Jestem w drodze do domu. W samochodzie panuje cisza. Nic nie poradzę na to ,że zaczynam myśleć o dzisiejszym dniu, mimo, że nie za bardzo chcę go rozpamiętywać.Mam nadzieje, że ta napięta atmosfera pomiędzy mną , a Harrym szybko minie. Harry rzadko przyjmuje pomoc, a zwłaszcza od specjalisty. To był cud ,że mimo wszystko poszedł ze mną. On uważa, że jedna sesja była wystarczająca, ale ja wiem o tym więcej. Przez kilka lat, po śmierci mojej mamy chodziłam do tej kliniki. Doktor Stone bardzo mi pomógł. Był taką osobą, z którą mogłam swobodnie porozmawiać i której mogłam się wyżalić. Mogę mieć tylko nadzieję, że Harry otworzy się przed nim, i że to pomoże zwalczyć mu bezsenność.
Jadę do domu i obgryzam paznokcie ze zdenerwowania.Mam nadzieję, że mój ojciec nie jest na mnie zły za przenocowanie u Harry'ego.Wiem,że zakłada najgorszy dla niego powód zostania na noc z Harrym, ale przecież zostawiłam mu wiadomość głosową, której mogę użyć jako dowód jak będzie chciał mi udowodnić coś innego.
Wreszcie podjeżdżam pod dom. Zabieram moją torebkę z siedzenia i wychodzę z samochodu, kierując się w stronę frontowych drzwi. Widzę, że Louis jest w domu i uśmiecham się na ten fakt. Ostatnio i ja i on mało przebywamy w domu i muszę powiedzieć, że stęskniłam się za nim.
Wchodzę do salonu i zauważam go siedzącego na kanapie, przerzucającego kanały w telewizorze. Uśmiecham się do chłopaka.
-Hej, Lou -mówię i siadam obok niego na kanapie
-Cześć mówi posyłając mi przyjazny uśmiech
Dostrzegam bandaż na jego ramieniu.
-Nowy tatuaż? -pytam
-Tak -odpowiada -Chcesz zobaczyć?
-Nie zupełnie -mówię
Przypomina mi się jak kiedyś Harry pokazał mi swój świeżo zrobiony tatuaż. Nie był to miły widok.
-Co jest między tobą i z Harrym? -pyta nagle
Prawie dławię się powietrzem.
-Co masz na myśli?
- Jesteście razem, prawda?
-Co? To znaczy....nie wiem.-mówię
Tak, wiesz! krzyczy mój umysł.
Louis prycha.
-No dalej, Blair.Wszyscy widzieli ten pocałunek na imprezie w magazynie.
Tym razem naprawdę dławię się powietrzem.
-Co?! -mówię krztusząc się
-To prawda -mówi Louis uśmiechając się pod nosem -Kiedy przycisnęłaś go do ściany i ....
-Czy Jane też widziała? -pytam bez zastanowienia
-O tak. Wstała i wybiegła wkurwiona.-mówi Louis
-Oh -na mojej twarzy pojawia się mały uśmiech
-Nie lubisz jej, prawda?
-Nienawidzę tej suki. -słowa wychodzą z moich usta zanim zdążę je przemyśleć
Louis się śmieje.
-Nikt jej nie lubi. Jest pieprzoną dziwką.
-Przespałeś się z nią! -wypominam mu
-Ta, tylko raz. -mówi i wstaje z kanapy -Nie mam zamiaru znowu ostrzegać cię o Harrym.
Wzdycham.
-Wiem.
-Dokąd idziesz? -pytam idąc za nim do przedpokoju
-Do Niall'a.
-Oh.
-Możesz iść ze mną jeśli chcesz. Będziemy tylko oglądać mesz piłki nożnej.
-To jakiś kod znaczący, że idziecie się nachlać? -pytam z uśmiechem
Louis odwzajemnia uśmiech.
-Mniej więcej.
Śmieję się.
-W porządku. Idźcie sami.
Chłopak kiwa głową.
-Okej, do zobaczenia później Blair.
-Cześć, Lou -żegnam go i kiedy wychodzi, zamykam za nim drzwi
Zaraz po wyjściu Louisa, z kuchni wychodzi mój ojciec. Nie wygląda na zdenerwowanego, ale też ie wygląda też na spokojnego.
-Blair -mówi -Dostałem twoją wiadomość głosową.
Kiwam głową.
-Przepraszam.
Idziemy do salonu i mój ojciec siada na przeciwko mnie na kanapie.
-Blair, ja naprawdę na mam nic przeciwko twoim spędzaniu nocy z Harrym. Wiem,że jesteście na tyle inteligentni i dojrzali, aby podejmować dobre decyzje i być bezpiecznym.
Marszczę nos.Nie wierzę! Boże, nie wierzę ,że on o tym pomyślał!
-Jezu, tato! Ja nie....Harry i ja....nic między nami nie zaszło! -wściekle się rumienię -Harry naprawdę ma bezsenność. To nie było żadne gówniane alibi!
-Wiem i ufam ci. Po prostu trudne jest dla mnie widzieć jak szybko dorastasz, tak wydoroślałaś -uśmiecha się
-Dziękuję tato...-pauzuję -Więc...nie będziesz miał nic przeciwko jak będę u niego nocować parę razy w tygodniu?
