środa, 28 stycznia 2015

Chapter 42

Czuję się okropnie. Zeszła noc nie należała do tych spokojnych.
Wzięłam prysznic, ubrałam się i uczesałam włosy pozostawiając je w moich naturalnych falach. Nałożyłam eyeliner i tusz do rzęs na powieki i byłam gotowa do wyjścia.
Zbiegłam szybko po schodach, chwyciłam jabłko i już byłam w drodze do pracy.

Osuwam się na moim krześle za ladą. Dzisiaj jest tłoczono. Wiele osób podąża wzdłuż półek szukając odpowiednich dla nich książek.
Widzę kątem oka przyglądającego mi się Liama.
-Wszystko w porządku? -w końcu pyta
Wzruszam ramionami.
-Nie wiem. Nie spałam dobrze w nocy.
-Widzę- kiwa głową
Patrzę na niego.
-Masz dziewczynę, Liam? -pytam
Potrząsa przecząco głową.
-Miałem, ale ostro się pokłóciliśmy kilka miesięcy temu i zerwaliśmy.
-Przykro mi -mówię
Wzrusza ramionami.
-Nie ma po co.
Kiwam głową.
-Co się stało, że zerwaliście? Jeśli...mogę wiedzieć. -pytam niepewnie
-Często walczyliśmy ze sobą i żadne z nas po jakimś czasie nie chciało być ze sobą.
-Kochałeś ją?
-Cóż...kiedy chodziliśmy ze sobą, myślałem, że tak jest, ale patrząc na to z perspektywy czasu....myślę, że to co czułem, to nie była miłość.
-Naprawdę? -pytam
-Tak. Myślę, że to było wyłącznie zauroczenie.
-Oh -patrzę na moje paznokcie -Skąd wiedziałeś ,że to zauroczenie,a nie miłość?
Liam wzrusza ramionami.
-To jest coś co spostrzegasz po jakimś czasie-mówi
Kiwam głową.
-Dlaczego to musi być takie skomplikowane. - wzdycham
Liam potrząsa głową.
-Nie wiem. Na wydaje się, że to jest aż tak zagmatwane.
-Zgadzam się...Dzisiaj zaczynam moją zmianę -mówię
-Chcesz żebym z tobą został? -pyta Liam
-Nie musisz, jest w porządku.
-Naprawdę, nie mam nic przeciwko.
-Liam, jest pewna ,że masz lepsze rzeczy do roboty. Możesz zostać innym razem. -uśmiecham się do niego
Chłopak odwzajemnia uśmich.
-Dobrze, ale daj mi znać, jakbyś potrzebowała towarzystwa.
-Dziękuję, Liam.
-Nie ma sprawy.
Reszta dnia mija strasznie powoli. Wyłączyłam swój telefon, wiedząc, że Shawn zrobi się zły jeśli znowu zacznę rozmawiać przez komórkę w trakcie pracy. Liam wychodzi o piątej po południu,a ja opieram się na moim krześle i czekam, aż zegar wskaże dziewiątą wieczorem i będę mogła wyjść.
Otwieram książkę i zaczynam czytać, tracąc kompletnie poczucie czasu. Nie spostrzegam kiedy ktoś wchodzi do sklepu. Książka ląduje na ladzie na przeciwko mnie. Odkładam moją i biorę tą z lady wpisując ją w komputer. Zerkam na tytuł książki ,,Szeptem"
-Dobry wybór -mówię nie podnosząc wzroku, zabieram pieniądze z lady - Kocham tą serię. -wkładam pieniądze do kasy sklepowej
- Czyżby?
Podnoszę głowę i moje oczy spotykają zielone tęczówki Harry'ego.
Przełykam gulę w gardle i przesuwam w jego stronę kupione przez niego książki razem z należącąmu się za nie resztą pieniędzy.
Czy powinnam być na niego zła? Wiem ,że on jest na pewno po tym co powiedziałam mu zeszłego wieczoru.
