdecznie zapraszam do siebie ;*

    Different-world-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. harry to definitywny dupek xD
    borze jak ja go kocham ♥
    to było tak cholernie cudowne gdy on przyszedł do niej i przeprosił
    i jak go tu nie kochać :')
    dlaczego kolejny rozdział dodasz 23??
    to najgorszy dzień z możliwych na dodanie
    nie dość, że poniedziałek to jeszcze test mamy -_-
    zgine w czeluściach starego człowieka i morza oraz rozprawki
    do Harryego powiem tylko jedno:
    spierdalaj na terapie xD i peeta to dupek katniss nie może z nim być
    omfg
    nie wiem jak ty, ale ja mam depresje po koncertową xD
    btw ed śpiewał i see fire
    w warszawie
    w torwarze
    to jest na łazienkowskiej
    most na łazienkowskiej płonął
    przypadek? nie sondze
    ON OBIECAŁ NAM KOLEJNY PIEPRZONY KONCERT
    zaczynam zbierać na bilet xD
    zobaczysz będę w pierwszym rzędzie z tobą i kingą po bokach xD
    omg rozpisałam się...
    więc do następnego mój zraszaczu i weny do tłumaczenia życzę z całego serduszka :)

    OdpowiedzUsuń