Kręci głową.
-Nie, ale informuj mnie o tym, okej?
Kiwam głową. Cieszę się ,że nie skończyliśmy naszej rozmowy na krzyku.
-Jasne -mówię
Mój ojciec uśmiecha się, wstaje i idzie do kuchni.
-Jakbyś chciała to obiad jest już gotowy -woła ojciec
Idę do kuchni. Jay uśmiecha się do mnie przyjaźnie.
-Hej,Blair -wita mnie kiedy podaje Fizzy talerz z jedzeniem -Miło cię widzieć.
-Ciebie też -mówię -Wygląda smakowicie -wskazuję talerz z jedzeniem
-Dziękuję -mówi zachwycona moim komplementem -Nałóż sobie tyle ile chcesz.
Siadam przy stole, jedząc spokojnie i przysłuchując się rozmowie.Patrzę jak mój ojciec uśmiecha się na słowa Jay.Nie pamiętam go uśmiechającego się tak szczerze od śmieci mojej mamy. Nie ważne jak bardzo staram się temu zaprzeczyć, ona naprawdę kocha Jay. Próbowałam przekonać siebie, że to nie prawda, że jedyną kobietą,którą naprawdę kochał była moja matka, ale zdaję sobie sprawę, że po tak długim czasie znowu nauczył się kochać. Nie wiem, czy byłabym zdolna do tego na jego miejscu.
Po obiedzie pomagam Jay zmywać naczynia.
-Nie musisz tego robić, Blair -mówi jak podaje mi następny talerz do włożenia do zmywarki-Naprawdę.
Kręcę głową.
-Jest okej. -przekonuję ją
Jay bierze kolejny talerz.
-Co u ciebie? -pyta przyjaźnie
Wzruszam ramionami.
-Wszystko w porządku. -mówię
-Kiedy zaczynasz naukę na uniwersytecie?
-Za kilka tygodni.
-Cieszysz się?
-Bardzo. Nie mogę się już doczekać kiedy zacznę naukę.
-Masz zamiar przenieść się do akademika, bo wiesz...zawsze możesz tu mieszkać. Kochamy cię.
Przygryzam wargę,
-Nie wiem, jeszcze nie zdecydowałam.-mówię -Myślę, że chciałabym zostać w mieście, by być...-pauzuję
Chyba nie zamierzam tu zostać dla Harry'ego, prawda? Jasne, Zayn zrobił to dla Perrie, ale czy ja powinnam zrobić to samo?
-Bliżej Harry'ego -dokańcza za mnie Jay -Rozumiem -mruga do mnie -Chociaż wiesz, że on i Lou się nie znoszą, Bóg wie dlaczego! -mówi wręczając mi kolejny talerz. -Lou chwalił mi się o wygranej walce.
Przełykam głośno ślinę.
-Cieszę się, że masz się dobrze z Harrym. -mówi -Naprawdę. Nie widuję go u nas za często,ale to sprawka Louisa.- śmieje się Jay
Rumienię się lekko i wkładam ostatni talerz do zmywarki.
-Czy Harry też zamierza iść na uniwersytet?
Prycham na słowa Jay.
-Harry i uniwersytet? Tych dwóch wyrazów nie umieszcza się w jednym zdaniu. Chyba ,że dodasz impreza i alkohol.
Jay chichocze.
-Pamiętam, kiedy ja byłam w tym wieku. -mówi patrząc w dal rozpaczliwie - Młodzi i nieustraszeni.
-Dziękuje za pomoc. -mówi
Kobieta patrzy na mnie z wdzięcznością
-Nie ma za co. -mówię
Waham się przez chwilę ,ale przybliżam się do Jay i mocno ją przytulam. Kobieta jest zaskoczona moim gestem,ale zaraz odwzajemnia uścisk. Wiem, że ona nigdy nie myślała, że kiedykolwiek przytulę ją dobrowolnie, ale wiem, że bardzo to docenia.
Puszczam ją, lekko się uśmiecham i wychodzę z kuchni. Kieruję się do mojego pokoju, aby wziąć prysznic i przygotować się do spania.
*****
czytasz = komentujesz :D
jest kilka błędów, ale i tak jest zajebiście :3
OdpowiedzUsuńdodaj szybciej nn <3
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńWiem,że ty to tylko tłumaczysz i robisz to świetnie, ale mój zarzut kieruję tak jakby do autorki, nie wiem jak się wyrazić w związku z tym :D
chodzi mi o to, że niby Harry i Blair są parą, ale nie zachowują się jak na parę przystało... wg mnie jest między nimi za mało czułości i trzymają do siebie zbyt duży dystans... Kiedy jeszcze nie byli parą, kiedy Blair została na noc u Hazzy i rano się całowali, zanim do domu wparowała Jade... wtedy było tak idealnie, a teraz ani się nie pocałują, nie przytulą się na pożegnanie, tylko mrukną jakieś tam 'hej' :/ Trochę mi smutno z tego powodu, bo ja ich kocham, kiedy są czuli wobec siebie i okazują sobie miłość, a nie takie napięcie... Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach się to zmieni :) A swoją drogą już się strasznie nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów i wgl jestem ciekawa jak zakończy się to ff :* :3
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :D <3
http://maniac-harrystylesff.blogspot.com