-Widzę, że skończyłeś Kosogłosa -mówię
-Nie -odpowiada prosto
-Oh -patrzę na dół -Czy...możemy porozmawiać? -patrzę na niego, a jego oczy wyraźnie łagodnieją
-Dobrze -przebiega ręką po ciemnych lokach i bierze książkę
-Kończę o dziewiątej -mówię
-Jest dziewiąta piętnaście.
Moje oczy spoczywają na zegarze na ścianie i widzę, że ma rację. Wstaję i biorę swoje rzeczy unikając przy tym wzroku Harry'ego. Zamykam sklep i wychodzę na parking. Krzyzuję ręce na piersi nie pewna co mam powiedzieć.
-Ja...-zaczynamy oboje w tym samym momencie
-Przepraszam -mówię -Mów pierwszy.
Kręci głową.
-Ty pierwsza.
Biorę głęboki wdech.
-Przepraszam za to co powiedziałam. -mówię powoli -To było nie na miejscu...wiem, że byś tego nie zrobił...z nią...Jane...przepraszam -mówię ponownie
Ku mojemu zaskoczeniu twarz Harry'ego łagodnieje. Chłopak patrzy na dół unikając mojego wzroku.
-Co się stało? -pytam go
-Nie powinienem na ciebie krzyczeć. -mówię -Powiedziałem sobie, że nie będę cały czas na ciebie krzyczał...
Uciszam go pocałunkiem. Oplatam ciasno ręce w okół jego szyi. Harry przyciąga mnie blisko siebie i wiem, że oboje wybaczamy sobie rzeczy powiedziane poprzedniego wieczoru.
-Dlaczego nie...dlaczego nie odpowiadałeś na moje telefony? -pytam cicho
Harry spuszcza wzrok.
-Nie mam zamiaru cię okłamywać, Blair. Poszedłem na imprezę, upiłem się i... -patrzy z dala ode mnie
-Co? I co?
Harry odchrząkuje.
-Nic. Spędzasz noc?
Kiwam powoli, przecząco głową.
-Nie sądzę, aby to był dobry pomysł.
-Dlaczego? -jego oczy poszukują moich
-Ja po prostu...boję się, że znowu się pokłócimy...
-Nie będziemy walczyć -Harry mówi dość głośno i stanowczo
-Słuchaj, już tutaj jesteśmy na pograniczu kłótni -mówię
-Gówno prawda. To nie jest kłótnia.To zwykły spór.
-Naprawdę chcesz mnie zdenerwować? Tutaj?
-Dlaczego tak myślisz?-pyta
Wzdycham,ale nie odpowiadam. Czemu on musi być taki denerwujący?!
Odwracam się i zaczynam iść w kierunku mojego samochodu. Harry łapie mnie za ramię.
-Co? -pytam oschle
-Nie spałaś ostatniej nocy, prawda? -pyta
Odwracam się patrząc na niego z zaciekawieniem.
-N-nie. Skąd wiesz?
-Widzę to w twoich oczach. -moich cicho
Przenoszę ciężar z nogi na nogę.
-Tak?
Harry odwraca wzrok.
-Po prostu zostań u mnie na noc, Blair. -mówi -Proszę -dodaje szeptem
Wzdycham.
-Dobrze -mówię -Ale tylko dlatego, że cierpisz na bezsenność.

Kilka minut później jestem już w domu Harry'ego. Jego samochód jest już na podjeździe. Znowu mnie przegonił. Wchodzę do jego mieszkania i rzucam moje rzeczy na blat kuchenny. Otwieram lodówkę, by znaleźć coś dojedzenia. Marszczę nos na widok pustego kartonu po mleku. Wygiągam go i umieszczam go w koszu do recyklingu.
-Przepraszam, zapomniałem o tym -mówi Harry opierając się o framugę drzwi
-Oczywiście.
-Blair, dlaczego jesteś zła?
-Harry, wiesz dlaczego.
-Blair, przepraszam -mówi chyba po raz setny
-Jestem zmęczona. Idę do łóżka. -przechodzę obok niego i idę po schodach na górę
-Nie wchodź tam -ostrzega mnie Harry
-Dlaczego?
-Tam jest straszny bałagan -mówi szybko unikając mojego wzroku -Daj mi lekko go ogarnąć.
Wzdycham.
-W porządku.
-Idź znaleźć coś do jedzenia. Kupiłem orzechowe batoniki. Są w spiżarni.
Przewracam oczami i idę do kuchni. Nic nie poradzę na to ,że się uśmiecham jak zaspokajam mój głód. Harry wie, że bardzo lubię te batoniki.
Kilka minut później Harry pojawia się na szczycie schodów.
-Dobrze. Jest czysto.
Wchodzę po schodach na piętro, a potem do sypialni Harry'ego. Staję na środku pokoju,a na mojej twarzy pojawia się grymas.
-To nazywasz czystością?
 T-shirty i skarpetki leżą pogniecione w otwartej szafie. Natychmiast zabieram się z ich składanie.
-Czysto jak na mnie.
-Jesteś leniem.
Harry pomija moją uwagę. Zdejmuje koszulkę i kładzie się do łóżka. Patrzę jak łapie bierze Kosogłosa z szafki nocnej, otwiera i zaczyna czytać.
Uśmiech pojawia się na mojej twarzy, ale zaraz znika, bo przypomina mi się, że miałam być na niego zła.
-Co? -pyta kiedy zauważa, że się na niego patrzę
-Nic- odwracam się od niego
Podnoszę czarna koszulkę z podłogi.
-Czy to jest czyste, czy brudne? -pytam
-Podaj mi ją -mówi Harry
Wręczam mu ubranie, a on je wącha.
-Nadaje się jeszcze na kilka wyjść.
Marszczę nos.
-Ohyda.
Składam ją i chowam do szafy. Biorę czystą koszulkę Harry'ego i idę do łazienki się przebrać i wymyć zęby. Wracam do pokoju i kładę się na łóżku, obok chłopaka.
Patrzę na jego twarz kiedy czyta.
Jego czoło jest zmarszczone,a usta są ułożone w prostą linię. Przewija delikatnie strony książki.
Odwracam się i postanawiam iść spać.
-Co dzieje się z Peetą?
Słowa Harry'ego wyrywają mnie z zamyślenia.
-Nie mogę ci powiedzieć.
-Dlaczego nie?
-To zrujnuje historię.
-Kurwa. -mówi
Słyszę jak Harry zamyka książkę. Chwilę później gasi światło.
-Masz zamiar gniewać się na mnie przez całą noc?
-Najprawdopodobniej.
-Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła?
-Staraj się być mniej kłótliwy.
Harry chichocze. Czuję jak przesuwa się w moją stronę i sekundy później czuje jego ręce owijające się w okół mojego pasa.
-Przestań
-Przestać co? -docieka
-Trzymać mnie.
-Dlaczego?
-To sprawia, że chcę ci wybaczyć -słowa wydostają się z moich ust zanim mogę je powstrzymać
Harry nic nie mówi tylko zacieśnia swój uścisk.
-Kocham cię -szepcze mi do ucha
Dreszcze przebiegają wzdłuż mojego kręgosłupa, a serce podchodzi mi do gardła.
-Powiedz to -szepcze mi ponownie do ucha -Odpowiedz mi.
Z uporem trzymam zamknięte usta.
-Odpowiedz mi kurwa -mówi i zaczyna mnie łaskotać
-Harry -piszczę odpychając jego ręce i odradzając się do niego plecami
-Powiedz to...
-Kocham cię -krzyczę bez tchu -Kocham cię
Uśmiech pojawia się na jego twarzy.
-Dobrze- mówi ciągnąc mnie do siebie -Czyto było aż tak trudne?
-Tak -mówię cicho
Harry odsuwa się ode mnie, aby spojrzeć mi w oczy. Chłopak kładzie dłonie na moich policzkach.
-Kocham cię -mówi poważnie
-Kocham cię -powtarzam
Harry przyciąga mnie do uścisku. Całuje moje czoło i głaszcze moje włosy.
Niedługo potem oboje zapadamy w głęboki sen.

Następnego ranka budzę się i nie otwierając oczu wyciągam rękę na drugą stronę łóżka. Harry'ego nie ma w łóżku. Słyszę głośnie, stłumione głosy pochodzące z dołu. Wyciągam moje ubrania i szybko się w nie ubieram. Wychodzę z sypialni i kieruję się w stronę schodów.
-O co ci do cholery chodzi?!-słyszę krzyk
O nie! Co Jane tu robi? Przełykam gulę w gardle.
Przylegam plecami do ściany tak, że mogę słyszeć całą rozmowę, bez obawy, że zostanę spostrzeżona.
-Chodzi mi o to, że ją kocham!Czy ci się to kurwa podoba, czy nie! -krzyczy Harry
Wstrzymuję oddech.
-Nie kochasz jej! -Jane prawie się śmieje -Ty nie potrafisz kochać!
-Wynoś się -syczy Harry -Wynoś się zanim się obudzi.
-Dlaczego? Jaki masz problem? Boisz się, że cię zniszczy?!
-Zabieraj swoją kurewską dupę z mojego mieszkania!
Jane rechocze.
-Kurewską dupę? -mówi -A żebyś wiedział.
Słyszę trzask drzwi frontowych. Oddycham z ulgą.
Przygryzam wargę w zamyśleniu, ale zaraz ruszam z powrotem do sypialni. Harry nie może wiedzieć, że wszystko słyszałam.
Boi się, że go zniszczę?
Co to do jasnej cholery ma znaczyć? Przemywam twarz chłodną wodę i myję zęby. Gdy jestem już gotowa schodzę cicho na dół.
Harry siedzi na kuchennym blacie z głową w dłoniach.
-Harry? -pytam cicho
Podnosi szybko głowę.
-Dzień dobry -mówi nie patrząc mi w oczy
-Dobrze spałeś? -pytam nie zwracając uwagi na jego zmieszanie 
Sięgam do lodówki po mleko i nalewam sobie szklankę.
-Tak, spałem jak zabity -mówi
Biorę łyk mleka i opieram się łokciami na stole, patrząc na Harry'ego.
-Wszystko w porządku? -pytam
Kiwa głową.
-Czuję się dobrze. -mówi
Mrużę oczy widząc jego udawany uśmiech. Harry staje naprzeciwko mnie.
Oplata ręce w okół mojego pasa i całuje mnie w czoło, potem w policzek, a na końcu w usta.
-Kocham cię -mówi desperacko -Tak bardzo cię kocham.
Owijam ramiona w okół jego szyi zastanawiając się, czy ta nagła fala uczuć jest spowodowana wcześniejszą wizytą Jane. Nie kwestionuje tego w tym momencie. Oddaję pocałunek.
-Co dzisiaj robisz? -pyta
Wzruszam ramionami.
-Dzisiaj znowu mam wieczorną zmianę w pracy. -mówię
-Zostanę z tobą. -mówi
Śmieję się.
-Nie chcę abyś mi tam marudził, czy nabałaganił.
-Jestem światowej klasy bałaganiarzem -mówi z uśmiechem
Całuję go ponownie.
-Dobrze -zgadzam się -Możemy rozmawiać o książkach.
Harry przewraca oczami.
-Świetnie -mówi, ale wiem ,że jest tak samo podekscytowany jak ja
-A ty? -pytam -Co robisz do południa? 
-Mam pracę -mówi patrząc na mnie -Chciałabyś ze mną pójść?
Kręcę głową.
-Jest w porządku -mówię
-Oh, no dalej .Możesz spędzić czas z Edem i z Niall'em
-Nie, naprawdę Harry. I tak powinnam spędzić trochę czasu w domu.
-Robiąc co?
Wzruszam ramionami.
Harry przewraca oczami.
-Dobrze. -mówi -Ale potem przyjadę i zabiorę cię do pracy.
Kiwam głową.
-Jasne.

Po niecałej godzinie jestem już w domu. Rzucam moje rzeczy na kanapę i siadam na nią biorąc książkę, decydując, że poczytam dla zabicia czasu, dopóki nie zobaczę ponownie Harry'ego.
Wiem,że muszę być w pracy o piątej po południu, ale teraz jest dopiero jedenasta, więc mam jeszcze mnóstwo czasu.
 Czytałam książkę przez dobre kilka godzin. Zjadłam obiad i znudzona włączyłam telewizor. Zanim się orientuje jest już trzecia po południu.
-Blair! -mówi zaskoczony Louis jak wchodzi do pomieszczenia
-Hej, Lou. Jak się masz?
-Dobrze -mówi -Naprawdę dobrze.
Chłopak siada naprzeciwko mnie na sofie. Bandaż, który miał na ramieniu zniknął i teraz jego nowy tatuaż jest widoczny. Przedstawia on zwykły zegar, ale ten nie ma wskazówek. Nie jest duży, ale wystarczający abym widziała go z mojej pozycji.
-Co znaczy ten tatuaż? -pytam
Louis patrzy na niego.
-To jest zegar.
-Wiem, ale dlaczego nie ma wskazówek?
Louis uśmiecha się.
-Ponieważ czas płynie swoim tempem i nigdy się nie zatrzymuje.
Przechylam głowę.
-To jest naprawdę...mądre. -mówię
Louis wzrusza ramionami.
-Mam ten tatuaż aby przypominał mi o tym, abym dobrze korzystał z każdej sekundy w życiu, bo czas ucieka bardzo szybko i nie wiadomo gdzie.
Kręcę głową.
-Łał. Louis. Jestem pod wrażeniem.-mówię
Lou uśmiecha się przyjaźnie.
-A co myślałaś? Że tatuaże to tylko smoki i demony?
Śmieję się.
-Tak, rzeczywiście. Nigdy nie myślałam o ty, że tatuaże mogą mieć jakieś znaczenie.
-Cóż, jeśli mam zamiar mieć na ciele coś, co zostanie mi do końca życia, to wole aby tatuaż coś oznaczał. -Louis patrzy na jego nowy tatuaż i się uśmiecha
Robię podświadomie notatkę, aby zapytać kiedyś Harry'ego o znaczenie jego tatuaży. Wyciągam rękę i dotykam tatuażu Louis.
-Czy to coś boli? -pytam
Louis prycha.
-Oh, jak cholera.
-Więc dlaczego masz ich tak dużo?
-To sprawa osobista.Jeśli zamierzasz zrobić sobie tatuaż i chciałabyś żeby miał dla ciebie jakiś znaczenie, to ból nie jest ważny.
Drżę.
-Nigdy nie zrobię sobie tatuażu. -mówię
-Mam nadzieję, że będzie inaczej. Nie chciałabyś mieć czegoś, co przypominałoby ci o czymś ważnym w życiu, bez względu na wszystko?
-Co bym mogła chcieć? Nie mam głowy do takich rzeczy.
Louis się śmieje.
-Wymyślisz coś, Blair -przekonuje mnie
-Oby nie. -wzdycham
Louis ponownie się śmieje.
-Więc... ty i Styles to tak na poważnie, huh? -pyta zmieniając temat
Wzruszam ramionami.
-Nie chcę zaprzeczać, ale nie chcę też mówić tak.
Louis wzdycha.
-Tak bardzo jak go nienawidzę, jestem szczęśliwy.
Patrzę na niego ze zdziwieniem.
-Naprawdę?
-Tak -kiwa głową -Zasługujesz na kogoś, kto sprawi, że będziesz szczęśliwa. Nawet jeśli jest on pieprzonym kutasem.
Uśmiecham się.
-Wiem co stało się między wami -mówię mimochodem
Louis przewraca oczami.
-Oczywiście, że ci powiedział
-Nie, nie zrobił tego. Ktoś inny mi powiedział.
-Oh. Cóż, to stara historia.
-Więc dlaczego się nie pogodzicie? -pytam
-To dużo zabawy nienawidzić go. Przepraszam.
Śmieję się.
-A co z tobą? -pytam -Żadnych dziewczyn, które lubisz?
Louis potrząsa głową.
-Żadnych. Od sprawy z Jane, żadnych. Jest z niej prawdziwa dziwka, wiesz o tym?
Kiwam głową.
-Zaufaj mi, wiem -mówię
Louis uśmiecha się pod nosem.
-Chciałbym kogoś mieć -mówi Louis spuszczając głowę - Kogoś takiego z kim mógłbym być dłużej niż jedną noc. Kogoś takiego jak Perrie i Zayn, albo ty i...Harry.
-Dlaczego wspomniałeś mnie i Harry'ego?
-Widzę jak na niego patrzysz, Blair. Kochasz go i tak bardzo jak nie chcę tego przyznać, to muszę powiedzieć, że on też cię kurwa kocha. -mówi
Moje policzki oblewają się różem.
-I ja chcę tego. -kontynuuje -Chcę, należeć do kogoś.
-Na pewno kogoś znajdziesz. -mówię -Jest tam gdzieś ktoś, kto czeka na ciebie.
-Naprawdę tak myślisz?-pyta patrząc na mnie łagodnie
-Ja to wiem! No może nie zakochasz się już jutro, czy pojutrze, ale w końcu znajdziesz kogoś.
Louis uśmiecha się do mnie.
-Dzięki, Blair. Jesteś najlepsza. -mówi i przytula mnie
Odwzajemniam uścisk. Jestem szczęśliwa na temat tego, co myśli o mnie i o Harrym.
Oglądamy przez jakiś czas telewizję aż wreszcie słyszę dzwonek do drzwi.
Wstaję z kanapy i idę otworzyć drzwi.
-Cześć, Harry -mówię -Pozwól, że wezmę tylko swoje rzeczy...
Harry kiwa głową patrzy przez moje ramię na Louisa. Idę do kuchni gdzie zostawiłam swoje rzeczy, ale zatrzymuję się, kiedy słyszę ściszone głosy Harry'ego i Louisa.
-Mam wszelkie powody, aby jej powiedzieć -słyszę Louisa
-Powiem jej -mówi Harry -W końcu.
-Mam nadzieję, bo ja to zrobię.
-Słuchaj, zrób mi kurwa chociaż raz przysługę i trzymaj gębę na kłódkę. -syczy Harry
-Dobrze, ale jeśli szybko tego nie załatwisz....ja to zrobię.
Przełykam ślinę i wracam do salonu. Dwie pary oczu zwracają się w moim kierunku.
Uśmiecham się udając, że nic nie słyszałam.
-Przegapiłam coś? -pytam widząc ich wpatrujących się w siebie
-Nie -mówi chłodno Harry -Chodźmy.
Żegnam się z Louisem i wychodzę z domu kierując się do samochodu Harry'ego.

                                                                
                                                                    *****
 czytasz = komentujesz <3








2 komentarze:

  1. Ja pierdolę! On ją zdradził!!! Kurwa! On przespał się z Jane!!! Ja pierdolę! No nie! Kurwa, nie wierzę!!! Czy to tak trudno jest nie być takim pieprzonym kutasem?!? No ja pierdolę, nie... kurwa, ręce opadają...
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;*♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Omfg...
    JA PIEPRZE ON JĄ ZDRADZIŁ!!! ;_;
    Jak Blair sie dowie to go zabije hehe
    Wgl gdy Hazz powiedział "Jest czysto" skojarzyło mi się to z filmem w którym jacyś policjanci sprawdzają teren czy jest bezpiecznie xD
    heh ja i moja wyobraźnia...
    NADAL CZEKAM NA SPESZIAL ROZDZIAŁ DLA MNIE HEHE
    Nie odpuszcze i dobrze o tym wiesz :D
    Tak właściwie to.... nie mam już żadnego pomysłu co tu napisać hmmmm
    Tak więc...
    czekam na następny rozdział
    i ogólnie to mam ochote na babeczki ale jestem za leniwa i nie chce mi się ruszyć tyłka do kuchni by je zrobić soł... będę umierać z głodu huh
    więc wracam do powolnego umierania
    dużo weny do tłumaczenia życze heh ♥
    ~A ♥

    OdpowiedzUsuń